51

- Michael, przestań się wygłupiać! - burknęłam.

- O nie słońce. Obiecałem, że cię zwiąże - uśmiechnął się zadowolony, kiedy trzymałam ręce nad głową przywiązanie do łóżka jego koszulką. Innymi słowy, nie mogłam się ruszyć.

- A czy ja wyglądam jakbym tego chciała?

- Będziesz chciała, kiedy zaczniemy - i za nim zdążyłam coś odpowiedzieć, złączył nasze usta. Przesunął stanik do góry, uwalniając moje piersi i ścisnął je, przez co jęknęłam wprost do jego ust. Okay, może jednak trochę podobało mi się to, że dominował, ale irytowało mnie to, że nie mogłam go dotknąć.

Zszedł pocałunkami na moją szyję, a jedna z jego dłoni wysunęła się pod dolna część stroju kąpielowego. Westchnęłam głośno, kiedy poczułam w sobie jego palce, którymi powoli zaczął poruszać. – Podoba mi się ten strój, chyba go z Ciebie nie zdejmę.

- Po prostu... ahh - jego kciuki znalazł się na najczulszym punkcie w moim ciele. – Pośpiesz się.

- Niee... zabawa dopiero się zaczyna.

- Michael!

- Jaka niecierpliwa – westchnął, uśmiechając się kąśliwie.

- Przestań się mną bawić - spojrzał na mnie z uniesienia bawią. - Proszę - uśmiechnęła się uroczo.

- Wszystko psujesz.

- Jak nie ty to ja, cóż poradzić, tak się dobraliśmy - zaśmiał się. - A teraz bądź dobrym chłopakiem i doprowadź mnie do tego pieprzonego orgazmu, że swoimi kutasem we mnie.

- Uwielbiam te sprośne słówka z twoich ust - chwilę później pozbył się swoich spodni i bokserek, a ja zagryzłam lekko dolna wargę. Założył prezerwatywę. – Zrobimy to od tylu - powiedział i pomógł mi się przekręcić tak, że klęczałam tyłem do niego, opierając się na przedramionach. - Cudowny widok – mruknął.

- Mike... - jedna dłonią złapał za moje lewe biodro i chwilę później wszedł we mnie, jednym pewnym ruchem, przytrzymując materiał lekko na boku. od razu zaczynając się poruszać, jak na złość powoli. Poruszyłam biodrami zniecierpliwiona. – Mike proszę... - przyspieszył ruchy. Byłam tak blisko... - Michael.. - jęknęłam przeciągle w poduszkę. Poruszył się jeszcze kilkukrotnie, aż wbił się we mnie do samego końca, jęcząc moje imię.

Wyszedł że mnie, a ja opadłam na pościel, przywracając się na bok. Pozbył się prezerwatywy i położył obok mnie.

- Rozwiąż mnie - mruknęłam i chwilę później miałam już wolne dłonie. Wtuliłam się w niego.

- Nie miałaś iść na plażę?

- Dopiero jutro - burknęłam. - Teraz będę musiała założyć inny strój - zaśmiał się.





Maudrey! xD

Tak się zastanawiam, jeszcze kilka rozdziałów czy epilog i nowa historia?

Lov U♥


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top