Artbook, czyli Dziki Skrzat w akcji
Mówi się, że nikt nie jest doskonały. Tia, jestem tego w pełni świadoma i Wy chyba również. Jak się uczyć to na błędach, a praktykować dopóki nie stanie się mistrzem. Te rzeczy dają mi nadzieję, że kiedyś będzie lepiej. Najważniejsze żeby do wszystkiego podchodzić z uśmiechem i śmiać się ze swoich niedoskonałości. Narzędzie zbrodni: ołówek automatycznySprawca: ja (Dziki Skrzat)Czas: przeszłość i obecny czasMiejsce: jakiś kąt mojego domu i internackie łóżkoŚwiadkowie: domownicy, którzy i tak nic nie widzieliOfiary: najbardziej zaufane osoby i może wkrótce WyPojawią się tutaj moje rysunki, które nie wyżerają oczu niczym Domestos. Spokojnie oszczędzę Wam tego. Nie oznacza to jednak, że moje prace nie przyprawią nikogo o ból istnienia ołówka w moich rękach. Zapewne znajdziecie w nich coś, co będzie prosiło o pomstę. Od tego są komentarze, które będą dla mnie wskazówkami. Co mogę powiedzieć na temat moich rysunków? Cóż... Czasami anatomia mnie przerasta i choć się staram wychodzą mi jakieś mutanty z poważnymi wadami genetycznymi (;^ω^)Ich rozmiar jest powalający - przeważnie pół kartki od zeszytu to za dużo. Mój rekord to 4x5 kratek, a ołówka na to poszło ( ꈍᴗꈍ)Zazwyczaj nie rysuję od pasa w dół (nienawidzę rysować stóp, bo mi nie wychodzą), głównie skupiam się na głowach, ale staram się to zmieniać.Są to postacie, które gdzieś wykorzystuję, chyba że coś testuję ¯\_(ツ)_/¯Jeśli ma ktoś ochotę zerknąć to zapraszam ₍₍ (ง Ŏ౪Ŏ)ว ⁾⁾…