🍭 𝐁𝐚𝐛𝐲 𝐌𝐚𝐬𝐨𝐧 🍭
🍭
Kiedy Kenzie miała trzy latka, Madeline ponownie zaszła w ciążę. Z Nickym nie planowali kolejnego dziecka, jednak stało się, co się stało.
Madeline wracała właśnie od ginekologa, kiedy zadzwoniła do niej Dawn.
— Halo?— spytała Madeline, pociągając nosem. Nie była pewna, czy Nicky faktycznie będzie cieszył się z drugiego dziecka, dlatego puściły jej nerwy i się rozpłakała.
— Cześć? Coś się stało, Madeline?— spytała zdziwiona Dawn – Madeline od bardzo dawna nie uroniła żadnej łzy, dlatego było to dla niej wielkie zdziwienie.
— Jestem w ciąży.— wyszeptała w słuchawkę telefonu, wsiadając do swojego różowego samochodu, opierając głowę o fotel, przeczesując pastelowo różowe włosy.
— Jak?— spytała równie zszokowana Dawn, a Madeline tylko załkała.— Dlaczego płaczesz?
— Bo Nicky mnie zabije...— załkała, ocierając łzy, które spływały jej po policzkach.
— Nie zabije. Dlaczego miałby?— zapytała Dawn, wzruszając ramionami.
— Bo miałam zażywać tabletki antykoncepcyjne i zapomniałam ten raz. Ten jeden, cholerny raz!— warknęła Madeline, uderzając ręką w kierownicę.
— Mad, uspokój się. Przecież Nicky nic ci nie zrobi... Lubi dzieci.— stwierdziła, a Madeline westchnęła.
— Dobrze, zrobię mu niespodziankę w urodziny Kenzie.— wyszeptała Madeline, kiedy już się uspokoiła, a Dawn uśmiechnęła się szeroko.— Lecę do domu. Pogadamy później. Cześć.
— Do zobaczenia.— odparła Dawn i się rozłączyła. Madeline odpaliła samochód i ruszyła do domu, a kiedy tam dotarła, zaparkowała samochód w garażu obok czarnego samochodu Nicky'ego i drzwiami od garażu weszła do domu.
— Już jestem!— oznajmiła, szukając Nicky'ego i małej Kenzie wzrokiem.
— A Kenzie właśnie narobiła w gacie i mi ucieka!— odkrzyknął Nicky z góry, goniąc Kenzie, która biegała po całym domu.
— Kenziula! Nie uciekaj tatusiowi!— krzyknęła Madeline ze śmiechem, ściągając buty i idąc na górę.— Aaa, mam cię!
Wzięła ją na ręce, uniosła w górę i kilkukrotnie okręciła się wokół własnej osi. Dziewczynka wybuchnęła głośnym, uciesznym śmiechem i wtuliła się w matkę.
— Cześć, mamusiu. Gdzie byłaś?— spytała swoim cichym, słodkim głosikiem, patrząc na mamę.
— Byłam... Byłam w studiu.— odparła Madeline, chichocząc nerwowo. Nicky po chwili do nich dołączył, obejmując różowowłosą ramieniem.
— No właśnie. Gdzie byłaś?— spytał, marszcząc brwi i patrząc na nią poważnie.
— No w studiu.— odpowiedziała, posyłając mu najbardziej spokojny uśmiech, jaki zdołała wymusić.
— Wiem, że coś się dzieje, ale dobra. Najpierw trzeba przebrać tego smrodka.— wymamrotał, łapiąc Kenzie i idąc z nią na górę. Nie obyło się oczywiście bez wielu krzyków i jęków Nicky'ego, który „umierał” ze smrodu, jednak w końcu się udało, a oboje zeszli na dół.
— Kenzie, jaki chciałabyś tort na swoje urodziny?— spytała Madeline, sadzając Kenzie na jednym z krzeseł w jadalni.
— Na pewno słodki! Taki jak ty!— pisnęła Kenzie, patrząc na mamę. Madeline rozczuliła się, głaszcząc ją po pulchnym, zaróżowionym policzku.
— Z jakąś księżniczką? Taką jak ty?— spytała ze śmiechem Madeline, nachylając się w jej stronę.
— Taak! Z fioletową sukienką!_ dodała z uciesznym chichotem, przez co jej rodzice również zaczęli się śmiać.
