10.

Melanie przez cały następny dzień była poddenerwowana spotkaniem u rybaka. Może nie samym spotkaniem, po prostu żałowała straconego na tę rozmowę czasu. Tego dnia rodzina Mayi gdzieś wyjechała, kobieta​ wraz z dziećmi zostali w hotelu, z powodu intensywnych opadów deszczu. Ona jak zwykle siedziała przed komputerem, natomiast Sara i Maks rysowali nieopodal, leżąc na dywanie.
Melanie bezwiednie wystukała na klawiaturze słowo "mamut" i wcisnęła Enter. Gdy na ekranie pokazały się wyniki wyszukiwania, przeszła w grafikę. Przeglądając obrazy, natrafiła na zdjęcie dziwnego zwierzęcia. Wyglądał jak dinozaur, jednak stał przy nim człowiek. Natychmiast powróciła pamięcią do rozmowy ze starszym mężczyzną.
"CZY WIERZY PANI W LEGENDY I BAŚNIE?
CO BY PANI ZROBIŁA, GDYBY ODKRYŁA NOWY GATUNEK?"
Szybko wyrzuciła z głowy te myśli, po czym kliknęła w danym obrazek. Był to link do bloga kogoś, kto interesował się dziwnymi stworzeniami.
Kobieta zwróciła uwagę na spis treści, już miała opuścić stronę, gdy w oczy rzucił jej się odnośnik: POTWÓR Z LOCH NESS.
Uniosła wysoko brwi i kliknęła w załącznik.
W opisie notki znalazła informacje na temat jeziora, zwierząt żyjących w jego pobliżu oraz stworzeń wodnych, których domem był ten zbiornik.

"CZY ZWIERZĘ, ZWANE PRZEZ LUDZI NESSIE, NAPRAWDĘ ISTNIEJE?
JA UWAŻAM, ŻE TAK. A OTO RELACJE OSÓB, KTÓRE MIAŁY Z NIM STYCZNOŚĆ..."

Od niechcenia przeczytała kilka wywiadów, po czym przeszła do zdjęć. Jedno bardzo przypominało rysunek wykonany kilka dni temu przez dzieci.
Zaintrygowało ją to. Podeszła do rodzeństwa i rzuciła okiem na ich dzisiejsze prace. Również przedstawiały podobne istoty. Maks narysował obok zwierzęcia człowieka, który dotyka pyska stwora.
-Co rysujecie?-zapytała matka, siadając obok dzieci na dywanie.
-Ja rysuję Cezara, jego żonę i małe potworki.-Sara z dumą zaprezentowała swój rysunek.
-Sara! Bądź cicho!-teatralnym szeptem skarcił siostrę Maks.
Dziewczynka zakryła usta dłonią, po czym położyła na nich palec i szepnęła:
-Ale to tajemnica.
Kobieta poczochrała ją po włosach, przytuliła Maksa, po czym wróciła do swojego zajęcia.

Wieczorem pogoda się poprawiła. Maks poprosił matkę, aby mógł pójść z Sarą na lody. Kobieta wyciągnęła portfel z torebki, każdemu wręczyła po kilka drobnych monet, po czym wysłała do pobliskiego sklepu.

-Co cię napadło na wyjście na lody?-zapytała Sara, kiedy byli w drodze do sklepu.
-Cicho!-zgromił siostrę Maks.-Tak naprawdę idziemy do jaskiń.-szepnął.
-Ale Maya zabroniła nam chodzić tam bez niej.-przypomniała.
-Nie musi o wszystkim wiedzieć. Lepiej nic nie mów, ktoś może nas usłyszeć.
Po czym pociągnął dziewczynkę w stronę kiosku z lodami.

Po zakupie słodkości, skierowali się w stronę jeziora. Nie wiedzieli, że ktoś ich śledzi. Melanie skradała się za dziećmi przez całą ich podróż. Sama nie za bardzo wiedziała, dlaczego to robi, jednak instynkt macierzyński podpowiadał jej, że może być im potrzebna. A przecież nie chciała zawieść ich zaufania. Dodatkowo, zaintrygowała ją wiadomość, że idą do pobliskich jaskiń. I to nie pierwszy raz.
Wkrótce dotarli na miejsce.

Kobieta szła, starając się nie ujawnić swojej obecności, co nie było łatwe na śliskich kamieniach. Jednak nie poddawała się. Z niemałym zaskoczeniem obserwowała, jak jej syn śmiało kroczy przez kręte i zawiłe jaskiniowe korytarze. Wkrótce dotarli do znajomej dzieciom groty. Melanie nie wchodziła do środka, stanęła za kamienną ścianą, gdzie z powodzeniem obserwowała dzieci.
To, co zobaczyła potem, miała zapamiętać na całe życie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top