Rozdział 5
Luna siedziała na sofie i czytała książkę o chrapaku krętorogim, podczas gdy Teo leżał na podłodze, denerwując ją i próbując nakłonić do zrobienia czegoś „zabawnego". Przewracała oczami lub robiła niegrzeczne gesty w jego stronę, dopóki się nie poddał i nie zaczął robić najazdu na lodówkę. Hermiona weszła, wyglądając na zirytowaną.
— Co się stało, Kosa? — zapytał Teo.
— Łasic pierwszy i Łasic czwarty z ich cholernym wynalazkiem teleportacyjnym. Wpadłam do Ginny, by pożyczyć jajka, bo nam się skończyły, i wylądowałam w toalecie — mruknęła gorzko, potrząsając mokrą głową.
Teo prychnął, ale szybko zagryzł wargę, gdy Hermiona na niego zerknęła. Rzuciła zaklęcie osuszające na swoje ubranie i usiadła obok Luny, by przejrzeć kanały w telewizorze.
— Wszystko w porządku, Hermiono? — spytała Luna, nie podnosząc wzroku.
— Po prostu stresujący dzień. — Westchnęła.
— Och, wiem, o czym mówisz. Dzisiaj musiałem zjeść całą pizzę, bo Blaise mnie wystawił. — Teo uśmiechnął się złośliwie, jedząc lody czekoladowe z pojemnika.
— A jednak nadal jesz? — rzuciła Hermiona sarkastycznie.
— Myślę, że nie rozumiesz, jak działa męski żołądek, Granger. Widzisz, możemy jeść duże ilości, bez odczuwania czegokolwiek. Jemy jak świnie, więc ledwo mamy czas na strawienie tego i dlatego możemy jeść dużo. Myślałem, że o tym wiesz, skoro przyjaźnisz się z Łasicem — powiedział Teo.
Obie dziewczyny przewróciły oczami i wróciły do oglądania telewizji. Właśnie wtedy drzwi się otworzyły i weszła Pansy.
— Ty, przygłupie! — syknęła i uderzyła Teo w głowę.
— Ała! Za co to było? — jęknął, trzymając się za tył głowy.
— Wiesz, za co! — warknęła.
— Tak, ale my nie. Co się stało? — spytała Luna, gdy Pansy usiadła na fotelu.
— Twój kochany chłopak pomyślał, że zabawnie byłoby użyć niektórych wynalazków Łasiców i włożyć je do lunchu, który zrobiłam Blaise'owi! Teraz jest dobrze, ale wciąż przemienia się w różne ptaki! Musiałam go zabrać do Świętego Munga! — wrzasnęła.
— Teodor! — krzyknęła Luna, odwracając się, by na niego spojrzeć. Był zajęty śmiechem i jedzeniem.
— Brzmisz jak moja matka. — Zachichotał. Jej twarz nabrała powagi i wycelowała w niego różdżką. — Cholera, zachowujesz się jak moja matka.
Po dłuższej rozmowie wszedł Draco. Miał na sobie dżinsy i marynarkę, a jego włosy były starannie ułożone. Hermiona musiała przyznać, że wyglądał... dobrze.
— Co to za fantazyjne ubrania? — zapytała Pansy.
— Mam randkę — powiedział.
— Och, naprawdę? Kim jest ta „szczęściara"? — drażniła się.
— Nie, żeby to był twój interes, ale to Astoria Greengrass — wymamrotał.
— Młodsza siostra Daphne? — zapytał Teo i Draco skinął głową. — Cholera, niezła jest. — Głowa Luny odwróciła się ku niemu. — To znaczy... Właściwie jest dziwna... Jest niczym w porównaniu do ciebie, kochanie.
Hermiona wstała i poszła do kuchni, po drodze klepiąc Teo po plecach i mrucząc: „No, to pojechałeś".
Nie rozumiała, dlaczego czuła się, jakby właśnie dostała cios w brzuch i dlaczego pałała tak silną nienawiścią do tej Astorii? Próbowała otrząsnąć się z tego uczucia, ale wciąż czuła się okropnie. Może coś jej zaszkodziło.