— Jasne, dostaniesz taki tort.— potwierdził Nicky i pokiwał głową._ Ale teraz musisz zjeść obiadek...
🍭
Wszyscy goście zniknęli po świetnym przyjęciu, Kenzie już dawno spała, ponieważ było późno w nocy. Madeline zamknęła drzwi za wychodzącymi rodzicami i uśmiechnęła się w stronę Nicky'ego.
— Mam niespodziankę.— oznajmiła i złapała go za rękę, ciągnąc w stronę sypialni.
— Lubię niespodzianki.— zagadnął Nicky, gdy Madeline wepchnęła go do pokoju, zamykając drzwi.
— Pamiętasz życzenie Kenz?— zapytała różowowłosa, gdy wyciągnęła coś z szafki. Nicky usiadł na łóżku i pokiwał głową. Po chwili położył się jednak i oparł się o łokcie, ciągle przyglądając się Madeline, która ściskała coś w dłoni.
— No tak. Chciała braciszka. Nie, nie wierzę...— Nicky pokręcił głową z niedowierzaniem, a Madeline pokiwała głową z delikatnym uśmiechem.
— Będziesz miał syna.— oznajmiła, a Nicky wstał z łóżka, podszedł do niej i mocno objął, łącząc ich usta w gorącym pocałunku. Jego ręce zjechały na jej biodra, a ona swoje wsunęła w jego włosy.
Nicky, ciągle ją całując, powalił ją na plecy i zawisł nad nią, nogi kładąc po obu stronach jej ciała. Jego ręce powędrowały w stronę rozpięcia jej sukienki, która po chwili wylądowała na podłodze.
Oderwał się od jej ust i zaczął składać pocałunki na jej szyi, zasysając się na skórze, pozostawiając czerwono sine ślady. Madeline cicho pojękiwała, przyciągając go jeszcze bliżej, a Nicky w duchu cieszył się, że wprawia ją w taki stan.
Pocałował ją w dekolt, omijając piersi, od razu schodząc na brzuch, w którym rozwijało się nowe życie – jego syn.
— Jesteś pewna, że to będzie chłopiec?— zapytał podekscytowany, nachylając się z powrotem nad nią, uśmiechając się szeroko, głaszcząc ją po policzku.
— Tak. Jestem w trzecim miesiącu. Brzuszka praktycznie nie widać, dzidzia jest bardzo malutka. Nie zauważyłbyś, bo i tak praktycznie do niczego nie dochodziło, bo Kenz się zawsze budziła i pakowała nam do łóżka. Można powiedzieć, że pomogła mi ukryć ciążę.— powiedziała roześmiana i wsunęła dłoń w jego włosy.
— Nie mogę uwierzyć w to, że będę miał syna...— wyszeptał Nicky, kładąc się na ogromnym łóżku z baldachimem obok niej.
— Bałam się, że będziesz wściekły. W końcu miałam brać tabletki antykoncepcyjne i zapomniałam...— westchnęła, zakrywając twarz dłońmi.
— Ale mimo wszystko się cieszę. Jesteś tylko człowiekiem, mogłaś zapomnieć.— powiedział Nicky, z powrotem nachylając się nad nią, kładąc rękę na wąskiej talii.
— Cieszę się z twojej reakcji.— wymamrotała, wtulając się w zagłębienie w jego szyi, a po chwili złożyła pocałunek na jego karku. Nicky cicho westchnął, kiedy zrobiła mu malinkę.
— A jak inaczej miałbym zareagować?— spytał, zerkając na nią z góry, głaszcząc po plecach.
— Hm... Na przykład kazać mi usunąć dziecko...— wyszeptała naprawdę cicho, a Nicky aż podniósł się do pozycji siedzącej, słysząc to.
— Nigdy nie wypowiedziałbym takich słów.— wymamrotał Nicky poważnym tonem, zerkając na nią przez ramię.
— Wiem. Głupio to palnęłam...— wyszeptała, również podnosząc się do pozycji siedzącej, przecierając czoło. Położyła głowę na jego ramieniu, a ten objął ją ramieniem, całując w czoło.
— Ciekawe, jak zareaguje Kenzie...— westchnął Nicky, a Madeline westchnęła zaraz po nim, wtulając mocno w klatkę piersiową.
Następnego dnia Nicky i Madeline postanowili powiedzieć Kenzie o tym, że będzie miała małego braciszka.
