Rozdział 20

- Harry - poczułem szarpnięcie za rękę - Harry, puść - rozpoznałem głos Louisa. Otworzyłem zaspane oczy i spojrzałem na sylwetkę chłopaka uwięzionego w moich ramionach.

- Dlaczego? - wymamrotałem, zacieśniając jeszcze bardziej uścisk.

- Muszę siku - jęknął zawstydzony.

- A to już inna sprawa - zaśmiałem się i go puściłem. Od razu wybiegł szybko z domku.

Wrócił po paru minutach i uśmiechnął się do mnie. - Co dzisiaj robimy? - zapytał podekscytowany.

- Co proponujesz? Już cię pupa nie boli, jak widać. Chodzisz normalnie - uśmiechnąłem się bezczelnie.

- Chcesz to zrobić? - podniósł brew i spojrzał na mnie niewinnie.

- Pytanie czy ty chcesz. Ja zawsze chętny i gotowy - parsknąłem.

- Chcę być dobrym chłopcem - zachichotał i podbiegł do mnie.

- Jesteś zawsze dobrym chłopcem - uśmiechnąłem się do niego.

Zrobił niewinna mine i włożył opuszek palca do ust, przegryzając go lekko. - Zawsze? - wyszeptał, wchodząc na łóżko.

- Zawsze - pokiwałem głową i umieściłem dłonie na jego boskich biodrach.

Przeniosłem jego drobne ciało od razu na mnie i docisnąłem jego tyłek do swojego krocza.

- Od rana tak? - zdziwił się, kiedy wyczuł moją erekcję.

- Facetom z rana często stoi, chyba nie muszę ci tego tłumaczyć - zaśmiałem się, ściągając z niego koszulkę.

- Coś o tym wiem. Dziwne to jest - wymamrotał.

- Więc jak? Jesteś gotowy to zrobić? - szepnąłem, wprowadzając jego biodra w ruch.

- Zawsze - mrugnął do mnie i rozpiął moją koszulę.

Złapałem jego nadgarstki jedną ręką i zamieniłem nas miejscami. - Pokażę ci o co chodzi w tatusiowaniu - zaśmiałem się, widząc jego lekkie przestraszenie.

- Nie chcę, będę miał ślady jak Zayn - zaczął mi się wyrywać.

- Hej. Spokojnie, Louis - zmusiłem go, żeby na mnie spojrzał - nic ci nie zrobię, nie jestem Liamem. Nie będziesz miał żadnych siniaków, obiecuję - szepnąłem, patrząc w jego przerażone oczy. W tym momencie znienawidziłem Liama, jak mógł przestraszyć mojego chłopca?

- Po prostu to wygląda strasznie - wierzgnął ostatni raz nogami, by ułożyć się wygodniej.

- Jeśli przekroczę twoje granice, to po prostu mi powiedz, tak? - zapytałem, ściągając z niego spodenki wraz z bokserkami.

- Dobrze, tatusiu - nawet mu nie tłumaczyłem zasad, a umie się tak pięknie dostosować. Jest wspaniały.

Ściągnąłem powoli z siebie ubrania i wyciągnąłem zza prowizorycznej poduszki lubrykant.

- Wprowadzasz się czy co? - zachichotał.

- Możliwe, że to zrobię - odpowiedziałem mu tym samym - nie psuj chwili, Lou - szepnąłem przewracając go na brzuch.

Wciągnąłem go na swoje kolana, dzięki czemu miałem idealny widok na jego cudowne pośladki. Rozłożyłem mocniej jego nogi, chcąc mieć lepszy wgląd na jego ciasną dziurkę.

- Nie patrz się tak, czuję się zażenowany - jęknął.

- Jesteś tutaj taki piękny - szepnąłem - taki zadbany, grzeczny chłopiec.

- Harry, błagam cię. Zawstydzasz mnie - próbował się przekręcić, ale go zablokowałem.

Pogłaskałem go w pośladek i wymierzyłem krótkiego, ale mocnego klapsa. - Czy to jest w porządku, kochanie? - zapytałem, gdy pisnął cicho.

- Szczypie - wymamrotał cicho.

- Odpowiedz na pytanie - zażądałem.

- Nie jest źle, ale nie lubię tego, tatusiu - podparł się dłońmi na materacu.

