Rozdział 53
OSTRZEŻENIE - nie wiem kiedy będzie kolejny rozdział, bo od poniedziałku znowu mam zajęcia, ale postaram się ;)
Miłego czytania!
Kramarzówna
>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>
Schowałam telefon do kieszeni i szturchnęłam Elle.
- Idą. A ja muszę ci coś powiedzieć. Ale masz nie krzyczeć i nie możesz tego nikomu innemu przekazać, jasne? - podniosła się i zmarszczyła brwi - Nikomu - chłopaki przysiedli się do nas - Eryk i Rafał o tym wiedzą i... Posłuchaj, to jest naprawdę ważne, żeby nikt inny się nie dowiedział, jasne?
- No tak, ale zacznij w końcu gadać. Potrafię dotrzymać tajemnicy, wiesz o tym.
- Prawda, ale to... jest ważniejsze niż wszystko przedtem. I tak naprawdę to nie wiem od czego zacząć.
- Może od pokazu? - zaproponował Rafał.
- Jakiego pokazu? - Elle wlepiła w niego swój wzrok.
- I chyba nawet wiem jak złożyć to w całość - Eryk kiwnął głową i przesunął się tak, że siedzieliśmy wszyscy na przeciwko siebie. Obrócił sie do Rafała wystawił rękę - Nie za głęboko, ale do krwi.
- Że co? - wykrztusiła Elle. Najlepsze jest to, że miałam zadać takie samo pytanie.
Została zignorowana. Siedzący obok niej chłopak wciągnął głęboko powietrze o sięgnął za siebie dłonią, a kępa trawy zaczęła się wydłużać i sięgać dłoni Eryka. Nagle przejechała po niej szybko i zwinnie jak żmija, zostawiając cienkie nacięcie, które powoli wypełniało się krwią. Ręka powędrowała tym razem w moją stronę, a do mnie dotarło.
- Czyżbyś zapomniał zabrać scyzoryk? - prychnęłam, jednak trzymałam ręce przy sobie.
- No - przytaknął, po czym westchnął - Przecież to tylko maleńka ranka. Nie umiera się od tego - zmarszczył brwi i odwrócił się do Gabrielle, której oczy wyszły niemalże na wierzch - Ej, żadna sekta!
Znieruchomiałam.
- Co?
Eryk zamrugał gwałtownie.
- Czekaj - popatrzył po każdym z nas i znowu skupił sie na Elle - Nie... ty nie powiedziałaś tego na głos, prawda?
Pokręciła powoli głową, odrobinę bledsza niż przed chwilą.
- Lena - szepnął Rafał - Zajmij się tym - kiwnął w stronę dłoni Eryka.
Posłusznie dotknęłam skóry obok rany, a ta zasklepiła się na naszych oczach. Wbiłam wzrok w przyjaciółkę, kiedy usłyszałam, jak nagle przyśpiesza jej oddech. Usta otwierały się i zamykały, a głowa kręciła powoli na boki, jakby bez udziału jej woli.
- Ja... - podniosła się chwiejnie - Ja chyba wrócę za chwilę - stęknęła i wycofała się przodem do nas, niemal potykając się o krawędź mostka - Muszę... - odwróciła sie i ruszyła biegiem.
- Stój! - Eryk wyciągnął rękę, a mnie wydało się przez chwilę, że od jego krzyku drgnęło powietrze.
Żadne z nas nie spodziewało się, że Elle dosłownie zastygnie w powietrzu, poruszając się tak wolno, że niemal niezauważalnie. Schowałam twarz w dłoniach.
- Stary... Czy ty właśnie zatrzymałeś czas?
- Raczej spowolnił. Sporo spowolnił. I słyszy myśli - mruknęłam spomiędzy palców - Spowolnił czas.
- To chyba jedna z tych nowych mocy - stwierdził Rafał i szturchnął mnie w ramię. Podniosłam wzrok - Co z nią robimy? - wskazał na moją przyjaciółkę.
- Trzeba ją uspokoić. Eryk czy ty w ogóle dasz radę to naprawić?
Wzruszył ramionami.
