Rozdział 28

Obudził mnie w środku nocy niespodziewany dotyk na dłoni.

- Liam, proszę cię, wstań! - ktoś uporczywie ciągnął za moją rękę i szeptał do mojego ucha. Po chwili dopiero skojarzyłem, że to Zayn.

- Ty nie powinieneś być u siebie w domku, w lesie? - wymamrotałem i usiadłem prosto.

- Boję się tam być sam - w ciemności widziałem tylko zarys jego ciała.

- Jak mam ci pomóc? - ziewnąłem i rozciągnąłem się - chcesz tutaj zostać? - wymamrotałem, przesuwając się trochę w lewo, żeby zrobić mu miejsce.

- Wolałbym iść do mnie, tu zawsze może zajrzeć ojciec, a wtedy chyba by mnie spalił w ognisku - znowu złapał za moją rękę i zaczął mnie ciągnąć.

- Poczekaj, ubiorę się - zaśmiałem się.

Szczerze mówiąc cieszyłem się, że przyszedł do mnie. Między nami jest już naprawdę dobrze, a dzisiaj sam ciągnie mnie do siebie.

- Szybko, bo nie chcę, by mnie złapał - przestępował w zniecierpliwieniu z nogi na nogę.

Przewróciłem oczami i rozpaliłem krzesiwem pochodnię, żebyśmy się nie zgubili w tej cholernej dżungli.

Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę lin i pnączy.

Przeszliśmy przez naprawdę spory kawał lasu, gdzie w końcu stanęliśmy przed niewielka chatką.

Wstawiłem pochodnię w specjalne miejsce na ścianie i rozejrzałem się po wnętrzu.

- Zayn, tu jest przecież jasno, księżyc ci tu świeci - przewróciłem oczami i spojrzałem na niego. Dostrzegłem na jego twarzy tworzące się rumieńce i zdecydowanie był dziwnie nerwowy - więc o co chodzi? - podszedłem bliżej do niego i złapałem delikatnie za jego szczękę, nakierowując jego spojrzenie na mnie.

- To zawstydzające - zagryzł wargę i wskazał dłonią na mały stoliczek, więc spojrzałem tam. O kurwa.

- Czy ty właśnie proponujesz mi randkę, taką jak u mnie w mieście? - podniosłem brwi i uśmiechnąłem się do niego - to urocze, Zayn - pocałowałem go w czoło i podszedłem do stolika, na którym była pieczona ryba i owoce.

- Już się bałem, że mi odmówisz i uznasz za kretyna - stwierdził.

- Tylko dlaczego w środku nocy, kiedy tak fajnie mi się spało? - połaskotałem go po żebrach.

- Nie mogę wrócić do wioski w dzień, bo ktoś mógłby mnie zobaczyć - wytłumaczył - poza tym, możesz spać tutaj - wzruszył ramionami i udał obojętnego, chociaż widziałem w jego oczach jak liczy na to, że zostanę.

- Chyba się skuszę - pokiwałem z uśmiechem głową - to co? Jemy? - zatarłem dłonie.

Pokiwał szczęśliwy głową i usiadł po jednej stornie stolika. - Chciałbym z tobą porozmawiać - spuścił wzrok - tak jakby... o nas.

- Śmiało - wziąłem pierwszy gryz ryby. Uwielbiam to, że one nie smakują jak te ze sklepów.

- Chodzi mi o naszą relacje. Jak pewnie zauważyłeś, mimo tego co mi zrobiłeś, dalej nie jesteś mi obojętny. Myślałem, a w sumie mam taką nadzieję, że nie jestem twoim wakacyjnym wyskokiem i nie zostawisz mnie po powrocie do Londynu - grzebał w swoim talerzu - wiem, że nie powinienem tego mówić, ale Harry mówił, że to z tobą będę tam mieszkał. Nie chcę po prostu jechać tam, zostawić wioskę, byś po powrocie do miasta po prostu mnie zostawił i bawił się z innymi chłopakami. Nie chcę, żebyś odebrał to jako jakieś zaręczyny czy coś, broń Boże - zachichotał - obiecaj mi po prostu, że jeśli wyjadę z tobą to postarasz się, żeby mój pobyt tam nie skończył się płaczem i rozczarowaniem.

