🍭 𝐓𝐡𝐞 𝐛𝐞𝐠𝐢𝐧𝐧𝐢𝐧𝐠𝐬 𝐨𝐟 𝐚 𝐜𝐚𝐫𝐞𝐞𝐫 🍭

🍭

Madeline przekręciła się na bok, kładąc rękę na torsie Nicky'ego, który nie spał już od dawna, jednak nie miał serca wstać i obudzić dziewczyny. Było kilka dni po ich zaręczynach, oboje mieli siedemnaście lat, cieszyli się każdą chwilą w domu Harperów. Dzisiaj był wyjątkowy dzień – mieli nagrywać swoją pierwszą piosenkę i podpisać umowę z wytwórnią muzyczną.

Madeline otwarła oczy i rozejrzała się po pomieszczeniu, które już doskonale pamiętała. Ściany były w kolorze pastelowo różowym. Pośrodku pokoju stało wielkie łóżko z różową pościelą oraz tego samego koloru poduszkami, białym, pikowanym podparciem, drewnianymi kolumnami po czterech bokach i białym baldachimem ze światełkami na całej długości. Łoże wyglądało na bardzo wygodne. Obok łóżka, na podłodze, stał puchaty dywan, również biały. Dalej stała duża szafa i biała, stojąca na podłodze pionowa półka z torebkami i butami Madeline, a na samej górze był neonowy, pastelowy różowy napis: „Nicky & Madeline”. Jeszcze dalej stało własne biurko Nicky'ego oraz Madeline z białymi, skórzanymi fotelami obrotowymi. Po drugiej stronie pokoju stała toaletka dziewczyny – była wielka, z ogromnym lustrem i lampkami. Na wierzchu stały jej kosmetyki, jednak większość była pochowana w szafkach. Okna były zasłonięte różową firanką. W pomieszczeniu znajdowało się naprawdę wiele powieszonych polaroidowych zdjęć Nicky'ego i Madeline.

— Cześć, Nicky.— wymamrotała w końcu, kiedy przeskanowała pomieszczenie swoim wzrokiem, unosząc się delikatnie na klatce piersiowej chłopaka.

— Cześć, Mad.— odparł Nicky, niemal od razu.— Jak się spało z myślą, że to właśnie dzisiaj podpiszemy umowę z wytwórnią muzyczną?

— Okropnie dziwnie.— przyznała, opierając się o podparcie.— Czy to w ogóle wypali? Innym spodoba się nasza muzyka?

— Na pewno się spodoba, Madeline.— powiedział, choć sam wahał się, jeżeli chodziło o ten temat. Nie wiedział dokładnie, jak będzie wyglądać teraz ich przyszłość, czy spodobają się innym ludziom. Co prawda Madeline miała na swoim Instagramie kilka tysięcy obserwujących, jednak nie było to nic nadzwyczajnego. On natomiast na swojego Instagrama nie wchodził z kilka miesięcy.

— Wahasz się. Widać to po tobie.— westchnęła Madeline, wstając z łóżka i ubierając swoje różowe, puchate kapcie.

— Ostatnio zaczęliśmy nowy rozdział w naszym życiu…— zaczął Nicky, również wstając i ubierając kapcie.— Nie mam zielonego pojęcia, co chciałem powiedzieć. Po prostu nie myślmy o tym, dobra? Jak się uda, to się uda, jeśli nie, to nie, i spróbujemy czegoś innego.

— Masz rację.— szepnęła, podchodząc do niego i przytulając, kładąc głowę na jego klatce piersiowej.— Kocham cię.

— Ja ciebie też.— odpowiedział Nicky, obejmując ją w talii. Ucałował ją w czoło, po czym oboje zeszli na dół do kuchni, gdzie siedziała już Anne oraz Tom, ponieważ Ricky, Dicky i Dawn jeszcze spali.

— Cześć, Nicky. Cześć, Madeline.— powiedziała jak zawsze uśmiechnięta Anne, kiedy weszli do środka. Nicky usiadł na swoim miejscu, a Madeline – w różowej, satynowej piżamie – podeszła do blatu i zaczęła pomagać Anne w przygotowaniu śniadania.

