Spotkanie.

Gdy tylko autobus się zatrzymał, Aleksy wyskoczył na zewnątrz niczym błyskawica. Armin widząc to nie mógł powstrzymać złośliwego uśmieszku, co nie umknęło uwadze reszty ekipy. No cóż.. tym razem naprawdę jest na niego wkurzony, ale widok brata uciekającego na sam jego widok naprawdę poprawiał mu humor.

Wyszedł z autobusu biorąc wcześniej pożyczoną od ojca torbę podróżną i dołączył do kolegów którzy zdążyli wejść do pensjonatu. Mieli dużo szczęścia że Melania zdołała załatwić im pokoje, gdyż o tej porze jest tu naprawdę wielu turystów chcących skorzystać z ostatnich wysokich temperatur tego roku. Przynajmniej będzie miał gdzie grać w spokoju, z dala od rażącego słońca i ciągłej gadaniny turystek.

- Mamy całe trzecie piętro! - Zawołała Melania, biorąc klucze od recepcjonistki. - Na wszelki wypadek załatwiłam każdemu osobne zakwaterowanie.

- Jej, musiało to kosztować fortunę.. - Wtrącił Nataniel, biorąc klucze od dziewczyny.

- Nie, spokojnie, należy do siostry mojej mamy. Mam sporą zniżkę. - Zaśmiała się, rozdając resztę kluczy. - A, właśnie.. mimo wszystko starajmy się nie być za głośno, podobno jeden z pokoi ktoś wynajmuje.

- Szkoda.. a miałem nadzieję zagrać nocną solówkę na gitarze Kastiela. - Westchnął zrezygnowany Aleksy, lecz widząc spojrzenie czerwonowłosego natychmiast się zamknął.

- Ok, przebierzmy się i chodźmy na plażę! - Zawołała Rozalia, na co reszta dziewczyn jak strzała pobiegła w stronę wind by móc jak najszybciej dostać sie do pokoi i przebrać się w swoje nowe stroje kąpielowe. Widząc to chłopaki zaśmiali się, i ruszyli za nimi.

Armin stał na środku korytarza, wpatrując się niewyraźnym wzrokiem w trzymany klucz. Już w autokarze Kim zapytała go czy wszystko w porządku, na co szybko odpowiedział że nie ma o co się martwić i że wszystko Ok. Ale wcale tak nie było.. nie po tym czego dowiedział się wczoraj.

Nie chcąc czekać na windę, wolnym krokiem ruszył w stronę schodów prowadzących na wyznaczone piętro, chcąc jak najszybciej włączyć grę i oderwać się na chwilę od tego wszystkiego. Był tak pogrążony w swoich rozmyśleniach, że nawet nie usłyszał odgłosu zbiegania ze schodów. Gdy w końcu się zorientował, wpadła na niego dziewczyna przez co oboje stracili równowagę i przewrócili się na ziemię.

Leżał na podłodze, czując na sobie czyjś ciężar. Głowa i plecy nieco go bolały, jednak był zbyt zaskoczony by zwracać na to teraz uwagę.

- Ej, nic ci nie jest? - Zapytał, otwierając oczy.

Jednak to co zobaczył, sprawiło że nie umiał wykrztusić z siebie ani słowa więcej. Dostrzegł wpatrujące się w niego pełne dziwienia pomarańczowe oczy, i tego samego koloru włosy które były mu już bardzo dobrze znane.

- A-Armin?! - Zawołała dziewczyna, momentalnie podnosząc się z niego. - Przepraszam, nic ci nie jest?!..

Nie wiedział co odpowiedzieć. Podniósł się z ziemi i wyciągnął rękę, chcąc pomóc jej wstać z ziemi. - Nic mi nie jest, co tu robisz?

- Przyjechałam tu wczoraj i..

- Ej, Armin! Gdzie się znowu włóczysz? - Odparł Kastiel, wychodząc zza zakrętu. Jednak widząc ich oboje,  jego twarz przybrała wyraz miłego zaskoczenia. - Maja? Też tu jesteś?

Maja?..

- Cześć Kastiel, kopę lat! - Zawołała z uśmiechem, machając mu na powitanie.

- Z-zaraz, wy się znacie? - Zapytał Armin z niedowierzaniem?

- Tsa, poznaliśmy się jakiś czas temu na wagarach.

- Mieliśmy małą próbę i swoje 5 minut sławy. - Zaśmiała się, przeczesując dłonią włosy starając się doprowadzić je do ładu. - Ale co tu robicie?

- Wyskoczyliśmy na małe wakacje z całą ekipą. A ty?

- Wyjazd z matką. Ale na szczęście się oddelegowała i mam kilka dni spokoju.

- Zazdroszczę ci. Dobra, spadam, muszę się rozpakować. A tak przy okazji, znacie się? - Zapytał wskazując to na niego, to na rudą.

- Wylał na mnie colę. Dobra, widzimy się później! Pa chłopaki! - Zawołała, biegnąc w stronę wyjścia.

Przez chwilę wpatrywał się w nią, dopóki nie zniknęła za drzwiami. Wyglądała nieco inaczej niż zazwyczaj.. co w sumie nie było takie złe. Rude włosy które zdążyły podrosnąć od tamtego feralnego spotkania, co prawdopodobnie było przyczyną ciągłego poprawiania ich przez dziewczynę. Ubrana była w białe, krótkie spodenki, czerwony top i biało-czarną wiązaną koszulę w kratkę. Dodatkowo, w jednym uchu miała dwa nieduże okrągłe złote kolczyki które do niej pasowały.

