🍭 𝐁𝐚𝐛𝐲 𝐊𝐞𝐧𝐳𝐢𝐞 🍭
🍭
Dwudziestego trzeciego grudnia na świat przyszła Mackenzie Harper, córka najsławniejszych na świecie piosenkarzy – Madeline i Nicky'ego Harperów. Młodzi rodzice byli naprawdę bardzo podekscytowani, była to dla nich nowość, bo Kenzie była ich pierwszym dzieckiem, jednak chcieli zaopiekować się nią najlepiej, jak tylko potrafili.
— Prześliczna jest.— wyszeptał Nicky z szerokim uśmiechem, kiedy godzinę po porodzie w końcu dostali Kenzie we własne ramiona po różnych badaniach.
— Zgadzam się. W końcu po tatusiu.— wyszeptała ze śmiechem Madeline, głaszcząc córkę po policzku, kiedy ona spała, wtulona w pierś Madeline.
— Jasne. Po mamusi także.— odszepnął ze śmiechem, całując ją w nos, a Madeline zachichotała słodko, poprawiając się delikatnie na poduszce.
— Jutro rano wychodzimy do domu, w końcu są święta.— oznajmiła cicho Madeline, patrząc na Nicky'ego.
— Wiem. A my nic nie przygotowaliśmy.— odpowiedział, kręcąc głową z niedowierzaniem, a Madeline westchnęła.— Mogę?
— Jasne.— odpowiedziała Madeline z szerokim uśmiechem, delikatnie się podnosząc i podając Nicky'emu malutką Kenzie.— To jest najpiękniejsza chwila w moim życiu.
Dodała szeptem, wyciągając telefon i robiąc im masę słodkich zdjęć, kiedy Nicky trzymał ją delikatnie, z uśmiechem patrząc na jej maleńką twarzyczkę. Przez sen uniosła rączkę i zacisnęła całą swoją piąstkę na palcu Nicky'ego, który totalnie się rozczulił.
— Taka mała istotka, a tyle szczęścia.— wyszeptał, całując delikatnie jej czółko, poprawiając pieluszkę we fioletowe kropki.
— Dokładnie. Ja już umarłam ze słodyczy.— odpowiedziała Madeline żartem, chichocząc, patrząc na nich z iskierkami szczęścia w oczach.
— I ja również, ale mnie też skręcało ze strachu o ciebie i czy wszystko pójdzie dobrze.— powiedział w jej stronę, nachylając się i skradając buziaka z jej ust.
— No co ty, ja zawsze dam sobie radę. Jestem silną kobietą.— powiedziała ze śmiechem, poprawiając się na łóżku i patrząc na Kenzie.
— Wiem. Najsilniejszą, jaką znam.— odpowiedział z uśmiechem, zakładając pasmo włosów za jej ucho.
— Media i internet już wiedzą?— spytała, wzdychając cicho, a Nicky pokiwał głową.
— Wiedzieli, odkąd w ogóle tutaj przyjechaliśmy. Ludzie stali pod wejściem do szpitala, ale finalnie ich nie wpuścili. Co sobie myśleli? Że tuż po porodzie będziesz autografy rozdawała?— spytał, prychając.
— No może i tak myśleli... Chcę pokazywać Kenzie w internecie, ale nie od razu i nie często, bo jak będzie większa, to sama zdecyduje, czy chce być sławna. Choć już jest...— wymamrotała pod nosem.
— Jasne. Też nie chcę jej na razie pokazywać, żeby nacieszyć się tą małą kruszyną.— powiedział, pochylając się w stronę dziewczynki i pocierając swoim nosem o jej malutki nosek.
— Madeline Harper umarła ze słodyczy, pogrzeb odbędzie się już jutro.— powiedziała ze śmiechem, teatralnie łapiąc się za głowę.
— Te, ani tak nie mów.— powiedział poważnie, jednak po chwili wybuchnął cichym śmiechem.— Czegoś ci potrzeba?
— Raczej nie. Wszystko, co mi potrzebne, mam tutaj.— powiedziała z szerokim uśmiechem, patrząc na nich.
— Jasne, słodziaku.— odpowiedział brunet, wciąż chichocząc, trzymając dziewczynkę na swoich rękach. Patrzył, jak śpi, nawet nie zauważając, jak Madeline również zasypia ze zmęczenia. Okryła się kołdrą, wsadziła twarz w poduszkę i poszła spać.
