19
Przejechałam językiem po całej jego długości i znów zaczęłam poruszać dłonią to w dół, to w górę. Pomińmy fakt, że drażniłam się z nim tak już kilka minut.
- Weź go... - westchnął. – Błagam, króliczku – zachichotałam.
- Skoro tak – znów się pochyliłam by po chwili wziąć go do ust. Wysunęłam go trochę i przejechałam językiem po główce, po czym znów zniżyłam głowę, starając się wziąć jak najwięcej.
- Kurwa... - przyśpieszyłam trochę ruchy głową i chwilę później mogłam poczuć w ustach słonawo-gorzkawą maź. Odsunęłam się od niego, przełykając to szybko.
- Ostrzegaj idioto.
- Połknęłaś?
- Tak.
- A ja tego nie widziałem – westchnął.
- Jeszcze wielu rzeczy nie zobaczysz – powiedziałam poprawiając opaskę na jego oczach.
- Musisz mi ufać skoro wierzysz, że jej nie zdejmę.
- Wierzę, że będziesz grzecznym pieskiem – złączyłam nasze usta. – Masz prezerwatywę?
- Lewa kieszeń z przodu – odpowiedział od razu, a ja sięgnęłam do jego spodni. Wyjęłam z odpowiedniej kieszeni foliową paczuszkę. Sięgnęłam dłonią do jego przyrodzenia i zaczęłam nią powoli poruszać. Rozerwałam opakowanie i po chwili założyłam na niego gumkę. Usiadłam na nim okrakiem.
- Gotowy?
- Oooo tak – zniżyłam biodra, natrafiając wprost na niego. Jego dłonie znalazły się na nich, nadając im odpowiedni rytm. Zrobiłam nimi kółeczko, na co jęknął. Podwinął moją sukienkę, a jedna z jego dłoni znalazła się na mojej piersi. Pochyliłam się i złączyłam nasze usta, przyśpieszając ruchy biodrami.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top