- Wytrzymasz, gdy będę to robił, czy nie chcesz tego w ogóle? - zapytałem, masując jego pośladek.

- Wytrzymam - pokiwał głową i zamruczał zadowolony z przyjemniejszego dotyku.

Uderzyłem go w drugi pośladek. - Był samotny i pominięty - zaśmiałem się z zabijającego mnie wzrokiem Louisa.

- Harry... pytałeś się o moje uczucia do ciebie... mogę spytać ciebie o uczucia do mnie? - spojrzał na mnie znad ramienia.

Otworzyłem szerzej oczy nie widząc co powiedzieć.

- Rozumiem - kiwnął głową i wyplątał się z moich objęć, by usiąść prosto na moich udach.

- Na pewno nie jesteś mi obojętny - mruknąłem, nie czując się swobodnie.

Uśmiechnął się pod nosem i przycisnął swoje usta do mojego policzka. Dlaczego on jest tak uroczy i dlaczego to tak na mnie działa.

- Odechciało mi się seksu - westchnąłem, przyciągając go do siebie i położyłem się na łóżku.

Zmrużył na mnie oczy. - Teraz, Harry? - przycisnął mnie do miękkich skór i pochylił się do mnie z groźną (a taka przynajmniej miała chyba być) miną.

Moja dziecinka jednak ma ten pazurek.

- Przekonaj mnie - prowokowałem go. Uwielbiam to robić, zawsze marszczy w tak cudny sposób nosek. Można się rozpłynąć!

- Będziesz mógł mnie tak bić - zastanowił się chwile.

- Nie potrzebuję do tego pozwolenia i nie traktuj tego jak bicia. To ma być urozmaicenie, a nie cierpienie - szkoda, że Liam nie ma takiej świadomości.

- Dobrze, tatusiu - szepnął ze skruszoną miną - pozwól mi pokazać jakim jestem dobrym chłopcem - mruknął uwodzicielsko.

- Twoje zmiany humoru są niesamowite. Ze słodkiego aniołka robisz się małą, gorącą bestią. Działaj kochanie - zaśmiałem się.

Wyrwał mi z rak lubrykant i posmarował moje palce. Patrzyłem na niego z rozbawieniem, gdy złączył moje palce i przysunął się, by mógł się na nie nabić.

- Więcej nie zrobię, ty musisz mnie rozciągnąć - zachichotał i jęknął cichutko, gdy poruszyłem palcami.

Robiłem to niespiesznie i delektowałem się każdym jego jękiem.

- Dlaczego to takie-Och!-Przyjemne! - zajęczał, kiedy zahaczyłem o jego prostatę i zabujał biodrami, ocierając się o mnie. Zadziałało jak płachta na byka.

Złapałem za jego biodra i uniosłem je lekko, zaczynając w szybkim tempie wyciągać i wkładać w niego palce.

Jęknął pięknie i wypiął się idealnie w moim kierunku. Sapał cicho i ściskał moje ramię.

- H-Harry, więcej - jęknął, wychodząc moim ruchom naprzeciw.

- To już trzeci palec - wyszczerzyłem się i wypełniłem go nim. -Zaraz będę się z tobą pieprzył, maleńki. Jeszcze chwila - już nie mogłem się powstrzymać. Wyglądał tak cudownie pode mną.

Taki oczekujący i gotowy na mnie.

Chcąc lekko zagłuszyć dźwięki wydobywające się z jego ust, pocałowałem go, jednocześnie pieprząc palcami. Nie oddawał pocałunków. Nie był w stanie. Po prostu jęczał mi do buzi, próbując złapać oddech.

- Już jesteś gotowy, słońce? - odsunąłem się od niego i spojrzałem mu w oczy. Ta błoga ulga, wypisana na jego twarzy jest cudowna.

- Tak, tatusiu - uśmiechnął się do mnie. Wyglądał jakby dryfował miedzy dwoma światami i nie wiedział co dokładnie się dzieje.

- Dobrze. Poczekaj chwileczkę, słońce - wysunąłem z niego palce i zabrałem się do nakładania lubrykantu na swoją męskość.

- Tylko pamiętaj, żeby we mnie nie dochodzić - mruknął - nie lubię tego.

- Aj, narzekasz. Raz to zrobiłem i już ci nie pasuje. Uwielbiam to robić - zachichotałem i przysunąłem się do jego wejścia.