- Wylałeś na nią colę? - Zapytał Kastiel ze śmiechem, wyrywając go z rozmysleń.

- Nieważne. - Odparł, ponosząc z ziemi torbę. Chcąc uniknąć tego tematu najszybciej jak tylko mógł pobiegł po schodach na górę, zostawiając za sobą rozbawionego czerwonowłosego.

*****

Szła ulicami miasta, nie mogąc uwierzyć w to, co jej się przytrafiło. Totalna masakra! Armin i Kastiel zatrzymują się w tym samym pensjonacie co ona! Co więcej.. ten idiota wspomniał że przyjechali z "całą ekipą".

Westchnęła cicho, starając się uspokoić. Jeśli teraz powinie jej się noga, to ciężko będzie cokolwiek naprostować. Poza Wiolettą nikt nie zna jej prawdziwego imienia. Kastiel zna wymyślone. Armin dziwnie na nią spojrzał po usłyszeniu go, ale to jeszcze nic nie znaczy, prawdopodobnie był zdziwiony faktem że zna Kastiela.. Ale zaraz, przecież jest jeszcze Nataniel o którym zapomniała. Przecież on wie o wszystkim.

- Matko, w co ja się wkopałam? - Odparła, ze zrezygnowaniem patrząc w niebo.

Musiała się uspokoić. Przecież nie ma opcji żeby któreś z nich powiązało ją, do jej "alter ego" ze szkoły które znokautowało Kastiela, zrzuciło Armina z ławki, knuło potajemnie z Peggy podczas nocy strachów..

- Cholera, jeszcze Peggy! - Krzyknęła załamana. - Jeśli zacznie "cokolwiek" podejrzewać to koniec! A jeśli wplącze się w to Aleksy..

Momentalnie pobladła na samą myśl o tym duecie psów policyjnych. Musi przede wszystkim zachować spokój i ABSOLUTNIE POD ŻADNYM POZOREM nie zachowywać się jak Hikari którą znają. Wioletta nie wygada. Nataniel zapewne będzie chciał prawić jej morały więc wystarczy go unikać. A NAJLEPIEJ TO STARAĆ SIĘ UNIKAĆ WSZYSTKICH. W tej chwili musi wcielić się w postać Maji, którą zna Kastiel. To jedyne co przychodzi jej teraz do głowy poza wskoczeniem do pierwszego lepszego autobusu powrotnego i przesiedzeniem reszty długiego weekendu w pokoju grając w LOL'a.

*****

Armin wyszedł z pokoju, i upewniając się że nikt go nie widzi ruszył w stronę windy. Ponieważ było dosyć ciepło, przebrał się w czarną luźniejszą koszulkę i dresowe spodnie do kolan które Aleksy po prostu musiał wpakować mu do torby w ostatniej chwili. Nie chciał wychodzić, ale znając życie chłopaki wraz z dziewczynami wparowaliby tu niczym huragan a wtedy nie miałby żadnych szans na przetrwanie. Jak to mówią, wybrał "mniejsze zło".

Po wyjściu z pensjonatu postanowił przejść się  nieco po okolicy, i przy odrobinie szczęścia znaleźć salon gier lub sklep z grami video. Wszędzie było pełno turystów a słonko grzało niemiłosiernie, co jedynie bardziej go rozdrażniało. Gdzie są chmury gdy ich człowiek potrzebuje?

Od niechcenia zaczął rozglądać się po okolicy, jakby miał nadzieję zobaczyć coś co w szczególniejszy sposób zwróci jego uwagę, która z niewiadomych sposób zwrócona została w stronę pomarańczowych oczu rudowłosej. Kto by pomyślał, że pojawi się akurat tutaj. To tutaj też miał się spotkać z Red_Angel, która odwołała spotkanie.. dosyć dziwny zbieg okoliczności.

- Hej, Armin! - Rozległ się głos Rozalii która biegła w jego stronę wraz z Sofiją. - Idziemy na plażę!

- Nie mam ochoty. - Odparł, chcąc zawrócić d pensjonatu przed czym powstrzymały go dziewczyny.

- O nie kochany, nie ma mowy! - Zawołały, ciągnąc go za sobą.

****

Hikari leżała na plaży, pod rozłożoną parasolką. Z racji że się nie opala, w dalszym ciągu miała na sobie białe spodenki i top, natomiast koszula służyła jej obecnie jako wygodna poduszka. Nie chodzi o to że nie lubi się opalać, (choć fakt, nie przepada za tym) ale tu w grę wchodziło coś innego. A mianowicie, o tatuaż. Zrobiła go sobie rok temu w tajemnicy przed mamą u znajomego tatuażysty, który oczywiście był kumplem ojca. Dlaczego go zrobiła? Okres buntu, przegrany zakład i zwykła chęć na to. Nie żałuje że go ma, ale gdyby matka się dowiedziała, najpewniej zabiłaby ojca na miejscu za to że wyraził na to zgodę. A to że Jessica wyjechała, nie znaczy że o niczym się nie dowie. Zawód dziennikarza w końcu obowiązuje..

