Rozdział 30
Najpierw poszliśmy do kuchni, gdzie zrobiłam dla nas gorącą czekoladę i wyjęłam z szafki ciastka. Jako, że głowa nadal bardzo mnie bolała, sięgnęłam do szafki po tabletki, ale znalazłam tylko puste opakowanie. Jakub widząc to natychmiast zaproponował, że pójdzie po nie do apteki. Uznałam, iż przejdę się z nim, a przy okazji wyprowadzę Shimmy'ego. Dopiliśmy więc nasz napój bogów, zawołałam mojego psiaka i udaliśmy się na zewnątrz. Do domu wróciliśmy po niecałych dwudziestu minutach. Zażyłam zakupione proszki, ale na niewiele się zdały.
Postanowiliśmy więc tego dnia zrezygnować z nauki na rzecz oglądania filmów. Uznaliśmy, iż wybierzemy dwa. Nie mogliśmy się zdecydować, ale w końcu postawiliśmy na "Twój na zawsze" i "Dom snów". Przyniosłam nam chipsy. Później ułożyliśmy się wygodnie na łóżku, wpierw odpowiednio układając poduszki. Na pierwszy ogień poszło romansidło. Było fantastyczne. Bohaterowie mieli wyraziste, nieco niegrzeczne charaktery. Wydarzenia były piękne i wzruszające. Popłakałam się w ostatnich minutach. Mój towarzysz na to zareagował śmiechem. Zgromiłam go spojrzeniem, a on mnie do siebie mocno przytulił kręcąc przy tym głową. Kolejny film również był śliczny, choć mocno psychologiczny.
Po skończonym seansie nadal trwaliśmy w uścisku, którego nie chciało przerwać rzadne z nas. Jak dla mnie było to nadwyraz przyjemne. Na swoich włosach czułam oddech pana Tajemnicy, który co jakiś czas całował mnie w czubek głowy. Ja odwdzięczałam się mu głaszcząc jego dłoń. W tamtej chwili zastanawiałam się, czy on czuje do mnie to, co ja do niego. Wiedziałam, iż zależało mu na mnie, lecz nie miałam pojęcia dlaczego. Tak bardzo pragnęłam usłyszeć z jego ust te dwa magiczne słowa. Nie musiały być głośne. Mi wystarczyłoby cichutkie wyznanie "kocham cię". Miałam wrażenie, iż tylko tyle potrzebuję do szczęścia. Niby mało, a tak wiele dla mnie znaczyło. Moje rozmyślania przerwał głos Jakuba. Odwróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu w oczy.
-Laura? Słyszysz mnie? Mówię do ciebie od trzech minut -powiedział ciepło, ale był nieco zniecierpliwiony.
-Przepraszam. Odpłynęłam na chwilę. O co chodzi?
-Pytałem, czy namalowałaś już coś dla mnie -uśmiechnął się.
-Tak. Czekaj chwilkę -wyszeptałam, zrywając się z łóżka.
Byłam ciekawa, czy rysunek przypadnie mu do gustu. Ja uważałam, iż efekt był zadowalający. Podeszłam więc do półki i wyrwałam z bloku A3 moją najnowszą pracę. Chwilę potem wręczyłam ją chłopakowi. Kuba patrzył na nią bez słowa. Byłam przekonana, iż mu się nie spodobała. Muszę przyznać, że zrobiło mi się strasznie przykro.
-Wiem, iż to nie jest dzieło sztuki, ale nigdy nie twierdziłam, że umiem szkicować.
-Skrabie, żartujesz sobie? -spojrzał się na mnie zdziwiony. -To jest cudowne! Masz ogromny talent.
-Naprawdę tak sądzisz? -zapytałam.
-Nie, praca jest beznadziejna, ale chcę być grzeczny -powiedział zaczepnie.
-Skoro tak twierdzisz -wyszeptałam, po czym zaśmiałam się promiennie i rzuciłam w niego poduszką.
Okładaliśmy się nimi przez dobre dziesięć minut. Pan Tajemnica był jakiś bardziej rozluźniony niż zazwyczaj. Zdawał się w pełni cieszyć chwilą. W jego oczach tańczyły wesołe iskierki, niczym u małego dziecka, które właśnie wybiera się na lody. Ciągle chichotaliśmy. Naszą bitwę zakończył Kuba, który klęknął nade mną, unieruchomił moje nadgarstki i pocałował mnie "na zgodę" w czoło. Szarpałam się, udając obrażoną. Miałam niezmierną ochotę oddać jego pieszczotę, lecz nie byłam pewna, czy mogę. Wszystko co robił Jakub było niejasne. Nie potrafiłam rozszyfrować, czy jego gesty są przyjacielskie, czy może są próbą flirtu. Bałam się, że ośmieszę siebie dając mu do zrozumienia, iż go kocham. Zadowoliłam się więc wpatrywaniem w jego piękne, czekoladowe oczy. Patrzyliśmy na siebie długo, aż pan Tajemnica wykorzystał fakt, że znajduję się pod nim i zaczął mnie łaskotać po brzuchu. Natychmiast wybuchnęłam śmiechem, jednocześnie próbując się bronić. Chwilę potem drzwi do mojego pokoju głośno się otworzyły.
