rozdział 2
Wtedy zobaczyłam go...
To był ten niebiesko Oki na kturego wpadłam przed przed wczoraj
-Jack to ten z którym się zdarzyłam - szepnęłam mu na ucho i pokazałam Na czarno włosego
- no widzę ślepy nie jestem - powiedział mi na ucho
-no dobrze Jack ty usiądź z Kastielem a ty Saki z Arminem - powiedział pokazując na wolne miejsca obok ty dwóch osób
-dobrze - uśmiechnął się
-z życiem całej lekcji nie mamy- powiedział poważnym głosem
-hej - powiedział czarno włosy
-hej - odpowiedziałam mu uśmiechając się
-czy my się już gdzieś nie widzieliśmy? -spytał się ten z konsolą
-tak to ty na mnie wpadłeś - zaśmiałam się cicho
-a tak - też się zaśmiał
-powiesz mi swoje imię? - spytałam się
-Armin -podał mi rękę i się uśmiechnął
-Saki - też mu podałam swoją rękę
Po jakichś 5 minutach patrzenia na siebie wrucił do PSP tak jak ja. Dzwonek zadzwonił akurat jak przechodziłam bosa dobrze że mamy lekcje w tej samej klasie
-kurna- powiedziałam to na cały głos
-co przeklinasz?- spytał mnie Armin
-bo mogę - powiedziałam nawet nie odrywając wzroku z konsoli
-aha a tak naprawdę?- spytał podejrzanym wzrokiem
-dobr- nie mogłam dokończyć bo mój telefon zadzwonił
-czekaj - odebrałam telefon i odeszłam od Armina
-halo ?-
-dzińdobry czy tu pani Saki Morgan ?-
-tak coś się stało? -
-tak pani matka zginęła w wypadku (kurde dopiero drugi rozdział a tu takie dramy jak śmierć matki Jacka ,Saki i Rose ~Autorka ) -powiedziała słyszalnym w jej głosie współczuciem
-s-s-słucham? - nie dowieżałam
-mówię że pani matka zginęła w wypadku - powtórzyła
-d-do-dobrze dowidzenia - było mi smutno ale jednego nie rozumiałam dlaczego nie mogę płakać
-dlaczego - powiedziałam po cichu
-ale co ?- odwruciłam się energicznie i zobaczyłam mojego brata
-słuchaj nasza no mama zginęła - powiedziałam bez uczuć w tamtej chwili nic a nic nie czułam
-naprawdę czy żartujesz powiedz że żartujesz proszę - powiedział przez łzy przytuliłam go a
-przepraszam ale nie - powiedziałam obojętnie a on się we mnie wtulił i zaczą płakać
-a właśnie Rose jest w domu dziecka niestety nie odzyskam jej dopóki nie skończymy 18 lat czyli za rok - powiedziałam to bez uczuc a on się ode mnie odkleił
-dobra a teraz choć do sali bo mamy biologię - uśmiechnął się
-ok- zaczęłam iść a Jack za mną jak doszliśmy do sali ja usiadłam z bratem a Armina zostawiłam samego
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
446 słów
Wiem że krótko ale coś mi nie pykło i wena się skończyła a podobno mi wena przychodzi w nocy ta noi co tak mi przychodzi że aż odchodzi xD no nic do następnego i tu takie 5 minut później a tu kolejny rozdział dobra teraz na serio pa i do następnego
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top