To właśnie dlatego nie lubi się opalać, basenu i wody unika jak ognia, a o dwuczęściowych strojach kąpielowych już nawet lepiej nie wspominać.

Lubiła za to chwile takie jak te. Wygrzewanie się na ręczniku, pod parasolem, ze słuchawkami na uszach.

Słuchała kolejnej ze swoich ulubionych piosenek, którą Natsume zgrał jej na odtwarzacz tuż przed wyjazdem. Byli na koncercie tego zespołu kilka lat temu, a ta piosenka spodobała jej się najbardziej ze wszystkich.

- Nie mogłem nic na to poradzić, więc wyrzuciłem to wszystko

Wymazałem wszystkie moje emocje

Ale nie mogłem wymazać Ciebie (pozwól mi być wolnym)

Ponieważ moje serce było zbyt zasmucone (pozwól mi oddychać)

Muszę tylko tak żyć, muszę tylko oddychać

Potrzebuję tylko być żywym, dlaczego nie mogę?

Powiedziałem, że to w porządku (pozwól mi być wolnym)

Tak jest lepiej dla mnie (pozwól mi oddychać) oh

(...)

Nie chcę odejść od zmysłów

Nie chcę już więcej siebie rujnować

Wspomnienia nie kończą się, nawet, jeśli to już koniec

Nie mam pewności siebie, by to przezwyciężyć

Miłość, w końcu

To kłamstwo wobec jednej osoby

Teraz patrz na mnie, zapominającego o Tobie

Szeroko otwartymi oczami

(...)

Mówiąc, że o Tobie zapomnę

To tylko kolejne kłamstwo, które za sobą pozostawiam

Twoja twarz znów pojawia się w moim sercu

Wydaje się, że to boli mnie jeszcze bardziej, niż wcześniej

Tęsknię za Tobą bardziej, niż poprzednio

To niszczy mnie bardziej, niż poprzednio

Uśmiechnęła się pod nosem, ponownie włączając ten kawałek. Jednak nie nacieszyła się nim zbyt długo. ponieważ słuchawki nagle zostały zerwane z jej uszu.

- Tęskniłaś, pomarańczko? - Zapytał znajomy, irytujący głos.

Wkurzona spojrzała na stojącego nad nią blondyna którego spotkała dzień wcześniej. Stał obok niej z tym swoim irytującym uśmieszkiem wykrzywiającym mu twarz i wpatrywał się w nią niczym Amber na wystawę sklepową.

- Spadaj stąd kretynie. - Odparła rozdrażniona.

- Ej, spokojnie, chciałem jedynie spędzić trochę czasu z moją ślicznotką. - Zaśmiał się, łapiąc ją za ramię zmuszając do wstania.

- Odwaliło ci?! - Krzyknęła wkurzona, odpychając go od siebie.

- Tak, na twoim punkcie. - Zaśmiał się, puszczając jej oczko które najchętniej by teraz wydłubała mu żywcem. - Oj no nie bądź taka, zabawmy się.

- Chyba cię powaliło.

Nim jednak zdążyła cokolwiek zrobić pociągnął ją za sobą wzdłuż plaży, i pomimo ciągłych sprzeciwów nie zamierzał puścić. Z każdym krokiem czuła na sobie coraz więcej spojrzeń dziewczyn, które wyglądały jakby zamierzały ją zaraz rozszarpać żywcem podczas gdy ona zamieniłaby się miejscami z którąkolwiek z nich.

Musiała coś szybko wymyślić. Jeśli zaraz czegoś nie zrobi, zaraz chyba oszaleje. Kątem oka zerknęła na blondyna który wyglądał jakby zamiast na plaży znajdował się na jakimś wybiegu. Wszędzie naokoło posyłał uśmiechy jak jakiś aktor w reklamie pasty, i jedyne czego mu brakowało do szczęścia to paparazzi.

- Chodź popływać! - Zawołał, ciągnąc ją za sobą do wody.

Słysząc to zaczęła się szarpać, i krzyczeć że nie zamierza wchodzić do wody. Jednak miał to w głębokim poważaniu i najzwyczajniej w świecie wziął na ręce jak jakąś pieprzoną księżniczkę.

- Czy ty mnie w ogóle słuchasz?!

- Nie. - Zaśmiał się, wrzucając ją do wody.

Pisnęła przerażona, czując na skórze zimną wodę jednak po kilku sekundach wynurzyła się na powierzchnię. Woda sięgała jej w tym miejscu powyżej pasa, i była piekielnie lodowata, a tak przynajmniej czuło się po dłuższej chwili spędzonej na słonku. Koszulka przyklejała jej się do ciała, i była kompletnie przemoczona zupełnie jak i włosy.

- Pojebało cię?! - Krzyknęła, starając się go uderzyć, co jednak mało nie skończyło się ponownym wpadnięciem do wody przez unik chłopaka.

- Oj no weź.. zabaw się! - Zawołał, łapiąc fragment jej koszulki i unosząc go do góry.

Wtedy zgiął się w pół, po mocnym ciosie wymierzonym z łokcia prosto w brzuch, po czym na koniec oberwał siarczystym policzkiem mało nie wpadając do wody. Uderzenie było na tyle mocne że rozbolał ją nadgarstek, jednak miała to gdzieś. Korzystając z okazji zanurkowała, i podpłynęła do brzegu by pójść po swoje rzeczy.