— Mamciu! Tatusiu!— oboje usłyszeli głos dziewczynki, która około dziewiątej rano wparowała do pokoju swoich rodziców, którzy smacznie spali.
— Tak, Kenziula?— spytał Nicky, otwierając jedno oko. Kenzie wskoczyła na niego, skacząc po jego biodrach.
— Wstawaj!— krzyknęła mu do ucha, otwierając swoim paluszkiem drugie oko taty.— Jestem głodna!
— To do mamy.— wymamrotał Nicky, sadzając dziewczynkę przy Madeline. Dziewczynka przysunęła się do Madeline, która zaczęła karmić ją piersią. Kenzie miała trzy latka, jednak Madeline ciągle karmiła ją piersią, bo nie widziała potrzeby oduczania jej tego. Chociaż teraz, kiedy miało pojawić się drugie dziecko – musiała.
— Wyspałaś się?— spytała z uśmiechem Madeline, głaszcząc Kenzie po policzku swoim długim, różowym paznokciem.
— Tak.— odparła dziewczynka, kiwając lekko głową, wciąż pijąc. Madeline objęła ją ramieniem, okryła kołdrą, a później obie znów zasnęły.
— Dwie kruszynki...— wyszeptał poruszony Nicky, patrząc na obie dziewczyny. Zrobił im zdjęcie, które później wstawił na swojego Instagrama.
Wstał z łóżka, ubrał kapcie, porządnie wygłaskał Promyka i zszedł na dół, rozkładając się na kanapie. Obejrzał trochę faktów porannych, poprzeglądał Instagrama, odpowiedział na kilkanaście wiadomości, obejrzał wiele fanartów i editów, a później ruszył do kuchni. Miskę Promyka napełnił specjalnym pokarmem oraz wodą, zawołał go, po czym zaczął przygotowywać śniadanie dla siebie, Madeline i Kenzie.
— Cześć, tatusiuu!— pisnęła z uśmiechem Kenzie, kiedy Madeline znosiła ją po schodach.
— Cześć, słoneczko.— odparł Nicky, odwracając się w ich stronę z uśmiechem.— Siadajcie do stołu.
— Wiesz, Kenzie... Mamy ci coś do powiedzenia.— oznajmiła Madeline, kiedy posadziła ją na krześle, sama siadając na krześle obok.
— Ale, że już?— spytał zszokowany Nicky, prawie wypuszczając talerz z kanapkami z rąk.
— Nie ma co zwlekać, Nicky.— wymamrotała Madeline przyciszonym głosem, a Nicky skinął tylko głową.
— Co chcecie mi powiedzieć?— spytała zaciekawiona Kenzie, powoli jedząc kanapeczki pokrojone w kosteczki, patrząc na swoich rodziców wielkimi oczami.
— Cóż... Mamusia jest w ciąży.— zaczęła Madeline, a Kenzie zmarszczyła tylko brwi.— A to oznacza, że będziesz miała młodszego braciszka...
— Co? Inny dzidziuś w domu? I Kenzie nie będzie miała cyca?— spytała zszokowana Kenzie, a Madeline powoli skinęła głową.— Nie zgadzam się!
— Kenzie...— zaczął Nicky, chcąc wziąć córkę na ręce, jednak ta tylko uderzyła go grzechotką w głowę, przez co brunet jęknął z bólu.
— Nie. Chcę. Braciszka!— wrzasnęła wściekła Kenzie przez zaciśnięte zęby. Zeskoczyła z krzesła, a następnie udała się na górę do swojego pokoju, trzaskając drzwiami.
Madeline napłynęły łzy do oczu, a Nicky po prostu siedział z otwartymi ustami, masując guza na głowie.
— Heej, dlaczego płaczesz?— spytał Nicky, zbliżając się do Madeline i obejmując ją w talii. Różowowłosa oddała uścisk, kładąc głowę na jego pierś.
— Po prostu reakcja Kenzie... była okropna! Jak mogliśmy jej to zrobić, Nicky?— zapytała, ocierając łzę, którą niechcący wypuściła z kącika oka.— Jest taka malutka... A teraz będziemy mieli dla niej mniej uwagi!
— Uspokój się, Mad. Skarbie, nie denerwuj się. Porozmawiam z nią, dobrze? Ty nie możesz się denerwować ani stresować...— westchnął Nicky, głaszcząc ją po włosach. Zaczął nią delikatnie kołysać, aż w końcu różowowłosa zasnęła w jego silnych ramionach. Wtedy wziął ją na ręce, po czym zaniósł do sypialni do łóżka, okrywając kołdrą. Poszedł do Kenzie.
