Wątpliwości.
Hikari siedziała w samochodzie, modląc się o jak najszybszy postój na pierwszej lepszej stacji benzynowej. Choroba lokomocyjna? Toaleta? Nic z tych rzeczy. Tu chodziło o nic innego jak przetrwanie!
- Mamo błagam wyłącz to! - Poprosiła po raz setny Hikari, nie mogąc dłużej znieść muzyki puszczanej w radiu przez matkę.
- Co ci się w tym nie podoba? - Zapytała zdziwiona, starając się skupić na drodze. - Gość ma niesamowitą gamę głosu!
- Chodzi ci o te ultradźwięki którymi od dobrych dwóch godzin atakuje moje uszy?? Błagam cię, wydziera się gorzej od ciotki Vanessy na widok wyprzedaży!
- Nie prawda, on to robi z talentem i...
- Mamo na wszystko co święte zaklinam cię WYŁĄCZ TEN JAZGOT!
- Ale przecież pierwszy kawałek ci się podobał.
- Tak, ale na początku gdy dało się rozróżnić jego głos od głosu piosenkarki!
- Dziwne, myślałam że jesteś uodporniona, przecież piosenki których słuchasz to nic innego jak ciągły niezrozumiały jazgot.
- Mamo, błagam, nie obrażaj dobrej muzyki.
- Ty obrażasz moją, ja jestem szczera wobec twojej.
Rudowłosa zmęczona dalszą dyskusją oparła głowę o szybę, modląc się by ta męka wreszcie się skończyła. Jej mama miała dosyć dziwny gust muzyczny, który zmienia się co kilka miesięcy. Sześć miesięcy temu była muzyka hiszpańska. Pięć miesięcy temu były odgłosy natury. Potem przez dwa miesiące męczyła ją muzyką relaksacyjną, a od niecałego miesiąca torturuje jej biedne uszy muzyką Vitasa! Każdy kto posłucha kawałka "Opera N2" zrozumie przez co musiała przechodzić..
- Kiedy postój?....
- Za jakieś 30 minut.
- Co?!
- To kara za to że kiedyś musiałaś zostać po lekcjach. Myślałaś, że o niczym nie wiem?
Hikari chwyciła się za głowę zdołowana, przypominając sobie tamten dzień. Gość się wtedy uczepił! Tyle lekcji już przecież przespała, a ten ją przyłapał akurat przy tej jednej jedynej! Musiała siedzieć wtedy w klasie z bliźniakami i słuchać ich ciągłej gadaniny. Jedyne co pamięta z tej odsiadki to moment gdy zrzuciła niebieskowłosego z ławki prosto na podłogę, z czego Armin śmiał się przez dosyć długi czas. To też tamtego pamiętnego dnia odkryła zespół Kastiela i Lysandra, oraz zaczęła się ta cała historia ze szkolnym duchem. Tsa.. to był pracowity dzień. Tym bardziej żałowała, że zamiast siedzieć ze znajomymi w "garażu" i o wszystkim im opowiadać, będzie musiała spędzić ten tydzień nad morzem z matką. No.. może nie do końca z nią, ponieważ znając życie będzie siedziała w tymczasowym biurze albo chodziła po mieście szukając tematu na ciekawy artykuł.
Kiedy wreszcie te nieszczęsne pół godziny minęło, nim samochód zdołał się porządnie zatrzymać Hikari wyskoczyła na zewnątrz i rzuciła się w stronę bagażnika by przeszukać swoją torbę podróżną. Kiedy wreszcie dokopała się do swoich słuchawek była wniebowzięta. Szybko podłączyła je do swojego odtwarzacza, i włączyła pierwszy lepszy kawałek z anime.
Po powrocie do samochodu rozsiadła się wygodnie, wsłuchując w piosenkę z anime Dance with Devils.
https://youtu.be/09XPowFpxrg
Oparła wygodnie głowę, i zamknęła oczy przypominając sobie czasy gdy grała ten kawałek z kolegami. Wokalistą był wtedy Natsume, i wypadł naprawdę świetnie, podobnie jak i reszta zespołu oczywiście.
Nim zdążyła się zorientować, pod wpływem piosenki pogrążyła się w głębokim śnie, odpływając do krainy snów.
*****
Obudził ją głos mamy, oznajmiając że są na miejscu. Hikari leniwie otworzyła oczy, przed którymi rozpostarł się widok na mijane przez nie morze.
- Daj mi jeszcze pospać 5 minut.. - Odparła, zasłaniając twarz zdjętą wcześniej bluzką. Nie znosiła gdy słońce razi ją w oczy, a zwłaszcza gdy miała ochotę jeszcze pospać.