- Okej, zaskoczyłeś mnie, teraz ci powiem. Szczerze przyznam, że mi się to nie podobało, gdy dowiedziałem się, że mam cię mieć pod opieką, ale przekonałem się do tego dość szybko. To wszystko co się stało między nami dało mi do myślenia i też Harry trochę mi pomógł, i zrozumiałem, że jestem skurwysynem jakich mało - złapałem za jego dłoń.

- Jesteś - zaśmiał się.

- Spróbuję cię nie rozczarować i dobrze się tobą zająć jak będziesz w Londynie, choć obaj dobrze wiemy, że nie raz będziesz na mnie zły.

- Zaczynasz mi znowu mieszać w głowie, Liam - westchnął i spojrzał mi prosto w oczy - to dziwne uczucie, kiedy od zawsze byłem przygotowany do myśli, że będę musiał być z kobietą - skrzywił się.

- Dobrze wiesz, że bycie z mężczyzna jest o wiele lepsze - zaśmiałem się - znaczy, cholera, przeze mnie prwnie myślisz, że to straszne, ale... - poplątalem się.

- Myślę, że to jest bardzo przyjemne, ale gdy ma się umiar - zaczął powoli jeść.

Uśmiechnąłem się do niego i również sięgnąłem po jedzenie.

- Są jakieś wieści od Nialla? - umieścił niepewnie swoją dłoń obok mojej.

- Wyrobił już twoje papiery, ale ma problemy z papierami Louisa - wzruszyłem ramionami i obserwowałem, jak nerwowo łapie mnie za rękę.

- Dlaczego? - rozluźnił się dopiero, gdy ścisnąłem jego palce.

- Jest niepełnoletni, nie ma żadnej innej rodziny, trzeba dużo nazmyślać - wytłumaczyłem.

- Chyba rzeczywiście lepiej by było, jakby miał nazwisko Hazzy - kiwnął głową.

- Zdecydowanie - uśmiechnąłem się do niego - dzięki za kolacje, była przepyszna - spojrzałem na niego.

- Cieszę się, że ci smakowało - uśmiechnął się i dokończył swoją porcję, siadając na skrzyżowanych łydkach.

Podniosłem się i usiadłem na jego łóżku. Przywołałem go ruchem ręki i uśmiechnąłem się widząc, jak podchodzi do mnie z rumieńcami.

Wciągnąłem go na swoje kolana i objąłem jego ciało ramionami z uśmiechem.

- Jak sobie tutaj radzisz? Pewnie czujesz się samotnie - stwierdziłem, przenosząc ręce na jego talie.

- Troszkę - wzruszył ramionami i oparł głowę o moją pierś.

- Co robisz całymi dniami? - zapytałem, wdychając jego zapach.

- Głównie spaceruję, jem, leżę. Nudzę się - wzruszył ramionami - co robimy? - uśmiechnął się.

- A co chcesz robić? - podniosłem brew i przygryzłem wargę.

- A co proponujesz? - zrobił znaczącą minkę.

- Zayn, dobrze wiesz, że nie potrafie być w tych sprawach delikatny - westchnąłem.

- A może nie chcę, żebyś był delikatny? - naparł na moje ciało i przewrócił mnie na łóżko, siadając na moim kroczu.

- Mówiłeś, że nie odczuwasz przyjemności z takiego seksu - sapnąłem, łapiąc go za biodra.

- Zależy jak bardzo ostry jesteś. Jeśli masz jakiekolwiek granice... - zaczął całować mnie po szyi.

Westchnąłem cicho i zamieniłem nas miejscami - jeśli naprawdę przegnę, to mi to powiedz - szepnąłem, ściągając z niego ubranie.

- Nie wiem czy to coś da, Liam, ale dam radę - uśmiechnął się do mnie zachęcająco.

Odwróciłem go na brzuch i przejechałem dłonią po jego jędrnych pośladkach.
Wsunąłem palce pod materiał jego spodenek i powoli je zsunąłem z zadowoleniem.

- Idealny - szepnąłem, ściskając je mocno i podniosłem jego biodra lekko do góry.

Przejechałem językiem po jego szyi i zakopałem nos w jego włosach, by chociaż trochę pokazać mu, że mi zależy, by czuł się dobrze.

Uśmiechnąłem się widząc, że lekko się rozluźnił. Mulat szarpnął biodrami, gdy uderzyłem w jego pośladek, zostawiając ślad mojej ręki.