— Można?— spytała cicho Anne, uchylając drzwi do pokoju. Nicky skinął głową, a kobieta wraz z Tomem weszła do sali, stając nad Nickym.— Jaka ona śliczna...
— Wiem. Chcecie potrzymać?— spytał z uśmiechem Nicky, a Anne od razu pokiwała głową. Nicky podał jej córkę, a Anne i Tom zaczęli jej się intensywnie przyglądać.
— Jest taka słodziutka i podobna do ciebie.— stwierdziła z uśmiechem Anne, głaszcząc ją delikatnie po policzku. Dziewczynka ziewnęła, poprawiając się w ramionach babci.— Pierwszy mały Harper. Jakie ma wyniki?
— Lekarz mówi, że bardzo dobre, wręcz idealne, dlatego już jutro wypiszą ją do domu na święta.— powiedział z uśmiechem, wciąż jak zahipnotyzowany patrząc na dziewczynkę.
— Jeju, Nicky, patrzysz na nią z taką miłością w oczach...— wyszeptała kobieta, pocierając jego ramię, podając mu dziewczynkę. Nicky wziął ją na ręce, kładąc wygodnie w swoich ramionach.
— Zakochałem się po raz drugi.— odpowiedział z szerokim uśmiechem, głaszcząc jej rączkę. Złożył delikatny i czuły pocałunek na jej małym czółku, po prostu nie mogąc się od niej oderwać. Już czuł z nią tę więź ojca z córką, wiedział, że dołoży wszelkich starań, aby jego księżniczka czuła się jak najlepiej i aby mieć z nią jak najlepsze relacje.
— Zauważyłam.— odparła ze śmiechem Anne, a Tom zrobił im zdjęcie na pamiątkę. Chwilę później małżeństwo wyszło z sali, a Nicky usiadł z dziewczynką na stołku obok łóżka, robiąc zdjęcie, gdzie było widać tylko jego twarz, z szerokim uśmiechem, oraz włosy i fioletowy tobołek, bez twarzyczki dziewczynki. Wstawił je na relację na Instagramie z datą i fioletowym serduszkiem, dlatego już chwilę później zaczęła przychodzić masa wiadomości od jego, w większości, fanek. Później oczywiście zrobił sobie z nią wiele innych zdjęć z jej twarzyczką, po prostu dla siebie i Madeline, żeby było co wspominać.
— Czy chrzestna może w końcu zobaczyć swoją chrześniaczkę?— spytała szeptem Dawn, uchylając drzwi od wynajętego pokoju, a Nicky pokiwał głową.— Jeju, jakie maleństwo... Pierwszy mały Harper, no, no...
— Bardzo mały.— odpowiedział, chichocząc cicho. Podał Dawn małą Kenzie, która znów ziewnęła, wtulając się w ciocię.
— Jak Madeline? Wszystko z nią w porządku?— spytała Dawn, kołysząc się delikatnie z dziewczynką, a Nicky usiadł znów na stołku, łapiąc rękę śpiącej Madeline.
— Raczej wszystko dobrze. Nie potrafię sobie wyobrazić, co wycierpiała, co przeżywała w ciąży i dobrze wiesz, że zrobiłbym wszystko, żeby tylko nie cierpiała...— wyszeptał, patrząc na piękną i spokojną twarz swojej żony.
— Doskonale to rozumiem, Nicky, naprawdę. Łączy was magiczna więź, której nie da się przerwać. Zawsze tak było, każdy to wiedział, a Madeline to bardzo silna babka i na pewno dojdzie do siebie po tym wszystkim. Wiem, że się martwisz, ale o nią nie ma po co się martwić, bo zawsze sobie poradzi.— stwierdziła Dawn, patrząc na Nicky'ego, który skinął głową.
— Masz zupełną rację.— odpowiedział z uśmiechem, ocierając łzy szczęścia nadgarstkiem.
— Hej, Nicky, ty płaczesz?— spytała szeptem Dawn, delikatnie odkładając dziewczynkę na zabezpieczone miejsce na łóżku obok Madeline, podchodząc do Nicky'ego i przytulając go.
— Nic takiego... Po prostu nie mogę uwierzyć, że mam taką wspaniałą żonę i córkę...— wymamrotał w jej ramię, oddając uścisk.
