Siatkówka
Obudziłam się około 9:15. Wstałam z łóżka. Jake'a już nie było. Podeszłam do szafy. Otworzyłam ją. Popatrzyłam po wszystkich ubraniach. Nie wiedziałam, co założyć. W końcu zdecydowałam się na niebiesko-biały top i szare spodenki. Wzięłam czystą bieliznę i poszłam do łazienki. Doprowadziłam się do porządku,ubrałam. Zrobiłam sobie kitkę. Wróciłam do pokoju. Założyłam czarne klapki. Spojrzałam na kalendarz,który wisiał na ścianie. Zapomniałam, że dzisiaj mam jazdę. Na szczęście dopiero na godzinę 11, a była dopiero 9:56.
Zeszłam na dół. Poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie śniadanie. Skończyłam jeść i pozmywałam po sobie. W tej chwili do kuchni wszedł Simon.
-Hejka.
-Czesc.Co u El?-zapytałam.
Spojrzał na mnie.
-Jake mi powiedział-uśmiechnęłam się.
-Było fajnie-odparł.
-Tylko fajnie?
-Nie będę ci wszystkiego opowiadał-niby się oburzył.
-No okej, ale i tak się dowiem-uśmiechnęłam się chytrze.
-Skąd?...-zamyślił się.-Aaaa już wiem.
-No widzisz mam swoje sposoby- skończyłam zmywać.
Zakręciło mi się w głowie. Złapałam się blatu.
-Cleo, co jest?-Simon podszedł do mnie i pomógł mi usiąść.
-Wszystko w porządku. Tylko trochę mi się w głowie zakręciło.
Po chwili było jak przedtem. Spojrzałam na tatuaż. Kolejny mały urywek zniknął.
Simon też spojrzał na mój nadgarstek.
-Dasz radę-powiedział.
-Oby-odparłam.-Która godzina?
Wampir wyjął telefon i spojrzał na wyświetlacz.
-10:47.
-Musze już iść.
-Gdzie?
-Mam jazdy-odparłam.
-Zawiozę cię.
Po kilku minutach byłam na miejscu.
-Dzięki-powiedziałam.
-Przyjechać po ciebie?
-Wrócę na nogach-odparłam i wysiadłam z auta.
-Dzień dobry-przywitałam się z mężczyzna, który prowadził zajęcia.
-Dzień dobry,zaczynajmy.
Jeździłam koło godziny. Na koniec zaparkowałam auto i wróciłam do domu. W salonie siedział Jake z Simonem.
-Jestem-powiedziałam wchodząc do korytarza.
-Cześć skarbie-narzeczony podszedł do mnie i pocałował mnie.-Jak się czujesz?
-Dobrze, a co?
-Simon powiedział mi, co się stało.
-Nic mi nie jest-odparłam.
-Na pewno?
-Tak. Pójdę pouczyć się trochę tych testów. Niedługo będę zdawać na prawo jazdy.
-Okej.
Poszłam do pokoju. Wyjęłam książkę z szuflady i usiadłam z nią na łóżku. Zaczęłam czytać tematy po kolei.
-Cleo-do pokoju wszedł Jake.-Obiad już jest.
Spojrzałam na telefon. Była już 15:12. Jak ten czas szybko zleciał.Zeszłam na dół. Na obiad była zupa pomidorowa. Zjadłam ją i poszłam do salonu. Gdy usiadłam zadzwonił mój telefon.
-Halo?
-Cześć Cleo.
-Cześć Mag? Co u was?
-Spoko. Właśnie idziemy się przejść.
-Jesteście w Grecji?
-Tak. Mam prośbę. Mogłabyś podjechać pod wieczór do nas i podlać kwiatki?
-Jasne.
-Dziękuję.
-Nie ma za co. Wypoczywajcie.
-A co z tobą? Jak się czujesz?
-U mnie w porządku. A co z dzieckiem?
-Też w porządku. Nie mogę się doczekać,kiedy przyjdzie na świat.Musze kończyć, Scott czeka.
-Jasne.Pa.
Schowałam telefon do kieszeni. Wstałam z kanapy i wyszłam z domu.
-Gdzie idziesz?-Jake wyszedł za mną na dwór.