Złapałem go za biodro i zacząłem powoli się w niego wsuwać, cały czas obserwując jego reakcje.

Na początku pojawił się tylko mały grymasik, a potem uczucie przyjemności. Wyciągnął się tak, by leżeć piersią na prowizorycznym materacu, dzięki czemu dał mi idealny kąt do wchodzenia w niego.

Gdy wszedłem cały sapnął głośno, a ja zatrzymałem się, by mógł się przyzwyczaić do mojego rozmiaru.

- To jest przyjemniejsze niż poprzednio - zamruczał w jeden z materiałów pod nim.

- I za każdym razem będzie coraz lepiej, kochanie - szepnąłem wykonując pierwszy, płynny ruch.

Stęknął i odchylił głowę do tyłu, dając mi pełne pole do robienia mu na niej malinek.

Zassałem się na jego szyi, przegryzając ją w wybranych miejscach. Moje biodra były w ciągłym ruchu sprawiając, że młodszy piszczał i jęczał bardzo głośno.

- Harry! - pisnął jeszcze głośniej i pchnął się na mnie w tył. Musiałem w takim razie odnaleźć jego prostatę. Jest taki maleńki, że się nie dziwię

Przytrzymałem jego biodra i celnie trafiałem cały czas w jego słodki punkt. Złapałem za jego twardego penisa i przejechałem parę razy ręka po nim, sprawiając, że Louis zaczął drzeć.

- To będzie za szybko. Weź rękę, proszę. - Taki wspaniały, a tak nieświadomy że można dojść kilka razy.

- Nie musisz kończyć tylko raz, możesz to zrobić kilka razy, tylko wtedy twoje wnętrze będzie bardziej wrażliwe - zaśmiałem się, szybciej pracując ręką na jego męskości.

- Tak się da? - sapnął i pogubił się w rytmie przybliżania się do mnie i jednocześnie do mojej dłoni.

- Chcesz to sprawdzić? - zapytałem, odsuwając swoją rękę.

- Nie wiem czy dam radę - szepnął i wgryzł się w poduszkę.

- Nauczę cię tego kiedyś - parsknąłem, obniżając jego tułów i podniosłem jego tyłek, wymierzając w niego krótkie klapsy.

- Znowu? - jęknął niewyraźnie i zaczął prawie krzyczeć. Jego ciałem wstrząsały potężne dreszcze gdy go karałem i jednocześnie pieprzyłem jego punkcik.

Jego dłonie zacisnęły się na łóżku i uniósł głowę. Prawie doszedłem na widok jego wyrazu twarzy. To była sama błogość i jeszcze tak cudowny obłęd w jego oczach. Zdecydowanie jest moim najlepszym partnerem i to się raczej nie zmieni.

Poczułem ogromne ciepło rozlewające się po moim ciele, gdy wyjęczał moje imię. Nie mogłem się powstrzymać od przytrzymania go w takiej pozycji za jego włosy. Nie przeszkadzało mu to, więc przyciągnąłem go drugą ręką bliżej w biodrach, zmuszając również do szerszego klęku i naznaczałem ponownie jego szyję.

- T-tatusiu! - wyjęczał zaciskając się mocniej na mnie.

Odwróciłem jego głowę i pocałowałem go mocno, próbując rozproszyć jego emocje i zacisnąłem dłoń na jego penisie. -Kochanie, wytrzymaj jeszcze trochę - szepnąłem.

- To za przyjemne - zakwilił i zmusił mnie do kolejnego pocałunku

Przerwał go po chwili i jęknął głośno. - Proszę, proszę! - krzyknął, pewnie nie wiedział nawet o co prosi.

- Jeszcze chwilkę, Louis. Poczekaj. Bądź grzecznym chłopcem - sapnąłem i zacząłem gonić swój szczyt.

Zaczęło mi być już niewygodnie, więc zmieniłem naszą pozycję, dzięki czemu był teraz przodem i leżał pode mną, z jedną nogą wyprostowaną w górze. Jego oddech zaczął się robić urywany i widziałem, że ledwie się powstrzymuje.

Przeniósł swoje dłonie na moje plecy i przeciągnął płytko po nich paznokciami, co trochę zabolało, ale nie na tyle, bym był zły.