- Podoba ci się? - parsknąłem śmiechem, gdy poczułem jego puchnącą męskość na moim udzie.

Pokiwał twierdząco głową i zabujał zachęcająco biodrami.

- Tak bardzo chciałbyś wypełnienia, kochanie? - wyszczerzyłem się i zmusiłem go do klęknięcia na łóżku. Spojrzał na mnie spod długich rzęs i przygryzł wargę. - Odpowiedz, Zayn - mruknąłem, dotykając jego policzka.

- Pragnę tego od dłuższego czasu. Pragnę ciebie - jego oczy błyszczały, a po moim ciele rozlał się sam gorąc.

Cały czas na niego patrząc, odsunąłem się i mało delikatnie rozpiąłem pasek. Wyciągnąłem go z szlufek i ściągnąłem spodnie, cały czas trzymając skórzany pasek w ręku.

- Co masz zamiar zrobić? - przełknął ślinę z niepokojem.

- Ufasz mi? - zapytałem, zaginając pasek na pół.

- Myślę, że tak - wpatrywał się niepewnie w pasek, tak jakby wiedział, co go zaraz spotka.

Okrążyłem całe łóżko by być za nim -gotowy? - ledwo szepnąłem, czując rosnącą ekscytację i moją sadystyczną stronę.

- Tylko proszę... miej umiar - zwiesił głowę między swoimi rękoma, na których się podpierał i spiął się całkiem.

- Licz - mruknąłem, wymierzając pierwsze uderzenie.

Syknął zaskoczony i posłusznie wykonał moje polecenie. Najwidoczniej było w porządku, więc mogę sobie pozwolić na taką siłę uderzeń.

- Wystarczy, Liam, proszę - wydukał po paru następnych uderzeniach.

Odrzuciłem pasek na bok i przejechałem dłonią po jego zaczerwienionych pośladkach.

- Masz lubrykant? - drażniłem jego dziurkę suchym palcem.

Pokiwał głową i wskazał na przestrzeń pod łóżkiem - będziesz na początku delikatniejszy? - zakręcił biodrami.

- Postaram się - zaśmiałem się i sięgnąłem po buteleczkę - od dawna to przygotowywałeś? - zapytałem, widząc, że lubrykant należy do mnie.

- Ostatnio ci go zabrałem - uśmiechnął się.

- Tęskniłeś za moim dotykiem, Zayn? - wylałem trochę substancji na swoje palce.

- Tak, tęskniłem, Panie - patrzył na mnie przez ramię i widziałem, że bardzo się niecierpliwi.

- Dobry chłopiec - uśmiechnąłem się, wkładając od razu dwa palce, przez co głośno jęknął - już będę delikatny - zaśmiałem się, widząc jego wyraz twarzy.

- To nie jest zabawne, zawsze mogę zrezygnować z tego - sapnął i przymknął oczy, żeby się uspokoić i dać mi po prostu działać.

- Kochanie, ja i tak się hamuje, nawet nie wiesz, ile rzeczy chciałbym ci zrobić - szepnąłem, czując, jak drży.

- To chyba lepiej, że to robisz - zakręcił ostrożnie biodrami i uniósł głowę wyżej, już z większą pewnością.

Powolnymi i spokojnymi ruchami pracowałem w jego wnetrzu. Co jakiś czas z jego ust wychodziły ciche westchnięcia, które zagłuszałem siarczystymi klapsami.
Po dłuższej chwili dodałem też trzeci palec, by był wystarczająco dobrze przygotowany na mnie, zanim w niego wejdę.

Złapałem za jego policzki i położyłem na łóżko, samemu go przygniatając i ustawiając się miedzy jego udami. Pocałowałem go z uczuciem, chcąc przekazać wszystkie moje emocje. Zjechałem ustami na szyje i zostawiłem parę śladów po sobie w postaci malinek, dalej go rozciągając.

Zamruczał z aprobatą przez pocałunek i starał się go oddać tak samo, jak ja go całowałem - już chyba wystarczy - sapnął, kiedy się ode mnie oderwał.

Pokiwałem głową i zamieniłem nas miejscami - zrób to sam - uśmiechnąłem się do niego. Przegryzł wargę i ustawił się naprzeciwko mojego penisa i delikatnie naparł na niego. Spuścił wzrok, ściskając moje ramiona.

