S Z Ó S T Y

Udałam się do sali biologicznej w której dostrzegłam moją nową znajomą czyli Rozalię, jest sympatyczną dziewczyną ale nie potrafię się przy niej otworzyć, mało się odzywam w jej obecności ale rozumie moją nieśmiałość. Tylko nie zna powodu mojej nieśmiałości. Od sytuacji z Kastielem minęły dwa dni i za każdym razem jak go widziałam śmiał się ze mnie prosto w twarz a Lysander ze zażenowaniem go uciszał.

-Halo ziemia!-pstryknęła mi palcami przed oczami, z zaciekawionym wzrokiem.
-Przepraszam-odpowiedziałam cicho,wyjmując książkę.

Dziewczyna wzięła głęboki wdech i zaczęła się rozglądać po całej klasie po chwili jej wzrok utkwił w mojej osobie,na co spojrzałam na nią z rozkojarzeniem.

-Zazdroszczę ci urody-powiedziała z uśmiechem Rozalia,na co podniosłam wysoko brwi i kontynuowała -Dlaczego masz bliznę tu?-zapytała,wskazując na moją rozciętą brew.
Pomrugałam kilka razy nie wiedząc co odpowiedzieć dziewczynie lecz po chwili wymyśliłam kłamstwo.
-Uderzyłam głową o szafkę-powiedziałam z obojętnością,żeby brzmieć jakby to była prawda.
-Dużo masz tych blizn-powiedziała patrząc na moją osobę.
Poruszyłam się nerwowo po krześle i usłyszałam dzwonek co było dla mnie jak zbawienie lecz to nie potrwało długo bo do klasy weszli dwaj udani a jeden w szczególności,na mój pech usiedli za nami tyle dobrze że Lysander siadł za mną bo jak to słyszałam jak szeptali „Jeszcze jej krzywdę wyrządzisz" na co się lekko uśmiechnęłam bo wiem że Lysander z tego nie żartował. Nauczycielka weszła z pięcioma kartkami wraz z dziennikiem na co zmarszczyłam brwi.

-Po sprawdzeniu obecności,będę was rozdzielać w grupy-spojrzała na kilka osób z klasy. W tamtym momencie myślałam że umrę na miejscu, praca z ludźmi to jest to co unikam szerokim łukiem. Po sprawdzeniu obecności modliłam się żebym nie była w grupie z Kastielem. Pani stanęła przy tablicy przelatując wzrokiem po całej klasie.

-Pierwsza grupa to Nataniel,Kim,Amber oraz Li-powiedziała szybko i od razu powiedziała osoby z innej grupy-Druga grupa to będzie wasza czwórka czyli Kastiel,Lysander,Rozalia i...Rebecca-powiedziała szybko. Ja strzeliłam sobie widocznego facepalma na co Rozalia zachichotała a nauczycielka prychnęła na to.
Odwróciłam się do mojej grupy przełykając ślinę.Lysander spojrzał mi prosto w oczy z lekkim uśmiechem ja natomiast zachowałam kamienną twarz,Rozalia zdezorientowana spojrzała na nas a następnie na Kastiela.

-Czemu się szczerzysz jak debil?-powiedziała do Kastiela na co on prychnął nic nie dodając. Po chwili podeszła do nas nauczycielka z tematem który mamy wykonać.
-Wy macie do zrealizowania temat z Rozmnażania i rozwój oraz zaburzenia w funkcjonowaniu układu rozrodczego i choroby przenoszone drogą płciową-powiedziała szybko na co Kastiel zaczął się śmiać a ja z Lysandrem oraz Rozalią przewróciliśmy oczami na szczeniackie zachowanie chłopaka.
-Dobra ja idę po materiały zaraz wracam-powiedziała Rozalia ma co miałam ochotę ją zabić. Ona skazała mnie na śmierć.

-Jak się czujesz?-zapytał dojrzały głos z naszej grupy.
Podniosłam jedną brew do góry zaskoczona pytaniem chłopaka.
-Wszystko w porządku-powiedziałam szybko odwracając wzrok.
-Nie pierdol bzdur wiemy że jesteś zjebana ale nie musisz tego ukrywać-powiedział z obojętnością czerwonowłosy. Przeniosłam na niego wściekły wzrok a następnie wstałam i udałam się w stronę nauczycielkę słysząc głos Lysandra że Kastiel zachowuję się jak niewychowany gówniarz. Zapytałam pani czy mogę wyjść do łazienki na co niechętnie się zgodziła. I w błyskawicznym tempie poszłam do łazienki zastanawiając się dlaczego akurat moje życie jest takie pojebane.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top