Tymi łapkami pisane
To będzie zbiór jednorozdziałowych prac, które pisałam na różne konkursy, albo w ramach ćwiczeń, a podobają mi się na tyle, że szkoda, żeby kurzyły się na dysku.…
To będzie zbiór jednorozdziałowych prac, które pisałam na różne konkursy, albo w ramach ćwiczeń, a podobają mi się na tyle, że szkoda, żeby kurzyły się na dysku.…
Dużo się słyszy o katastrofach, czy śmiertelnych chorobach, ale zawsze dotykają one kogoś innego. Nie mnie, nie moją rodzinę. Nigdy nie są wystarczająco blisko. Zwłaszcza tak rzadkie choroby jak Hanahaki, inaczej znana, jako "Choroba kwiecistych płuc", czy też "Klątwa kochających". Do śmierci innych jesteśmy przyzwyczajeni, ale teraz Hinata będzie musiał poradzić sobie z własną, Kageyama ze śmiercią najlepszego przyjaciela, a ich rodziny z tym, że obu utracą bezpowrotnie. "I teraz obaj umrzemy, bo pokochałeś nie tę osobę, co trzeba..."…
Prawdziwe katastrofy mają dwie nogi, smartfon w ręku i chomika w kieszeni. I spontanicznie wsiadają w pierwszy dostępny samolot do Rosji. Uważajcie. Ostrzeżenie dla alergików: Rozdział zawiera bardzo duże ilości Phichita!…
Gdyby ktoś się kiedyś zastanawiał, czy miłość Victora do pudli ma jakąś historię, albo głębsze znaczenie, to tak, ma. Przynajmniej mnie się tak wydaje. A z resztą... Posłuchajcie...…
Victor uwielbiał być w centrum uwagi, stać w świetle reflektorów i ogólnie lśnić w blasku chwały. Ale nawet jemu potrzebne były czasem wakacje. Takie prawdziwe, w towarzystwie Yuuriego, jego rodziny, ewentualnie Yurio, bo to też część rodziny, ale nikogo więcej. Jednak kilka osób najwyraźniej miało w kwestii jego urlopu nieco inne plany.Challenge zorganizowany przez @Dziabara…
Victor i Yuuri to dość ciekawy przypadek. To, co przez ostatni rok działo się między nimi zaczęło się wiosną. Latem ukryło się przed nami. Jesienią już o tym wiedzieliśmy, a zimą dowiedział się świat. Rok z Yuuri on ICE challenge…
Victor szukał swojego miejsca. Najpierw w świecie pełnym zieleni, kwiatów i młodych zwierzątek. Potem w miejscu zbyt gorącym, by mógł w nim żyć. Następnie wśród gór, na których rosły drzewa o niesamowitych, ognistych kolorach liści. Ostatecznie nawet w kraju tak zimnym, że woda zmieniała się tam w szkło. Szukał miejsca, które mógłby nazwać domem, a znalazł...Opowiadanie inspirowane challenge'm "Rok z Yuuri on ICE!!!"…
Bo każdy musi mieć taki kubeł, do którego wrzuci wszystko, co mu do głowy przyjdzie, a pisanie tylko po to, by leżało na dysku, w moim przypadku nie działa.Tutejsze wpisy to zazwyczaj niesprawdzony (!), spontaniczny strumień myśli, które akurat mnie naszły i nie chciały wyjść z głowy, dopóki nie podzieliłam się nimi ze światem.…
Zobowiązałam się, że zrobię kalendarz adwentowy według zeszłorocznej listy HappySunflower11, więc oto jesteśmy :DPogadamy sobie o tym, czy śnieg na Powierzchni jest taki sam jak w Podziemiu, jak wyglądało pierwsze zetknięcie się potworów z mandarynkami, kto wykupuje cały zapas cynamonu, jaki według Sansa jest najlepszy wynalazek ludzkości i dlaczego osiemnastego grudnia żadne potworze dziecko nie pójdzie do szkoły. Będą to scenki na 500-1500 słów, opisujące pierwsze święta potworów, po zniszczeniu Bariery. Są kanoniczną kontynuacją "Zobaczyć Gwiazdy". Można traktować to jako część 1,5, o ile następne kiedyś powstaną, ale gdyby ktoś trafił tu przypadkiem, powinien zrozumieć co się dzieje, bez czytania poprzedniej części.…
