23

- Więc... - spojrzałam na Ashtona, który przyszedł do mnie kilka minut temu. – Wyjaśnisz mi to, co się stało dzisiaj w nocy?

- Wszystko jest tutaj – uniosłam białe urządzenie.

- To twój telefon – spojrzałam na niego jak na idiotę, po czym odblokowałam ekran i weszłam w wiadomości od Michaela, przewijając do początku. Podałam mu urządzenie.

- Pies?

- Clifford – odpowiedziałam.

- Boże... było mnie ostrzec przed tymi zdjęciami. Twoje jak twoje, ale jego chuja nie muszę oglądać - nie skomentowałam tego, czekałam aż wszystko przejrzy. Rozglądałam się po pokoju, udając wielkie zainteresowanie miejscem, w którym spędzam większość swojego czasu. Kilka minut później poczułam na sobie jego wzrok, więc spojrzałam na niego.- Po co Ci to? – wzruszyłam ramionami.

- To tylko zabawa.

- Wiesz, że nie.

- Wiesz, że tak – mierzyliśmy się wzrokiem przez chwilę.

- Co robiliście wczoraj? Czy tam dzisiaj.

- Cóż... nie chcesz wiedzieć.

- Nie... przespałaś się z nim?

- Nie planowałam tego!

- Audrey!

- Co? Mam do niego pieprzoną słabość, to się nie zmieniło! Przepraszam...

- Pieprzyłaś się z nim, a później całowałaś ze mną, świetnie.

- Ashton... - westchnęłam.

- Historia lubi się powtarzać, co? – prychnął. – Już raz bawiliśmy się w takim trójkącie...

- To żaden pieprzony trójkąt! Czy ty i Carter się zmówiliście? Nic już do niego nie czuje!

- Jasne. Tak samo jak wtedy, kiedy byłaś ze mną – ponowie prychnął.

- Jakoś nie narzekałeś.

- Michael może i jest dupkiem, ale to wciąż mój kumpel.

- Świetny z Ciebie kumpel, kiedy zabierasz się za jego ex – spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

- Znów się przez niego kłócimy, a nawet nie jesteśmy razem. To idiotyczne.

- Bo chcesz mi wmówić coś co nie jest prawdą. Chce się zabawić Ashton, tak jak on zabawił się mną.

- Chcesz być taka jak on? – odwróciłam od niego wzrok. – Rób co chcesz, ale jeśli to posunie się za daleko, powiem mu.

- Nie powiesz - uśmiechnęłam się uroczo.

- Nie kombinuj... ale muszę przyznać, że to z zasłonięciem mu oczu było dobrym pomysłem.

- Wiem - odpowiedziałam. - Chciałam jeszcze użyć tego - spod poduszki wyjęłam kajdanki, którymi zaczęłam kręcić na palcu wskazującym. -  Ale był dziwnie posłuszny - spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

- Możemy użyć ich teraz.

- Nie, dzięki. Między nami nic już nie ma Ash.

- Między tobą, a Michaelem ponoć też.

- Może innym razem - odpowiedziałam.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top