Rozdział 21


Niall pojawił się na Tahiti bardzo prędko, a wraz z jego zagoszczeniem tutaj dostrzegłem ogromną zmianę w zachowaniu Louisa.

Zrobił się śmielszy a nawet i złośliwy w stosunku do blondyna, który wręcz był nim zachwycony, a raczej tym że w końcu kogoś sobie znalazłem i nie chciał go zostawić w spokoju.

Szatyn zrobił się terytorialny i zdecydowanie bardziej pcha się do dotyku na oczach Irlandczyka.

-Zaraz powinien tutaj przyjść Zayn wraz z Liamem, jemu papiery także musisz załatwić- mruknałem, głaszcząc po plecach wtulonego we mnie szatyna.

-Jasne, problem będzie tylko z nazwiskiem Lou. Nadal w to nie wierzę że on przeżył tutaj tyle sam!- chciał dotknąć szatyna, ale odradziłem mu to, kręcąc głową na boki.

-Może mieć moje nazwisko, wszystko jedno.- stwierdziłem.

-Cześć Barbie!- usłyszałem za sobą głos Liama.

-A jak będziecie się potem chcieli pob...- nie dokończył bo opadła mu szczęka na widok Mulata.

-Wow, cholera, piękny jesteś!- zignorował Liama który czekał na przytulasa i doskoczył do czarnowłosego.

Payne tylko westchnął i usiadł z niezadowoloną miną na podłodze w bezpiecznej odległości od Lou i przyglądającego się gościom Dingo.

-Jestem Niall, miło cię poznać- uśmiechnął się do zaskoczonego Mulata.

-Zayn.- kiwnął głową w jego kierunku na przywitanie.
-Masz takie śmieszne jasne włosy.- zachichotał i rozczochrał kosmyki blondyna.

Louis fuknął w moją koszulę i nawet nie patrzył w ich kierunku.

-Masz gdzie się zatrzymać w Londynie?- Horan próbował poderwać Mulata.

Zacząłem chichotać pod nosem.

Stała taktyka Ni.

Poderwać i potem naciągnąć na jedzenie i ostatecznie się przyjaźnić.

-Nie mam pojęcia, czy wyglądam jakbym znał się na życiu w wielkim świecie?- zaśmiał się Mulat, a Payno zacisnął dłonie w pięści.

-Mam wolny pokój, a nawet łóżko- puścił mu oczko.

Liam westchnął głośno patrząc wprost na Malika.

Zayn przeniósł spojrzenie na brązowookiego i zagryzł wargę.

-Wybacz, ale nie skorzystam.- aż zamarłem zdziwiony.

Brunet uśmiechnął się do niego z satysfakcją wymalowaną na twarzy.

-Szkoda, mam lodówkę obok łóżka.- parsknal Niall.

-Nie jestem przyzwyczajony jadać tak jak wy.- wzruszył ramionami i również usiadł na ziemi, wcale nie tak daleko Liama.

Z twarzy bruneta mogłem wyczytać że aktualnie przechodzi zawał i wewnętrzny fangirling.

-Tez jesteś gejem, jak ci tutaj wszyscy?- Horan nie odpuszczał siadając blisko niego.

-Niall, zostaw biednego Zayna.- zaśmiałem się i pokręciłem głową.

-Mam narzeczoną, wybacz.- wzruszył obojętnie ramionami czarnowłosy, wyczuwając chyba grę blondyna.

-Narzeczona? Ona tez chce jechać do Londynu?- zapytał grzebiąc w swojej torbie.

-Nie i tam nie pojedzie.- Mulat od razu pokręcił głową.

-Okej, muszę zebrać informacje na wasz temat. Z tobą będzie łatwiej Zayn.- uśmiechnął się do niego.- Twoje imię i nazwisko, data urodzenia, imiona rodziców.-zaczął wymieniać.

-Zain Javadd Malik, dwunasty stycznia... Wydaje mi się że w tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątym dziewiątym. Rodzice to Yaser Malik i Trisha Malik.- wyrecytował.

Blondyn kiwał głowa i wszystko zapisywał w swoim notatniku.
-To teraz Lou. Tu będzie problem.- westchnął.

-Ktoś proponuje drugie imię i może jakieś nazwisko?- przygryzł końcówkę długopisu.

-Książki, które dostałem od jego ojca były podpisane jako „Tomlinson”- odezwał się Zayn.

-Co jeszcze wiesz?- Louis od razu się wyprostował i odwrócił przodem do Mulata.

Niall zachłysnął się zaskoczony powietrzem.

-Cholera, każdy z was jest taki śliczny a ja jestem takim ziemniakiem.- skrzywił się.

