Wakacje
Otworzyłam oczy.Przez okno wpadały promienie słońca,oślepiając mnie. Odwróciłam się plecami do okna. Sięgnęłam po telefon i sprawdziłam godzinę. Była 10:00. Wstałam i podeszłam do szafy.
Nareszcie wakacje pomyślałam.
Wzięłam czystą bieliznę,krótkie szare szorty i białą bokserkę. Poszłam do łazienki. Wzięłam poranny prysznic. Założyłam uszykowane wcześniej rzeczy. Zrobiłam kitkę i zeszłam na dół.
W salonie siedział Simon.
-Jak sie spało?-zapytał.
-Cudownie-odparłam podchodząc do niego.-Gdzie Jake?
-Zaraz przyjedzie.
Do domu wszedł mój chłopak. Pocałował mnoe na powitanie.
-Cześć skarbie.
-Cześć.Załatwiłem ci tor wyścigowy na 15:00.
-Na dzisiaj?
-Tak.
-Dziękuję-uśmiechnęłam się.
-Jadłaś coś?
-Jeszcze nie.
-Zrobie ci śniadanie-odparł wampir.
-To mi też coś zrób-powiedział Simon ze śmiechem.
-Sam sobie zrób-odparł Jake.
-Widzisz Cleo.Raz poprosisz go o zrobienie śniadania a on powie żebyś sobie sam zrobił-udał smutnego.
-Bracie-zaczął Jake-życie jest takie niesprawiedliwe-powiedział i wyszedł śmiejąc się.
Ja też nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam się śmiać.
Simon wstał i podszedł do mnie.
-Cleo.
-Słu...cha...m-wydukałam.
-Masz już wakacje prawda?
-Tak.
-To nikt się nie pogniewa jeśli sobie gdzieś wyskoczysz.np na zakupy.Przyda się uzupełnić zapasy-uśmiechnął się.
Przestałam się śmiać. Wampir złapał mnie za rękę i w jednej chwili znaleźliśmy się w mieście.
-Tu masz kasę a tu liste zakupów-podał mi kilka banknotów i kartkę z notesu.
-No chyba sobie żartujesz-powiedziałam.
-I nie wracaj za szybko-powiedział i już go nie było.
Spojrzałam na kartkę.
-Warzywa,owoce,chleb,woda, masło,wędlina,sok jabłkowy, wódka-czytałam na głos.-Po co mu wódka?-zdziwiłam się,ale czytałam dalej.-Ciasto.Ma ktoś przyjechać?
Poszłam do sklepu. Wzięłam wózek i zaczęłam szukać produktów. Wzięłam marchew, pietruszkę,sałatę lodową, ogórka, i rzodkiewkę.Poszłam po owoce. Wybrałam kilka ładnych jabłek, mandarynki, banany i arbuza. Poszłam na dział z pieczywem. Wzięłam duży bochenk chleba a z lodówki wybrałam masło,ser żółty. Podeszłam do lady. Poprosiłam dobrą wędlinę. Wzięłam po kawałku wedliny czterech rodzai.
-Co tam jeszcze było?-spojrzałam na kartkę.Warzywa,owoce,chleb, masło, wędlina jest.
Poszłam na dział z piciem. Wzięłam litrowy karton soku jabłkowego i dwie litrowe butelki wody niegazowanej. Wybrałam najlepszą wódkę i do tego czerwone wino.Zostało mi jeszcze ciasto.
-Sama moge coś upiec.
Przypomniałam sobie składniki na ciasto i wzięłam je z półek. Poszłam do kasy. Wyłożyłam wszystko na taśme. Kasjerka doszła do alkoholu.
-A 18 jest?-zapytała.
-Jest.
-Może jakiś dokument potwierdzający?-nie ustępowała.
Nie miałam nic. Simon dał mi tylko kase i liste.Nawet telefonu nie wziełam.
Hejka kochani :) Jak myślicie, jak Cleo rozwiąże ten problem? Czekam na gwiazdki i komentarze :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top