∞ niewinna znajomość - vol. 7 ∞

Filip stwierdził, że dobrym pomysłem będzie spędzenie ostatniego wieczoru w jego ukochanej Sali Bankietowej. Planował jutro z rana udać się również na plażę, by ostatni raz odetchnąć jodowanym powietrzem i skupić wzrok na wschodzie słońca, który w tym miejscu był zbyt urokliwy, by mu się oprzeć. Ale nie mogło być tak kolorowo, bo chcąc, nie chcąc towarzyszyć mu musiał Kuba, który co chwilę zadawał jakieś pytania.
— Wolisz wino wytrawne czy półsłodkie? 
— Wytrawne.
I, uwierzcie mi na słowo, takie pytania to nie był jeszcze szczyt jego ambicji. Mimo wszystko, jakkolwiek by to nie brzmiało Szcześniak starał się spoglądać na pozytywy zaistniałej sytuacji. Pomęczy się z nim parę godzin, a potem w spokoju będzie mógł wyjechać i prawdopodobnie nigdy więcej nie ujrzy Grabowskiego na oczy. Chyba, że wszechświat postanowił zagrać z nim w pokera i albo ześle mu denerwującego sąsiada, pokroju właśnie Jakuba albo, co gorsza, ześle mu samego Jakuba. Sam nie wiedział która opcja była gorsza.
— Gdyby został Ci rok życia - co chciałbyś zrobić? — ostatnią część swojego zdania, a raczej pytania Que wyszeptał.
Mocno psychologiczne pytanie — pomyślał Taco. A gdyby to nie był rok, a miesiąc, tydzień, dzień, godzina, piętnaście minut? Nie chciał być fatalistą, ale wypadki chodzą po ludziach. Były setki, dziesiątki tysięcy, a nawet miliony ludzi, którzy myśleli, że wychodzą z domu tylko na zakupy, a już nigdy do niego nie wrócili.
— Nie wiem — odparł smętnie, odstawiając pustą szklankę, która przed chwilą była zapełniona sokiem pomarańczowym. To nie był alkohol. Jeszcze.
— Wolałbyś odnieść porażkę czy nigdy nie spróbować? — Filip musiał się zastanowić. Czy kiedykolwiek brakowało mu skrzydeł? Tak, skrzydeł, takich do latania. Chyba nie, prawda? Wyobraź sobie, że pewnego poranka budzisz się i masz skrzydła. Wznosisz się w górę jak ptak. A następnego dnia? Zniknęły. Rozpłynęły się w powietrzu, znów ich nie masz. Cofasz się do punktu wyjścia. A teraz... Cieszyłbyś się z tego jednego, wyjątkowego dnia i znosiłbyś utratę skrzydeł czy wolałabyś nigdy nie mieć okazji wypróbowania ich?
— Odnieść porażkę. Tak, jak każdego dnia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top