Przytrzymałem dłońmi jego biodra, żeby miał więcej stabilności i czułem się wspaniale, gdy zaczął się na mnie powoli opuszczać. Jego usta opuścił cichy jęk i już po chwili siedział na mnie z moją całą długością w środku i ciężko oddychał.

- Zacznij, gdy będziesz czuł się komfortowo - szepnąłem, dotykając jego pięknego ciała. Sunąłem dłońmi po jego torsie i złapałem go w tali.

Skinął delikatnie głową i położył swoje dłonie na mojej piersi, badając każdy mięsień palcami.

- Lubię twoje ciało - wpatrywał się w mięśnie mojego brzucha jak zaczarowany - lubię jak napinają się twoje ramiona, gdy mnie podnosisz albo przytulasz lub nawet się złościsz - zachichotał - lubię też to jaki jesteś, mimo tej skorupy drania, zauważam w tobie iskierki dobroci i zrozumienia - spojrzał na mnie poważnie - wcale nie jesteś takim chujem, Liam i wiem, że ty zdajesz sobie z tego sprawe, tylko na takiego się kreujesz.

Zaskoczył mnie zupełnie tymi słowami i zacząłem przez to rozmyślać czy może rzeczywiście tak jest? Może ja siebie tylko kreuję na takiego sukinsyna? Przerwał mi chwilę zamyślenia, gdy niepewnie się uniósł na mojej męskości i ponownie się na nią nabił z jękiem.

- Jesteś cholernie duży - sapnął, pochylając się i wtulił się w moje ciało - pieprz mnie już, panie - czułem jak się uśmiecha, więc po prostu kolejny raz trafił pode mnie, a ja zawisnąłem nad nim.

- Podoba ci się jak to robię, Zayn? Masz patrzeć jak w ciebie wchodzę - na początku ustaliłem sobie dosyć powolne tempo, tak tylko, żeby się przyzwyczaił. Później się rozkręcę.

- Tak, tak, tak - majaczył. Przeniósł moją dłoń na swoją szyję i uśmiechnął się do mnie - wiem, że chcesz to zrobić - szepnął - tylko nie rób tego mocno.

- Cholera, on jest dla mnie stworzony.
Zacisnąłem trochę palce i wyszczerzyłem się do niego, zaczynając naszą bardzo przyjemną zabawę. Zacząłem szybciej poruszać biodrami, z zachwytem łapiąc jego każdy jęk.

- To niesamowite, że robię to teraz z tobą. Godzę się na ból, uciekłem od ojca i z wioski, prawdopodobnie podpadając bogom. I to wszystko w parę dni - westchnął.

- Bogowie nie istnieją, mały - zacisnąłem palce na jego boku i szyi, by wymusić na nim agresywny pocałunek.

Gorliwie oddawał pieszczotę, jęcząc mi do ust, w końcu przegryzając moją wargę, gdy nie mógł już złapać powietrza.

- Wiesz, że za to może spotkać cię kara? - podniosłem w rozbawieniu brew, czując metaliczny posmak krwi.

- Chciałem tylko odetchnąć - przymknął oczy i nieśmiało ułożył swoje nogi na moich biodrach, by móc mnie do siebie dociskać.

Zacząłem wykonywać mocne, szybkie i chaotyczne ruchy. Mulat skulił się w moich ramionach, przysunął bliżej i objął jeszcze mocniej rękoma i nogami.

- Podoba ci się, Zayn? Chcę słyszeć jak ci dobrze - robiłem mu malinki na obojczykach, na szyi i nawet za uchem, gdzie miał ogromne łaskotki, i po prostu w środku naszego seksu zaczął się chichrać jak głupi.

Sięgnął moich ust i pocałował mnie z uśmiechem. - Wyglądam jakbym był na coś chory. - parsknął, patrząc na siebie.

- Nawet nie miałem pojęcia, że masz łaskotki - zatrzymałem się z trudem, żeby trochę przeciągnąć naszą zabawę

- Mało rzeczy o mnie wiesz - uśmiechnął się i przygryzł wargę. Poruszył biodrami i zakrył twarz dłońmi, gdy idelanie trafiłem w jego słodki punkt - ruszaj się, proszę - wymamrotał, dalej poruszając się niezdarnie.

- Jesteś spragniony mnie, Zayn? - sapnąłem mu do ucha.