-Przejść się-odparłam.
Poszłam do miasta. Weszłam do sklepu.Miałam jakieś drobne w kieszeni, więc kupiłam sobie wodę do picia. Poszłam do El.Zapukałam do drzwi. Otworzyła mi mama dziewczyny.
-Dzień dobry-przywitałam się.
-Cześć Cleo. Przyszłaś do Eleonory?
-Tak-uśmiechnęłam się.
-Jest u siebie w pokoju-odparła i wpuściła mnie do domu.
Poszłam do przyjaciółki. Weszłam do jej pokoju. Dziewczyna siedziała na łóżku i czytała książkę.
-Hej.
-Hej, siadaj.
Usiadłam na łóżku.
-Co słychać ciekawego u ciebie?-spytała.
-A nic takiego. Nudziło mi się w domu, więc przyszłam do ciebie-uśmiechnęłam się.-Lepiej ty mi powiedz, co robiłaś z Simonem.
Zaczerwieniła się.
-No wiesz...-zaczęła.
-Nie wiem-odparłam z uśmiechem.
-Simon jest super i bardzo mi się podoba.
-Kochasz go.
-Tak-odparła.
-Może jeszcze będzie tak, że będziemy rodziną.
-Raczej mi się nie oświadczy-powiedziała.
-Skąd możesz wiedzieć?-spytałam.
-Nie wiem czy on naprawdę mnie kocha.
-Spoko, zapytam go.
-Niee.
-Okej.Nie zapytam-powiedziałam.
I tak mam zamiar go zapytać,ale El nie musi o tym wiedzieć.
-Może pójdziemy do parku?Pogramy w siatkówkę.
-Okej. W korytarzu mam piłkę.
Wzięła telefon i zeszłyśmy na dół.
-Mamo idziemy do parku.
-Okej.
Wyszłyśmy z mieszkania i poszłyśmy do parku. Zajęło nam to kilka minut. Miałyśmy szczęście, bo akurat była rozłożona siatka.Zaczęłyśmy sobie odbijać piłkę przez siatkę.
-Hejka-usłyszałam.
Złapałam piłkę i spojrzałam w stronę, z której dobiegał głos.
-Cześć-to byli chłopaki, z którymi chodziłyśmy do klasy.
-Możemy zagrać?
-Jasne-odparła za mnie El.
Teraz graliśmy po cztery osoby. Pierwszy set wygrałam ja ze swoją drużyną. Drugi wygrała El i jej drużyna.Graliśmy dosyć długo. W parku zostaliśmy tylko my. Zaczęło się ściemniać,gdy kończyliśmy grę. Zostaliśmy przy remisie 2:2. Wyjęłam telefon. Odblokowałam go. Było już po 22.
-Chyba musimy iść-powiedziałam do El.
-Tak.
Zabrałam piłkę i wróciłyśmy do dziewczyny. Pożegnałam się z nią i poszłam do domu. Gdy byłam niedaleko domu, zadzwonił mój telefon. Odebrałam.
-Cleo gdzie jesteś?
-Prawie pod domem. Będę za pięć minut.
Rozłączyłam się. Po niecałych pięciu minutach byłam w mieszkaniu.
Cleo-Jake podszedł do mnie.Jest już późno.
-Jest dopiero po dziesiątej.
-Ale jest ciemno.
-Skarbie wiem, że się o mnie martwisz, ale nie mogę cały czas siedzieć w domu. Byłam z El w parku. Poszłyśmy zagrać w siatkówkę.
-Okej,ale następnym razem chociaż zadzwoń. Będę spokojniejszy.
-Dobrze-pocałowałam go.-Mogę kluczyki?Mag prosiła mnie, żebym pojechała podlać jej kwiatki.
-Zawiozę cię.
-Skarbie pojadę autem i za kilka minut wrócę.
-Na pewno mam nie jechać z tobą?
-Tak. Będę za jakieś pół godziny nie później.
-Okej-dał i buziaka i klucze.-jedź ostrożnie.
Uśmiechnęłam się i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta i pojechałam do domu kuzynki.
Hejka :) Przepraszam, że wczoraj nie dodałam rozdziału. Mam nadzieję,że ten się wam podoba :-D
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top