2. Nieznajomi

Jutro pierwszy mój dzień w nowej szkole. Szczerze? Nie chce mi się iść do budy. Od zawsze jej nie lubiłam, nie lubię i nie będę lubić.

Siedzę aktualnie w moim pokoju. Jest on niewielki. Ma czarne ściany, a na jednej jest przez mnie namalowany las, białą i odcieniami szarymi farbą. Na przeciwko wejścia stoi biurko, a nad nim tablica korkowa z moimi rysunkami. Po lewej stronie mam łóżko, a po prawej szafa z moimi ubraniami. Nie lubię chodzić w sukienkach, więc głównie mam spodnie i bluzy. Dziś jestem ubrana w czarne spodnie oraz szarą bluzę z kapturem.

Jest dopiero 17:00, więc postanawiam przejść się na spacer. Nie chce mi się przebierać i biorę telefon oraz słuchawki. Włączam muzykę, telefon chowam do kieszeni i wychodzę z domu, nie zapominając przebrać butów.

Spaceruję po lesie. Idę do swojego ulubionego miejsca, czyli nad jezioro z wodospadem. Nagle czuję się dziwnie, jakby ktoś mnie obserwował. Ignoruję to uczucie i idę dalej.

Po jakiś 20 minutach jestem na miejscu. Siadam na kładce, bardziej to się kładę i nogi spuszczam tak, że są kilka centymetrów nad taflą wody. Myślami wędruję gdzieś daleko, byle by nie myśleć o jutrzejszym dniu i szkole.

Nagle z zamyślenia wyrywają mnie kroki, lecz i tak udaję, że jestem zamyślona. Kroki stają się coraz głośniejsze i do tego dochodzi rozmowa. Mogę stwierdzić, że zbliża do mnie się 3 osoby. Dzięki uczeniu się sztuk walki, będę umiała się obronić gdyby zaatakowali. Słyszę ich coraz głośniej. Jeden kobiecy głos i dwa męskie.

Siadam. Zaraz potem słyszę jakieś 3 metry od siebie głos.

- Co taka osoba jak ty, robi tutaj sama? - pyta się męski głos i słyszę tylko jak kobieta się śmieje. - Umiesz mówić w ogóle?

Wstaję, odwracam się i ci widzę? Lalunie i dwóch umięśnionych mężczyzn. Pierwszy ma kruczo czarne włosy i zielone oczy, a drugi - brązowe włosy i niebieskie oczy. Zgadnijcie jak wyglądała kobieta. Miała blond włosy i brązowe oczy.

- Nie widać? Siedzę i rozmyślam. I tak, umiem mówić - odpowiedziałam.

- Jeśli... - nie dokończył. Widać było jakby ktoś coś do niego mówił, ale kto? - Przepraszam, musimy iść.

- Oni są moi - wysyczała podkreślając ostatni wyraz i poszła za chłopakami.

Nieważne co tu się stanęło - pomyślałam i popatrzyłam na ekran telefonu. Była 18:30. - To ja tak długo rozmyślałam? Lepiej wracać do domu.

Ruszyłam truchtem do domu i już po 15 minutach byłam. Jak zwykle moich ,,rodziców" nie ma w domu. Skierowałam się do kuchni i zjadłam tam kolację. Następnie udałam się do swojego pokoju. Wzięłam moją piżamę (czyt. krótkie spodenki i bluzkę na szeleczki) i udałam się do łazienki.

~40 minut później~

Siedzę u siebie w pokoju i dokańczam malunek lasu na ścianie. Jest już prawie skończony.

Zostawię sobie na jutro. Trudno jak nauczyciele zadadzą zadania domowe. - myślałam. - Muszę jakoś się odstresować po pierwszym dniu szkoły.

Tak, malowanie mnie uspokaja, ale teraz to nie ważne.

Położyłam się do łóżka, zgasiłam lampkę nocną i zasnęłam.

~~~~~~~~

Hejka!

Szybkie info.

Pomysł na tą książkę powstał już, jak byłam w VI klasie, a aktualnie chodzę do VII. Jeśli są jakie błędy, proszę o poprawianie mnie.

Pozdrawiam!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top