- Tak, tak, jestem - westchnął, zasysając się na skórze pod moją szczęką.

- Grzeczny chłopiec - zacisnąłem mocno dłonie na jego hiodrach i zacząłem go pieprzyć tak jak lubię, robiąc przy tym wiele malinek na jego ciele.

Złapał mnie za nadgarstki i je ścisnął - boli - szepnął, patrząc znacząco na swoje boki, gdzie miałem palce. Przewróciłem oczami i jednym ruchem odwróciłem go tyłem do siebie. Zacząłem składać klapsy na jego prawie sinym tyłku.

- Liam! - zaprotestował i dźwignął się na kolana, zerkając na mnie ze złością przez ramię: - nie tak mocno - zmarszczył nos.

- Kochanie, to trudne, nie mogę się powstrzymać. Uwielbiam twój wyraz twarzy, kiedy chce ci się płakać, jesteś wtedy taki uroczy - sapnąłem, cały czas mocno go pieprząc.

Zagryzł wargę prawie do krwi i więcej się nie odezwał, tylko jęczał cichutko i chcąc sprawić mi ogromną przyjemność - wypchnął do mnie bliżej biodra. Uwielbiam tą pozycję z nim.

Poczułem jak mocno się na mnie zaciska i opadł torsem na łóżko, zostawiając biodra w górze.

Zaczął ciężko stękać i zaciskał palce na leżącym na łóżku kocu, wyrzucając głowę do tyłu z jękiem - Liam... - sapnął i zabujał swoim ciałem na boki.

- Tak? - drażniłem się z nim. Czułem jak drży i powstrzymuje się przed dojściem. Jego mięśnie na plecach spięły się i spojrzał na mnie ze łzami w oczach.

- Proszę, muszę dojść - jęknął i zwiesił głowę między swoimi ramionami.

- Będziesz mój? - szepnąłem, łapiąc za jego męskość i ścisnąłem lekko.

- Liaaaam - jęknął i się szarpnął do mojego kutasa - będę, ale daj mi dojść! - sapnął.

- Będę mógł pieprzyć cię jak chcę i kiedy chcę? - uderzyłem go w pośladek - będziesz tylko i wyłącznie mój?

- Chyba na to się pisałem, zdając się na twoje łaski w Anglii - spojrzał na mnie przez ramię ze łzami w oczach i tym właśnie doprowadził mnie na skraj.

- Możesz dojść, skarbie - ugryzłem jego ramię i sam zbliżyłem się do swojego końca.

Jęknął głośniej i doszedł mocno na łóżko, opadając bezsilnie głową na poduszkę. Zacisnął się na mnie wręcz idealnie i pozwolił mi na zalanie obficie jego wnętrza. Aż mi lepiej, gdy wiem, że się nie zmuszał do orgazmu.

Spuściłem się w nim do końca, opadając na jego ciało.

- Cholera, Zayn, to było idealne - sapnąłem - idealna randka.

- Tak miało wyjść - jęknął i przytulił się do mnie.

- Podobało ci się? Nie byłem zbyt ostry? - zapytałem. Miałem nadzieję, że pozwoli mi później na więcej. Nie ukrywam, delikatny seks nie jest dla mnie.

- Było dobrze, ale mógłbyś już ze mnie wyjść? Jestem zbyt pełny - zaśmiał się.

Parsknąłem i pocałowałem go w ramie. Wyszedłem do połowy i specjalnie poruszyłem się w nim mocno.

- Liam! - pisnął i sam się ode mnie odsunął, krzywiąc się na uczucie wypływającej z niego spermy - to okropne - zarumienił się cały.

- Myślałem, że to łagodzi twoje podrażnione wejście - gdy to powiedziałem zrobił się niesamowicie czerwony i zasłonił twarz rękoma.

- Skończmy tą rozmowę, błagam. Zaraz umrę z zażenowania - zerknął na mnie przez palce.

- Zawsze mogę ci się spuszczać na twarz - zaśmiałem się, przyciągając go do siebie.

- Liaaam... - jęknął ze śmiechem i wtulił się we mnie bardziej.

*********

Witajcie!

Ogromne brawa proszę dla Darii bo już się wściekła za tak długi rozdział i muszę ją udobruchać jakoś 😛

Koniec jest tuż tuż 😣

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top