— Oj, Nicky... Zdecydowanie na to zasługujesz.— stwierdziła Dawn, głaszcząc go po włosach. Po chwili jednak odsunęła się, całując jego czoło.
— Kłóciłbym się, ale nie tutaj.— odpowiedział, chichocząc cicho. Otarł ostatnie łzy, a potem znów usiadł na stołku.
— Jasne, braciszku.— odparła ze śmiechem Dawn i jeszcze raz zerknęła na dziewczynkę.— Nie będę wam już przeszkadzać. Niech Madeline odpoczywa, a ty więcej nie płacz, bo się mała ciebie wystraszy... Do zobaczenia jutro na wigilii.
— Tak, do zobaczenia.— odpowiedział, uśmiechając się w jej stronę, a kiedy wyszła, z powrotem odwrócił się w stronę Madeline. Położył swoją głowę na jej kolanach, choć nawet sam nie wiedział, kiedy zasnął.
🍭
— Nicky...— usłyszał, jak ktoś szepcze mu do ucha. Uniósł lekko głowę, zauważając Madeline, która po drzemce czuła się już znacznie lepiej. Przespali naprawdę długo, bo od godziny dwudziestej aż do samego rana.
— Tak?— spytał, patrząc na nią. Przetarł oczy, unosząc się całkiem, poprawiając koszulę.
— Stwierdziłam, że cię obudzę.— odpowiedziała z uśmiechem, wskazując głową na dziewczynkę, która leżała obok Madeline z delikatnie otwartymi oczkami.— Widziałam już twoją relację. Dwa słodziaki z was, mimo iż nie widać jej twarzyczki...
— Stwierdziłem, że tak będzie lepiej.— odparł Nicky, a Madeline pokiwała głową, całując krótko jego usta. Znów położyła się na łóżku, biorąc dziewczynkę w swoje ramiona, zaczynając karmić ją piersią.— Potrzebujesz czegoś? Coś ci przynieść?
— Nie. Dziękuję za troskę, Nicky.— odpowiedziała z uśmiechem, a brunet skinął głową, patrząc na swoje księżniczki.
Już trzy godziny później Madeline i Kenzie dostały wypis do domu, ponieważ wszystko było z nimi dobrze, a że dzisiaj była wigilia, lekarz postanowił je wcześniej wypuścić.
— Wszystko zabrałaś?— spytał Nicky, trzymając fotelik, w którym spała opatulona od stópek po główkę Kenzie.
— Tak, chyba tak.— odpowiedziała, rozglądając się po sali. Wzięła torbę, jednak Nicky szybko ją jej zabrał, aby ją odciążyć. Madeline tylko wywróciła na to oczami, zabierając wypis. Napiła się także wody, którą dostała od Michaela, który był tam z nimi.
Poszli do recepcji, a następnie skierowali się do samochodu. Madeline usiadła z Kenzie z tyłu, Michael z przodu, natomiast Nicky prowadził. Odpalił samochód, a później wrócili do domu. Nicky odkluczył drzwi, a Madeline wpadła do środka, rozkładając ramiona.
— Cudownie jest w końcu nie mieć brzucha!— pisnęła podekscytowana, rzucając się na kanapę.— W końcu sama mogę pomalować paznokcie u stóp! Albo po prostu się schylić!
— Wiemy to, Madeline.— powiedział Nicky i wybuchnął śmiechem, kładąc fotelik na kanapie. Rozpiął zabezpieczenie, wyciągając dziewczynkę. Położył na miejscu obok, a potem rozebrał do samych bodów z długim rękawem.
— No ja nie mogę, jakie słodziaki.— wyszeptała Madeline, wyciągając telefon i robiąc im wiele zdjęć. W końcu dziewczynka zaczęła płakać, dlatego Madeline poszła z nią do jej pokoiku.
Pokój miał pastelowo fioletowe ściany, a drewniana podłoga była biała. Na środku rozpościerał się fioletowy dywan, przy ścianie na środku pokoju stało łóżeczko z białego drewna i z białymi szczebelkami, do których przyczepiona była grająca zabawka. Nad łóżeczkiem była srebrna „korona” z fioletowo białym zasuwanym baldachimem. Pościel w łóżeczku była fioletowa, a w środku było wiele misiów i innych pluszowych zabawek. Obok stała biała komoda z ubrankami oraz pampersami i innymi dodatkami dla dzieci. Komoda stała przy dużym oknie, a jego zasłony były spięte u jego góry. Po drugiej stronie stał fioletowy fotel dla Madeline, aby mogła wygodnie karmić Kenzie. W drugiej połowie pokoju znajdowała się mata edukacyjna oraz wiele innych zabawek. W kącie stał także ogromny, biały miś z fioletową kokardą.
