Rozdział 11

Liam Pov.

Widziałem jak Zayn oddala się w ustronne miejsce z Gigi.

Pokręciłem głową.

Nikt nie będzie mi zabierał mojej zdobyczy.

Ruszyłem jakieś parę, krótkich metrów za nimi.

Na szczęście tylko spacerowali i rozmawiali.

Dziewczyna na jej szczęście nie próbowała żadnych sztuczek, które skończyłyby się dla niej źle.

Przywłaszczyłem sobie Mulata i nie zamierzam go oddać.

Usiedli na pomoście blisko siebie na pomoście.

Przewróciłem oczami idąc w ich stronę. Koniec tego dobrego, czas zacząć przedstawienie.

- Hej! - uśmiechnąłem się do nich, gdy byłem na tyle blisko, by mnie słyszeli.

Mina Malika od razu zrzedła i spojrzał na mnie niemo mówiąc mi, żebym niczego nie próbował.

Jego towarzyszka przywitała się ze mną po francusku.

Zayn powiedział do niej kilka słów, których za cholerę nie zrozumiałem.

Dziewczyna ruszyła z powrotem do swoich zajęć, a Mulat westchnął, zakładając ręce na pierś i spojrzał na mnie z wyrzutem. Prawie zacząłem się ślinić gdy zobaczyłem jak jego mięśnie mocnych rąk napięły się. Jest cholernie gorący.

- Dlaczego za mną chodzisz? - westchnął cicho.

- Nie chodzę, po prostu zgubiłem się i zobaczyłem was. Chciałem cię poprosić, żebyś pomógł mi dotrzeć z powrotem do wioski. - wzruszyłem ramionami chcąc brzmieć pewnie.

- Liam. Widać wioskę stąd. - przewrócił oczami, po czym się zaśmiał. - Jesteś bardzo uparty w tym swoim podrywaniu mnie, wiesz? - przybliżył się do mnie z pewnym siebie uśmieszkiem przyczepionym do jego pięknej buzi.

- I mam nadzieję, że to mi się opłaci. - mruknąłem niskim głosem.

- Próbuj dalej. - mrugnął do mnie i wyminął mnie, by ruszyć spokojnym spacerkiem w kierunku chatek. - Idziesz? - spojrzał na mnie przez ramię.

Zaśmiałem się pod nosem.

Jestem pewny, że dzisiaj będę go miał.

- Idę. - odpowiedziałem wyrównując z nim krok.

- Jak myślisz, gdzie jest Harry? Nie mogłem go dzisiaj znaleźć. Mia podobno wie gdzie jest, ale nie chce mi powiedzieć. - zmarszczył nos na wspomnienie o jego siostrze.

- Pewnie poszedł w ustronne miejsce, żeby napisać notatki do książki. - powiedziałem pierwsze lepsze kłamstwo, jakie przyszło mi do głowy. - Wiesz, lepiej się skupia w samotności.

- Zauważyłem to. Mam nadzieję że często będzie tu przyjeżdżał, jak skończy książkę. Jest fajny i przydatny. - uśmiechnął się i pchnął mnie zaczepnie w bok.

- Tak, masz racje, jest fajny. - mruknąłem. - Ale nie o nim chcę rozmawiać. Skupmy się na nas. Co robisz dzisiaj w nocy? - zapytałem uśmiechając się zadziornie

- Bezpośredni. - sapnął zaskoczony. - Śpię w domku z rodziną, a co mogę robić? Noc jest od spania. - przewrócił oczami.

- Dużo ciekawych rzeczy można robić w nocy. - zaśmiałem się, dotykając jego biodra.

Spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek i strzepnął moją dłoń. - Wybacz kolego, nie jestem łatwy. - pokręcił głową. -Najpierw randka, później seks. - puścił mi buziaka w powietrzu i zaczął mi uciekać.

Wcale nie mam ochoty na randki, ale nie odpuszczę.

Muszę go mieć...

- Stój! - pobiegłem za nim. Złapałem go i Ścisnąłem mocno jego nadgarstki.

- Delikatniej. - syknął i chciał mi się wyrwać, ale przyciągnąłem go bliżej swojego ciała, na co zamarł.

- Ja nie jestem delikatny. - wyszeptałem, przejeżdżając nosem po jego szyi, a chłopak zadrżał.

- Liam, puść. Mogą nas zobaczyć.- sapnął, dalej chcąc mi uciec.