-Mamo? Ty już nie w pracy? -wysapałam, łapiąc oddech. Kuba w tym czasie szybko się podniósł z łóżka.
-Jak widać, nie. Skrócili mi dyżur, więc pomyślałam, że pójdziemy na miasto coś zjeść. Nie wiedziałam, iż będziesz miała gościa -spojrzała na mnie wymownie.
-To dlatego, że umówiliśmy się rano. Mieliśmy się uczyć, ale Laurę rozbolała głowa, zatem postanowiliśmy coś pooglądać -tłumaczył się chłopak.
-Rozumiem -powiedziała bez wyrazu. -W takim razie wam nie przeszkadzam i idę do siebie.
Moja rodzicielka opuściła pomieszczenie, ale mimo tego atmosfera nie była już tak lekka. Rozmawiałam z moim gościem jeszcze przez dwadzieścia minut, a potem on zdecydował się iść. Chciał zabrać swój rysunek, ale ze względu na duży format nie wiedział jak to uczynić w taki sposób, by nie zniszczyć pracy. Wpadł na pomysł zwinięcia kartki w rulon. Tak też zrobił. Następnie pocałował mnie na pożegnanie i wyszedł.
Natychmiast udałam się do sypialni mamy, aby zapytać, czy nasze wyjście na obiad jest nadal aktualne. Bardzo się ucieszyła z tego, że nie zignorowałam jej propozycji. Spędziłyśmy razem całe popołudnie i wieczór. Najpierw udałyśmy się do pizzeri, a potem na zakupy. Resztę dnia poświęciłyśmy na rozmowę i oglądanie serialu. Pomimo towarzyszącego mi nieustannie bólu głowy i spotkania z Mariuszem mogłam zaliczyć tą dobę do udanych. Bardzo dobrze bawiłam się z Jakubem i mamą.
Tuż przed snem rodzicielka przyszła do mojego pokoju. Była lekko zatroskana. Usiadła na brzegu łóżka i zaczęła gładzić mnie po głowie.
-Laura, skarbie, nie złość się, ale co ty widzisz w tym chłopaku?
-Nic szczególnego. Ja się tylko z nim przyjaźnię -tłumaczyłam jej po raz kolejny.
-Ty się tylko z nim przyjaźnisz... Już to widzę. To są twoje odczucia, a pomyślałaś o nim? Zdaje mi się, że on to trochę inaczej odbiera... Zachowujecie się jak para a nie przyjaciele. Prawie nic o nim nie wiesz. Masz pewność, że jego intencje są szczere?
-Wiem wystarczająco. Nie martw się. Poradzę sobie. On chce dla mnie dobrze. Jest moim bardzo bliskim kolegą i w pełni mu ufam.
-Jestem tego świadoma, ale czy nie sądzisz, iż to zaufanie jest bezpodstawne?
-Nie. Myślę, że w pełni na nie zasługuje. Jest mądrą, inteligentną i miłą osobą. Oczywiście ma też wady, ale nie są aż tak ogromne. Mamo, proszę cię, postaraj się na niego spojrzeć inaczej niż na wroga, a zobaczysz to, co ja widzę.
-Kochanie, to nie takie łatwe -westchnęła. -Ja się o ciebie martwię. Zdaję sobie sprawę z tego, iż jesteś już dużą dziewczynką, ale nie chcę, by ktoś cię zranił...
-Wiem, mamusiu, ale nie masz powodów do obaw. Wybacz, ale jestem zmęczona. Mogłabym się położyć? -zapytałam.
-Oczywiście, kotku. Dobranoc, Laura. Kocham cię -rzekła czule.
-Dobranoc mamuś. Ja ciebie bardziej -szepnęłam.
Nie pamiętałam, kiedy ostatnio rozmawiałyśmy tak szczerze. Byłam szczęśliwa i pełna nadziei. Wierzyłam, że ten dzień zbliżył nas do siebie i pozwolił nam zrozumieć się nawzajem. Dodatkowo wbrew wszystkiemu cieszyło mnie, iż mama sądziła, że Kuba może coś do mnie czuć. Bardzo mi na nim zależało i marzyłam o tym, by obdarzył mnie choćby okruszkiem miłości. Tamtego dnia narodziła się we mnie myśl, iż mogę być prawdziwie szczęśliwa. Niestety moja radość zależała od drugiego człowieka i nie miałam pojęcia, czy zechce on mi ją sprawić...
——————–————————
Cześć, moje najwspanialsze Miśki! :*
Przepraszam za tak długą nieobecność. Wiem, że są wakacje i powinnam więcej pisać, ale ostatnio odwiedziłam bibliotekę i... Myślę, że mnie rozumiecie. Dodatkowo miałam małą awarię sprzętu i brak weny, co zdecydowanie utrudniło mi pracę.
Jeszcze raz przepraszam i pozdrawiam Was serdecznie! <3 :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top