— Idź sobieee!— wrzasnęła głośno Kenzie, siedząc na swoim łóżeczku z założonymi rękami, cicho płacząc.
— Chcę tylko porozmawiać.— powiedział od razu Nicky, wciąż stojąc pod drzwiami jej pokoju. W końcu po wielu namowach Kenzie wstała z łóżka i otworzyła mu drzwi, ponieważ brunet nie chciał denerwować jej jeszcze bardziej swoją obecnością.
— Idź sobie.— warknęła zdenerwowana, z powrotem siadając na swoim łóżeczku. Nicky usiadł na podłodze przed nią, chwytając jej małą rączkę.
— Mamusia jest w ciąży i teraz tego nie zmieni. Będziesz miała braciszka, nikt z nas nic na to nie poradzi, ale zapewniam cię, że nawet jeżeli będzie mały dzidziuś, nie zapomnimy o tobie.— wyszeptał Nicky, głaszcząc kciukiem jej rączkę.— O tobie nie da się zapomnieć. Kochamy cię bardzo mocno, Kenziula.
— Ja też was kocham.— odpowiedziała Kenzie, wstała z łóżka i wtuliła się w Nicky'ego, który oddał uścisk, głaszcząc ją po pleckach.
Pierwszego stycznia na świat przyszedł Mason. Madeline i Nicky wraz z rodzeństwem Nicky'ego świętowali Nowy Rok, kiedy nagle różowowłosa zaczęła rodzić.
Teraz leżała z synkiem na łóżku, a mała Kenzie spała w ramionach Nicky'ego, który także przysypiał, siedząc na krześle obok łóżka.
— Jak się czujesz?— spytał szeptem Nicky, któremu już ręce odpadały od noszenia córki, jednak wiedział, że Madeline przeżyła znacznie gorsze tortury i to dwukrotnie.
— Cudownie, mając już tę kruszynę na rękach...— odszepnęła, głaszcząc syna po główce, kiedy karmiła go piersią.
— Oj, tak... Nie pamiętam już, kiedy ostatni raz się tak stresowałem...— wymamrotał cicho Nicky, przymykając oczy.
— A ja nie pamiętam, kiedy ostatnim razem tak bardzo mnie bolało... Kenzie przy Masonie to był pikuś...— westchnęła Madeline, ocierając twarz z łez i potu.
— Prześpij się. Ja z Kenzie pójdę spać na łóżko obok, będę czuwał przy was.— wyszeptał, głaszcząc Madeline po głowie, biorąc chusteczkę i wycierając jej twarz.
— Dziękuję... Kocham cię...— odszepnęła, po czym zamknęła oczy i niemal natychmiast zasnęła. Nicky na swojego Instagrama dodał tylko zdjęcie zielonego tobołka i skrawka ciała Madeline z podpisem: „Witamy na świecie małego Masona ♡”
Kiedy to zrobił, położył Kenzie na łóżku obok, a po chwili sam się położył. Dziewczynka położyła się na nim, mocno wtulając w jego klatkę piersiową, mamrocząc coś cicho pod nosem. Już niedługo później Nicky sam zasnął.
Następnego ranka obudził go płacz małego Masona. Madeline czuła ból, jednak wiedziała, że musiała zaopiekować się swoim synkiem najlepiej, jak potrafiła. Właśnie siedziała na łóżku, zmieniając mu pieluszkę, kiedy ten głośno płakał, mając oczka zamknięte, a rączki zaciśnięte w małe piąstki.
— Cześć, królewno.— wyszeptał Nicky zaspanym głosem, przecierając oczy i ziewając szeroko.
— Cześć, Nicky.— odparła cicho Madeline, uśmiechając się w stronę Masona. Kiedy zapięła mu pampersa i ubrała w ciepłe body z długim rękawem i skarpetki, a później znów zawinęła w pieluchę, zaczęła go karmić.
— Co przynieść ci na śniadanie?— spytał Nicky, klękając przed nią, łapiąc jedną jej rękę.
— Nie jestem głodna…— odparła cicho, a Nicky wywrócił oczami, podnosząc się.
— W takim razie przyniosę ci bułkę z serem i herbatę, dobrze?— spytał, a Madeline – nie chcąc się z nim kłócić – pokiwała tylko głową, posyłając mu uspokajający uśmiech.
