Ja, Dorian... (yaoi)
"Dorian... Doriana zawsze wszędzie było pełno. I to, że akurat wtykał nos w nie swoje sprawy nie miało dla mnie wielkiego znaczenia, bo czasami mi się wydawało, że w przypadku Doriana wtykanie nosa w nie swoje sprawy było wręcz cechą wrodzoną. Tak samo jak gadulstwo i ten nieszczery uśmiech, którym obdarzał mnie za każdym razem, gdy ewidentnie coś mu się nie podobało lub nie zgadzał się z moją decyzją, ale próbował to ukryć. Skąd wiedziałem, że był nieszczery? Bo był prosty. Dorian w chwilach szczerości uśmiechał się niekontrolowanie i niesymetrycznie.Mogłem szczerze stwierdzić, że wtargnął do mojego życia i obrócił je o dobre sto osiemdziesiąt stopni. Ale nie byłem zły, naprawę... Zważywszy na to, że to ja sam otworzyłem przed nim furtkę, nie wiedząc w co się pakuję. - Dorian - wypowiedziałem jego imię, w momencie, gdy wszedł do salonu. Gdyby było to pytanie, pewnie określiłbym je retorycznym, bo nie czekałem na żadną reakcję. Po prostu chciałem utwierdzić go w przekonaniu, że go zauważyłem oraz aktualnie obserwuję. Chłopak mimo to dygnął teatralnie, jak zwykle wprawiając mnie w dobry nastrój.- Nie widać dzisiaj gwiazd...- Bo jest zachmurzone niebo - zauważyłem, przysiadając na dwuosobowej kanapie. Dorian podszedł do szyby rozciągniętej na prawie całej długości ściany. Po chwili przystawił do ust kieliszek z winem i wziął jeden łyk, ani przez chwilę się nie krzywiąc.- To niedobrze... Bardzo lubię oglądać gwiazdy z twojego salonu - uśmiechnął się. Jednostronnie."_________________________________________🌹On - najprawdopodobniej był nieplanowany. 🌻On - był planowany z kilkuletnim wyprzedzeniem. 🌹Nie chce, aby ludzie się do niego przywiązywali. 🌻Jest zbyt sentymentalny, aby się do tego przyznać. Może zawierać treści +18.🌹Praca bierze udział w Turnieju Osobliwym 2020 organizowanym przez @BractwoOs🌹…