Rozdział 45
A oto i cały rozdział! :D pierwsza część jest tą którą już czytaliście, teraz tylko dopisałam resztę.
Rozdział pisany na telefonie, przepraszam za masę błędów i literówek.
Postanowiłam zwiększyć liczbę słów w rozdziałach z około 700 wzrosła do około 1000 ^^ Ktoś się cieszy?
I nie wiem kiedy będzie kolejny - pragnę przypomnieć, że początkowo miała być całkowita przerwa od rozdziałów!
Miłego czytania!
Kramarzówna
..........................
- To jedna z najrzadszych zdolności - powiedziała, zakrywając usta dłonią - Mało o niej wiem, ale to podobno naprawdę trudne, czasochłonne i wymaga masy energii... Ale ty nie wydajesz się zmęczona. Ani też nie zabrało ci to dużo czasu, więc albo się mylę, albo jesteś naprawdę silna.
- Sama mówiłaś, że niewiele wiesz jeśli chodzi o to uzdrawianie - zauważyłam -Poza tym rany nie były aż tak duże, więc nie wymagały aż tyle energii.
Pokręcił lekko głową.
- Mów co chcesz - uśmiechnęła się do mnie szeroko - Ale ja uważam że po jakimś czasie ćwiczeń przebijesz nas wszystkich.
- Gdzie zniknęłyście? - odwróciłyśmy się w stronę chatki, gdzie stali chłopcy.
- czy wy naprawdę dopiero załapaliście, że nas nie ma? - zaśmiałam się.
- O czym gadałyście? - Rafał zignorował mnie i usiadł obok nas, a Eryk poszedł w jego ślady.
- O naszych zdolnościach. A wy?
- O Amadeuszu. I właściwie jakie macie dary?
Zanim zdążyłam otworzyć usta, Klara odpowiedziała bratu.
- Usypianie i leczenie - wyszczerzyła się do niego.
- Pieprzysz.
Najwyraźniej Klara miała rację - te nasze dary nie należały do najczęstszych. Kiedy Klara powiedziała jakie są ich zdolności, Eryk wdał się w gorącą dyskusję z jej bratem kto mógłby być silniejszy i jak można by użyć tego w walce lub obronie. Położyłam się na miękkiej trawie i słuchałam ich głosów zadowolona, że w końcu zaczynają się dogadywać.
*********
- Na pewno nie potrzebujesz pomocy? - spytałam.
- Dam radę.
Odpowiedz Eryka była przytłumiona przez wieżę z pudeł Gabrielle, którą właśnie wnosił na piętro. Najmniejsze z nich, leżące na samym czubku zachwiało się niebezpiecznie, przechyliło do przodu i do tyłu, żeby ostatecznie polecieć w stronę twarzy mojego przyjaciela. Szybko załapałam je w dłonie, zanim zdążyło dosięgnąć celu.
- Dzięki - usłyszałam i patrzyłam z politowaniem, jak chłopak próbuje wymacać stopą kolejne stopnie. Po pomalowaniu domu Gabrielle zostało nam jeszcze dużo czasu więc pomogliśmy jej w rozpakowywaniu gratów. Zawróciłam do salonu i z dumą spojrzałam po ścianach pokrytych warstwą fioletowej farby. Odłożyłam pudło na półkę i kucnęłam przy listwie, żeby odkleić resztkę taśmy malarskiej.
- Co jest? - nagle za mną pojawiła się Elle. Odwróciłam się i wskazałam na ścianę.
- Poprawki.
Ruszyłam w stronę kosza na śmieci, ale moją przyjaciółka zatrzymała mnie w pół kroku.
- Nie i to mi chodzi - zmrużyła oczy podejrzliwie - Coś jest nie tak i czegoś mi nie mówisz. Za długo cię znam, żebyś mi tu miała ściemniać - zaznaczyła, kiedy otworzyłam usta do odpowiedzi.
Westchnęłam. Zawsze wiedziałam że z jej niezawodną intuicją nie można wygrać, ale nie wiedziałam, że sama stanę się jej celem. Wzięłam głęboki wdech, ale Elle od razy wpadła mi w słowo.