— Gdzie ją spotkałeś? — zapytała Hermiona od niechcenia, wracając na sofę z piwami kremowymi.
— W Hogwarcie. — Draco uśmiechnął się.
— Nie, chodzi mi o dzień, kiedy na nią wpadłeś — warknęła.
— Jest praktykantką w Świętym Mungu — odpowiedział.
— Dobra, muszę zapytać — czy to jedna z tych dziewczyn, które zaliczysz i zostawisz, czy naprawdę ją lubisz? — spytała Pansy. — Ponieważ Astoria jest naprawdę przyzwoitą dziewczyną i nie zasługuje, żebyś jej robił coś takiego.
— Pansy, pozwól, że ci wyjaśnię, jak działa umysł kobiety — powiedział Draco, pochylając się nad oparciem sofy i biorąc od Hermiony piwo kremowe.
— Naprawdę to powiedziałeś? — jęknęła Hermiona.
— Słuchajcie, możecie myśleć, że nie wiemy, jak działacie, ale wiemy. — Teo uśmiechnął się.
— Naprawdę? — zapytała Luna sarkastycznie. — No, dobra, przypuśćmy, że spotykasz się z Pansy. Pewnego wieczoru wraca z pracy zestresowana i roztrzęsiona. Co robisz?
— Współczu... — Draco nie zdążył dokończyć zdania, bo Hermiona uderzyła go w głowę.
— Dobra, ty i Hermiona jesteście zaręczeni. Ona denerwuje się, że uciekniesz i zdradzisz ją z inną kobietą. Co wtedy robisz?
— Uspokajam j...
Kolejny cios.
— Nie mogę uwierzyć, że jako dzieciaki musiałyśmy znaleźć jednego z was! — wykrzyknęła Pansy, a pozostałe dziewczyny skinęły głowami na znak zgody.
— Tylko tyle przychodzi wam do głowy? — zapytała Hermiona chłopaków.
— Oczywiście, że nie! Słuchajcie, jeśli kobieta jest zdenerwowana, wiemy, jak ją pocieszyć, ale nasz sposób jest po prostu... fajniejszy — powiedział Teo.
— Dobra, oświeć nas — rozkazała Hermiona.
Draco usiadł i odchrząknął.
— Dobra. Gdybyś wróciła z pracy w złym humorze, bo byłabyś zestresowana czy coś... zrobiłbym ci na kolację to, co lubisz i wysłuchałbym, dlaczego jesteś zdenerwowana. Potem dałbym ci coś, by cię pocieszyć albo spróbować rozśmieszyć. Moglibyśmy obejrzeć twój ulubiony film czy coś, a potem poszlibyśmy spać — powiedział Draco.
Trzy dziewczyny spojrzały na niego zaskoczone, że mógł być tak sentymentalny.
— To naprawdę bardzo słodkie, Draco — powiedziała cicho Hermiona.
Czuła się pusta w środku, gdy na niego patrzyła i równocześnie była zmęczona czymś, czego do końca nie mogła zidentyfikować.
Draco odchrząknął i wstał.
— Macie colę? — zapytał.
— W lodówce — mruknęła Hermiona i zaczęła bawić się włosami.
Po minucie rozległo się pukanie do drzwi. Nikt nie wszedł, co wszystkich zaskoczyło. Teo popatrzył na nich i policzył, zanim podszedł otworzyć drzwi.
— Cześć, Blaise powiedział, że Draco tu będzie... Potem zamienił się w pawia — powiedział kobiecy głos.
— Wchodź! — zawołała Luna.
Do mieszkania weszła młoda dziewczyna o gęstych, brązowych włosach i karmelowych oczach. Miała na sobie ciemno czerwoną sukienkę koktajlową na cienkich ramiączkach. Trzymała czarną kopertówkę, która na pierwszy rzut oka Hermiony wyglądała na bardzo drogą.