— Cześć, Anne.— odparła dziewczyna, posyłając jej uśmiech, zerkając znacząco na Nicky'ego.

— Wiecie, zaczęliśmy myśleć o wyprowadzce.— wymamrotał Nicky, zerkając to na matkę, to na ojca.

— Ale... Przecież macie dopiero siedemnaście lat.— westchnęła Anne, patrząc na męża.

— No tak, ale wydaje nam się, że to odpowiednia pora. Niedaleko domu jest osiedle i apartamenty do wynajęcia.— oznajmiła Madeline.

— Będziecie mieszkać w bloku?— zauważył Tom, patrząc na nich i marszcząc brwi.

— Tak, ale zaczęliśmy zbierać na dom. Jak kilka lat pomieszkamy w bloku, aby później mieć ogromny dom z ogródkiem i basenem, to zdecydowanie warto.— stwierdziła Madeline, a Nicky skinął głową, coś mamrocząc, jedząc kanapkę.

— Ale...— zaczął Tom, zerkając na żonę.— Jesteście pewni, że wasz związek przetrwa do tego czasu?

Kiedy zadał to pytanie, Nicky otworzył szerzej oczy, zaprzestając jedzenie kanapki, a Madeline po prostu patrzyła na Toma, mieszając swoją herbatę, aby rozpuścić łyżeczkę cukru.

— Cóż, gdybym nie była pewna, że kocham Nicky'ego ponad życie, od czterech lat, przypominam, to nie przyjęłabym jego oświadczyn, prawda?— wymamrotała, zerkając na przyszłych teściów.

— No tak, przyjęłaś, ale za kilka lat…— westchnęła Anne, patrząc na młode narzeczeństwo z krzywą miną.

— Dobra, walcie prosto z mostu.— oznajmił głośno Nicky, rzeczowym tonem, a Tom i Anne westchnęli, siadając naprzeciwko blondynki i bruneta.

— Naprawdę chcecie nas zostawić i się wyprowadzić?— spytała szeptem Anne, kręcąc głową z niedowierzaniem. Madeline wypiła łyka herbaty, po czym odstawiła ją na stół, po kryjomu szturchając Nicky'ego łokciem.

— Mamo, przecież dobrze wiesz, że nie będziemy gnieździć się w tym domu całe życie... Chcemy zacząć nowy rozdział.— westchnął Nicky, patrząc na obu rodziców.— Już od dzisiaj zaczniemy na siebie zarabiać, odłożymy trochę, wynajmiemy mieszkanie, będziemy co miesiąc płacić czynsz, a większość pieniędzy odłożymy, dzięki czemu za kilka lat uzbieramy na działkę, a później wybudujemy dom.

— W porządku... Ale dacie sobie pomóc finansowo, prawda?— upewnił się Tom, a Nicky wywrócił oczami i skinął głową.

— Właściwie to... Twoi rodzice coś dla ciebie zostawili, Madeline.— oznajmiła Anne.— Znaczy, może nie konkretnie dla ciebie, ale zostawili kuferek, w którym znajdowało się ponad osiemdziesiąt tysięcy. Wszystko należy do ciebie, więc...

Wstała, po czym otworzyła górną półkę nad zlewem, wyciągając jakiś kluczyk. Następnie wyszła z kuchni, idąc do piwnicy, a kiedy wróciła, to z kufrem, który targała po podłodze.

— Skąd rodzice mieliby tyle pieniędzy?— spytała szeptem Madeline, mrużąc oczy i klękając nad kuferkiem.

— Nie wiem. Nie mamy zielonego pojęcia.— westchnęła Anne, wzruszając ramionami, również klękając.— Ale to wszystko twoje.

— To powinno być wasze za to, że się mną zajęliście.— stwierdziła Madeline, zakładając ręce na krzyż.

— Przestań. To wszystko jest twoje. Wasze. Na nowy rozdział. My nie potrzebujemy pieniędzy.— powiedziała stanowczo Anne, a blondynka skinęła głową.

