Rozdział 23
Do gabinetu poszłam chętnie. Szukałam porady. Nie musiałam czekać w kolejce. W momencie gdy weszłam, moja psycholog piła kawę i rozmawiała przez telefon. Chciałam wyjść, ale ona już wcześniej mnie dostrzegła. Dała mi znak, bym usiadła. Sama kontynuowała rozmowę.
-...Jeśli bardzo chcesz, to idź, ale dopiero jak was wypuszczą. Tylko wróć, proszę, przed północą. Pamiętaj, że jutro też masz zajęcia. Muszę kończyć. Jestem zajęta. Miłego dnia -rozłączyła się.
Uśmiech sam cisnął mi się na usta, gdy słyszałam jej rozmowę. Była taka ciepła. Byłam pewna, że mówiła do swojego syna. Widać było, że był dla niej wszystkim. Nawet gdy go nie widziała, a tylko o nim myślała, było widać ogromną miłość, którą wręcz promieniowała. Po chwili przywitała się ze mną.
-Cześć, Laura. Co ci się stało? Twoja mama przełożyła wczoraj wizytę... Co z twoim nosem? -zapytała spokojnie.
-Złamany -uśmiechnęłam się smutno i wyprzedziłam jej pytanie o to, kto jest sprawcą urazu. -Jakiś chłopak z knajpy. Nie znam go. Był bezczelny, więc chciałam mu utrzeć nosa, ale ostatecznie on to zrobił -obie wybuchłyśmy śmiechem na moje słowa.
Postanowiłam zmienić temat. Tamto wydarzenie nie było istotne. Musiałam zasięgnąć opinii pani Ewy na inny temat. Ona zauważyła moją zmianę postawy i natychmiast dopasowała do niej swoją.
-Słucham, Laura. Co chciałabyś mi powiedzieć?
-Chodzi o mamę. Ciągle się z nią kłócę od pewnego czasu. Ale po tym co jej wczoraj powiedziałam, zupełnie przestała się do mnie odzywać.
-A co takiego jej powiedziałaś?
-Wykrzyczałam, że mnie nienawidzi i że jestem dla niej tylko zbędnym ciężarem... -wyszeptałam. Może to dziwne, ale wstydziłam się swoich słów.
-Laura... Tyle razy o tym rozmawiałyśmy. Myślałam, że już wiesz, że to nieprawda.
-Bo wiem -westchnęłam. -Po prostu ona mnie zupełnie nie rozumie. Nie mówiłam pani, ale ostatnio poznałam chłopaka. Jest naprawdę bardzo fajny. Miły, inteligentny, zabawny, strasznie przekorny i bardzo przystojny, ale trochę starszy. Mama go wprost nie cierpi. Nie chce nawet dać mu szansy -psycholog dała mi gestem znać, że rozumie, i żebym kontynuowała opowieść. -To tylko mój kolega, ale nie zrezygnuję z niego. Świetnie się z nim czuję. On ciągle jej broni i każe mi być posłuszną. Jest przekonany, że niebawem go zaakceptuje -zaśmiałam się na wspomnienie naszej wczorajszej rozmowy. -Niech pani nie myśli, że przedkładam jakiegoś znajomego nad matkę. Ja ją na prawdę bardzo kocham, ale wiem, że racja stoi po mojej stronie. Jestem przekonana, że Kuba mi nic nie zrobi. On chociaż nic nie mówi, też ma problemy. Tak bardzo chciałabym, by wyjawił mi powód swojego ciągłego smutku. Niby ciągle się śmieje, ale w jego oczach z łatwością można dostrzec ból i udręczenie. Stara się je ukryć, ale nie potrafi. Pomimo tego, że jest tak silny i męski, nie radzi sobie z pewnymi rzeczami. Widzę to. Odnoszę wrażenie, że pan Tajemnica jest do mnie bardziej podobny, niż mogłoby się zdawać. Jest taki czarujący i troskliwy. Czasem mam wrażenie, że on o wszystkim wie i przeraża mnie to, bo ja nie wiem o nim nic. Ukrywa uczucia pod grubą skorupą pozorów. Tylko oczy go zdradzają. Jego piękne czekoladowe oczy... -rozmarzyłam się.