- Pójdziesz ze mną. - westchnąłem, łapiąc go za rękę i pociagnąłem w pierwsze lepsze miejsce, czym okazał się domek Hazzy.

- Dlaczego tu? To domek Harry'ego. Nie będzie zadowolony, że tu jesteśmy. - jęknął, w końcu przestając się szarpać.

- Oj uwierz mi, że Harry dzisiaj nie wróci do domku. - zaśmiałem się - Więc chcesz randkę, tak? - zapytałem podchodząc do niego.

- Tak powinno być. Nic za szybko. Nawet cię nie znam. - mruknął.

- Nazywam Liam Payne, mam dwadzieścia trzy lata, pracuję razem z Harrym w wydawnictwie. Nie mam kontaktu z rodziną, bo odsunęli się ode mnie, gdy dowiedzieli się, że jestem gejem. - powiedziałem na jednym wydechu. - Coś jeszcze chcesz wiedzieć?

- Jesteś cztery lata starszy. - mruknął pod nosem.

- To mało. - uśmiechnąłem się. - Teraz randka. - chwyciłem go za rękę i posadziłem na hamaku. - Proszę. - podałem mu banana.

- Wow, ale romantycznie. - zaczął się śmiać.

- Nie jestem w takim czymś najlepszym, nigdy nie musiałem tego robić. - westchnąłem, kładąc rękę na jego udo.

- Banan. - zaczął się chichrać jak głupi.

- Jesteś uroczy. - pokręcił głową ze śmiechem. - No jedz, wyobraź sobie, że gdzieś tutaj są świecie i jesteśmy w restauracji. - prychnąłem.

- Tak to wygląda w waszym wielkim świecie? - przekręcił głowę z uśmiechem i obrał zadowolony owoc, zajadając go. Skubany brał go głęboko do buzi aż wypychał nim policzek.

- Tak, a u was jak? - ostatkami silnej woli próbowałem nie rzucić się na niego.

- Na tratwie, zachód słońca, wypływamy w morze, delfiny pływają wokół. Jemy pieczoną rybę z owocami i małże. - wzruszył ramionami.

- Zbyt skomplikowane. - zaśmiałem się. - Obiecuję, że jeszcze raz wepchniesz tego banana tak głęboko, to on nie będzie jedynym takim przedmiocie w twoich ustach. - sapnąłem ściskając lekko jego udo.

- Po prostu jest pyszny. - przewrócił oczami i przejechał po owocu językiem, patrząc mi bezczelnie prosto w twarz.

- Randka właśnie minęła. - warknąłem, przyciągając go do siebie i pocałowałem mocno.

Sapnął zaskoczony w moje usta i dał się powalić na hamak.

- Mój banan! - zaprotestował.

- Oj, zamknij się. - przewróciłem oczami i bez zbędnych czynności zjechałem ręka do jego krocza. Ścisnąłem je lekko i zanim usłyszałem głosy sprzeciwu, wtargnąłem językiem do ust Zayna. Nie dałem mu żadnego wyboru, chce go i będę go mieć.

- Liam, ja nigdy nie... - zarumienił się, kiedy zacząłem pozbywać się jego ubrań.

- Nawet z kobietą? - przerwałem na chwile i spojrzałem wprost na niego.

- Nawet. - mruknął zawstydzony.

Trafiłem na prawiczka, który jest bardziej sprośny niż doświadczeni geje.

Skinąłem głową i wróciłem do przerwanych czynności. Ściągnąłem jego bokserki, słuchając w tle jego sprzeciwu.

- Ja nie bawię się w delikatność. - mruknąłem. - Jestem raczej typem sadysty.

- Boże, co ja robię. - westchnął.

Wyciągnąłem z kieszeni lubrykant i gumki. Nie, nie mam zamiaru skończyć na jednym orgazmie.

Podjąłem próbę rozproszenia go pocałunkiem i zacząłem małe przygotowywania. Sprawnym ruchem otworzyłem butelkę i wylałem sobie płyn na palce. Rozprowadziłem go, próbując choć trochę go ocieplić.

- Wiem, co kombinujesz. - sapnął i wypchnął w moim kierunku biodra zachęcająco.

- Dobry. - mruknąłem zjeżdżając pocałunkami na szyję i wgryzałem się w nią otrzymując ciche sapniecie od Mulata. Korzystając z jego nieuwagi mocno uderzyłem jego pośladek i nie czekając na jakikolwiek odzew włożyłem w niego palca.