Madeline usiadła na swoim fotelu, zaczynając karmić dziewczynkę piersią. Ta od razu się uspokoiła i poszła spać, dlatego Madeline odłożyła ją do jej łóżeczka, nastawiła elektryczną nianię (choć Promyk usiadł na fotelu, aby także pilnować dziewczynki) i zeszła na dół.
— Stroimy dom?— spytała z uśmiechem, zauważając chłopaków siedzących na kanapie.
— Jasne.— odparł Nicky, kiedy tylko ją zobaczył. Wstali z kanapy, a następnie poszli na strych, aby znieść wszystkie pudła z ozdobami świątecznymi.
Wszystkie pudła postawili na podłodze w salonie, a Madeline nad nimi usiadła, zaczynając rozpakowywać.
— Jesteś pewna, że nie chcesz się przespać?— spytał Nicky, siadając tuż obok niej, a Michael zajął miejsce naprzeciwko siostry. Różowowłosa tylko wywróciła oczami.
— Może i jestem zmęczona, ale nie na tyle, aby wam nie pomóc. Będę odpoczywać po nowym roku.— powiedziała, całując szybko jego policzek.
— No dobrze, po prostu się martwię... Jesteś po porodzie i powinnaś odpoczywać...— zaczął mamrotać coś pod nosem, jednak zaczął kichać, ponieważ kurz dostał się do jego nozdrzy.
— Wszystko już dobrze?— spytała ze śmiechem Madeline, podając mu chusteczki higieniczne, pocierając jego plecy.
— Tak, tak.— odpowiedział, zabierając jedną chusteczkę i wydmuchując nos.— No, teraz jestem zwarty i gotowy!
— Cieszę się, bo ja nie umiem wieszać lampek na dworzu.— odparł ze śmiechem Michael, przeczesując dłonią włosy.
— Więc robota przypadnie na ciebie.— dodała Madeline z delikatnym uśmiechem, klepiąc go po ramieniu.
— Już zdążyłem się domyślić.— odpowiedział ze śmiechem.— Pojechałbym do sklepu i kupił inne lampki oraz jakieś świecące ozdoby... Widziałem ostatnio świecące renifery na dachu! Co ty na to?
— Uważam, że byłoby cudownie.— odparła Madeline z uroczym uśmiechem, dlatego Nicky ucałował jej policzek i wyszedł z domu, jadąc do sklepu.
— Jak się czujesz?— zagadnął Michael, kiedy on i Madeline robili porządki w salonie, kuchni i jadalni.
— Cóż, jak kobieta po porodzie. Ale nie chcę martwić Nicky'ego.— wymamrotała, ustawiając dużego Mikołaja na kominku.
— Ale na szczęście masz już wszystko za sobą. Jeszcze tylko nieszczęsny połóg… Ile planujecie dzieci?— spytał nagle Michael, ścierając kurze z głośników.
— A bo ja wiem... Nie potrafię tego przewidzieć, Michael. Poród to naprawdę ciężka sprawa, muszę się teraz zregenerować i takie tam... Myślę, że zaczniemy myśleć o następnym dziecku, kiedy Kenzie podrośnie. Nie ma się co śpieszyć.— odpowiedziała, a Michael pokiwał głową.
Godzinę później wrócił Nicky z masą światełek i jego „świecących reniferków”. Wtaszczył wszystko do domu i stanął nad tym, kładąc ręce na biodrach, ewidentnie zadowolony z siebie.
— Ale masz czerwony nosek... Rozgrzej się i to wypij.— powiedziała ze śmiechem Madeline, podając mu ciepłe kakao. Nicky szybko go wypił, ogrzewając się. Chwilę później poszedł jednak ustroić dom, a Madeline pobiegła do Kenzie, która się obudziła i zaczęła głośno płakać.