— Dziękuję.— szepnęła Madeline, a Anne przytaknęła, wstając z podłogi. Madeline również wstała, otrzepując kolana. Z powrotem usiadła do stołu, chwytając jedną z kanapek leżących na białym talerzu.

Kiedy Nicky i Madeline zjedli śniadanie, oboje ruszyli na górę do ich pokoju. Stanęli przed dużą, białą szafą, skanując wzrokiem to, co w niej się znajdowało. Brunet oczywiście skupiony był na swojej połowie, a Madeline na swojej.

— Co mam ubrać?— odezwał się w końcu, odwracając głowę i patrząc na narzeczoną.

— Sama nie wiem. Ale to w końcu podpisanie kontraktu ze studiem muzycznym, więc...— wymamrotała, zbliżając ręce do połowy chłopaka i wygrzebując coś z tyłu.— Proszę.

Uśmiechnęła się i podała mu złożone ubrania. Nicky przyjął je, zerkając na ową odzież.

— Wyprasujesz?— spytał z szerokim uśmiechem Nicky, patrząc na dziewczynę wielkimi oczami.

— Tak, zostaw to na łóżku.— odpowiedziała, po czym zaczęła grzebać w swojej szafie. Nicky podszedł wziąć szybki prysznic, a kiedy wrócił, jego ubrania były już wyprasowane. Założył je, a w tym czasie Madeline poszła się kąpać.

Brunet ubrany był w zwykłe, czarne spodnie jeansowe oraz białą koszulę, którą dopiął do przedostatniego guzika. Na lewy nadgarstek założył swój zegarek, a swoje brązowe włosy idealnie ułożył.

Kiedy był już gotowy, Madeline dopiero wyszła z łazienki, wchodząc do ich pokoju tylko w białym ręczniku i różowej, koronkowej bieliźnie pod spodem. Specjalnie, kiedy weszła, zrzuciła ręcznik, stojąc tyłem do Nicky'ego, ściągając sukienkę z wieszaka.

— Dlaczego patrzysz na mój tył?— spytała prowokacyjnie, pochylając się i z dolnej półki zabierając różowe szpilki. Nicky nie odpowiedział, jednak Madeline po chwili poczuła jego ręce na swoim tyłku.— Chciałbyś.

— Jak ty mnie doskonale znasz.— powiedział ze śmiechem, sprzedając jej jednego klapsa. Różowowłosa cicho stęknęła, stając prosto.

— Zapomnij.— powiedziała z sarkastycznym uśmiechem, wkładając swoją sukienkę. Pół godziny później była gotowa. Miała obcisłą, na szerszych ramiączkach, różową sukienkę w białe kropki dużo przed kolano, delikatne, cieliste rajstopy i różowe szpilki. Na ramionach miała tego samego koloru, puchaty sweter. Na szyi miała jakiś srebrny naszyjnik, na palcu oczywiście obrączkę, a jej uszy zdobiły srebrne kolczyki. Jej włosy związane były w kucyka, gumka zakryta była jednym pasmem włosów, a na samym przodzie dwa kosmyki były wyciągnięte i opadały na boki jej twarzy. Jej makijaż składał się z błyszczyka, korektora, podkładu, bronzera, rozświetlacza, różu i sztucznych rzęs, a jej brwi były delikatnie zarysowane kredką. W ręce trzymała także różową, połyskującą torebkę, w której znajdował się jej telefon w różowej obudowie.

— Wyglądasz prześlicznie.— powiedział z uśmiechem Nicky, kiedy pojawiła się w pomieszczeniu. Madeline szeroko się uśmiechnęła, okręcając się.

— To co? Jedziemy?— spytała, a Nicky skinął głową. Oboje spsikali się jeszcze swoimi ulubionymi perfumami, po czym zeszli na dół.

— Ojeju, wyglądacie cudownie!— usłyszeli podekscytowany głos Anne, kiedy pojawili się w salonie.— Czekajcie, zrobię wam zdjęcie.

— W porządku.— odpowiedziała ze śmiechem Madeline, po czym ustawili się na schodach, pozując do zdjęcia, który Anne wykonała telefonem Madeline.