Przeczesała dłonią mokre włosy, dumna ze swojego wyczynu. Żałowała, że nie zrobiła tego wcześniej, jednak widok chłopaka w dalszym ciągu trzymającego się za brzuch w wodzie zdecydowanie poprawił jej humor. Żałowała tylko, że przez opór wody nie mogła go kopnąć ale niestety, trzeba korzystać z tego co się ma.

******

Po zabraniu swoich rzeczy ruszyła w stronę ulicy, przechodząc obok niedużego murku oddzielającego chodnik od plaży. Jednak w ostatniej chwili coś przykuło jej uwagę. Za budką z jedzeniem stał Armin w ciemnych okularach, i świdrował wzrokiem okolicę wyraźnie czymś zaniepokojony.

- Mogę wiedzieć co robisz? - Zapytała, spoglądając na niego jak na idiotę.

- Cicho!.. Walczę o życie, nie widać? - Wyszeptał dosyć głośno, wskazując na Rozalię i Sofiję które wyglądały jakby czegoś, lub raczej "kogoś" szukały.

- ..Boisz się dwóch dziewczyn w strojach kąpielowych? - Zapytała, ledwo mogąc powstrzymać śmiech.

- One mają krem do opalania! - Zawołał, patrząc w ich stronę  z miną jakby były uzbrojone co najmniej w Pancerfaustki (takie granatniki przeciwpancerne). - Poza tym, słyszałem jak planują wrzucić mnie do wody! Połowa chłopaków się z nimi zmówiła, wszyscy są przeciwko mnie!

- Zgaduję że przewodzi im Aleksy.. - Zaśmiała się, wyobrażając sobie niebieskowłosego w stroju żołnierza z pistoletem na wodę śmiejącego się zwycięsko na tle armii składającej się z pozostałych uczniów. Ostatnio jej wyobraźnia trochę daje się we znaki, ale postanowiła nie zwracać na to uwagi. - No, najwidoczniej zebrała się przeciwko tobie koalicja.

- Nawet tak nie żartuj! I cicho, bo mnie wydasz!

- Sam przecież krzyczysz. - Odparła, patrząc na niego jak na idiotę. Jednak widząc w jakim jest stanie nie mogła go tak zostawić. Dodatkowo chęć zobaczenia go uciekającego przed Rozalią i resztą wydawała się bardzo kusząca.

- EJ DZIEWCZYNYYY! ARMIN JES..

Nie dokończyła zdania, gdyż poczuła jak chłopak zasłania jej usta dłonią, pociągając do swojej kryjówki. Jak na gościa ciągle uciekającego z WF-u był całkiem silny, i bez problemu przytrzymywał ją tak by mu nie uciekła.

- Jeszcze jedno słowo a skończysz w wodzie razem ze mną! - Zagroził, puszczając ją wolno po czym wrócił do patrolowania okolicy.

Zaskoczona przyglądała się  mu w milczeniu. Chyba faktycznie chciał uniknąć swojego nieszczęsnego losu jaki szykowała mu reszta grupy.

- Teraz! - Krzyknął, łapiąc ją za rękę i kierując się w stronę głównej ulicy. Nim zdążyła zareagować biegła wraz z nim chodnikiem mijając przypadkowych ludzi którzy dziwnie się im przyglądali. Kiedy wreszcie zatrzymali się w "bezpiecznej odległości" od plaży, usiedli na pobliskiej ławce by nieco odpocząć.

- ..Czemu mnie za sobą pociągnąłeś? - Zapytała, starając się złapać oddech. Kondycję o dziwo też miał niezłą jak na kogoś kto nienawidzi wychodzić. Co oni robią w tym domu? ..Ok, lepiej nie wiedzieć.

- To kara za to że chciałaś mnie wsypać. Co ja ci złego dziewczyno zrobiłem?

- Wylałeś na mnie colę, podglądałeś podczas przebierania, swoimi ciągłymi krzykami przeszkadzałeś podczas wieczornych gier..

- Dziewczyno, to było pytanie retoryczne! - Krzyknął, przerywając jej. - A co do tego podglądania, to jest po równo bo ty też mnie wtedy widziałaś bez koszulki.

- Jej, ależ tragedia. Ja byłam w znaczne gorszej sytuacji!

- Mhm, jasne. Nadal mam przed oczami tą twoją czerwoną twarz. - Zaśmiał się, przyglądając jej się z cwaniackim uśmieszkiem.

Po usłyszeniu tych słów na jej policzkach niespodziewanie pojawiły się czerwone rumieńce które szybko zasłoniła dłońmi. - Zamknij się wcale tak nie było!

- Jak to nie? Mam oko do szczegółów. I widząc cię teraz mam wrażenie że chciałabyś popatrzeć na to jeszcze raz..

- Jakby było na co!

-  To czemu się rumienisz??

- Wcale nie!

- Wcale tak.

- Wcale nie!

- Wcale tak!

- Wcale nie!

- Wcale tak!

- Wcale nie!

- Wcale tak!

(po kilku minutach kłótni której tematu zapomnieli po drodze)

- Ok, rozstrzygnijmy to raz na zawsze! - Zawołała, wstając z ławki.

- Zawsze i wszędzie. - Odpowiedział z dumą, krzyżując z nią spojrzenie.

