Rozdział 35
Życzcie mi szczęścia bo zbliżają się egzaminy... Od nich zależy czy się na studia dostanę ;_;
BARDZO PRZEPRASZAM ZA TE OGROMNIASTE PRZERWY I BARDZO DZIĘKUJĘ ZA TO, ŻE MIMO WSZYSTKO TYLE OSÓB TU JEST I TO CZYTA
Autor bez czytelników to nie autor ;) Ale na szczęście mam wenę <3
Bez dłuższych rozwlekań się nad moją pierdołowatością w częstotliwości dodawania rozdziałów...
MIŁEGO CZYTANIA
Kramarzówna
________
Z jakiegoś powodu przebywanie na terenie lasu miało na mnie dobry wpływ - jednocześnie mnie uspokajało i napełniało energią - niesamowite uczucie.
Nagle usłyszałam cichy gwizd, jakby śpiew ptaka niezwykle blisko mnie. Zastygłam w bezruchu bojąc się, że go spłoszę. Musiałby siedzieć Erykowi na ramieniu, bo to z tamtej strony dochodził ten dźwięk, więc miałam nadzieję że chłopakowi nie wpadnie do głowy się poruszyć.
To było jednak niesamowite - poniekąd "ładować baterie" poprzez siedzenie w lesie, gadać z niedźwiedziem, mieć jakieś tam super moce... Miałam tylko nadzieję że nie przyjdzie mi przez to ratować świata czy coś bo to by była już lekka przesada.
Kiedy ptak przestał śpiewać, obróciłam się gwałtownie i spojrzałam z wyrzutem na Eryka. Szturchnęłam go w ramię, żeby otworzył oczy. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Musiałeś się wiercić? - warknęłam.
- Co?
- Nie patrz się na mnie jak na wariatkę. Wystraszyłeś ptaka.
Otworzył oczy jeszcze szerzej.
- CO? - popatrzył na mnie jak na wariatkę.
- Tego co śpiewał - musiał przecież go słyszeć.
Eryk wpatrywał się we mnie jeszcze przez chwilę a potem dosłownie ryknął śmiechem. Kiedy obrażona dźgnęłam go pod żebra stracił równowagę i przewalił się na trawę.
- I co się głupi śmiejesz? - spytałam naburmuszona, ciągle zła o spłoszenie ptaka i na dodatek wyśmiewanie się ze mnie.
- Mogę to uznać za komplement? - wykrztusił z uśmiechem, ocierając łzę. Boże, on się popłakał. Zachichotał widząc moją minę - To nie był ptak.
Poczułam jak krew napływa mi do policzków, kiedy uświadomiłam sobie swój błąd.
- Brzmiało jak ptak - podjęłam próbę usprawiedliwienia się, ale poskutkowało to jedynie kolejną falą chichotu.
- Zapewne - powiedział z wyszczerzem na twarzy a ja nie potrafiłam się nie roześmiać.
- Jak ty to robisz?
- Gwiżdżę?
- No tak.
Złożył usta razem i gwizdnął.
- Żeby to jeszcze takie proste było jak wygląda.
- Ty nie umiesz? - wydawał się być ogromnie zdumiony.
- Nigdy nie umiałam.
- Ty to jednak dziwna jesteś.
Oberwał w czerep.
***
Stanęliśmy przed masywnymi półkami, które zniknęłyby na tle brudno brązowych ścian, gdyby nie względnie kolorowe książki na nich. W powietrzu oprócz zapachu starego papieru i drewna unosił się kurz, mieniący się srebrem w tych paru promieniach słońca którym udało się przeniknąć przez niezbyt przejrzyste szyby w oknach biblioteki. Pracująca tu starsza kobieta nieustannie wodziła wrogim wzrokiem za Erykiem a ten zdawał się kulić pod jego oskarżającym ciężarem.
- Zadam to pytanie jeszcze raz. Co się w końcu wydarzyło w bibliotece?
- Nie tutaj - mruknął próbując stanąć tak, aby nie spojrzeć w oczy upiornej bibliotekarce.
- Ty przeszukujesz Internet a ja półki? - spytałam, wskazując na stojący najdalej od kobiety komputer stacjonarny.
- Stoi - rzucił i prawie pobiegł do tego nieszczęsnego urządzenia. Dogoniłam go w momencie, gdy brutalnie wduszał przycisk włączający komputer.
- A wiesz czego dokładnie szukać?
- Mniej więcej.
- Przeszukaj legendy i mity, nie tylko polskie, ale zacznij od słowiańskich. Tam może coś był. Tylko postaraj się nie ograniczać do Wikipedii.
- Jasne - odpowiedział a ja ruszyłam w przeciwną stronę do tej nieszczęsnej bibliotekarki.
- Dzień dobry - uśmiechnęłam się uprzejmie - Mogłabym prosić panią o pomoc?
Kobieta otworzyła odrobinę szerzej oczy, najwyraźniej nieprzyzwyczajona do miłej młodzieży w tym miejscu.
- Jasne. Powiedz czego szukasz, a znajdę to tu - wskazała stojący przed nią komputer, identyczny jak ten, który okupował właśnie mój przyjaciel.
- Problem w tym, że nie szukam dokładnych tytułów - przyznałam - Szukam książek o stworzeniach nadnaturalnych, ale coś wykraczającego poza klasyczne wilkołaki i wampiry. Jakieś spisy starych wierzeń, legend i historii były by pomocne.
- Czyli nie powieści, tylko bardziej... naukowe? Spisujące różne postacie fantastyczne? Na co ci to potrzebne? - spytała, wstając i wychodząc zza biurka.
- Na... projekt szkolny koleżanki - wymyśliłam na poczekaniu - Poprosiła mnie o pomoc i mam jej przesłać to, co znajdę.
- Rozumiem - zaprowadziła mnie do regału w samym rogu - Dwie pierwsze półki od góry zawierają moim zdaniem najwięcej informacji, a w razie czego sprawdź trzecią - są tam o wiele mniej znane historie, niektóre tak absurdalne, że aż głowa odpada - uśmiechnęła się lekko a do mnie dotarło że wcale nie była "starszą panią" jak myślałam na początku, mogła być najwyżej parę lat starsza od Eli - Jeśli miałabyś jakieś pytania czy wątpliwości to daj znać i mów mi po imieniu. Jak w sumie każdy tutaj. Jesteś tu nowa, prawda?
- Tak jakby. Znaczy, po prostu pierwszy raz jestem w bibliotece a nigdzie indziej pani nie widziałam.
- Nic dziwnego. Prawie stąd nie wychodzę. Gerta - powiedziała a ja po chwili dopiero ogarnęłam, ze to jej imię.
- Lena.
- To ja cię zostawiam z tymi książkami - uśmiechnęła się i oddaliła do swojego biurka, a ja odwróciłam się i z westchnieniem zabrałam się za poszukiwanie informacji kim jestem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top