— Tato, mogę pożyczyć samochód?— spytał Nicky, a Tom tylko skinął głową. Nicky uśmiechnął się triumfalnie, po czym wziął kluczyki, pożegnali się, a następnie wyszli z domu. Oboje mieli już prawo jazdy, ale to zdecydowanie częściej Nicky prowadził samochód.

Wsiedli do samochodu, zapięli pasy, Nicky ustawił nawigację, a następnie pojechali w stronę studia muzycznego. Znajdowało się ono dość niedaleko, dlatego szybko byli na miejscu.

Studio muzyczne to był ogromny budynek, pomalowany czerwoną farbą i czarnym dachem. Pośrodku znajdowały się wielkie, czarne drzwi, które prowadziły do środka, a po obu stronach stały okna, wraz z reklamą ów studia. Kiedy weszło się do środka, w oczy rzucała się ciemna podłoga, czerwone ściany i wiele płyt muzycznych oraz winyli oprawionych w złote ramki. Po prawej stronie od wejścia znajdowała się czarna lada recepcjonistki, a po drugiej stronie łazienka. W głąb budynku znajdowały się pojedyncze studia muzyczne, w których nagrywało się i tworzyło piosenki.

— Zdecydowanie dobrze trafiliśmy.— wyszeptała zachwycona Madeline, trzymając się ramienia Nicky'ego, rozglądając po pomieszczeniu z uśmiechem.

— Oj, tak.— uśmiechnął się Nicky, aż w końcu odwrócił się w stronę recepcjonistki.— Dzień dobry.

— Dzień dobry, panie i pani Harper.— odpowiedziała z delikatnym uśmiechem młoda brunetka, której było na imię Casandra.— Z tego, co wiem, wy do pana Arthura, aby podpisać umowę, tak?

— Dokładnie tak.— odpowiedziała Madeline. Casandra wyszukała coś w komputerze, po czym wstała i gestem ręki pokazała parze, że mają iść za nią. Oboje natychmiast za nią poszli, jednak zaczęli bardzo się stresować.

— Arthurze, przyprowadziłam twoje nowe gwiazdy.— oznajmiła Casandra, otwierając drzwi jednego ze studiów. W nim na fotelu siedział mężczyzna, którego Madeline wyobrażała sobie zdecydowanie inaczej. Myślała, że będzie to jakiś staruszek w garniaku i z poważną miną, bez poczucia humoru. Arthur był starszym mężczyzną, ale w kolorowej koszulce ze śmiesznym napisem, czapce z daszkiem na głowie i siwą brodą oraz szerokim uśmiechem.

— No i witam nasze przyszłe gwiazdy!— powiedział ewidentnie zadowolony Arthur, wstając z fotela i rozkładając ramiona.— Miło znów was widzieć. No już, nie bójcie się tak, tylko siadajcie.

Ruchem dłoni wskazał na dwa krzesła naprzeciwko jego biurka. Casandra szybko opuściła pomieszczenie, a Nicky i Madeline usiedli na krzesłach tak jak im kazano.

— Dzień dobry.— powiedzieli jednocześnie Nicky i Madeline z uśmiechem.

— Mówiłem, nasze nowe przyszłe gwiazdy. Takie słodkie... Kochające się. To będzie hit.— oznajmił zadowolony Arthur z założonymi rękami i szerokim uśmiechem.

— Dziękujemy.— odpowiedziała Madeline, delikatnie się rumieniąc.

— Chcę podpisać z wami umowę, ale zachowujcie się tak, jakby jej nie było, w porządku? Umowę mamy na dwa lata, jeżeli po tym czasie zamierzacie zrezygnować, to zrezygnujecie. Po tych dwóch latach można odnowić umowę, jednakże na czas nieokreślony. Nie zamierzamy tutaj nikogo trzymać na siłę, chcemy tylko pozwolić wam się rozwijać, a wy wyjątkowo macie do tego idealne predyspozycje.— oznajmił mężczyzna, a młodzi dorośli kiwali głową z każdym jego słowem. W końcu wyciągnął z papierowej teczki dwie złączone kartki papieru i dwa długopisy.— Proszę.