- Zatrzymanie jej było całkiem łatwe, więc ruszenie też... Ale się narobiło - potarł kark.
Podbiegłam do niej i stanęłam naprzeciwko, a Eryk zmrużył oczy, Po chwili poczułam uderzenie i przewróciłam się pod ciężarem Elle. Pisnęła głośno i zakryła usta dłonią.
- Jak ty tak. Przecież byłaś tam, a ja tu, a teraz ty tu, przede mną, co się w ogóle...
Złapałam ją delikatnie za nadgarstki i spojrzałam w oczy.
- Jesteś w szoku. Musisz się uspokoić, Wiem, że trochę to trudne, ale dasz sobie radę. Chérie. Petite - szepnęłam, w nadziei, że jej rodzimy język pomoże.
Pochyliła się i oparła głowę o moje ramię.
- Radioaktywna, szalona trawa i jakaś magia z krwią. Co to było? - jej głos nadal lekko drżał, jednak powoli wracała do siebie. Chłopaki kucnęli obok, a Rafał wyciągnął rękę w jej stronę.
- Mogę? - spytał cicho i łagodnie, zupełnie jak nie on.
Kiedy Elle kiwnęła niepewnie głową, trącił delikatnie kwiat wpięty w jej włosy, który szybko rozrósł się i wplątał w loki, tworząc uroczy wianek. To był dobry pomysł i chyba powinien był zrobić to na samym początku - zamiast prezentować jak jego rośliny robią krzywdę, przestawić tę ich jasną stronę. Zamrugała i odetchnęła głęboko. Rozluźniła sie trochę i spojrzała po nas.
- Chyba macie sporo do wyjaśnienia, co?
Przytaknęłam.
- Już w porządku?
- Tak. Dużo jeszcze takich dziwactw będzie?
Eryk parsknął cicho i odchylił się do tyłu, żeby wyłożyć się na łące.
- Trochę tego jest. Ale na pocieszenie dodam, że raczej każde z nas reagowało podobnie jak ty. Chociaż reakcji Leny na Nadię nic nie przebije - zachichotał.
- Nadię? - Elle powtórzyła po nim i uniosła brew.
- To będzie długa historia - ostrzegłam - Powiedzcie, jak o czymś zapomnę - poprosiłam chłopaków - Pamiętasz, jak zadzwoniłam do ciebie...
Co dziwne, przez całą opowieść Gabrielle nie zadała ani jednego pytania. Przenosiła tylko wzrok na to z nas, które akurat podtrzymywało opowieść, a ja niemal widziałam, jak trybiki w jej głowie pracują, układając informacje w określonym porządku. Kiedy skończyliśmy, patrzyliśmy na nią wyczekująco, a ona po chwili utkwiła spojrzenie we mnie. Zmrużyła oczy i wbiła mi palce pod żebra, aż zgięłam się w pół.
- Okej, chyba na to zasłużyłam - mruknęłam.
- Chyba? - uniosła brew i zmierzyła mnie wzrokiem - Od paru miesięcy latasz sobie po lesie z nimi, wilkami i niedźwiedziami...
- Jednym - wtrącił Eryk, za co zgromiła go wzrokiem.
- Ty mi Romeo nie przerywaj jak mówię - warknęła - Biegasz i nie miałaś zamiaru mi o tym powiedzieć? Chyba ustaliłyśmy po akcji z Marcinem, że już żadnego zatajania?
Eryk przechylił lekko głowę w bok i powtórzył to imię bezgłośnie, a ja pokręciłam tylko głową.
- Wiem o tym, pamiętam - przyznałam - Ale ta sprawa dotyczy też ich, nie mogłam ci powiedzieć bez ich zgody.
Wzięła głęboki wdech, przetrzymując powietrze w płucach trochę dłużej, niż było to konieczne. Wydychając je, opadła miękko na trawę.
- Wybaczam ci - mruknęła niewyraźnie - Ale od teraz koniec z tajemnicami.
- Obiecuję.
Przysłoniła twarz ramieniem i zachichotała.
- Dobry Boże, wierzyć mi się nie chce, że to się dzieje.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top