— Weź, proszę, Kenzie do domu. Tam ją nakarm, wykąp i przebierz, okej? Musi jeszcze zaliczyć drzemkę...— powiedziała zmartwiona Madeline.
— Skarbie, nie martw się. Ze wszystkim dam sobie radę.— powiedział Nicky, całując ją w czoło.— Zjemy razem śniadanie, a potem może pomogę ci wziąć prysznic?
— Aż tak śmierdzę?— spytała ze śmiechem Madeline, który również udzielił się Nicky'emu.
— Nie, po prostu przyda ci się prysznic.— odparł, głaszcząc jej policzek, a Madeline skinęła głową, wtulając się w jego rękę.
Po chwili Nicky wyszedł z pokoju, aby kupić dla nich szybkie śniadanie. W międzyczasie Kenzie się obudziła.
— Mamo? Gdzie tata? A to kto?— spytała Kenzie, przecierając oczka, ponieważ w nocy nie zdążyła zobaczyć swojego małego braciszka, ponieważ zasnęła.
— Tata poszedł po śniadanie, wiesz? A to jest twój braciszek Mason.— powiedziała z szerokim uśmiechem Madeline, pokazując dziewczynce Masona w tobołku.
— Taki malutki... Wygląda jak lalka...— wyszeptała Kenzie, zeskakując z łóżka i podchodząc do mamy z szeroko otwartymi ustami. Wspięła się na łóżko, na którym siedziała Madeline, a następnie ułożyła się wygodnie, łapiąc rączkę braciszka.— Taki słodki...
— Też byłaś taka malutka trzy lata temu.— wyszeptała Madeline, zerkając na nią z uśmiechem.
— Teraz on pije cyca?— spytała Kenzie, wyglądając, jakby miała się zaraz popłakać, jednak tylko siedziała i patrzyła na brata jak zahipnotyzowana.
— Tak, jemu jest to potrzebne, ponieważ nie może jeść na razie nic innego.— odpowiedziała Madeline, głaszcząc ją po włosach.
— W porządku...— odrzekła dziewczynka, również wtulając się w mamę, która objęła ją wolną ręką.
— Już jestem.— oznajmił cicho Nicky, wchodząc do środka z tacką, którą po chwili odłożył na szafkę nocną.
— Tatuś!— pisnęła podekscytowana Kenzie, zeskakując z łóżka i podbiegając do Nicky'ego, który wziął ją na ręce.
— Cii...— powiedział, kładąc sobie palec na ustach, dając jej do zrozumienia, żeby była cicho.— Kenzie, dam ci telefon, ale musisz siedzieć tutaj przez chwilkę sama, dobrze? Muszę pomóc mamie wziąć prysznic...
— Dobrze. Będę pilnować Masona.— oznajmiła z uśmiechem Kenzie, patrząc, jak Madeline odkłada chłopca do specjalnego łóżeczka. Kenzie usiadła na łóżku Madeline z telefonem Nicky'ego, oglądając jakieś bajki na YouTubie.
Nicky i Madeline poszli do łazienki połączonej z pokojem różowowłosej, która rozebrała się, a następnie weszła pod prysznic. Brunet szybko pomógł jej wziąć prysznic, a następnie wrócili do pokoju, gdzie zastali dzieci tak, jak je zostawili.
Po zjedzeniu szybkiego śniadania Nicky zabrał Kenzie, a następnie pojechali do McDonalda, którego brunet jej obiecał. Pojechali na McDrive'a, a ten kupił jej Happy Meala, którego sobie zażyczyła. Później pojechali prosto do domu, gdzie Nicky wykąpał córkę, ubrał w czyste ubranka, po czym uśpił.
Nie miał co robić, dlatego ruszył na pierwsze piętro domu, a konkretniej do pokoju Masona. Pchnął drzwi z białego drewna, wchodząc do środka. Podłoga była z białego drewna, natomiast ściany były pomalowane na kolor zielony. Na środku był biały, puchaty dywan, a przy ścianie stało białe łóżeczko ze szczebelkami oraz zielonymi dodatkami. Do łóżeczka była przyczepiona pozytywka, a nad nim powieszone było imię chłopca. Obok łóżeczka, tuż przy oknie z zielonymi zasłonami, stał biały fotel do karmienia z zielonymi poduszkami. W drugiej części pokoju stała komoda z ubrankami oraz pampersami i innymi potrzebnymi rzeczami. W pokoju znajdowało się także wiele zabawek.