Nicky ozdobił końce dachu zwykłymi, świecącymi na biało światełkami, które zwisały na jakieś dwadzieścia centymetrów, dając przecudny efekt. Na dachu postawił dwa świecące renifery, które ciągnęły sanie z Mikołajem, trzymającym wielki worek. Po drugiej stronie stały kolejne dwa renifery, ale tym razem bez Mikołaja. Ozdobił także dwa wysokie drzewa światełkami takiego samego koloru, co światełka na dachu. Wrócił do domu cały zmarznięty.
— Jeju, mój bidulek...— wymamrotała Madeline, pomagając mu ściągnąć kurtkę.— Mówiłam, żebyś założył czapkę i rękawiczki.
— Wiem, mamusiu.— odrzekł i wywrócił oczami, idąc do salonu, gdzie na dywanie stała (znacznie mniejsza niż ta w jej pokoju) fioletowa kołyska ze śpiącą Kenzie w środku.
— Ani mi się waż jej brać takimi zimnymi rękami. Siadaj na kanapie, masz kocyk i drugi kubek kakao.— powiedziała natychmiast Madeline, sadzając go na kanapie i przykrywając kocem. Nicky mocno wtulił się w poduszkę, oglądając telewizor, który szedł dość cicho, aby nie obudzić Kenzie.
Madeline ozdobiła przeszklony stół różnymi świątecznymi ozdobami oraz świecami. Poszewki poduszek na kanapie zmieniła na takie ze świątecznymi wzorami oraz dała tam ciepły koc. Dywan zmieniła (z pomocą Michaela, żeby nie musiała tyle dźwigać) na czerwono zielony z wielkim Mikołajem. W rogu, przy ścianie, tuż przy wejściu do kuchni, znajdowała się wielka choinka, prześlicznie ozdobiona lampkami i bombkami.
— Ślicznie tu wygląda.— stwierdził Nicky, rozglądając się po pomieszczeniu. Madeline tylko uśmiechnęła się w odpowiedzi, siadając na kanapie. Spokój nie trwał długo, ponieważ usłyszeli płacz Kenzie.
Madeline wstała, aby podejść do córki i ją uspokoić, jednak wyprzedził ją Nicky, który – jakby przed chwilą nie marznął – wziął dziewczynkę na ręce i zaczął ją delikatnie kołysać.
— Dla takich widoków było warto.— wyszeptała Madeline, rozkładając się bardziej na kanapie, patrząc na Nicky'ego, kołyszącego Kenzie.
Po świętach i sylwestrze Madeline tak jak obiecała, w końcu zaczęła porządnie odpoczywać, bo wcześniej wszyscy byli zabiegani i po prostu nie było na to czasu.
— W końcu mogę sobie poleżeć.— wymamrotała z uśmiechem, rzucając się na łóżko, będąc bardzo senna.
— Prześpij się. Zajmę się małą.— odparł Nicky, patrząc na nią karcącym wzrokiem, trzymając córkę w swoich ramionach.
— Jesteś pewny, że dasz sobie z nią radę?— spytała Madeline, zakrywając się kołdrą po szyję.
— Jasne, że tak. No to miłego spanka.— odpowiedział z uśmiechem. Ucałował jej czoło, a później wyszedł z pokoju, zamykając drzwi, idąc na dół.— Więc, co chciałabyś robić?
Spytał w stronę Kenzie, jednak ta tylko spojrzała na niego wpół przymkniętymi oczami, wiedząc, że coś do niej mówi, choć ledwo co go widziała.
— Okej, to może pooglądamy telewizję?— zaproponował z uśmiechem, siadając na kanapie, biorąc pilot od telewizora. Włączył jakiś kanał, gdzie leciał serial z zagadkami i morderstwami.— To chyba nie dla ciebie...
Później włączył jakiś serial dla nastolatków, jednak stwierdził, że to również nie dla niej. Finalnie włączył jej „Teletubisie”, a ta po prostu leżała wtulona w niego, przysypiając.
— Ale z ciebie śpioch.— wyszeptał Nicky, patrząc na jej zamknięte oczka.— Zdecydowanie masz to po mamie. Z niej też jest taki słodki śpioszek.
Dodał szeptem, po prostu leżąc z nią na kanapie. Oglądnął jakiś film, podczas gdy Kenzie i Madeline smacznie spały. W końcu dziewczynka zaczęła się budzić, zaczynając płakać.