Stanęli naprzeciwko siebie, gotowi do walki. Czas zdawał się zatrzymać w miejscu, a wszyscy okoliczni ludzie wokoło zdawali się wyparować. Nie było nikogo oprócz nich, a atmosfera z każdą sekundą zdawała się coraz cięższa, niemalże ich przytłaczając.

- Gotowa?

- Zaczynaj.

Zacisnęli tece w pięści, mierząc do siebie nawzajem.

- SKAŁA PAPIER NOŻYCE!

****

Rozalia rozglądała się dookoła, starając się znaleźć Armina który chwilę temu niepostrzeżenie zniknął z pola widzenia. Nie była zachwycona jego zachowaniem, zwłaszcza że miała to być wycieczka "grupowa", co oznaczało że mieli spędzać czas Wszyscy.

- Znalazłaś go? - Zapytała Sofija, podbiegając do niej.

- Niestety nie. Prawdopodobnie siedzi teraz w pokoju i gra na konsoli. -  Westchnęła zrezygnowana, kierując się w stronę reszty grupy.

Gdy już dotarły na miejsce, wszyscy zajęci byli swoimi sprawami. Naraniel wraz z Melanią siedzieli na kocu dyskutując o przeczytanych ostatnio książkach; Kastiel, Kim, Aleksy i Kentin odbijali piłkę do siatkówki; Lysander siedział w cieniu parasola i notował coś w notesie; Violetta uczyła Iris podstaw malowania pejzażu z kolei Peggy najzwyczajniej opalała się leżąc na ręczniku.

- Znalazłyście go? - Zapytał Aleksy gdy tylko je zobaczył. Jednak widząc je kręcące głowami, westchnął i wrócił do gry.

- Jak nie chce z nami być to nie musi. - Odparła Sofi, siadając na swoim kocu.

- Oszalałaś?? Nie możemy tak tego zostawić! - Zawołała wzburzona Roza, odgarniając włosy. - Jeśli w dalszym ciągu będziemy to ignorować nigdy nie znajdzie sobie dziewczyny!

Wszyscy momentalnie oderwali się od swoich zajęć spoglądając jednocześnie na Rozalię.

- ..Więc to o to ci chodzi? - Zaśmiał się Kastiel podrzucając piłkę.

- Armin i dziewczyna? - Zapytała Peggy. - Prędzej bym się spodziewała że ożeni się z konsolą.

-  Roza, nie uważasz że lepiej zostawić tą sprawę w spokoju?

- Nie, Lysander, nie można. Większość z nas ukończyła już 18 lat, to dla niego ostatni dzwonek!

- Dzwonek na co? - Zdziwił się Kentin.

- Ostatni dzwonek na przeżycie licealnej miłości i miłe wspomnienie na przyszłość? - Odpowiedziała, jakby to było oczywiste. - Aleksy, z iloma dziewczynami spotykał się twój brat?

- A komputerowe się liczą?

- NIE.

- Masz odpowiedź.

- Ale wiem że to nie zadziała. Próbowałem i mało nie zginąłem.

- Serio próbowałeś? - Zadrwił Kastiel, na co Roza posłała mu mordercze spojrzenie.

- Opowiadaj. - Rozkazała, siadając na leżaku zakładając przy tym nogę na nogę, co tylko dodawało jej poważnego wyglądu.

Aleksy poczuł na sobie spojrzenia całej grupy, więc nie miał już za bardzo wyboru. Rozsiadł się na piasku i zaczął streszczać ostatnie kilka dni swojej tajnej akcji która okazała się niewypałem.

*****

Siedzieli pod sklepem, popijając zimne szejki owocowe które postawili sobie nawzajem z racji tego że każdy chciał zapłacić za siebie i towarzysza. Jakby nie patrzeć, był to jedyny sposób na to by się nie pozabijać podczas kłótni.

- A tak przy okazji, pływałaś w ubraniach czy co? - Zapytał, spoglądając na nią kątem oka. Już wcześniej chciał o to zapytać, ale jakoś mu to uciekało.

- Tak. Tak moda, nie wiedziałeś? - Odparła sarkastycznie, biorąc łyka napoju.

- Jak nie chcesz, to nie mów. Po prostu jestem ciekawy.

Przez chwilę pili w milczeniu, wpatrując się w przejeżdżające samochody i tłumy turystów zmierzających tu i ówdzie. Przez chwilę żałował że nie wziął ze sobą konsoli, ale mówi się trudno.

- Pewien debil wrzucił mnie do wody. - Odezwała się w końcu, bawiąc swoim kubkiem.

Spojrzał na nią zdziwiony, po czym wybuchnął śmiechem łapiąc się przy tym za brzuch. Poczuł na sobie zdziwione spojrzenie rudowłosej, więc z uśmiechem przeniósł na nią swoje spojrzenie.

- Pewnie nieźle oberwał. - Odrzekł, wycierając mokre oczy.

- ..skąd wiesz? - Zapytała, mierząc go podejrzliwym wzrokiem.

- Koleżanko, za długo już obok siebie mieszkamy. Zdążyłem cię już co nieco poznać.

- Ach tak?.. - Spojrzała na niego z cwaniackim uśmieszkiem który z jakiegoś powodu dodawał jej uroku. - To jak mam na imię Sherlocku?