- Pokłóciliście się, nie? - zamarłam, niezdolna do wykrztuszenia choć słowa. Dziewczyna uznała to milczenie za potwierdzenie - Rozstaliście się? Proszę tylko nie mów, że to zrobiliście? No pasujecie do siebie no! Myślisz że się nie domyśliłam? - skomentowała moją na wpół przerażoną, na wpół zdumioną minę - Jesteście jak sernik i lody waniliowe! Elmo z ulicy sezamkowej i rybka Dorotka! Jak... Moment, jeśli to jego wina że się rozstaliście, to urżnę mu nogi przy samej dupie! E...
Szybko zakryłam jej usta dłonią. Cofam to co mówiłam i jej intuicji.
- Nigdy nie byliśmy razem! - syknęłam - Gdzie ty to sobie ubzdurałaś? Poza tym wcale nie chodzi i niego.
Strzepnęła moją rękę.
- To o co?
- Nie powiem.
- Martwię się!
- Nie mogę.
- Mnie możesz.
- No właśnie nie.
- Czemu?
- Bo obiecałam to komuś.
- Komu?
- Tego też nie mogę powiedzieć.
- Nawet mnie?
- Nawet tobie.
- A jemu? - spytała i wskazała oskarżycielsko ręką schody, gdzie było już słychać wchodzącego Eryka. Westchnęłam.
- On wie.
- Jakim prawem? - oburzyła się.
- Bo to jego też dotyczy. Poniekąd. I on też nie może powiedzieć - dodałam uprzedzając jej następne pytanie.
Zagryzła wargę.
- Niech ci będzie - szepnęła - Ale dla razie kłopotów albo jak nie dasz sobie z czymś rady to idziesz do mnie, jasne? - upewniła się.
- Jak zawsze - zaśmiałam się. - Co jak zawsze? Odwróciłyśmy się w stronę Eryka i w tym samym czasie otworzyły się drzwi wejściowe, obok których stał.
Eryk
Odwróciłem się w stronę wejścia i stanąłem przed starszym ode mnie i parę lat facetem.
- Kto ty jesteś? - rzuciliśmy w tym samym momencie.
Byłem pewny, że jeszcze nigdy go nie widziałem - kruczoczarne, opadające na granatowe oczy włosy były za długie jak na chłopaka. On sam wpatrywał się we mnie uważnie.
- Kim... - zaczął ponownie, ale urwał, kiedy Elle niemal skoczyła na niego i uwiesiła się na jego szyi.
Kim jest ten człowiek? Lena podeszła do nas z szerokim uśmiechem.
- Tęskniłaś, młoda? - mężczyzna mruknął do Gabrielle i przytulił ją mocno. Był od niej dużo wyższy, wyższy nawet ode mnie, a zarost na jego twarzy sprawiał, że wyglądał na starszego. Kiedy dziewczyna odkleiła się od niego, stanęła na palcach i cmoknęła w oba policzki.
- Cześć Damien - teraz z kolei do nieznajomego podeszła Lena. Ona też ucałowała go w policzki i dopiero wtedy zauważyłem, że zrobił to samo. Nagle zerknął na mnie i mruknął coś do dziewczyn w obcym języku, na co odpowiedziała mu Elle. Kiedy ta skończyła mówić, Lena poczerwieniała na twarzy i odwarknęła coś, a potem zaczęła rozmawiać z... Jak mu tam było... Damienem. W pewnym momencie uśmiech zniknął z jego twarzy i zrobił szybki krok do przodu, żeby zamknąć moją przyjaciółkę w uścisku. Musze przyznać, że zrobiłem się lekko zazdrosny. Patrzyłem na tą scenę z szeroko otwartymi oczami - nie rozumiałem nic. Przeniosłem wzrok na Gabrielle, a ta już wpatrywała się we mnie uważnie i z dziwnym wyrazem twarzy którego nie byłem w stanie rozszyfrować.
- Rodzinko moja kochana, nasz kolega może się poczuć wykluczony z konwersacji.
Rodzinko? Ale przynajmniej przenieśli się na język, który rozumiem. Facet spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Ten to ma szybkie zmiany nastawienia.
- Jestem Damien Lorrain. Enchanté*.
*(fr) Miło mi poznać.
Co myślicie o nowej postaci? I czy Lena powinna opowiedzieć wszystko przyjaciółce, czy zachować w tajemnicy? <3
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top