- Bez śladów, co ja jutro powiem? - jęknął, przybliżając się jeszcze bardziej do mojej dłoni.

- Że pieprzył cię bóg seksu. - parsknąłem zaginając palec.

Chłopak zaskomlał i pchnął mnie tak bym leżał na plecach, a on mógłby na mnie leżeć. Tak było nam wygodniej.

- Więcej, proszę. - kręcił biodrami.

- Taki niecierpliwy. - mruknąłem, dając mu siarczystego klapsa w pośladek. Mężczyzna pisnął mało męsko i uciekł od mojej dłoni.

- Nie bij, bo się rozmyślę! - obrzucił mnie zezłoszczonym spojrzeniem.

- Okej. - wzruszyłem ramionami wyciągając z niego palca i usiadłem odtrącając go na niewielką odległość - Będziesz szedł z ta wielka erekcja przez cała wioskę? - zapytałem, obserwując jak gotuje się w środku.

- Dobra. - warknął. - Możesz robić co tylko chcesz. - westchnął zrezygnowany, a ja z zadowolonym uśmieszkiem wróciłem do rozciągania go.

- Sprężaj się, za trzy godziny wstanie słońce. - wymamrotał i zaczął mnie całować po szyi.

Bez większego zastanowienia dołożyłem dwa palce patrząc jak Zayn drży i trzyma moje ramie.

- Nie musisz tego aż tak przyspieszać. - szepnął zaciskając oczy.

- Wykonuję tylko twoje polecenie. - zwolniłem trochę ruchy palcami. - Już niedługo w ciebie wejdę, skarbie. - szepnąłem mu do ucha.

Pokiwał nieznacznie głową i jęknął pierwszy raz.

Śmiało mogę stwierdzić, że od dzisiaj to mój ulubiony dźwięk. Brzmiał tak czysto i niewinnie, a zarazem był pełen seksu.

- Jak myślisz, jesteś już gotowy, Zayn? - skubnąłem zębami płatek jego ucha, przyśpieszając poruszanie w nim palcami.
Nie odpowiedział mi, tylko zaczął się na nie nabijać bardziej.

- Odpowiedz mi. - warknąłem na niego, unieruchamiając go drugą ręką.

- Tak! Tak, proszę! - zaskomlał gdy natrafiłem palcami na jego prostatę.

Uśmiechnąłem się zadowolony.

Męczyłem jeszcze przez chwilę jego niebiański punkt, aż stwierdziłem, że wystarczy.

Wyciągnąłem z niego palce, na co jęknął niezadowolony.
Był mocno zdesperowany, bo od razu spróbował się otrzeć o mnie, ale nie pozwoliłem mu.

- Najpierw mnie rozbierz, kochanie. - mrugnąłem do niego, a on od razu dobrał się do moich spodenek i szarpiąc, ściągnął je ze mnie.

Wyglądał jakby przez chwilę nad czymś intensywnie myślał, aż w końcu wyskoczył jak oparzony z hamaka i zmusił mnie bym usiadł.

Upadł na kolana tuż przede mną i spojrzał mi prosto w oczy.

- Pomożesz mi? Nie za bardzo wiem jak, ale chciałbym sprawić ci przyjemność. - delikatnie się zarumienił i sięgnął dłońmi do moich bokserek, zsuwając mi je do kostek.

- O cholera. - mruknąłem.

Wziął moją długość w dłoń i zaczął nią niepewnie poruszać. Położyłem rękę na tej jego i zacieśniłem uścisk, by był bardziej pewny.

Odchyliłem głowę do tyłu z jękiem przyjemności.

- No dalej Zayn, weź go do buzi. - westchnąłem po dłuższej chwili.

Mulat przegryzł wargę i pokiwał delikatnie głową, powoli zbliżając się do mojej męskości. Ostatni raz spojrzał mi w oczy i uchylił usta biorąc do ust sam czubek, zassał go niepewnie i przypatrywał mi się, szukając jakiekolwiek reakcji.

Sapnąłem zaskoczony, nie spodziewając się, że za pierwszym razem uda mu się dobrze to zrobić.

- Grzeczny chłopiec. - wplątałem palce w jego włosy, chwaląc go.

Zmotywowany przez moją reakcje uśmiechnął się lekko i przejechał językiem po dole mojego penisa, i wziął go odrobinę głębiej, badając co może, a czego nie może zrobić.

- Weź go bardziej, Zayn. - sapnąłem.

Trochę pewniej przysunął się do mnie, jednocześnie przyjmując moją większość.

