2. Siedem lat później

***

Trucizna była zbyt silna. Zapanowała nad moim ciałem. Jedyne, nad czym miałam jeszcze kontrolę to myśli. Antoni coś do mnie krzyczał, ale nie słyszałam nic poza dudnieniem krwi w uszach. Trzęsły mi się ręce. Chciały go skrzywdzić tak, jak im kazano.

Wiedziałam, że tego nie da się zatrzymać. Przynajmniej nie tak, żeby nikt nie ucierpiał. 

(...)

Co należało zrobić, żeby zapobiec tragedii? Zabić go? A może siebie? 

(...)

Ból mnie obezwładnił.

Dobrze. Na to właśnie liczyłam.

***

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top