Jęknął głośniej i wtulił twarz w moją szyję. - Proszę, muszę już... - zaczął kręcić głową. Dosłownie widziałem, jak jego podbrzusze się zaciska, by tylko nie dojść bez pozwolenia.

Dawał mi cudowną ciasnotę, co doprowadziło mnie na szybki szczyt.

Nie przejmując się jego poprzednimi prośbami bym w nim nie kończył, spuściłem się w jego środku z cichym jękiem, dociskając się do niego.

- Możesz - było jedynym słowem, które zdołałem wypowiedzieć między krótkimi, urwanymi oddechami.

Wbił mi zęby w obojczyk i jęknął bardzo głośno, co prawie zabrzmiało jak krzyk i poruszył biodrami, bym nie przestawał się w nim poruszać. Pokręcił głową z westchnięciem i przekręcił nami by móc jeszcze mnie ujeżdżać.

- Przerwałeś w tak cudownym momencie - zaskomlał i zacisnął się na mnie jeszcze mocniej, w końcu dochodząc.

Jego ruchy biodrami wyostrzyły się i sprawiały nam obojgu ogromną przyjemność. Jego nasienie rozlało się na jego brzuszek i kiedy w końcu przyjemność zeszła z niego padł na mnie z ciężkim oddechem.

- To było za dobre - jęknął mi do ucha.

- Zgadzam się - wysapałem.

Zacząłem głaskać go po lekko spoconych plecach, próbując unormować oddech. Nigdy w życiu nie doszedłem tak mocno, a szczególnie nie doszedłem tak stosunkowo szybko. Louis był idealny dla mnie, wręcz stworzony do pieprzenia. Westchnąłem cicho wysuwając się z niego, nie chcąc sprawiać mu niepotrzebnego bólu.

- Znowu, Harry - wymamrotał, a ja przyglądałem się jak moje nasienie z niego wypływa.

- Ten tyłek jest stworzony do zalewania go spermą, mały - zaśmiałem się.

- To strasznie dziwne uczucie - westchnął - i bardzo zawstydzające.

- Uwierz, mnie to cholernie podnieca, kochanie. Chyba musimy się umyć później - westchnąłem i poklepałem go po pośladkach, na co się śmiesznie spiął.

- Ale nie teraz - jęknął - jestem strasznie zmęczony - szepnął: - to twoja wina, musiałem się powstrzymywać, a to męczy...

- Nie jestem głupi, by teraz iść. Jest biały dzień - parsknąłem. -
Gdy będziemy w Londynie, będę po seksie wkładał w ciebie zatyczkę, by sperma z ciebie nie wypływała - uśmiechnąłem się na samą myśl o tym. - Polubisz to.

- Zatyczkę? Co to jest? - zdziwił się i spojrzał na mnie niepewnie.

- To taki przedmiot, który wkłada się w tyłek, żeby rozciągnąć, tak o lub po prostu, żeby moja sperma została w tobie na dłużej.

- Jak to wygląda? - zaciekawił się.

Zdecydowanie już widać po nim, że to polubi.

- Jest takie długie, na końcu ma różne rzeczy, może mieć taki puszysty ogon lub jakiś diament, a część, która jest w tyłku, dostosowuje się do twojej anatomii - wytłumaczyłem.

- Ogon? - jego oczy zabłyszczały. - Chcę taki! - usiadł na moim brzuchu.

Udało mu się ukryć grymas bólu, ale i tak go zauważyłem.

- Dostaniesz go - zaśmiałem się, głaszcząc go po udzie - jeśli do końca mojego pobytu tutaj będziesz grzeczny.

- Zostawisz mnie za jakiś czas, prawda? - westchnął i położył głowę na mojej piersi w miejscu, gdzie znajduje się serce.

- Chcę, żebyś wrócił tam ze mną - wymamrotałem niepewnie.

- Mówiłeś, że to niemożliwe - zmarszczył nosek i przymknął oczy.

- Spróbuję was stąd zabrać - zaśmiałem się.

Zamruczał zadowolony i położył jedną z dłoni pod swoją głowę.

- Lubię go słuchać. Fascynuje mnie - poklepał palcem miejsce, w którym słychać najwyraźniej serce.

*************

Witajcie!

Jestem zadowolona z tego rozdziału 😂

Jak Wam minął dzisiaj dzień?

Oceny na półrocze wystawione?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top