43
Patrzyłam na niego w osłupieniu, kiedy ten przyglądał mi się uważnie, badając moją reakcję. Uniósł jeden kącik ust do góry, kiedy wypuściłam głośniej powietrze z ust i przełknęłam ślinę.
- Nie jestem aż tak głupi – zaśmiał się.
- Od kiedy wiesz? – zmrużyłam lekko oczy.
- Od początku – odpowiedział jak gdyby nigdy nic.
- Co?
- Nie ty miałaś otrzymać tamto zdjęcie, od którego wszystko się zaczęło. Tego nie planowałem, wysłałem je do Ciebie przypadkiem. Mam twój numer w kontaktach odkąd mi go podałaś, nie usunąłem go. Zgrywałem idiotę, bo chciałem sprawdzić twoją reakcję – wzruszył ramionami. – Przepraszam za to.
- Ty... - spojrzałam na niego z niedowierzaniem. – Robisz sobie ze mnie jaja?! – warknęłam.
- Co? Nie, oczywiście, że nie.
- To jak to nazwiesz? Pisałeś do mnie te wszystkie rzeczy... Boże jaka ja jestem głupia – wstałam zabierając swoją torbę.
- Audrey – zatrzymał mnie łapiąc za mój nadgarstek.
- Puszczaj – wyrwałam się. – Zgrywałeś się cały ten czas, świetnie! Po prostu świetnie! Dobrze się bawiłeś?
- A ty co niby robiłaś? – prychnął. – Nie jesteś lepsza.
- Zostań aktorem, świetnie Ci to wychodzi – walnęłam go w klatkę piersiową. – Nienawidzę Cię! – odwróciłam się, ale znów mnie złapał, tym razem przyciągając do siebie, a już po chwili mogłam poczuć jego usta na moich. Mimowolnie oddałam pocałunek. Czułam jak po policzku spływa mi łza. Odsunął się ode mnie, patrząc na mnie z zaskoczeniem.
- Drey...
- Ugh... po prostu daj mi spokój! – odbiegłam.
Ojojojoj co tu się dzieje? xD
Maudrey? ;-;
Lov U♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top