Właśnie miał odpowiedzieć, gdy głos ugrzązł mu w gardle. Nie powie przecież jej prawdziwego imienia, bo wyjdzie na jaw że odkrył jej tajemnicę, a co gorsza, szperał w jej pokoju. Nie mówi się czegoś takiego dziewczynom bo za każdym razem wariują. Dla nich pokój jest jak telefon. To rzecz święta od której trzeba się trzymać z daleka! Skąd on to wie? No przecież mieszka ze swoim bratem a on do normalnych nie należy!

- Maja. - Spojrzał na nią, jednak jedyne co odczytał z wyrazu jej twarzy to zdziwienie. To właśnie tak nazwał ją Kastiel wtedy podczas spotkania na schodach, więc widocznie tak mu się z jakiegoś powodu przedstawiła.

- Cholera, zgadłeś. Może mi jeszcze powiesz że masz Death Nota w kieszeni? - Zażartowała, a na jej twarzy pojawiła się dziwna ulga.

- Nie, nie mam go w kieszeni. - Odparł poważnym tonem, przyglądając się jej. - Mam go w pokoju! - Zawołał, wstając z ławki i rzucając się pędem przed siebie.

- Ej, zaraz, CO?! - Krzyknęła, odkładając kubek i rzucając się za nim w pogoń.

Biegli ze śmiechem przez miasto mijając przypadkowych ludzi, kierując się w stronę pensjonatu gdzie "podobno" znajdował się Dziennik Śmierci.

****

Gdy Aleksy skończył "w skrócie" opowiadać co udało mu się odkryć, spojrzał na resztę zebranych którzy wpatrywali się w niego z szokiem wymalowanym na twarzy.

- Matko, genialny temat na artykuł albo nawet powieść! - Krzyknęła wniebowzięta Peggy.

- Cóż, nie dziwię się że nic z tego nie wyszło. - Westchnął Lysander, odkładając na bok swój notes.

- A to niby dlaczego? - Wtrąciła Roza.

- Nie należało się w to wtrącać. Najlepiej pozostawić to im. - Skomentowała Kim. - Będziemy im tylko przeszkadzać.

- Racja.. - Dodała nieśmiało Wioletta.

- Matko.. co się dzisiaj z wami dzieje? Aleksy, idziemy. - Złapała niebieskowłosego za ramię i pociągnęła za sobą w stronę budek z jedzeniem.

- Nie możemy tego tak zostawić! Oni MUSZĄ się kiedyś ze sobą spotkać!

- Dobra, ja to wiem, ty to wiesz, ale oni tego nie wiedzą!

- Więc musimy coś na to zaradzić! - Krzyknęła, zatrzymując się za budką z goframi. - Masz do niej numer?

- Skoro do niej dzwoniłem to znaczy że mam. Ale na co ci?

- To już moja sprawa. Ale musimy rozegrać to ostrożnie, i bez wiedzy osób trzecich, a zwłaszcza ich!

- Hmm.. to znaczy że nie trzeba wam pomóc? - Zapytała Peggy, która właśnie pojawiła się za nimi.

- Właśnie! Też chcemy brać w tym udział! - Zaśmiała się Sofi.

- ..Co ja tu tak właściwie robię? - Zapytał Kentin, przez co natychmiast oberwał od blondynki łokciem w żebra.

- No dobra, czyli ekipę mamy! - Zawołała podekscytowana Roza.

- Masz jakiś plan?? - Dopytała z zainteresowaniem Aleksy, jednak odpowiedź była jasna, gdy tylko zobaczył błysk w oku białowłosej.

*****

- Matko, naprawdę go masz?! - Hikari z gwiazdkami w oczach wpatrywała się na trzymany w dłoniach czarny dziennik.

- No przecież mówiłem! - Odrzekł dumnie Armin, siadając na łóżku. - Niestety nie działa.

- Serio?

Otworzyła czarny zeszyt i zaczęła go kartkować. Ze śmiechem przyglądała się liście osób które miały, lub dopiero mają zginąć jakże okrutną śmiercią w męczarniach.

- Aleksy, Aleksy, Aleksy, Aleksy, Aleksy, Aleksy, Aleksy, Aleksy, Aleksy, Aleksy, Pani od matmy, Aleksy, Aleksy, Aleksy.. No, niezła różnorodność. Nie myślałam że może istnieć aż tyle przyczyn śmierci.

- Tsa.. kilka razy nieźle mi podpadł.

- Właśnie widzę. Utopienie, upadek z dachu, zlot ze schodów, wścieklizna, dżuma, zawał, potrącenie, zerwanie windy.. czego ty tu nie masz?

- Teściowej.

Słysząc to Hikari przewróciła się na ziemię płacząc ze śmiechu. Fakt, czegoś takiego nie życzyłaby najgorszemu wrogowi, no chyba że Amber. Wraz z nią śmiać zaczął się Armin, którego korzystając z okazji zrzuciła z łóżka na podłogę.

- Ała, za co? - Zapytał, nadal nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.

- Za wygląd! - Zaśmiała się, czego natychmiast pożałowała bo chłopak złapał ją i zaczął niemiłosiernie łaskotać. - P-przestań! Człowieku litości! - Zawołała, płacząc ze śmiechu.

- Nie ma mowy, najpierw przeproś. - Zażądał, nie zamierzając jej puścić.

- P-przepraszam! - Odparła między atakami śmiechu. Nikt poza jej rodzicami o tym nie wiedział, ale była bardzo podatna na łaskotki co strasznie ją drażniło. Był to jej drugi, a zarazem ostatni słaby punkt który starała się ukryć przed resztą świata.