Nicky i Madeline spojrzeli na siebie, dokładnie przeczytali umowę, a że nie było tam żadnych niedociągnięć, czy jakichś głupot, na pierwszej kartce złożyli dwa czytelne podpisy „Harper” i „Smith”.

— Cudownie.— wymamrotał z uśmiechem Arthur, biorąc umowę i ją chowając.— W takim razie teraz zapraszam was do studia.

Cała trójka wstała, a następnie wszyscy ruszyli do studia na samym końcu budynku. Kiedy zobaczyli napis na drzwiach, zaniemówili.

— Oto wasze własne studio.— oznajmił Arthur, wskazując na drzwiach złotą plakietkę z napisem „Madeline i Nicky Harperowie”. Różowowłosej nawet nie przeszkadzało to, że nazwali ją Harper – ogromnie cieszyła się z tego powodu.

Kiedy mężczyzna otworzył drzwi, od razu stała ściana i następna para drzwi. Jedne prowadziły do pomieszczenia, w którym nagrywane są ścieżki dźwiękowe. Pomieszczenia, w których znajdują się studia nagrań, są akustycznie wyciszone, aby niepotrzebne dźwięki z zewnątrz nie dostały się do nagrania. Głównym miejscem studia nagrań jest reżyserka, w której znajdują się wszystkie urządzenia do nagrywania, obróbki i miksowania dźwięków. W studiach nagrań reżyserka i sala nagrań oddzielona jest oknem, dzięki któremu głos nie rozprzestrzenia się, tylko drogą elektroniczną przechodzi wprost do urządzenia rejestrującego. Większość profesjonalnych studio wyposażone jest także w salę, w której można odpocząć. W tym przypadku sala była bardzo dobrze udekorowana, stała jedna ogromna kanapa i okrągły stolik wraz z jakimiś dodatkami.

— Więc tak, przestawiam wam Armando.— zaczął Arthur, wskazując dłonią na mężczyznę, który siedział przy biurku.

— Miło mi was poznać.— odpowiedział z uśmiechem Armando, ściskając rękę i Nicky'emu i Madeline.— Ja jestem realizatorem dźwięku. To jest Evan. On odpowiada za miksowanie utworów. Natomiast Chris jest dźwiękowcem.

— Nam również miło was poznać.— powiedziała Madeline, kiedy wraz z Nickym podawali im ręce na przywitanie.

— Zapewniamy was, że jesteśmy do waszej dyspozycji i wszystkie wasze wymogi będą wzięte pod uwagę i wysłuchane.— dodał Chris.

— Wiecie, my tylko piszemy teksty piosenek i śpiewamy. To w waszych rękach leży większa robota, więc my raczej nie będziemy się wam w to wcinać.— stwierdził ze śmiechem Nicky, rozbawiając tym każdego w pomieszczeniu.

— Jasne, no to co? Może zaczynamy próbę?— zaproponował Armando, a Nicky i Madeline skinęli głowami.— Więc tak, na początku będziecie śpiewać na sucho, bez żadnego podkładu. Pokażemy wam później, jakie bity przygotowaliśmy i wspólnie wybierzemy ten idealny, w porządku?

— Oczywiście.— odpowiedziała podekscytowana Madeline. Po chwili weszli do sali nagrań, a każdy z nich stanął przed jednym mikrofonem. Oboje mieli przed sobą statyw z kartą, na której był tekst ich pierwszej w życiu piosenki.

Na znak Armando Nicky zaczął śpiewać. Później do niego dołączyła się Madeline, a razem ich głosy brzmiały cudownie. Idealnie się dopełniały, jakby były dla siebie stworzone, a wysokie umiejętności wokalne Nicky'ego i Madeline jeszcze to udoskonalały. Mało kto potrafił osiągnąć taki wysoki głos jak oni dwoje. Arthur był z nich bardzo zadowolony, ale i dumny.

Nicky i Madeline wrócili do domu praktycznie w nocy. Cały ten czas spędzili w studiu, nagrywając ich piosenkę, ale oczywiście nie zdążyli zrobić wszystkiego na jednym spotkaniu.