-Niall, nie o tym teraz mowa.- pokręciłem w rozbawieniu głowa.

-Odpowiadając na twoje pytanie Louis mamy dokumenty twoich rodziców.- wzruszył ramionami Malik.

-I nie dałeś mi ich wcześniej?- zapytał z pretensjami.

-Znalazłem je dzisiaj.- uniósł w obronie ręce.

-Masz je przy sobie?- Niall przyglądał się z wielką pasją Mulatowi.

-Nie, ale mogę po nie iść.- podniósł się.

-Pójdę z tobą- mruknął Payno także wstając.

-Niall, zostajesz.- od razu zainterweniowałem widząc jego chęć.

Blondyn jęknął zrezygnowany i spojrzał na wychodzącą parę.

-Wiem że jesteś zafascynowany Zaynem, ale Liam był pierwszy Barbie.- zaśmiałem się, gładząc ponownie plecy Louisa.

-Powiedział, ze ma narzeczoną.- zmarszczył brwi.

-Z przymusu. Chciał cię spławić.- mruknął Louis.

Chyba nie polubił Nialla, albo po prostu jest zazdrosny.

-Hej, jesteś niegrzecznym chłopcem.- szepnąłem tak, żeby tylko on mnie słyszał.

-On się kręci za blisko ciebie. Niech się lepiej odczepi bo nawet go ugryzę.- wymamrotał z groźbą.

-On mówi o mnie? Lewis, nie obchodzi mnie Harold, nie mój typ.- zaśmiał się blondyn.

-Mój mały chłopiec jest zazdrosny- zaśmiałem się.- Cholernie uroczy.- pocałowałem go w czoło.

-Nie jestem zazdrosny!- pisnął.

-Tak, tak- parsknąłem, przyciągając go bliżej.

-Jesteś okropny.- stęknął odpychając moje ręce.

Nagle do chatki wparował wkurzony Malik z ogromną malinką na szyi, a za nim pewnym krokiem wszedł szczęśliwy Liam.

-Tutaj masz papiery- mruknął mulat siadając na ziemi.

-Co się działo?- uniosłem na nich brew.

-Jest zazdrosny.- westchnął Zayn wskazując na Liama.- Oznaczył mnie, zobaczy to cała wioska!- jęknął. -Cholerny idiota.- spojrzał z chęcią mordu na bruneta, który tylko uśmiechał się do niego.

-Mam ten sam problem.- połaskotałem szatyna.

-Harry nie jest w moim typie, ale Zayn.- przygryzł wargę blondyn i spojrzał rozbawiony na Payno.

-I tak wiem że chcesz tylko żarcie.- parsknął Liam.

-Żarcie jest dla mnie najważniejsze- zaśmiał się przeglądając papiery rodziny Louisa.

-Joannah i Ray Tomlinson.- kiwnął głową i zapisał wszystko co mu potrzebne.

-Postaram się to załatwić jak najszybciej.- Mruknął po chwili.- Ale brakuje mi jeszcze daty urodzenia Louisa.

-Jestem starszy o trzy lata od niego. Dwutysięczny pierwszy w takim razie. Jego rodzice tu byli, jak Jay była w ciąży z nim. Musieli go tu zostawić.- uśmiechnął się lekko Mulat i rzucił do blondyna mandarynką.

-Jakieś propozycje daty urodzenia?- zapytał wszystkich, obierając przy okazji owoc.- Chcesz sam wybrać?- zwrócił się do szatyna.

-Nie wiem.- mruknął cicho.
-Kiedy wasz świat wygląda najpiękniej?- usadowił się wygodniej na moich kolanach.

-W Boże Narodzenie.- odpowiedziałem po chwili namysłu.- Jest zimno, jest śnieg, to taki biały puch, zamarznięty deszcz, coś w tym rodzaju.- Wytłumaczyłem gdy spojrzał na mnie krzywo.- Jest tak kolorowo jak na ceremonii.

-Ooo!- zaklaskał radośnie.

-Załatwione.- kiwnął głową Niall.
-Papiery powinny być za jakieś trzy tygodnie- mruknął chowając wszystko do teczki.- Louis jest za młody, myślę, że postarzymy go o jakieś 2 lata, żeby nie było problemów.

-Tymczasowych papierów nie możesz mu wyrobić?- spytałem.

-No pewnie bo ty nie masz na głowie mnóstwo różnych organizacji, które sprawdzają twoje papiery. Muszę to robić po godzinach pracy i robić to tak, żeby nikt nawet o tych papierach nie wiedział- mruknął.