- Nie słyszałem.. - Wyszeptał złowieszczo, łapiąc ją od tyłu.

- Przepraszam, Armin przepraszam! - Zaśmiała się, starając złapać oddech.

Gdy tylko zaprzestał czynności, z ulgą wzięła głębszy oddech by móc się uspokoić. Gdy już jej się to udało, chciała odsunąć się od chłopaka co uniemożliwiły jej jego ramiona.

- A ty dokąd? - Zapytał z rozbawieniem, wzmacniając uścisk.

- Do swojego pokoju, umówiłam się na wspólną grę ze znajomymi. Za niecałe kilka minut idziemy na bossa a ja nie wzmocniłam jeszcze nowego ekwipunku więc muszę się pospieszyć.

- Hę? A która godzina? - Zapytał, jednak spoglądając na wiszący ścienny zegar mało nie dostał zawału. - Cholera, masz rację!

Szybko puścił dziewczynę i rzucił się na swój laptop podczas gdy ona ile sił w nogach pobiegła do swojego pokoju.

Cholera, Angel/Underground się wkurzy.. - Pomyśleli oboje, logując się do swojej ulubionej gry.

****

Red_Angel: JESSST! WIEDZIAŁAM ŻE NAM SIĘ UDA! ^^

Underground: Po prostu jesteśmy boscy! *przybija piątkę*

Red_Angel: *przybija piątkę* to co? Powtórka jutro? ;)

Underground: Zawsze i wszędzie ;) PS: Jak tam mini wakacje?

Red_Angel: Całkiem znośnie, nie licząc tego że jakiś natręt się do mnie przyczepił -.- Następnym razem jak go spotkam straci zęby.

Underground: Niech tylko spróbuje się do ciebie zbliżyć a będzie miał ze mną do czynienia! >:i

Red_Angel: Dzięki, słodki jesteś ;* A jak tobie mija czas?

Underground: Całkiem znośnie. Jeszcze raz przepraszam na brata, jeśli jeszcze kiedyś będzie dzwonił zignoruj go.

Red_Angel: Spoko, przecież mówiłam że nic się nie stało. Nie gniewaj się na niego.

Underground: Ale i tak czuję się winny. Słuchaj.. sorry że to piszę ale gdybyś jednak chciała się spotkać.. ja nie uważam że to głupie.

Red_Angel: Żadnego "sorry", ani innych takich. Mamy "przynajmniej na papierze" wolność słowa więc pisz co chcesz. Ale.. słuchaj, musiałabym to przemyśleć. Boję się że po tym spotkaniu wszystko się może zawalić.

Underground: Nie jestem żadnym gościem po czterdziestce jak coś -.-

Red_Angel: Nie, nie o to mi chodziło! >///< Po prostu.. boję się. Muszę się nad tym zastanowić.

Underground: Spokojnie, rozumiem ;) Słuchaj, nie ważne co zdecydujesz, liczę że nasz kontakt się nie zerwie bez względu na wszystko. Obiecasz mi chociaż tyle?

Red_Angel: Pewnie ;) Ok, muszę kończyć robi się późno a od jutra trzeba walczyć o przetrwane. Dobranoc. 

Underground: Ok, to dobranoc :) Śpij dobrze ^^

****

Zamknęła laptopa, po czym opadła na łóżko ledwo powstrzymując rumieńce. Jak to mówią.. wystarczy jedno "dobranoc" od pewnej osoby i człowiek ma wrażenie że ta noc naprawdę będzie miła..

Westchnęła cicho, i ruszyła do łazienki wziąć długi, gorący prysznic, po którym zamierzała spać przynajmniej do południa.

****

Z uśmiechem wpatrywał się w ekran laptopa, na którym wyświetlał się komunikat o wylogowaniu dziewczyny. Lubił ją. Naprawdę ją lubił. Jednak dobijało go, że gdy ją sobie wyobrażał przed oczami miał jedynie jej avatar.

Chcąc nie chcąc odłożył sprzęt na podłogę i usiadł na łóżku wpatrując się w białą ścianę. Targały nim mieszane emocje, których nie mógł uporządkować. Musiał, po prostu musiał się komuś wygadać! Tylko komu? Chłopaki odpadają, do brata nie pójdzie, a do dziewczyn nawet nie podejdzie. Co jak co, ale są jak radar na tego typu nowiny które następnie przekazują dalej szybciej niż Internet LTE.

Zacisnął mocno zęby, a nogi same poprowadziły go do drzwi. Nie był do końca świadomy tego co robi, ale wyszedł na korytarz i zapukał do drzwi które jako jedyne nie należały do nikogo ze szkoły.

Zacisnął dłoń w pięść i zapukał. Raz. Drugi. Trzeci. Zero odpowiedzi. Miał właśnie zapukać po raz kolejny, gdy drzwi gwałtownie otworzyły się przed nim.

- Człowieku, wiesz która godzina?! - Zawołał znany mu głos, który o dziwo okazał się należeć do Hikari. Wpatrywała się w niego zdziwiona, jakby zobaczyła ducha. - Armin, co tu robisz?

- Wybacz, nie wiedziałem że to twój pokój. - Odparł, a na jego twarzy nie malowały się żadne emocje. - Pójdę już..