Kiedy szli w stronę wejścia do domu, postanowili wkręcić Anne i Toma oraz resztę, że jednak nie podpisali umowy, a wszystkie ich starania poszły na marne. Brunet otworzył drzwi domu z ponurą miną, a po chwili weszli do środka. Kiedy zamknął drewniane drzwi, usłyszeli radosny krzyk.

Salon udekorowany był serpentynami, wielkim banerem z napisem „Gratulacje!”, a na podłodze było wiele kolorowych balonów. W pomieszczeniu stała Anne i Tom trzymający tort, Dawn z Mackiem, Ricky z Avery i Dicky z Natlee.

— Dlaczego macie takie miny?— spytała zszokowana i zdenerwowana Anne, a wszyscy zniecierpliwieni czekali na odpowiedź. W rękach miała biały tort z wielką, czarną nutą pośrodku, a na górze był napis „Madeline & Nicky”.

— Nie podpisaliśmy umowy.— westchnął Nicky, wzruszając ramionami. Entuzjazm wszystkich zebranych od razu opadł, a Nicky ruszył na górę do ich pokoju, próbując nie wybuchnąć śmiechem.

— Co?— spytała zszokowana Anne, patrząc na Madeline.

— Oczywiście, że podpisaliśmy!— pisnęła podekscytowana Madeline, skacząc w miejscu. Po tym podbiegła do niej Dawn i mocno ją wyściskała.— Nie moglibyśmy przegapić takiej okazji. To są idealne warunki.

— Potwierdzam.— powiedział Nicky, schodząc ze schodów i chichocząc. Podszedł do Madeline i objął ją w talii.— Na razie mamy umowę na dwa lata, ale Arthur jest nami tak zachwycony, że prawdopodobnie nasza współpraca będzie trwała znacznie dłużej.

— To super!— pisnęła Anne, odkładając tort na stół i rozkładając ramiona. Podeszła do młodych dorosłych i mocno ich przytuliła.

— To jest idealna okazja na świętowanie.— zauważył Mack, poruszając zabawnie brwiami, a Dawn trąciła go łokciem w brzuch.

— Zdecydowanie się zgadzam.— dodał Dicky, a Nicky tylko pokiwał głową z uśmiechem.

Mimo iż była noc, włączyli muzykę (nie aż taką głośną, aby zbytnio nie przeszkadzać ich sąsiadom) i otworzyli szampana. Nicky, w przeciwieństwie do chłopaków w jego wieku, nigdy nie pił dużo i robił to w naprawdę niezwykłe okazje. Wszystkie dziewczyny były rozłożone na kanapie z lampką wina, plotkując i się śmiejąc. Jednak w pewnym momencie Nicky wyrwał Madeline do tańca, co powtórzyli za nim Ricky, Dicky i Mack.

Wszyscy rozeszli się dopiero około godziny czwartej rano. Nicky i Madeline nie mieli jednak dość świętowania. Ruszyli razem do łazienki, aby wziąć prysznic, jednak wcześniej wzięli swoje piżamy. Różowowłosa zakluczyła drzwi od łazienki, opierając się o nie z uśmiechem, przyglądając się Nicky'emu.

— Kocham cię.— powiedział Nicky w jej stronę, podchodząc do niej i łapiąc ją w talii. Nim Madeline zdążyła mu odpowiedzieć, ten złączył ich usta w gorącym pocałunku. Dziewczyna objęła go rękami za kark, oddając każdy pocałunek ze zdwojoną siłą. W końcu zaczęła pchać go w stronę prysznica, powoli go rozbierając.

Nicky sam się tym zajął. Rozebrał ich oboje do naga, po czym podniósł ją i wszedł z nią pod prysznic. Włączył gorącą wodę, zasunął przeszklone drzwi od prysznica, jednak one szybko zaczęły parować. Brunet przyszpilił ją do zimnej ściany, jednak chwilę później gorąca woda ją obmyła, dając cudowne uczucie ciepła i bliskości. Nicky położył obie dłonie po obu stronach jej głowy, pochylając się znacznie i całując jej usta, a ona wędrowała swoimi długimi, różowymi paznokciami po jego umięśnionych ramionach. Takim oto sposobem świętowali swój pierwszy, duży sukces.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top