T R Z Y N A S T Y
Kolejnego dnia nie poszłam do szkoły z powodu treningów, dyrektora zadzwoniła do mojego ojca z powodu mojej nieobecności przez co musiałam mu mówić dlaczego, nakłamałam że się źle czułam i nie mogę wstać z łóżka, i o dziwo mi uwierzył. Wyszłam z szatni w stronę bieżni, mam do treningu pół godziny więc skorzystam z bieżni żeby pobiegać i popracować nad swoją kondycją. Po piętnastu minutach moje policzki zaczęły płonąć lecz nie przejmowałam się tym i starałam się biec dalej, po dłuższej chwili zobaczyłam uśmiechniętego Chrisa który oparł się o bieżnie obok mnie. Mężczyzna wieczorem znalazł hotel żeby zatrzymać się na kilka dni tam ponieważ nie chciał mi sprawiać kłopotów ale wiedziałam że chodzi o coś czego ja nie mogłam wiedzieć.
-Zapraszam na trening panienko-puścił mi oczko i oddalił się w stronę klatki, uśmiechnęłam się szeroko wycierając się z potu ręcznikiem następnie zabrałam go wraz z wodą, odłożyłam moje rzeczy i ruszyłam do klatki. Wzięłam głęboki wdech zanim weszłam, Chris machnął ręką żebym się pośpieszyłam i pośpiesznie wykonałam polecenie. Założyłam rękawice do formuły MMA następnie zaczął się bardzo intensywny trening który trwał bardzo długo. Cieszyłam się z każdego ciosu bądź kopnięcia, Chris przypominał mi różne ciosy którego dawniej bardzo często używałam, przypominałam sobie walkę w parterze czyli rzecz którą uwielbiałam.
Po ciężkim treningu udałam się do szatni lecz dwie czupryny przyciągnęły moją uwagę. Dyskretnie przybliżyłam się w ich stronę i dostrzegłam Kastiela wraz z Lysandrem co mnie bardzo zdziwiło. Kastiel z Lysandrem mieli SPARING. Kilka razy pomrugałam oczami zastanawiając się czy nie jestem w nierealistycznym śnie, szczypnęłam się w rękę lecz okazało się to najprawdziwszą prawdą. Rozmyślając nad tym jak to wykorzystać dostrzegłam dziewczynę w podobnym wieku do mnie która uderzała w worek treningowy, pomimo zmęczenia podeszłam do niej ze sztucznym uśmiechem i niepewnie zaproponowałam jej wspólny sparing, okazało się że również jest dosyć skrytą osobą, ma na imię Emily, z chęcią przyjęła moją propozycję. Weszliśmy w kompletnej ciszy do klatki. Zrobiliśmy wszystko co trzeba przed walką i po chwili zaczęła się zacięta walka. Żeby popieścić swoje ego wybrałam specjalnie najbliższą klatkę czyli obok drugiej klatki w której znajdowali się chłopaki. Po chwili ja zaczęłam górować nad swoją przeciwniczką po przez kilka kopnięcia w nogę, następnie wykorzystując moją przewagę sprowadziłam ją do parteru, musiałam przyznać że radziła sobie doskonale do momentu kiedy zaczęło się podduszanie i zaczęła klepać ręką na znak żeby przerwać walkę, zdyszana puściłam ją i uśmiechnęliśmy się do siebie nieśmiało.
-Zajebiście walczysz-zaczęła głośno oddychać, potem napiliśmy się zimnej wody która działa dla mnie jak balsam na serce.
-Ty też niczego sobie-puściłam jej oczko co było dla mnie bardzo nietypowe.
Po krótkiej chwili Emily dziękując mi za wspólny sparing odeszła do szatni. Ja siedziałam na ławce głośno oddychając po chwili wstałam zmierzając do szatni lecz utrudnił mi to mój ulubiony człowiek na świecie którego tak bardzo szanowałam.
-Witam drogą zawodniczkę-leniwie się uśmiechnął w moją drogę, podniosłam jedną brew do góry.
-Cześć r-u-d-y-powiedziałam akcentując każdą literę drugiego wyrazu, Kastiel nie komentując mojego zdania spojrzał na mnie z mordem w oczach, po chwili dostrzegłam Lysandra który kiwnął w moją stronę ja posłałam mu obojętny wyraz twarzy. Zaczęłam przyglądać się strojom chłopaków. Strój Lysandra składał się z czarnej cieniutkiej z długim rękawem bluzki, miał czarne krótkie spodenki co było dla mnie wielkim szokiem. A Kastiel miał takie same spodenki tylko czerwony podkoszulek który pasuje mu do włosów.
-Wiem że jestem seksowny, ale nie musisz pożerać mnie wzrokiem-puścił do mnie oczko na co prychnęłam.
-To chyba nie znasz znaczenia słowa „seksowny"-cmoknęłam w jego kierunku na co cicho przeklnął pod nosem a Lysander wywrócił oczami na nasz żenujący temat.
-Skoro jesteś taka odważna, podejmiesz próbę?-szyderczo się uśmiechnął, ja zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc o co chodzi.
-Albo pocałujesz mnie w usta albo idziesz do fryzjera i farbujesz się na blond-również cmoknął w moim kierunku na co spojrzałam na niego jak na wariata, co uczynił również Lysander.
-To gdzie ten fryzjer?-odpowiedziałam od razu na co Kastiel się lekko uśmiechnął.
-Za dwadzieścia minut pod wyjściem z siłowni. Kiwnęłam głową i udałam się do damskiej szatni.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top