-Nie pytałem.- zaśmiałem się i objąłem szatyna w pasie.

-Cieszycie się?- spytał blondyn, zatrzaskując swój notesik.

-Ja tak- uśmiechnął się Zayn i opadł głową na ramię Liama.

Widać że zaczęli już ze sobą normalnie rozmawiać.

-Ja nie wiem, ale jeśli będę u boku Hazzy to będę szczęśliwy.- Louis wyraźnie się rozluźnił po tym jak Niall go zapewnił że nie jestem w jego typie.

Payno spojrzał na mnie znacząco a ja uśmiechnąłem się do niego.

-Gdzie się zatrzymasz?- Louis zsunął się z moich kolan na ziemię i usiadł dość blisko Nialla.

-Z tego co wiem domek Hazzy jest wolny- zaśmiał się.

-Okay, czyli się wprowadzam.- parsknąłem.

-Jak książka?- blondyn zmienił temat.

-Dobrze, dzięki.- Mruknąłem.- Skończę ją akurat w dzień wyjazdu.

-Wyliczyłeś to?- uśmiechnął się i obrał kolejną mandarynkę.

-Tak.- Parsknąłem.- To będzie hit, jestem pewny.

-Mam kolesia od reklam, mogę ci nawet pomóc w rozgłosie.- wyszczerzył się.

-W zamian mam zapełnić ci lodówkę?- zaśmiałem się.

-Oczywiście, jak zawsze.- mrugnął do mnie i rozsiadł się wygodniej.

-Będę się zbierał, mam teraz więcej obowiązków, no wiecie.- westchnął Zayn wstając z ziemi.

-Odprowadzić cię?- Liam również się podniósł.

Widziałem jak Malik walczy ze sobą ale po chwili skinął delikatnie głową.
Zdecydowanie przyda im się rozmowa.

-Też się będę zbierał.- wyszczerzył się Niall, a Louis spojrzał na mnie z zadowoleniem.

-A ja idę do kąpieli.- uśmiechnał się zadziornie i się podniósł.

Gdy przeszedł obok mnie przejechał kusząco dłonią po moim policzku.

-Ide z tobą.- powiedziałem łapiąc go za nadgsrstek.- będę sprawdzać, czy przypadkiem się nie topisz, albo coś- zaśmiałem się.

-Umiem pływać.- zmarszczył brwi.

-Oboje wiemy że nie idziesz po to.- szepnął mi do ucha i uciekł.

Pokręciłem głową biorąc mydło, które dziwnym trafem było na prowizorycznym stoliku i ruszyłem w stronę wodospadu.

-Miłego spędzania czasu!- zawołał Niall i ruszył w kierunku wioski.

-Na pewno będzie miło spędzony.- parsknąłem dołączając do rozbierającego się szatyna.

Wszedł z uśmiechem do wody całkiem nagi i przepłynął na głębszą wodę.

Zrobiłem dokładnie to co on, może trochę bardziej niezdarnie ale, gdy podpłynąłem od niego od razu wpiłem się w jego usta.

-Widzę że nie tylko ja robię się pieszczochem.- zaśmiał się gdy odsunęliśmy się od siebie po oddech.

-Jesteś taki piękny.- szepnąłem.- Cały mój, zazdrośniku.- uśmiechnąłem się.

-Nie jestem zazdrosny!- oburzył się i zanurkował pod wodę.

Pokręciłem głową, płynąc w stronę wodospadu.

-To niebezpieczne.- mruknął Louis, który znalazł się obok mnie.

-Co mi to zrobi? To tylko woda.- przewróciłem oczami i się zatrzymałem.
-Po za tym kilka tygodni temu mówiłeś, ze nie znasz takiego słowa jak „niebezpiecznie”- prychnąłem.

-Hmmm, ja go nie znam.- zaśmiał się.

-Zanim wyjedziemy stad muszę cię nauczyć paru rzeczy.- mruknąłem.

-Co takiego tatusiu?- uniósł brew i podpłynął do mnie.

-Cholera, Louis- Jeknąłem, kocham jak tak na mnie mówi.- Na przykład pisania, przynajmniej twojego imienia i nazwiska.

-Okay.- uśmiechnął się.

-Lubię się uczyć.- objął mój kark.

-W Londynie będę cię dużo uczył- przytuliłem go do siebie.

-No ja myślę, nauczycielu.- zachichotał i wycisnął pocałunek na moim obojczyku.

**********

Witam!

DarkSieg poproszę rozdział HoH! Sprawdziłam to całkiem sama i to w takim pośpiechu że się pogubiłam 😂

Dobranoc kochani ❤

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top