- Nie ma mowy, za, tyle już będziemy na miejscu. Poza tym, znając cię nie będzie ci się chciało ruszyć i sama będę musiała nieść wszystkie bagarze.
- No dobra, dobra.. Niech ci będzie. Ale jutro śpię do wieczora.
- A może zamiast siedzieć cały dzień w domu wyjdziesz na plażę? Jesteś blada jak trup.
- Trupem to ja już byłam kilka dni temu.
- Co?
- Nic, nie ważne. - Odparła z mimowolnym uśmiechem.
Niecałych 5 minut później zatrzymały się przed dosyć dużym pensjonatem, stojącym obok głównej ulicy prowadzącej na plażę. Był on jasnożółtego koloru, i wyglądał dosyć sympatycznie. Po wejściu do środka, skierowały się do recepcji w której miło wyglądająca kobieta dała im klucz od pokoju.
- Proszę Hikari, idź otwórz pokój ja przyniosę resztę rzeczy. - Poprosiła Jessica, idąc w stronę wyjścia.
Dziewczyna przewróciła oczami, i poprawiając plecak ruszyła wskazanym korytarzem w stronę windy. Według wskazówek, wynajęty pokój znajdował się na 3 piętrze, i był jedynym wolnym więc "miały szczęście". Po odnalezieniu pokoju 261, weszła do środka zostawiając drzwi otwarte. Znajdowały się tu dwa pomieszczenia. Pierwsze było sypialnio-salonem w którym stały dwa łóżka, kanapa, dwa fotele i telewizor oraz kilka pustych półek. Drugim natomiast była łazienka, w której zamiast wanny stała kabina prysznicowa, za którą nie przepada, gdyż jest zatwardziałą zwolenniczką długich gorących kąpieli.
- ..Naprawdę nic się nie da zrobić? Ale przecież..
Hikari odwróciła się, słysząc głos matki wydobywający się z korytarza. Nie wróżył nic dobrego, gdyż już za dobrze znała "TEN" ton jej głosu. Możliwe były dwie opcje. 1: Ma nagłe wezwanie do pracy. 2: Ojca znowu zgarnęła policja.
- Dobra, to kiedy jedziesz? - Odparła, opierając się o ścianę.
- Natychmiast, mam już wynajęty pokój w centrum a do biura muszę się zgłosić za 20 minut.. Obiecuję że jakoś ci to wynagrodzę!
- Dobra, jedź już. - Odparła, wracając do łazienki.
Jedynym co usłyszała, był odgłos klamki. Oparła się plecami o drzwi, wlepiając puste spojrzenie w białą ścianę pomieszczenia.
Znowu.. Znowu ten sam numer co zawsze. Całe jej dzieciństwo wyglądało w ten sposób. Ile razy miały wspólnie gdzieś wyjść lub wyjechać rodzinnie, ją wzywała praca. Dlatego tak bardzo przywiązana była do ojca. To on chodził na spotkania z nauczycielami, to on wyciągał ją z komisariatu, to on spędzał z nią czas, to on poświęcał jej całą swoją uwagę..
Kątem oka spojrzała w lustro, gdzie dostrzegła swoje rude włosy, których kolor odziedziczyła po matce. Czy nie mogła z wyglądu przypominać ojca?! Może miałaby przynajmniej spokój przez te wszystkie lata szkoły..
Wybiegła z pomieszczenia i rzuciła się do swojej torby z której wyciągnęła żółty wiązany top i krótkie, białe spodenki. Szybko przebrała się w wybrany komplet, i założywszy na nogi pomarańczowe japonki wyszła z pokoju. Chciała poszwędać się trochę po okolicy i zwiedzić to i owo zapominając o pewnych sprawach.
Miasto było dosyć duże, i posiadało wiele krętych uliczek wypełnionych różnego rodzaju sklepami. Można tu było znaleźć dosłownie wszystko od przekąsek do sklepów odzieżowych. Nie wybierając długo podeszła do jednego ze stoisk, i zamówiła zimną colę z lodem. Upał dawał się we znaki, a ponieważ nie miała ze sobą wiatraka który jest podstawowym narzędziem przetrwania w Japonii, musiała radzić sobie tradycyjnymi sposobami. Usiadła na pierwszej lepszej ławce i przyglądała się idącym ulicą ludziom. Wszędzie panował hałas i ciągłe rozmowy, co w pewnym stopniu przypominało jej rodzinne strony.
- Hejka, mogę się przysiąść?