Podświadomie wiedział, że jest to zły pomysł. Odwrócił się by wrócić do pokoju gdy ktoś złapał go za rękę i powstrzymał od dalszego ruchu.

- Przecież widzę że coś jest nie tak. Wchodź.

Nie wiedząc czemu, postanowił jej posłuchać. Zresztą.. gorzej i tak już nie będzie. Pokój ten niczym nie różnił się od tego w którym sam mieszkał, z wyjątkiem tego że stało tu drugie nie używane przez nikogo łóżko. Usiadł na nim i dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, że dziewczyna jest zawinięta w ręcznik a z włosów skapywała jej woda. Swoim uderzaniem w drzwi najwidoczniej zmusił ją do wyjścia spod prysznica.

- Daj mi 5 minut. - Odparła, znikając za drzwiami łazienki które zamknęły się za nią z trzaskiem.

Dopiero po zniknięciu dziewczyny, na jego twarzy pojawił się ogromny rumieniec. Z jakiegoś powodu czuł się strasznie głupio widząc ją tak "ubraną". Kątem oka dostrzegł leżący na szafce laptop, kilka gier PC oraz słuchawki które zawsze nosi ze sobą do szkoły. W dalszym ciągu nie mógł uwierzyć że to jedna i ta sam osoba, ale cóż, na tym świecie wszystko się może zdarzyć.

Z rozmyśleń wyrwał go odgłos otwieranych drzwi łazienki w których stanęła rudowłosa. Ubrana była w krótkie ciemne spodenki, i tego samego koloru za dużą koszulkę z logo jakiegoś zespołu którego nie kojarzył. Podeszła do stolika i nalała do dwóch kubków pepsi które następnie mu wręczyła.

- No, to teraz opowiadaj. Co takiego się stało przez te niecałe 4 godziny że wyglądasz jakbyś odpadł na 1000000 piętrze w Ice Tower'a? - Zapytała, popijając napój ze swojego kubka.

Przez chwilę milczał wpatrując się w biały kubek, nie wiedząc od czego zacząć. W końcu wziął głębszy oddech, i po upiciu większego łyka zaczął gadać.

- Miałaś kiedyś tak że na kimś ci zależy a nie potrafisz wyobrazić sobie tej osoby?

Przez kilka sekund myślał że dziewczyna weźmie go za jakiegoś wariata, jednak ta nadal siedziała w miejscu i czekała aż rozwinie temat.

- Ja.. już naprawdę nie wiem co robić. Chciałbym się z nią spotkać ale to beznadziejny pomysł.

- Ona jest graczem, mam rację? - Zapytała ze spokojem, na co on przytaknął. - Ciężka sprawa.

- Dlatego właśnie tu siedzę. - Odparł, dopijając resztkę pepsi.

- Więc może zrób tak: wyobraź ją sobie tak jak ci się marzy. Kolor włosów, wzrost, oczy.. w ten sposób będziesz miał przynajmniej do czego wzdychać. Zawsze lepsze to niż jakiś avatar, mam rację?

Zaskoczony jej słowami patrzył jak sięga do torby i wyciąga z niej mleczną czekoladę, którą następnie połamała na kilka części i przysunęła w jego stronę.

- Jedz. Zawsze pomaga w takich sytuacjach.

Niechętnie, ale posłuchał rady Hikari. Po kilku zjedzonych kostkach humor faktycznie zaczął mu wracać, co było dla niego nie lada zaskoczeniem. Czyżby to jeden z tych dziewczęcych trików o których piszą w tych całych różowych czasopismach? Nie, nie wygląda na taką co je czyta. Poza tym, gdy był w jej pokoju nic takiego nie znalazł.

- Zapamiętaj jedno na przyszłość. Czekolada jest pocieszeniem na wszystko. Nie zadaje pytań, nie krytykuje, nie poniża. Czekolada rozumie.

Zaśmiał się cicho po raz pierwszy od dłuższej chwili. Może to że tu przyszedł wcale nie było takie złe?.. Hikari jest całkiem w porządku, i wydaje się być naprawdę szczera.

- A jak czekolada nie pomoże? To co wtedy?

Rudowłosa zjadła kolejną kostkę deseru, po czym zamyśliła się patrząc w sufit. - Wtedy "to".

Zaskoczony mało nie przewrócił się na łóżko, gdy dziewczyna niespodziewanie go przytuliła. Czuł się dosyć dziwnie.. to coś zupełnie innego niż kiedy Aleksy przytula wszystkich dookoła. Było to bardzo ciepłe uczucie, i dosyć.. przyjemne? Niepewnie odwzajemnił gest, opierając czoło o jej głowę. Poczuł przyjemny zapach pomarańczowego szamponu, który już chyba do końca życia będzie kojarzył mu się z pewną dziewczyną z włosami koloru dojrzałych pomarańczy.

Ku jego rozczarowaniu dziewczyna odsunęła się i spojrzała na niego z rozbawieniem.

- I co? Pomogło? - Zapytała, puszczając mu oczko.

- T-tak, pomogło. - Odparł, odwracając twarz na której pojawił się niewielki rumieniec.

Przegadali tak z dobre dwie godziny, do czasu aż zaczęli przysypiać. Wrócił do swojego pokoju zostawiając zaspaną dziewczynę i rzucił się na swoje łóżko, momentalnie zasypiając.

******



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top