Poczułem opór jego gardła, a Malik odsunął się ode mnie ze łzami w oczach, krztusząc się lekko.

- Powoli. - potarłem skórę jego głowy i przysunąłem ponownie. - Rozluźnij się. - pieściłem go.

Złapałem go za włosy i naprowadziłem z powrotem na swoją potrzebującą męskość. Zaczął składać na niej delikatne pocałunki i przeciągnął w końcu po całej długości językiem.

Cholera, jest taki gorący!

Sprawiał wrażenie nieśmiałego, jednak swoimi ruchami dobrze mnie uświadamiał, że wcale taki nie jest.

Uśmiechnął się cwanie i delikatnie przegryzł czubek. Sapnąłem głośno kładąc dłoń na jego braki.

- Nie za mocno? - zaniepokoił się.

- Idealnie. - westchnąłem. - No dalej kochanie, dobrze ci idzie. - umocniłem uścisk na jego włosach i zmusiłem go do otworzenia buzi, i wszedłem w nią delikatnie.

Zassał policzki, szukając mojej reakcji w mojej twarzy.
To chyba był najbardziej podniecający widok na świecie. Zdecydowanie obraz Mulata klęczącego pode mną potrafi doprowadzić mnie do skraju. Zaczął poruszać głową liżąc moją podstawę. Za każdym razem krztusił się odrobinę mniej i nabierał jako takiej wprawy.

- Starczy. - odsunąłem go.

Od samego widoku można dojść, a co dopiero gdy te śliczne usteczka sprawiają przyjemność.

Dojdę dzisiaj na tą piękną twarz.

Kompletnie go zrujnuję.

Zrujnuję syna wodza, za to powinien być jakiś order.

Pomogłem mu wstać i jeszcze raz przejechałem wzrokiem po jego seksownym ciele.

- Nie patrz tak, zaraz mnie rozetniesz wzrokiem. - wymamrotał cały zarumieniony.

- Uwierz mi, że zaraz cię rozetnę nie tylko wzrokiem. -
zaśmiałem się, a Mulat uderzył otwartą pięścią w moją klatkę piersiową.

- Głupi. - mruknął spuszczając wzrok.
- Oj, nie chcesz mnie tak nazywać. - przyciągnąłem go do siebie za biodra i połączyłem nasze usta razem, zmuszając go, by usiadł na moich biodrach.

Ustawiłem się przy jego wejściu, cały czas odwracając jego uwagę.

- A to niby dlaczego? - prychnął pewny siebie.

Jednak po chwili jego wyraz twarzy zmienił się i przylgnął do mnie chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi, kiedy wchodziłem w niego płynnie. Tak jak mówiłem, nie będę bawił się w delikatność.

- Boże, tak cholernie ciasny. - jęknąłem cicho, zatrzymując się na chwilę, by zobaczyć jego reakcję.

Cały się trząsł i spojrzał na mnie załzawionym wzrokiem.

- Piękny. - szepnąłem całując go lekko.

-Jesteś sadystą. - jęknął. - Dobrze wiesz, że to mój pierwszy raz, dupku. - uderzył mnie w ramię.

- Tak, jestem. - zgodziłem się z nim. - Jak będziesz gotowy, to mi powiedz. - westchnąłem, gdy zaciskał się na mnie mocno. - rozluźnij się trochę...

Wymamrotał coś po francusku pod nosem i przymknął oczy.
Siedział tak z jakieś dwie minuty.

- Już możesz. - zacisnął palce na moich ramionach. Pokiwałem głową i wycofałem się z niego.

Zayn westchnął cicho z ulgą wymalowana na jego twarzy. Wsunąłem się w niego mało delikatnie i ścisnąłem jego pośladki.

- Lepiej? - nadałem sobie w miarę delikatnego tempa a on tak ślicznie się wyginał, cichutko jęcząc.

- T-tak. - westchnął zaciskając oczy.

Jego mięśnie napinały się z każdym moim ruchem, co sprawiało, że wyglądał niesamowicie gorąco.

- Nawet nie wiesz, jak wspaniale wyglądasz. - sapnąłem, przyśpieszając trochę.

Mężczyzna uchylił usta i zaczął śmielej jęczeć. Gdy trafiałem w jego prostatę podskoczył i zasłonił sobie usta.

- Możesz jęczeć, tu nikt nas nie słyszy. - zaśmiałem się i ponowiłem swój ruch w tamto miejsce.