Nim zdążyła odpowiedzieć, obok niej usiadł wysoki blondyn. Był opalony, miał tatuaże na ręce, a ubrany był w niebieskie luźne spodenki. Od razu widać było, że jest to serfer, a przynajmniej takiego zgrywa.
- Co taka ładna dziewczyna robi sama w takim miejscu?
- Stara się odpocząć od frajerów ale najwyraźniej nie jest jej to dane? - Odparła, biorąc łyka coli.
- Całe szczęście, teraz spędzasz czas ze mną. - Odpowiedział z cwaniackim uśmiechem.
Mało nie zakrztusiła się, słysząc jego słowa. Czyżby był tak głupi że nie wyczuł aluzji? Może to krewny blondi. Tsa.. to by wszystko wyjaśniało.
Szybko podniosła się z zamiarem odejścia, gdy poczuła uścisk na nadgarstku.
- Pomarańczko, gdzie uciekasz? - Zapytał z rozbawieniem, pociągając ją z powrotem zmuszając przy tym do siedzenia obok niego.
- Jak mnie nazwałeś?!
- Po-ma-rańcz-ka. - Zaśmiał się, bawiąc przy tym kosmykiem jej włosów. - Wyglądasz jak ona i jesteś równie słodka..
- Łapy precz! - Krzyknęła, wylewając na niego resztki coli. Dało jej to czas na szybkie wstanie i oddalenie się od tego miejsca, a przede wszystkim od tego kolesia. Za kogo on się uważa?! Jedyna osoba która może ją przezywać to Natsume! ..No i reszta paczki. Tylko oni mogą to robić i ujść z życiem, reszta gorzko tego pożałuje!
Szybko wbiegła w najbliższy zakręt, i po upewnieniu się że za nią nie idzie, kontynuowała zwiedzanie okolicy. Ponieważ nie miała w pokoju kuchni, musiała zjeść na mieście w jakiejś dobrej knajpce, więc zawsze lepiej mieć coś wcześniej na oku niż eksperymentować z pustym żołądkiem.
Po następnych dwóch godzinach spaceru planowała powoli wracać, gdy rozbrzmiał dźwięk jej telefonu. Od razu rozpoznała znajomy numer, który dzwonił dzień wcześniej.
- Halo?
- Hej, super że odebrałaś! Powiedz, jesteś już na miejscu?
- Tak, od kilku godzin.
- Ekstra! Wiesz już gdzie dokładnie?
- Niezbyt, zasnęłam w samochodzie. Ale jest to dosyć duże miasto, wszędzie pełno ludzi i turystów.
- Mhm.. ok, spoko, nic się nie stało. Słuchaj, będziemy jutro, zatrzymujemy się w pensjonacie "Rozgwiazda". Mówi ci coś ta nazwa?
Hikari słysząc tą nazwę pobladła. Przecież zatrzymała się dokładnie w tym miejscu! Co ten wszechświat znowu planuje?..
- Tak, brzmi znajomo..
- Serio?! ALE CZAD! Okej, zadzwonię jutro jak już dojedziemy, cześć!
Rozłączył się. To wszystko to jakiś żart? Jeśli tak, to mało śmieszny.
Musiała chwilę odetchnąć. Postanowiła przejść się na plażę, i przemyśleć to i owo. Wstąpiła szybko do pobliskiego sklepu po butelkę wody, i ruszyła w stronę swojego celu.
****
Aleksy zaśmiał się diabolicznie, chowając telefon do kieszeni. Armin może jeszcze tego nie wie, ale już ma u niego dług wdzięczności! Najwyższy czas by znalazł sobie jakąś dziewczynę w realu! ..Pomijając oczywiście że poznali się dzięki grze. Jednak nie może być wszystkiego 100% pewny. Ok, to dziewczyna, ale kto wie jak wygląda. Z jednaj strony może to być jakaś niezła laska, a drugiej natomiast jakaś okularnica z warkoczami. No bo przecież jaka normalna dziewczyna gra w tego typu gry?
Ma tajna misję do wykonania. Musi zinfiltrować otoczenie i dowiedzieć się wszystkiego z najmniejszymi szczegółami dla dobra swego jedynego brata!
- Aleksy co ty znowu knujesz? - Odparł Armin, stojąc w drzwiach.
- A skąd pomysł ze cos knuję? - Zapytał niebieskowłosy z drżącym głosem.
- Bo piszesz w notesie z miną jakbyś zapisywał nazwiska swoich wrogów do Death Nota.
- ...
- Dobra, dawaj to!
