46
Przyglądałam się z niedowierzaniem wiadomościom, które mi wysłał i które czytałam już któryś raz, chociaż wciąż mu nie odpisałam. Dobra, może i trochę przesadziłam z reakcją, ale nie opuściłam szkoły ze względu na niego, żeby nie było. Nie moja wina, że akurat musiałam się przeziębić.
Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc zrezygnowana podniosłam się z sofy i skierowałam w ich stronę poprawiając bluzę. Nie za późno na listonosza? Mam ochotę się zdrzemnąć, muszą mi przeszkadzać?
Otworzyłam drzwi i zamrugałam kilkukrotnie.
- Michael? Co ty tu... Nie powinieneś być w szkole?
- O to samo mógłbym zapytać Ciebie.
- Jestem przeziębiona – mruknęłam. – Wejdź – wpuściłam go do środka i zamknęłam drzwi. – Dlaczego urwałeś się z lekcji? – zapytałam przechodząc do salonu. Słyszałam jego kroki za sobą. Z powrotem zajęłam miejsce na sofie, podciągnęłam do siebie nogi i przykryłam je kocem.
- Naprawdę jesteś chora? – podniosłam na niego wzrok.
- Nie, tak tylko sobie smarkam – mruknęłam, na co ten się zaśmiał, po czym usiadł obok mnie.
- Jak to zrobiłaś skoro na zewnątrz jest plus dwadzieścia wzwyż?
- Sama chciałabym to wiedzieć – między nami zapanowała cisza. Westchnęłam cicho.
- Przepraszam – powiedzieliśmy równo. Spojrzeliśmy na siebie. Uśmiechnęłam się lekko, na co odpowiedział mi tym samym gestem.
- Głupek – mruknęłam.
- I kto to mówi?
- Drugi głupek – zaśmiał się.
Jeszcze jeden dzisiaj i fajrant! :D
Maudrey!!!!!!!
Lov U♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top