-Laura -przerwała mi psychoterapeutka, przypominając o swoim istnieniu -czy ty jesteś w nim zakochana?
-Ja? -wydukałam zaskoczona. -Przecież chodzę z Kacprem -czułam, że się czerwienię.
-Ty na prawdę go kochasz! -powiedziała szczęśliwa.
-Nie. Ja się nie zakochuję -zaprzeczyłam zdecydowanym ruchem głowy.
-Nie musisz się chcieć zakochać, żeby to zrobić. Może tego nie dostrzegasz, ale go kochasz, Laura. Poza tym czym innym jest zauroczenie, z czym innym miłość. A ty wyraźnie darzysz go uczuciem -mówiła już poważnie. -Nie wiem czy stałym, ale zależy ci na nim. Kolegujecie się. To bardzo dobrze. Zawsze powinno zaczynać się od przyjaźni. Wierz mi lub nie, ale przyjaźń jest czasem nawet ważniejsza od miłości. Głupio to brzmi, wiem, ale chłopaków można mieć wielu, a prawdziwych przyjaciół tylko kilku przez całe życie. Daj wam szanse. Rozumiem, że to nie takie łatwe, ale może tak właśnie miało być? Nie znam tego chłopca, ale myślę, że wystarczy, że ty go znasz. Uczucie cię nie może zaślepiać, bo go nie dostrzegasz. Jednak, gdy mówisz o Jakubie, promieniejesz. Nie rób nic na siłę. Jestem tylko człowiekiem, może źle czytam twoje przywiązanie do niego. Pomyśl jednak nad moimi słowami, bo jestem przekonana, że się nie mylę. Zbyt dobrze cię znam, Laura. Co do twojej mamy: rozmawiaj z nią. Nie raz czy dwa, ale regularnie. Nie musisz jej mówić o wszystkim, ale mów. Jeśli nie będzie odpowiadała, nie przejmuj się. Ona na pewno bardzo cierpi po tym co jej powiedziałaś. Też jestem matką i wiem jak takie słowa, nawet te wypowiedziane w gniewie, potrafią ranić. Przemyśl to, co dzisiaj ode mnie usłyszałaś.
-Na pewno to zrobię. Do widzenia! -powiedziałam.
-Cześć!
Pani Ewa posłała mi uśmiech. Odwzajemniłam go i wyszłam.
Tego dnia miałam dużo rzeczy do przemyślenia. Przede wszystkim nurtowały mnie słowa psycholog odnośnie mojej rzekomej miłości, jaką niby darzyłam pana Tajemnicę. Ta myśl mnie odrzucała. Nie chciałam zaprzątać sobie nią głowy. Jednakże te przeklęte pięć słów ciągle chodziło mi po głowie. Odbijało się w niej echem. Nieustannie słyszałam "Ty na prawdę go kochasz!". Przerażało mnie to. Bo zaczęła do mnie dochodzić prawda. Ja chyba rzeczywiście go darzyłam uczuciem.
________________________________
Hej! :) Chciałabym was poinformować, że najprawdopodobniej kolejny rozdział ukaże się za tydzień. Może to być wcześniej, ale nie obiecuję. Wszystko zależy od tego, czy podołam. Wiem, że już jest praktycznie koniec roku szkolnego, ale do rady muszę się wziąć ostro do pracy, aby poprawić oceny i nie zepsuć tych, które uzyskałam. Na weekend mam plany i nie wiem czy wycisnę odpowiednią ilość czasu dla wattpada. :/
Trzymajcie się cieplutko. :* Miłego dnia ♡
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top