Nie minęło kilka sekund gdy w pokoju rozegrała się walka między chłopakami. Nie był to pierwszy i ostatni raz, gdyż tego typu sytuacje przytrafiały się dosyć często.
- Ej, to nie w porządku! - Krzyknął Aleksy z podłogi, znokautowany przez potężny cios poduszką.
Armin widząc zapiski brata pobladł bardziej niż pamiętnej nocy strachów gdy stanęli oko w oko z trupem i demonem żądnym krwi.
- Angel?..
- .. Surprise! - Zawołał Aleksy, podnosząc się z podłogi.
- CZY TOBIE NA MÓZG PADŁO?!
- Ej, tyle lat mieszkamy w jednym domu, sam powinieneś znać odpowiedź na to pytanie.
- ALEKSY ZAMORDUJĘ CIĘ!
- Ej, tylko spokojnie! Nie masz gdzie ukryć dowodów! - Zawołał spanikowany, uciekając przed na maxa wkurzonym Arminem. - Jeszcze będziesz mi za to dziękował!
- Chyba na pogrzebie!
- Moim czy twoim?
- SAM SOBIE ODPOWIEDZ!
*****
Hikari stała na piasku, wpatrując się w powoli zachodzące słońce. Im dłużej nad tym myślała, tym bardziej utwierdzała się w fakcie że to wszystko to beznadziejny pomysł. Mogli ze sobą pisać o wszystkim głównie dlatego, że nie wiedzieli kim są w realu. Co jeśli to spotkanie wszystko popsuje? Nie chce tracić tak dobrego przyjaciela..
Wtem jak na zawołanie po raz kolejny rozległ się telefon. Jednak tym razem, wyświetlacz pokazał nazwę dobrze jej już znaną. Dzwonił ON..
- ..Cześć.
- Hej, strasznie przepraszam cię za tego kretyna! Wszystko moja wina, nie powinienem zostawiać laptopa na wierzchu!..
- Spoko, nic się nie stało..
- A właśnie że tak! Jestem idiotą, przyznaję.. Słuchaj, co do tego jutrzejszego spotkania..
Wyczuła zawahanie w jego głosie. Jest tak, jak przewidywała..
- Spoko, nie zwracaj na to uwagi, to naprawdę był beznadziejny pomysł.. - Odparła ze śmiechem. - Słuchaj, muszę kończyć, cześć!
- Hej, czekaj!..
Rozłączyła się. Serce waliło jej jak szalone a w głowie szumiało. Tak będzie najlepiej. Nie warto tego psuć.
- Lepiej zostawić wszystko tak jak jest.. - Wyszeptała, chowając telefon do kieszeni. - Nie powinien zadawać się z kimś, kto nie potrafi być szczery nawet sam ze sobą..
*****
Leżał na łóżku, ściskając w dłoni telefon. "Nie zwracaj na to uwagi, to naprawdę był beznadziejny pomysł.."
- Cholera! - Krzyknął, rzucając telefonem o podłogę.
Wszystko wina tego kretyna. Po co się wtrącał?! Teraz wszystko się skomplikuje. Fakt, był wściekły. Był CHOLERNIE wściekły. Z jego winy Aleksy od prawie godziny siedzi zamknięty w łazience, ale zasłużył sobie! Chciał ją spotkać. Naprawdę chciał spotkać osobę z którą pisał od dłuższego czasu. Na samym początku ciągle się wygłupiała podobnie jak i on, lecz z biegiem czasu dowiedział się o jej problemach. Prześladowania w szkole, problemy z prawem, sprawy rodzinne.. Zrobiło mu się jej naprawdę szkoda. Pisała kiedyś, że sama zaczęła gubić się wśród nakładanych na co dzień masek, które prawdopodobnie już dawno zakryły jej twarz swoimi warstwami. Teraz miał okazje wreszcie ją spotkać, ale.. nic z tego. Czyżby się wystraszyła? Bardzo możliwe..
Przewracał się niespokojnie z boku na bok, aż jego wzrok powędrował w stronę okna. Światło u rudowłosej było zgaszone, co było dziwne bo zwykle o tej porze zaświeca już swoje ozdobne lampki. Co więcej, nie słyszał jej głosu przez cały dzień.
Resztkami sił zszedł z łóżka, i ruszył do kuchni znajdującej się na parterze. Zastał tam krzątającą się z miejsca na miejsce mamę, która starała się zrobić kolacje dla reszty rodziny.
- O, wreszcie jesteś! - Zawołała z uśmiechem. - Myślałam że nigdy już nie odłożysz tej swojej konsoli.
- Nie grałem. - Odparł zaglądając do lodówki, na co jego mama mało nie upuściła łyżki na podłogę. - Co się tak dziwisz?