Nicky rozejrzał się po pokoju z szerokim uśmiechem, nie mogąc doczekać się, aż Madeline z Masonem wrócą do domu. Podszedł do białej komody, na której leżał jego miś z dzieciństwa. Rozczulił się, biorąc go do rąk i gładząc opuszkami palców.
Madeline i Mason mieli wrócić do domu dopiero dwa dni później. Nicky i Kenzie pojechali po nich do szpitala, a następnie udali się do pokoju, w którym przebywali.
— Mamusia!— krzyknęła półgłosem Kenzie, wyrywając się Nicky'emu i podbiegając do Madeline, która podniosła ją, kilkukrotnie okręcając się wokół własnej osi.
— Tak bardzo za tobą tęskniłam...— wyszeptała Madeline, mocno przytulając córkę, która oddała uścisk.
— Ja też. Bardzo.— odpowiedziała z uśmiechem Kenzie.— Zobacz, zrobiłam dla ciebie laurkę!
Dodała, wyciągając zza pleców kartkę z co prawda koślawym, ale dla Madeline prześlicznym rysunkiem. Od zawsze ona i Nicky zbierali wszystkie laurki od Kenzie i wkładali je do jednego z segregatorów przeznaczonego specjalnie na jej rysunki.
— Prześliczny.— szepnęła Madeline, oglądając rysunek, na którym Madeline trzyma się za ręce z Nickym, który trzyma na rękach Kenzie. Mason natomiast wylegiwał się w ramionach Madeline.— Jestem z ciebie bardzo dumna, skarbie. Byłaś grzeczna?
— Oczywiście. Nie mogłam się doczekać, aż wrócisz...— wyszeptała Kenzie ze łzami w oczach, mocniej przytulając się do mamy, która uklękła, oddając uścisk. Niebieskie oczy Madeline również zaszły łzami, jednak nie wypuściła ich, przecierając oczy.— Kocham cię.
— Też cię kocham.— odszepnęła Madeline, niemal łamiącym się głosem, jednak po chwili roześmiała się, pociągając nosem.— Teraz będziemy w komplecie. Przejdziemy się na spacer, co myślisz?
— A weźmiemy Promyka?— spytała brunetka z nadzieją, a Madeline skinęła głową, poprawiając jej koślawego kucyka, którego zrobił jej Nicky.
— Wracamy?— spytała z uśmiechem Madeline, patrząc na Nicky'ego, który pokiwał głową i wziął do ręki fotelik ze śpiącym Masonem.
Wszyscy wyszli z pokoju, zeszli do recepcji, a następnie ruszyli do samochodu. Madeline z Masonem usiadła z tyłu, Nicky oczywiście na miejscu kierowcy, a Kenzie w foteliku usiadła obok Nicky'ego. Pojechali do domu.
— Cudownie w końcu być w domu.— wymamrotała Madeline, kiedy weszli do środka. Pochyliła się, aby ściągnąć wysokie buty, jednak usłyszała krzyk:
— Witamy z powrotem w domu!
Kiedy tylko to usłyszała, natychmiast podniosła się, zerkając w głąb salonu, który był cały przyozdobiony, a w nim znajdowali się wszyscy ich przyjaciele: Dawn z Mackiem i dwuletnią Ashley, Ricky z Avery oraz Dicky z Natlee. Nie mogło oczywiście zabraknąć Anne, Toma, Aurelie, Alberta oraz czternastoletniego Michaela.
— Nie wierzę, że przygotowaliście to wszystko dla mnie i małego...— wyszeptała zszokowana Madeline, zakrywając usta dłonią, opierając się o ścianę z wrażenia.
— Oczywiście, że dla ciebie. Kenzie zażądała, że mamy zrobić dla ciebie imprezę niespodziankę, więc nie mogliśmy odmówić.— oznajmiła ze śmiechem Dawn, podchodząc bliżej przyjaciółki.— Gratuluję, Mad.
Dodała, mocno obejmując różowowłosą, która oddała uścisk.
— Dziękuję wam. I przede wszystkim tobie, Kenzie.— spojrzała na córkę, która również wymieniła z nią spojrzenie. Podeszła do mamy, przytulając się do jej nogi.
Później Nicky pokroił tort, który przygotował. Był zielony, dwupiętrowy, z napisem: „Witamy w domu!”
