rozdział pierwszy: szok
Jestem zwykła dziewczyną podróżuje po różnych krainach. Widziałam wiele różnych ziół leczniczych np amantispospulitis znana niektórym żeglarzom bo jest pożyteczna przy chorobie lokomocyjnej. Nazywam się Kira , od zawsze byłam sama Nie miałam nikogo. Tesknilam za stabilnością. Pewnego dnia zobaczyłam w oddali osadę. Zaczęłam się powoli kierować w tamtą stronę. Nagle zobaczyłam postać. Mężczyznę na koniu. Był ogromny miał czarne włosy i oczy niczym szmaragdy. Jego czarny koń rozpędzić się i gdybym się nie cofnela by na mnie wjechał.
- kim jesteś?
- J-Ja jestem zielarka. Nie pochodzę z żadnego plemienia wychowałam się w lesie. A ty kim jesteś?
- hahahaha dobrze pani zielarko. Choć będziesz mieszkać u mnie w namiocie dopóki nie zarobisz na swój jasne?
- Dobrze...
Zaczęłam iść za nim. Kiedy dotarliśmy do jego namiotu był duży zaopatrzony w bogate nifgardzkie ozdoby. Byłam na na najdalszych brzegach nifgardu. Piękne piaszczyste plaże. Wskazał mi moje łóżko i od razu poszłam spać. Jeszcze chwilę czułam na sobie jego wzrok ale nie długo....
Jestem na plaży nie wiem co się dzieje nagle widzę jak rozpoczyna się krwawa walka na miecze. Jestem bezbronna. Nie mogę ich powstrzymać jeden ma czarne włosy fa drugi srebrne boję się. Zaczynają atakować. Nagle zwrócili się do mnie obaj. Zaczęli szybko do mnie zmierzać. Aaaaaa...widzę już tylko wszędzie krew.
Nagle ktoś mną szarpie...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top