- Cóż, sam przyznaj że to dosyć nietypowe. Co to za specjalna okazja?
- Brat rujnuje mi życie.
- Znowu zabrała ci którąś z konsoli? To o to były te krzyki?
- Nie, nie tym razem.
- Okej, nie ważne. A tak przy okazji, sąsiadka dzwoniła jakiś czas temu. Wraz z córką wyjechała na kilka dni i poprosiła nas o dokarmianie zwierzaków. Wiem że jutro wyjeżdżacie, dlatego mógłbyś to zrobić dzisiaj?
- Nie chce mi się.
- Bardzo cię proszę. Klucze wiszą schowane pod parapetem.
Armin westchnął zrezygnowany, ale mimo to postanowił spełnić prośbę matki. Szybko ubrał buty i wyszedł z domu, kierując się do domu sąsiadów. Bez problemu przeszedł przez furtkę, po czym rozpoczął poszukiwania klucza. Trochę mu to zajęło, jednak wreszcie dostał się do środka.
Dom był całkiem ładnie urządzony, i na pierwszy rzut oka widać było że mieszkają to kobiety. Wszędzie było dużo kwiatów donicowych, a sam klimat również w jakiś dziwny sposób na to wskazywał.
Instynktownie skierował się do salonu, w którym pierwszą rzeczą która rzuciła mu się w oczy, była dosyć duża klatka, w której biegało kilka gryzoni.
- Ale czad.. - Odparł, przyglądając się zwierzakom z bliska. Były naprawdę urocze i kolorowe, a dodatkowo wyglądały na bardzo przyjazne.
- Dobra.. tylko czym was nakarmić?.. - Zapytał sam siebie, rozglądając się dookoła.
Postanowił skierować się do kuchni, i była to kolejna dobra decyzja, ponieważ na środku lodówki wisiała kartka podpisana "INSTRUKCJA KARMIENIA MYSZOSKOCZKÓW". Szybko ją przeczytał, i po kilku minutach przyglądał się zwierzakom pałaszującym jarzyny. Instrukcja była bardzo dokładna, miała również wypisane dokładne proporcje i ilość danych warzyw.
Po załatwieniu sprawy skierował się w stronę wyjścia, jednak w chwili gdy miał dotknąć klamki do jego głowy zawitała pewna myśl. Przecież pokój rudej znajduje się dokładnie nad nim..
Wiedział że nie powinien tego robić, ale ciekawość ostatecznie okazała się silniejsza. Druga taka okazja może się nie powtórzyć, a poza tym w końcu ma okazję dowiedzieć się imienia dziewczyny. Już widzi jej minę gdy podczas następnej rozmowy powie do niej po imieniu! Pogrążony w tej myśli, lekko uchylił białe drzwi, wchodząc na "zakazany teren".
Znalazł się w pomarańczowo-żółtym pokoju, który naprawdę kojarzył mu się z dziewczyną. Białe meble komponowały się z tego samego koloru puchatym dywanem, a całość ozdobiona była przez kolorowe lampki i zwierzaki z papieru. Jednak widząc jedną ze ścian, mało nie popłakał się ze szczęścia. Toż to był raj! Mega telewizor, różnego rodzaju konsole i chyba setki gier! Ledwo powstrzymywał się przed włączeniem któregokolwiek ze sprzętów, napominając się że przecież ma swoją ważną misję!
Z trudem podszedł do biurka, na którym leżał stos szkolnych książek i zeszytów rzuconych niedbale jedno na drugim. Sięgnął po pierwszy lepszy, i zaczął go kartkować.
- No, to teraz zobaczymy.. - Zaśmiał się, jednak uśmiech zniknął z jego twarzy równie szybko jak się pojawił.
W pokoju zapanowała mrożąca krew w żyłach cisza, którą przerwał odgłos spadającego zeszytu.
******************
WRESZCIE JEST! NOWY ROZDZIAŁ!
A teraz prośba do was! Napiszcie w komentarzach z którym chłopakiem w roli głównej chcielibyście następny rozdział. Chłopak którego imię częściej się pojawi, wygrywa!
Skąd nagle coś takiego?? Po prostu jestem ciekawa co z tego wyniknie =^.^ =
Czas macie do wtorku, gdyż rozdział chciałabym opublikować już w środę, by nie trzeba było na niego długo czekać.
PS: DZIĘKUJE WSZYSTKIM ZA PRZECZYTANIE NOWEGO ROZDZIAŁU I ŻYCZĘ MIŁEJ NOCY =^.^=
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top