Oczywiście wszyscy po kolei wzięli Masona na swoje ręce – każdy był bardzo podekscytowany. Wrócili do swoich domów dopiero około godziny dwudziestej, kiedy dzieci były już śpiące.
Kenzie i Mason dawno już spali, a Madeline siedziała na kanapie i nagrywała instastory. Nie miała zamiaru przestawać robić tego, co kocha – miała dużo czasu, dlatego można było pogodzić rodzicielstwo z jej karierą.
— Kocham cię.— oznajmił Nicky, kiedy odłożyła telefon, rozkładając się na kanapie, przykrywając jeszcze świątecznym kocem.
— Jeju, ja też cię kocham. Bardzo mocno. Dziękuję, że tak ze wszystkim mi pomagasz.— wyszeptała, łapiąc jego policzki, kiedy ten grzebał w kieszeni spodni.
— Nie mogłoby być inaczej, skarbie.— odparł, wyciągając z kieszeni różowe pudełeczko obwiązane różową wstążką z białymi kropkami.— To dla ciebie.
Dodał, a następnie otworzył pudełeczko. Na białej poduszeczce znajdował się złoty wisiorek z wizerunkiem chłopczyka i podpisem: „Mason”. Idealnie pasował do tego wisiorka, który Madeline już nosiła, ale z imieniem córki.
— Prześliczny...— szepnęła Madeline, kiedy zapięli już wisiorek do poprzedniego. Prezentowało się to idealnie, dlatego Madeline nie mogła się powstrzymać i dodała zdjęcie na instastory.
Różowowłosa sama nie wiedziała, kiedy jej głowa opadła na ramię męża, który objął ją ramieniem. Po chwili oboje zasnęli.
Obudzili się dopiero wtedy, kiedy usłyszeli płacz Masona, który, o dziwo, przespał praktycznie całą noc. Była godzina siódma rano, jednak gotowa Madeline od razu wstała z kanapy, biegnąc na górę. Wzięła płaczącego Masona na ręce, kładąc go na przewijaku.
Przebrała mu pampersa, założyła czyste body z długim rękawem oraz skarpetki, a później usiadła na białym fotelu i zaczęła go karmić.
W międzyczasie Nicky poszedł do Kenzie, która już od dawna bawiła się zabawkami w swoim pokoju.
— Cześć, Kenziula.— powiedział z uśmiechem Nicky, wchodząc do środka.— Głodna?
— Trochę. Zjadłabym naleśniki w misie, wiesz?— powiedziała z uśmiechem, zerkając na niego swoimi wielkimi oczami.
— Tak, zrobię ci naleśniki w kształcie misiów.— odparł ze śmiechem Nicky, biorąc ją na ręce, kładąc na łóżeczku. Ściągnął jej pieluchę, którą miała zakładaną jedynie na noc, a później ruszyli na dół.
Brunet przygotował śniadanie na wszystkich. Kenzie usmażył obiecane naleśniki w kształcie misiów, a dla Madeline normalne naleśniki. Promykowi oczywiście dosypał karmy oraz dolał wody.
Jakieś dziesięć minut później różowowłosa zeszła po schodach z Masonem na rękach, kładąc go w białej kołysce w salonie. Ruszyła do jadalni, z której wydobywał się cudowny zapach ów naleśników, a w telewizji leciały wiadomości.
„Dzień dobry, z tej strony Emily Morrow. Wiadomości są dziś zadziwiające, dwójka nastolatków z Californii twierdzi, że tampony są po to, żeby dzieci nie wyszły z dupy. O! Mamy coś nowego, Madeline Harper sławna piosenkarka oraz żona super hot mężczyzny Nicky'ego... urodziła dziecko!” (dzieło xv_rasek)
— Dziękuję za pyszne śniadanie.— powiedziała od razu, wybuchając śmiechem, słysząc te wiadomości, siadając na swoim krześle, wciąż patrząc zahipnotyzowana na swoje dzieci – Kenzie stała nad kołyską Masona, bez żadnych dźwięków go obserwując.
— Cudowne mamy te dzieci, co?— spytał z uśmiechem siedzący obok niej Nicky, obejmując ją w talii.
— Mają takich cudownych rodziców, nie mogłoby być inaczej.— powiedziała żartem Madeline, chichocząc słodko, wtulając się w klatkę piersiową Nicky'ego, który ucałował jej czoło.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top