— Jeju, co tak śmierdzi?— spytał Nicky, wykrzywiając nos. Zerknął na Kenzie, której wargi drgały od płaczu.— O nie...
Zagryzł wargę, nie bardzo wiedząc, co ma zrobić. Przebierał ją, ale tylko, kiedy miała przemoczoną pieluchę... Postanowił wziąć się w garść, wstał więc z kanapy i ruszył na górę do pokoju córki. Wszedł do środka, zamykając drzwi, kładąc ją delikatnie na przewijaku.
— Dlaczego mi to robisz?— spytał, patrząc na nią, zatykając nos klamerką.— Tak bardzo nie lubisz tatusia? Nie no, żartuję przecież...
Ściągnął jej malutkie spodnie, a później rozpiął body z długim rękawem. Chwycił czystego pampersa, chusteczki nawilżone, a później zaczął ją przebierać.
— Wiesz co? Chyba najpierw pójdziemy zrobić ciap, ciap. Później możemy iść na spacerek. Co ty na to?— spytał z uśmiechem, biorąc ją na ręce.
Zaniósł ją do łazienki połączonej z jej pokoikiem, wyciągnął fioletową wanienkę, nalał do niej wody o odpowiedniej temperaturze, dolał także płynu do kąpieli dla noworodków. Na samo dno położył specjalną gąbkę, a później rozebrał dziewczynkę i wsadził do wanienki, jedną ręką podtrzymując jej główkę, a drugą ręką delikatnie myjąc.
Po kąpieli wyciągnął ją z wanienki i owinął w ciepły ręcznik. Zaniósł ją z powrotem do jej pokoju i położył na przewijaku. Nasmarował ją oliwką, ubrał pampersa, body z długim rękawem oraz ciepłe spodnie. Z komody wyciągnął ciepłą kurtkę, czapeczkę i małe buciki, aby ją w to ubrać.
Kiedy byli już gotowi, Nicky zniósł ją na dół do wózka. Położył ją tam i przykrył kocem, a następnie udał się z nią do pobliskiego parku, z Promykiem, którego smycz była przypięta do rączki wózka.
— Cześć, możemy zdjęcie?— spytała jakaś podekscytowana nastolatka, podchodząc do Nicky'ego z całą gromadą dziewczyn.
— Jasne.— odpowiedział Nicky, posyłając im uśmiech. Dziewczyny rzuciły się na niego, robiąc tysiące zdjęć. Później jeszcze poprosiły o autografy, aż w końcu sobie poszły.— Widzisz, Kenzie? Nawet do parku nie można spokojnie iść… Życie celebrytów jest ciężkie.
Wymamrotał, przechadzając się z wózkiem po ścieżce w parku.
— Hej, ty wcale nie jesteś Kenzie!— pisnął zdenerwowany, zauważając w wózku jakiegoś chłopca. Chwilę później ogarnął, że wziął nie ten wózek, co trzeba, dlatego natychmiast wrócił w miejsce, gdzie spotkały go tamte dziewczyny.— Jeju...
Wyszeptał, zauważając fioletowy wózek, do którego tyłem stała jakaś kobieta. Szybko podmienił wózki, zabierając Kenzie.
— Nigdy więcej tak nie rób.— przestrzegł ją, ocierając pot z czoła.— Chciałaś, żebym na zawał zszedł? Naprawdę? E tam, i tak mnie nie rozumiesz... Ale jak wrócimy do domu, to ci coś zaśpiewam.
I tak jak powiedział, poszli do domu. Wózek zostawił w garażu, a dziewczynkę wziął na ręce i zaniósł do holu. Sprawdził, czy wszystkie drzwi są zamknięte, rozebrał dziewczynkę z czapeczki, kurtki i bucików, a następnie zaczął chodzić z nią po salonie, chcąc uśpić, trzymając butelkę pod nosem, jednak Kenzie tylko płakała.
— Ty byś chciała tylko cyca, co? Ale mama śpi.— wymamrotał Nicky, ciągle nią kołysząc, wkładając jej do buzi smoczka. Na jego szczęście dziewczynka chwilę później zasnęła w jego ramionach, dlatego położył się z nią na kanapie. Przykrył się kocem, a później również zasnął, tuląc Kenzie do siebie.
