Rozdział Siedemnasty
Prosiłabym abyście włączyli link z You Tube'a :] . Miłego czytania xx
_____________________________________________________
Alexa leżała na kanapie obok Jai'a, a Daniel chodził po całym pokoju i mówił coś pod nosem. Nagle zadzwoniła komórka Alexy. Wszyscy zamarli i wpatrzyli się ekran.
- Jak on dzwoni.? - spytał Daniel widząc, że na ekranie telefonu wyświetlony jest napis 'James dzwoni'
- Nie wiem, ale odbiorę... - powiedziała Alexa i odebrała połączenie.
- Cześć Alexa. Tu Carl. Mogłabyś przyjść ze swoimi przyjaciółmi w miejsce gdzie się ostatnio spotkaliśmy.? Pozwolę wam zobaczyć Jamesa, ale jest jeden warunek. Nie zabieracie telefonów. To jak.? Umowa stoi.? - spytał Carl.
Alexa spojrzała na Jai'a, a później na Daniela.
- Tak. - odpowiedziała po chwili
- To dobrze... i pamiętaj bez telefonu i policji, bo wtedy stanie się coś gorszego niż sobie wyobrażasz - powiedział Carl i rozłączył się
Alexa wbiła wzrok w telefon.
- Co jest.? - spytał Daniel i położył dłoń na ramieniu dziewczyny.
- Jedziemy. - odpowiedziała
- Gdzie.? - zapytał zdziwiony Jai.
- Tam gdzie byłam zanim mnie odbiliście. Tam jest James. - powiedziała cicho
- Skąd wiesz.?
- Jai, on mi to powiedział.! Jedziemy tam.!
Chłopacy spojrzeli krzywo na Alexę ale zrozumieli jej krzyk. Też się bali o Jamesa i chcieli go zobaczyć, lecz przez ich myśl przeszło też pytanie: ' Czy to nie jest pułapka.?' . Mimo wszystko nie pozwoliliby jechać dziewczynie samej.
James leżał na ziemi i wpatrywał się w sufit. Nagle usłyszał czyjeś kroki. Obrócił głowę i spojrzał w prawą stronę, po której ujrzał Carl'a.
- Idziemy - powiedział mężczyzna i podniósł lekko Jamesa.
Chłopak uznał, że szarpanie się nie ma sensu, bo i tak nie uda mu się uciec z związanymi nogami.
- Niedługo zobaczysz swoich przyjaciół - mężczyzna uśmiechnął się pod maską.
- A mogę wiedzieć, gdzie mnie prowadzisz.? - spytał James
- Na górę.
- Ej... no wiesz...ale ja cię nie znam i...
- Nie po to głupku.!
- Dobrze, spokojnie...
*
Alexa, Daniel i Jai dojechali na miejsce, gdzie dziewczyna jeszcze niedawno była więziona. Alexa spojrzała na budynek, w którym znajdowała się wraz z Beau, który obecnie leży w szpitalu. Jai objął dziewczynę, a ona lekko się uśmiechnęła.
- To tam... - Alexa pokazała na duży budynek.
- No to... no to idziemy... - powiedział Daniel
- Boję się... - powiedziała cicho dziewczyna.
- My też - odpowiedział Jai i chwycił Alexę za rękę - ale iść trzeba
Cała trójka udała się w kierunku budynku, który wskazała Alexa. Dziewczyna otworzyła drzwi budynku i weszła środka. Jai i Daniel weszli dopiero po chwili.
- Witam. - powiedział Carl, z wyższego piętra budynku, na co chłopacy i Alexa podnieśli głowy - miło was widzieć. Chciałbym wam kogoś pokazać - rzekł mężczyzna i pchnął Jamesa na barierkę, która była po to aby nikt nie wypadł z piętra.
- James.! - krzyknęła Alexa
- Hej Daniel, hej Jai, hej Lexa... - rzekł James
- Ojej, to takie urocze, szkoda, że trzeba to zakończyć, prawda.? - zaśmiał się Carl
- O czym ty mówisz, gnoju.?! - krzyknął Jai
- O tym - odpowiedział mężczyzna i stłukł szklaną butelkę.
W ręce Carl'a został tylko kawałek szyjki, który zakończony był ostrymi końcami. Po chwili resztka szklanej butelki wbita była w szyję Jamesa. Krew z szyi chłopaka ochlapała, ubranie Carla, który wyrzucił ciało Jamesa przez barierkę i uciekł z budynku w mgnieniu oka.
Alexa podbiegła do Jamesa. Rana w miejscu gdzie znajduje się tętnica była głęboka, a krew lała się mocno. Dziewczyna spojrzała na swoich towarzyszy.
- Pomóżcie mu.! Dzwońcie na pogotowie.! - krzyknęła klękając na mokrej i brudnej od krwi Jamesa podłodze.
- Kochanie, on nie żyje - powiedział cicho Jai.
- Nie.! On żyje.! - krzyczała Alexa - dzwońcie na pogotowie.! Teraz.!
- Lex, to nie ma sensu - wydyszał Daniel.
- Ty nie masz sensu, dzwońcie, błagam.! - dziewczyna przytuliła się do ciała przyjaciela.
Jai wysłuchał prośby Alexy i zadzwonił na pogotowie. Gdy przyjechali, Alexa puściła ciało Jamesa i wytarła brudną od krwi twarz w szmatkę, którą dali jej lekarze. Głęboka rana na szyi widoczna byłą z daleka. Alexa nie mogła uwierzyć, że James nie żyje. Umarł na jej oczach, a to wszystko przez Carl'a i przez nią. Przecież gdyby nie wyszła z domu po pocałowaniu Jai'a ona nie zostałaby porwana, James by żył, a Beau nie leżałby w szpitalu.
- To wszystko moja wina... - wyszeptała Alexa i wyszła z budynku.
_____________________________________________________
Hej Skarby.!
Mam nadzieję, że rozdział się podobał i w ogóle. Mam też nadzieję, że to iż postanowiłam jednak kontynuować to Fan Fiction was mniej więcej ucieszy.
Jak co rozdział moja prośba: Proszę Was o Wasze opinie i tym podobne.
PS: LOVE YOU ALL~HAIAxx
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top