52

Pochyliłam się składając pocałunek na jego ustach, wciąż poruszając biodrami. Nie mam pojęcia który to już raz, ale nam się nie nudziło.

Wyprostowałam się, opierając dłonie na jego klatce piersiowej, a jego dłonie znalazły się na moich piersiach.

- Michael! – usłyszeliśmy, w tym samym czasie zamierając w bezruchu. – Audrey wciąż jest u Ciebie?!

- Czy to kroki? – szepnęłam, na co przytaknął. – Kurwa – zaczynam panikować. Szybko z niego zeszłam. Podniosłam swój strój z podłogi, razem z koszulką, kiedy on zakładał na siebie swoją. Nie mam pojęcia gdzie są szorty... - Radź sobie sam – powiedziałam i szybko zniknęłam za drzwiami łazienki połączonej z jego pokojem. Podeszłam do lusterka i odetchnęłam. Słyszałam coś na wzór rozmowy i czegoś co brzmiało „jest w łazience", kiedy zaczęłam się ubierać. Przetarłam twarz dłońmi.

- Znalazłem twoje spodenki – zaśmiał się, po chwili wchodząc do łazienki. Miał na sobie koszulkę i spodnie dresowe. Rzucił jeansowy materiał w moją stronę, a ja założyłam je na siebie.

- Nie zorientowała się?

- Spytała tylko gdzie jesteś, dlaczego jestem taki spocony i czy nie mam gorączki – zaczęłam się śmiać.

- Było blisko.

- Jestem pewien, że się domyśliła.

- Teraz nie pokażę się jej na oczy...

- To masz problem, bo niedługo obiad, na którym powiedziałem, że będziesz.

- To się tłumacz, że nie mogłam – burknęłam.

- Ależ oczywiście, że możesz i będziesz – powiedział, a jego dłonie znalazły się na moich biodrach. Złożył pocałunek na moich ustach.

- I to moja matka ma wyczucie w czasie? – uniosłam jedną brew do góry, na co ten się zaśmiał.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top