Następnego dnia Madeline wstała o godzinie dziewiątej. Wygramoliła się z łóżka po bardzo długim spaniu, założyła delikatnie prześwitujący szlafrok wraz z kapciami, wzięła telefon, a następnie zeszła na dół. Kiedy zobaczyła Nicky'ego i Kenzie śpiących na kanapie, totalnie się rozczuliła. Zrobiła im słodkie zdjęcie, dodała na relację na Instagramie, a kiedy dziewczynka zaczęła się budzić, szybko ją wzięła, aby nie obudzić Nicky'ego.
— Moja dzidzia się wyspała?— spytała cicho z szerokim uśmiechem, idąc do kuchni. Usiadła na jednym z krzeseł przy blacie, a dziewczynka wtulona była w jej piersi.— Może pójdziemy się cieplutko ubrać, co?
Tak jak powiedziała, tak zrobiła. Zaniosła dziewczynkę na górę do jej pokoiku, siadając z nią na fotelu. Nakarmiła ją piersią, a następnie ubrała w ciepłe ubranka, przebierając jej także pampersa.
— Twój tatuś to złoty człowiek, wiesz?— wyszeptała w stronę dziewczynki, kiedy ta ściskała jej palec.— Taki kochany, że się tobą zajął... I, że jesteś w całości...
— Dobrze to słyszeć.— powiedział ze śmiechem Nicky zaspanym głosem, stając w progu pokoju.
— O, cześć, skarbie.— odparła od razu, kiedy go zobaczyła, biorąc dziewczynkę na ręce, podchodząc do Nicky'ego i całując krótko jego usta.— Jak wczoraj było? Mała była grzeczna?
— Jak aniołek.— odpowiedział Nicky, podając Kenzie swojego palca.— Najpierw oglądaliśmy telewizję, wkręciła się w oglądanie „Teletubisiów”, ale szybko zasnęła. Obudziła się z płaczem, bo, no cóż, grubsza sprawa w pampersie. Poszedłem ją przebrać, przy okazji wykąpałem, a później poszliśmy na spacer. Po powrocie poszliśmy spać.
— Widziałam na Instagramie, że jakieś laski was zaczepiły...— wymamrotała zazdrosna Madeline, jednak za wszelką cenę chciała to ukryć. Zawsze była zazdrosna o Nicky'ego i kiedy jakieś dziewczyny, a nawet nastolatki, go zaczepiały (co przecież było codziennością) bardzo się denerwowała. To samo oczywiście czuł Nicky, kiedy jacyś faceci zaczepiali Madeline.
— No zaczepiły, chciały zdjęcie i autograf.— odpowiedział Nicky, wzruszając ramionami.— Daj spokój, nie masz o co być zazdrosna.
— Wiem, bo żadna na ciebie nie zasługuje.— odpowiedziała, całując jego nos, idąc z małą na dół. Wsadziła ją do kołyski, a ta oglądała podwieszone misie, które się kręciły z cichą melodyjką.
— Żadna oprócz ciebie.— dodał, przytulając ją od tyłu.— Jak się czujesz?
— Bardzo dobrze. Dziękuję, że się nią zająłeś.— odparła, odwracając się w jego stronę i z całej siły przytulając. Ten oddał uścisk, całując ją w czubek głowy.
— Przecież to moja córeczka, muszę się nią zajmować.— mruknął, pocierając kciukami jej talię.
— No niby tak, ale... wiele naczytałam się o matkach, którym mąż w ogóle nie pomagał w wychowaniu dziecka... I jakoś wbiło mi się to w głowę i myślałam, że w naszym przypadku też tak będzie... Przepraszam...— wymamrotała, opierając czoło o jego klatkę piersiową.
— Oczywiście, że zawsze będę ci pomagał w wychowywaniu Kenzie. Nie mogłoby być inaczej, skarbie.— wyszeptał w jej stronę, a Madeline pokiwała głową, wzdychając.
— Mała zasnęła.— szepnęła, patrząc na śpiącą Kenzie, przytuloną do fioletowego misia.
— Więc może obejrzymy jakiś film na Netflixie i zjemy popcorn?— zaproponował, wyciągając z szafki w kuchni dwa opakowania popcornu, pokazując żonie.
— Nie mogłabym odmówić.— odpowiedziała Madeline z szerokim uśmiechem, idąc do salonu i rzucając się na kanapę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top