— Cześć, Astoria — przywitał się Draco i pocałował ją w policzek. — Astoria... to wszyscy. Wszyscy, Astoria.
— Witaj! — zawołali chórem.
Kiedy Hermiona obserwowała, jak Draco obejmuje Astorię w talii i całuje ją w policzek, poczuła, jak krew się w niej gotuje i nie miała pojęcia dlaczego. Może po prostu popadła w paranoję. Po wojnie chciała mieć pewność, że jej przyjaciele nie będą cierpieć... Może po prostu poczuła od niej złe wibracje?
— ZIEMIA DO KOSY! — Pansy wrzasnęła jej do ucha.
Hermiona podskoczyła i spadła z kanapy, rozśmieszając pozostałych.
— Co? — warknęła, gdy wstała.
— Nic, tylko gapiłaś się na drzwi i to było dość przerażające. — Draco uśmiechnął się.
Astoria uderzyła go w ramię, więc dał jej kuksańca w żebra. Szturchnęła bok jego twarzy, a on w zamian uderzył ją w plecy. Hermiona zaczynała się denerwować.
— Dobra, idźcie już! — powiedziała Luna. — Idźcie, miłego wieczoru!
— Tak, i pamiętaj, że dzielimy ścianę! — Teo zawołał za nimi.
— To samo dotyczy ciebie i Luny...
Luna podniosła się i zatrzasnęła za nimi drzwi, po czym westchnęła i znów usiadła. Hermiona natomiast wstała i udała się do swojego pokoju, zamykając za sobą drzwi i opierając się o nie. Dlaczego tak się czuła? Jakby świat wokół niej się walił, a ona nie miała pojęcia dlaczego. Rozległo się pukanie, więc otworzyła drzwi i zobaczyła Pansy.
— Hej — powiedziała.
— Hej, potrzebujesz czegoś? — zapytała Hermiona.
— Nie, chciałam się tylko upewnić, że wszystko w porządku — odpowiedziała Pansy.
— Tak, jest dobrze. — Westchnęła i zmusiła się do uśmiechu.
— Słuchaj, wiem, że uznasz to za głupotę, ale wysłuchaj mnie. Ty, ze wszystkich ludzi, powinnaś wiedzieć, że faceci to idioci. Mam na myśli to, że twoimi najlepszymi przyjaciółmi byli Ron i Harry. Nigdy nie wiedzą, czego chcą, a najczęściej nie mają pojęcia, czego my pragniemy. Miłość jest uczuciem, a nie faktem, a uczucia są popaprane. Więc nie pozwól, by cokolwiek powstrzymało cię przed zrozumieniem wszystkiego. — Pansy posłała jej lekki uśmiech i wróciła do salonu, by towarzyszyć Lunie.
Hermiona zamknęła drzwi, usiadła na łóżku i wtedy do niej dotarło, że...
Podkochiwała się w Draco Malfoyu.
(Co ty nie powiesz, Sherlocku.)
_______________________
Witajcie :) dzisiaj środa, więc kolejny rozdział opublikowany. Powiem szczerze, że byłam bardzo zła na Draco za to, co zrobił, a Wy? Wam też nie pasuje ta randka z Astorią? Ech, fani dramione nie mają lekko...
Pod poprzednim rozdziałem napisałam, że szykuję dla Was małą niespodziankę. Ta niespodzianka to 11 rozdział To, co najlepsze. Jestem w trakcie tłumaczenia go, więc zapewne w weekend zostanie opublikowany. W związku z tym w piątek nie będzie kolejnego rozdziału Apartamentu 9 i 3/4. Mam też mały dylemat dotyczący dalszych publikacji, ale może w tym temacie Wy mi pomożecie. Na przykład za pomocą naszego Dramionowego discorda. Na grupach i naszych Wattpadach pojawił się link do serwera. Serdecznie zapraszamy!
Tyle ode mnie. Komentujcie i oceniajcie. Miłego końca tygodnia. Enjoy!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top