- To żenujące. - westchnął, przegryzając mocno wargę.

- Ślicznie jęczysz. - przyśpieszyłem swoje ruchy bioder z warknięciem.

Chcę więcej jęków.

Po chwili naprawdę przestał się hamować i krótkie, pełne seksu jęki uciekały z jego pięknych ust.

Klnął siarczyście z każdym moim ruchem i odchylał głowę w tył, jęcząc co jakiś czas moje imię.

Zjechał ręka na swoje podbrzusze, by następnie chwycić swojego czerwonego, stojącego penisa i zaczął go delikatnie pocierać, jęcząc jeszcze głośniej.

Nie mogłem się napatrzeć. To jeszcze lepsze, niż gdybym ja mu to robił.

Jest tak piękny...

Pocałowałem go z czułością, jaką nawet bym się nie spodziewał, że posiadam. Nikt, nigdy mi się tak nie podobał jak on, a przecież ja się nie zakochuję...

A na pewno nie w tak krótkim czasie!

- Liam... - sapnął mi prosto w usta i dołączył do naszego pocałunku język.

Cholera!

Całuje niezwykle!

Oderwał się ode mnie po chwili i mocno ścisnął moje ramiona, gdy moje tępo było niewiarygodnie szybkie i mocne.

- Liam... - jęczał cicho i wbił zęby w moją szyję, przybliżając się bardziej do mnie.

Zaczął wychodzić w moim kierunku biodrami, pragnąc coraz więcej i więcej.

Zaciskał się na mnie co raz mocniej, przez co poczułem rozlewające się w moim podbrzuszu co raz to większe ciepło.

- Liam... Blisko. - zaczął się na mnie nadziewać, więc pozwoliłem mu przejąć kontrolę.

Usiadł prosto, podpierając się dłońmi na mojej piersi i kręcił ósemki biodrami, opuszczając się na mojego kutasa co raz szybciej.

Po kilku mocniejszych ruchach jęknął głośno, schował twarz z mojej szyi i doszedł na mój brzuch cały drżąc. Zerknąłem w stronę wejścia, gdzie zauważyłem typową dla Harry'ego czuprynę i pokręciłem głową, chcąc zakończyć to szybko.

Pogłębiłem swoje ruchy, kiedy tak cudownie się na mnie zaciskał.

Wystarczyło tylko kilka pchnięć i jęknąłem głośno, w końcu dochodząc w prezerwatywę.

Malik od razu wyskoczył z hamaka i ubrał się, cały zarumieniony.

- Styles, co do kurwy? - warknąłem, patrząc jak mój przyjaciel nieśmiało wchodzi do swojego domku.

- Chciałem tylko notesik! - jęknął i szybko zabrał to co potrzebował.

Pokręciłem głową w rozbawieniu i ściągnąłem prezerwatywę. Spojrzałem na stojącego w miejscu, zszokowanego Zayna.

- Wszystko okay? - spytałem go.

- On nas nakrył! Jestem skończony! - pisnął przerażony.

- Spokojnie, on nikomu nic nie powie, sam jest gejem. -
przewróciłem oczami, wstając z hamaka i podszedłem do niego.

- Och... on gejem? - spytał zaskoczony.

- Taa... też topem, jakbyś był zainteresowany - parsknąłem.

- O nie! On nie jest w moim typie. - zaczął zaprzeczać gestem dłoni.

- A ja jestem? - zapytałem przegryzając wargę i podszedłem do niego naprawdę blisko.

- Moim typem są wysocy, napakowani bruneci z zarostem, tatuażami i sarnimi oczami. - pokiwał głową z lekkim uśmieszkiem.

- Idealny opis mnie. - zaśmiałem się. - Więc już nie będziesz szukać sobie żony na siłę? - zapytałem, wiedząc w czym mu przerwałem, gdy był z Gigi.

- Liam, ta tradycja jest podtrzymywana od zawsze. - pokręcił głową niepewnie.

- Zrobisz to jak wyjadę, do tego momentu jesteś mój. - szepnąłem, a Mulat zadrżał, kiwając potwierdzająco głową.

****************

Chcę powiedzieć tyle.

To ma prawie 2500 słów.

Dziękuję bardzo mojej becie która sprawdziła cały ten rozdział, brawa dla niej!

Kogo zaskoczyłyśmy seksem Ziama? 😎

Edit: Publikuję ponownie, ponieważ Wattpad leci sobie ze mną w kulki i mam złą kolejność rozdziałów ;-;

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top