40
- Odbierz ten telefon ty pieprzony... - mówiłam do siebie, kiedy po raz kolejny usłyszałam dźwięk połączenia.
- Ta? – mruknął w końcu.
- On kurwa wie! Ashton on mnie pogrąży!
- Ale, że co kto wie?
- Michael, a kto inny! On wie, że ja to ja!
- A kim innym masz być?
- Ćpałeś czy co?
- Obudziłaś mnie – burknął.
- Jak możesz spać, kiedy ja tu prawie na zawał schodzę?! – usłyszałam westchnięcie.
- To może tak od początku?
- Okay – wzięłam głęboki wdech. – Napisał do mnie, przy okazji mnie budząc, ale mniejsza z tym. – Powiedział, że ma zamiar z nią, znaczy ze mną porozmawiać, dzisiaj.
- To jeszcze nic nie znaczy.
- Na moje pytani czy żartuje odpowiedział dlaczego miałbym, coś nie tak króliczku? Oczami wyobraźni widziałam ten jego perfidny uśmieszek! – jęknęłam załamana do telefonu. – Ratuj...
- A co ja mogę? Serio kobieto, to nic nie znaczy. Zresztą, co myślisz, że zamierza zrobić, jeśli wie?
- Zwyzywać mnie od suk? Ośmieszyć, opublikować moje zdjęcia... zabić.
- A coś pozytywnego?
- Szybko zabić?
- Aleś ty głupia... idę spać. Odezwij się jak przyjdzie czy coś – rozłączył się. Spojrzałam z niedowierzaniem na telefon.
- Dupek – rzuciłam urządzenie na łóżko. Ściągnęłam koszulkę i spodenki, również rzucając je na pościel i podeszłam do okna. Szybkim i pewnym ruchem odsłoniłam zasłony od razu tego żałując. Okno Michaela znajdowało się naprzeciwko mojego, a żeby jeszcze było ciekawie, właśnie w nim stał i palił. Spojrzał na mnie, a na jego usta wkradł się cwany uśmieszek, po czym puścił mi oczko. Zasłoniłam je z powrotem. – Kurwa.
Koniec na dziś!
Lov U♥
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top