Kiedy myślisz, że fandom nie ma już nic do powiedzenia, kiedy chcesz zapomnieć o tym epizodzie z twojego życia. Wtedy zjawiam się ja, wiecznie spóźniona na każdy pociąg, z projektem o który nikt nie prosił i którego nikt się nie spodziewał. Czy ktoś z was może mi powiedzieć, co ja tu tak właściwie robię?"Pewnego dnia człowiek wpadł do Ruin." Tak właściwie, to pchała się tam z własnej woli i z osobistych powodów, ale one wszystkie dość szybko przestały mieć znaczenie. "Pewnego dnia człowiek zabił potwora." Najgorsza decyzja w życiu, jak się okazało, ale co miała zrobić, gdy wszyscy naokoło wmawiali jej, że to jedyna droga?"Pewnego dnia człowiek zrozumiał swój błąd." Papyrus. Odpowiedzią zawsze jest Papyrus. "Chciał naprawić to, co zrobił, jednak wtedy usłyszał głos, który zniszczył jego nadzieję." Postanowiła posłuchać głosu i zacząć od nowa, tak jak ten chciał. Druga najgorsza decyzja... Zbierając je w takim tempie, bała się, co zrobi pod koniec roku."Pewnego dnia człowiek zorientował się, do kogo należy głos." Ale wtedy, oczywiście było już za późno, by mogła cokolwiek z tym zrobić. Naprawdę była okropnym człowiekiem."Pewnego dnia człowiek został uratowany." Gdyby chociaż potrafiła zapamiętać imię swojego wybawcy... "Pewnego dnia człowiek wpadł do Ruin..." Czas stawić czoło tej walce i po raz ostatni otworzyć drzwi, nie uważacie?…
Co by się stało, gdyby połączyć Robin Hood'a i Piotrusia Pana z taką typową księżniczką disneya? Po pożarze sierocińca nie było nikogo, kto zająłby się pozostawionymi bez opieki dziećmi. Mieszkańcy spodziewali się, że te rozejdą się po świecie i znikną z życia miasteczka, jednak szybko przekonali się, iż ktoś miał wobec nich inne plany. Pod wodzą nastoletniej dziewczyny, która pojawiła się dosłownie znikąd, sieroty zorganizowały się, zajęły jeden z opuszczonych budynków i stworzyły coś w rodzaju rodziny. Katrina, choć niespokojna dusza kazała jej ruszać w dalszą drogę, naprawdę pokochała te dzieci i czasem myślała, że chciałaby zostać z nimi na zawsze. Kiedy tylko mogła opowiadała im baśnie. Te usłyszane od wędrownych bajarzy i te, które sama wymyśliła. Mówiła o wróżkach, czarach i zaklętych królewnach, choć tymi ostatnimi gardziła z całego serca. Nie rozumiała dziewczyn, które bezczynnie czekały, aż ich los się odmieni, aż wędrowny królewicz zabierze je do zamku, by "żyły długo i szczęśliwie". A tak naprawdę w głębi serca czuła irracjonalny strach, że i ona okaże się taką osobą, choć przecież znała samą siebie i wiedziała, że nie ma to najmniejszego sensu. Gdy trzy lata po pożarze orszak wracającej z podróży królowej zatrzymuje się w miasteczku, przynosi ze sobą zmiany, jakich nikt nie byłby w stanie przewidzieć. Magię, przeszłość i strach, jaki wcześniej mógł dręczyć dzieci jedynie w koszmarach. Wszyscy od początku wiedzieli, że ta historia po prostu musi mieć "szczęśliwe zakończenie". W końcu niewiele różniła się od klasycznych baśni. Jednak szybko zaczęli się zastanawiać, czy "żyli długo i szczęśliwie" nie jest dla nich najgorszą możliwą opcją...…