6.
-Są!!! Mówiłam, że nie są niewidzialne, Maks!-powiedziała z dumą Maya i bez najmniejszego cienia strachu, podeszła do wielkiego ciemnoszarego, wodnego zwierzęcia.
-Mayu, nie podchodź! One mogą być niebezpieczne!-krzyknął chłopiec.
-One nie są niebezpieczne!-wykrzyknęła koleżanka i pogłaskała stwora po pysku. Maks stał w wejściu do groty, nie zamierzając podchodzić do niego. Sara wyrwała się spod jego opieki i śmiało ruszyła za Mayą.
-Sara! Natychmiast wracaj! Dzwonię po mamę!-Maks już miał wybrać odpowiedni numer, jednak siostra wytrąciła mu telefon z ręki. Z aparatu wyleciała karta SIM i bateria. Chłopiec nie potrafił go złożyć, więc schował części do kieszeni.
-Brawo, geniuszu. Teraz nie wiemy nawet, która godzina!
-Jest osiemnasta trzydzieści.-odparła Maya, spoglądając na zegarek na ręce.
Maks tylko wzruszył ramionami, stojąc na swoim miejscu.
-Mayu, czy mogę go pogłaskać?-zapytała Sara, podchodząc coraz bliżej jaskiniowego jeziora. Nagle poślizgnęła się na omszałym kamieniu.
-Ratu...-zdołała zawołać nim zniknęła pod wodą.
-Ona nie umie pływać!-krzyknął chłopiec, podbiegając do jeziora.
-Tak jest strasznie głęboko!-dodała Maya, rozpaczliwie szukając koleżanki w ciemnej toni.
Po chwili z wody wynurzył się łeb drugiego zwierzęcia, osadzony na długiej szyi. Podpłynął do brzegu i opuścił pysk, w którym trzymał najmłodszą dziewczynkę, po czym ostrożnie odstawił ją na stały ląd.
-Sara!!!-wykrzyknęli jednocześnie przyjaciele, po czym znaleźli się obok niej.
-Było strasznie. Ale on mnie uratował!-mała wskazała na wodnego potwora.
-To jest ona.-poprawiła ją Maya.
Maks z duszą na ramieniu podszedł do samicy.
-Dziękuję, że uratowałaś moją siostrę.-powiedział, po czym, z lekką obawą, wyciągnął w jej stronę rękę. Zwierzę nachyliło głowę i pozwoliło się pogłaskać.
-Widzisz, mówiłam ci, że nie są groźne. Razem z rodziną trzymamy je w tajemnicy. Gdyby świat się o nich dowiedział, zamknęliby je w klatkach.-powiedziała smutno Maya.-Dlatego nie chcę, żebyście komukolwiek o nich mówili.
-Maks, nie możemy pozwolić, żeby pozamykali potwory z Loch Ness! Nie powiesz nikomu, prawda?-siostra spojrzała błagalnie na brata.
-I tak nikt by nie uwierzył.-dał za wygraną chłopiec.
Dziewczynki były wniebowzięte.
Poznawanie, oglądanie i zabawa że zwierzętami trwała w najlepsze. Nagle Maks, który zdążył pokochać samca, zapytał:
-Mayu, która godzina?
-Jest za piętnaście minut dwudziesta.
-Nie zdążymy do domu!-przestraszył się chłopiec.
-Zdążymy.-stwierdziła Maya.
-Jak to sobie wyobrażasz? Przecież podróż przez te jaskinie trwa około pół godziny!
Dziewczynka nic nie odpowiedziała, tylko nakazała jednemu ze stworzeń, by opuściło łeb, po czym na nim usiadła. Sara natychmiast wyciągnęła do niej rękę i z pomocą koleżanki, również usiadła na głowie zwierzęcia.
-Chyba sobie żartujesz.-powiedział Maks, gdy drugie zwierzę posłusznie czekało, aż chłopiec zdecyduje się wejść. Nie miał żadnego wyboru, więc po chwili i on siedział na zwierzęciu. Kiedy wszystkie dzieci były bezpieczne, potwory zaczęły płynąć w kierunku otwartego jeziora.
-A jeśli ktoś je zobaczy?-wystraszył się chłopiec.
-Nikt ich nie zobaczy. Wysiądziemy w miejscu bardzo odludnym, w pobliżu waszego hotelu. One nie dadzą się tak łatwo zobaczyć. I rzeczywiście, stwory płynęły ostrożnie, w miejscach, gdzie na pewno nie zostaną dostrzeżone. Podróż skończyła się po około dziesięciu minutach. Dzieci zeskoczyły na stały ląd, pożegnały wodnych przyjaciół, po czym pobiegły do pokoju. Sara po niezamierzonej kąpieli zdążyła wyschnąć, więc nikt nie nabrał podejrzeń. Po powrocie poszły się chwilę pobawić, po czym rodzice zabrali Mayę do domu. Maks i Sara wykąpali się, po czym szybko zapadli w sen.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top