Scenariusz

Macie. Nieco wcześniej XD =^.^=

*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*^*

(Hikari) 

- ..Dzięki, że mogłam skorzystać z łazienki. - Weszłam do pokoju Armina, wycierając mokre włosy ręcznikiem który mi pożyczył. - Wczoraj miałam szczęście, ale dziś nie mogę ryzykować.

- Nie ma sprawy. Twoja matka dalej o niczym nie wie? - Odsunął się od komputera, wskazując na stojące na biurku kubki z kakao. - Mama przyniosła nam je chwilę temu. Masz ochotę?

- Jeszcze pytasz? - Szybko odłożyłam ręcznik na łózko, i zgarnęłam kubek z biurka delektując się smakiem czekolady. Kakao jest trochę jak kanapki, cudze zawsze smakuje najlepiej. - Coś wie, ale kwestia włosów dalej jest nieco drażliwym tematem. - Upiłam kilka łyków czekoladowego napoju. - Szkoda, że wypad do kafejki nam się nie udał.

- Sama widziałaś, jakie były kolejki. Stalibyśmy dobre 20 minut a i tak później nie byłoby gdzie usiąść.

- Tsa.. - Usiadłam na łóżku, zerkając na ekran komputera. - Jak ci idzie w grze?

- Po staremu. - Rzucił okiem na widniejący czat, który co chwile ukazywał nowe wiadomości. - Nightmare kłóci się z BFF, Triven poszedł na wyprawę z Blueberry* i Teshi, Megustaa objął władzę w gildii a DeviL i Diablo urządzają jutro oficjalny pogrzeb Red_Angel.

- Co ty mówisz? - Zaciekawiona wstałam z łóżka, i podeszłam do ekranu przyglądając się wiadomościom. Faktycznie, nie kłamał.

Czat Gildii:

(...)

Diablo: To co? Jutro o 17:00? Spotykamy się całą grupą i składamy ostatni hołd osobie która na dobre przepadła wciągnięta przez realne życie!

DeviL: ..Ej, składamy się na jakieś kwiaty? Proponuję.. LILIE! 3:)

BFF: Ej, czy tylko mi zaleciało pogrzebem Underground'a? XD

Teshi: Powtarzam: BIERZ TE LILIE!! X'D

Triven: Trzeba jakoś przypieczętować tą ceremonię. Idziemy zabić jakiegoś smoka? Zawsze lubiła na nie polować.

Blueberry*: Mhm, może od razu czerwonego?

Nightmare: NIE! NIE ZABIJAJCIE IGNEEL'A! O_O

Megustaa: Jako wasz nowy szef, musze wygłosić jakąś mogę pożegnalną! ^^ ..jakieś pomysły? ;-;

(...)

- No nie, oni są nienormalni. - Zaśmiałam się, nie odrywając oczu od ekranu. - Posuń się trochę.. - Chciałam usiąść w fotelu obok niego, jednak mebel okazał się dla nas obojga za mały i ostatecznie wylądowałam na jego kolanach. - Kup większy fotel.

- Ten mi nie przeszkadza. - Wyszczerzył się, po czym wyciągnął ręce by móc dosięgnąć klawiatury przez co chcąc nie chcąc, znalazłam się w jego objęciach. - Czekaj chwilę, musze odpisać..

Czat Gildii:

Underground: No nie przesadzajcie, może kiedyś wróci? ^^

BFF: . . .

Megustaa: A ty co taki podejrzanie zadowolony? -.- Sam niedawno rozpaczałeś z powodu jej zniknięcia!

(...)

- ..Serio? - Zapytałam, zerkając na niego kątem oka.

- Ej, zostawiłaś mnie samego z tymi idiotami. Poza tym, przez ciebie nie miałem z kim chodzić na specjalne misje przez co podupadłem w rankingu! - Udał oburzonego, po czym znów zaczął stukać w klawiaturę.

Czat Gildii:

Underground: A o ile zakład, że wróci? (Kiedyś ^^)

Triven: ..Albo mi się zdaje, albo ty coś wiesz.

Megustaa: Co to za tajemnice przed szefem wszystkich szefów?! Gadać mi tu jak na spowiedzi!

Underground: No nie wiem, nie wiem.. ^^

Diablo: Ej, tylko mi tu bez takich! Ludzie, on daje "Podejrzane emotki"!!

Nightmare: Za to grozi wyrzucenie z gildii! >:(

Megustaa: EJ EJ EJ, TY JUŻ NIE DOWODZISZ!

(...)

- Armin, co ty knujesz? - Zapytałam, jednak zamiast mi odpowiedzieć po prostu uśmiechnął się tajemniczo. - ..Armin?

(Czat Gildii)

(...)

Teshi: Ej ej ej, jeśli wiesz co o mojej kumpeli to masz to zaraz wykrakać! >:/

DeviL: WŁAŚNIE! To w końcu robimy ten pogrzeb czy nie?!

Underground: Aj tam, może kiedyś wam ją oddam ^^

(...)

- Armin!

- Ej, nie krzycz mi do ucha. - Poprosił, nie zważając na mój wkurzony ton.

- Co ty im tam wypisujesz?!

- Weź wyluzuj, chcę się z nimi trochę podrażnić. Jakby nie patrzeć, właśnie uprowadziłem i przetrzymuję u siebie jedną z najbardziej lubianych osób w grze! Daj mi się tym nacieszyć. - Poprosił, a ja pomyślałam... że to może nawet nie głupi pomysł? W końcu, co jak co, ale wkurzać ludzi to ja lubię!

- No dobra, pisz.

Nie trzeba było go dwa razy prosić. Zaraz zaczęliśmy przeglądać spam który zaserwowali nam przez tą niecałą minutę.

Czat Gildii:

(...)

Teshi: ..ŻE CO?!

Diablo: Ludzie, on chyba zaczyna bredzić! O_O

DeviL: Z takich rzeczy się nie żartuje!!

Megustaa: Przestań się wydurniać -.-

(...)

- ..Daj mi to na chwilę. - Poprosiłam, przejmując władzę nad klawiaturą.

- Co robisz? - Zapytał, zaplatając ręce wokół mojej talii i opierając głowę na ramieniu by móc lepiej widzieć ekran komputera. Odchrząknęłam, chcąc zwrócić mu jakoś uwagę na tego typu zachowanie. - No weź, tak mi wygodniej.

W odpowiedzi jedynie przewróciłam oczami, czując jak serce wali mi w klatce piersiowej. Modliłam się w duchu, żeby tylko tego nie poczuł.. to było naprawdę niezręczne! Szybko zaczęłam wbijać tekst na klawiaturze, chcąc jakoś odwrócić swoją uwagę od jego zachowania.

Czat Gildii

(...)

Triven: Mówię wam, serio w końcu oszalał.

Underground: Ohayo ludzie! =^.^=

Megustaa: . . .

BFF: ..Serio? -.-

Diablo: Człowieku, weź się ogarnij.

DeviL: Aż przykro na ciebie patrzeć.

Blueberry*: Nie pogrążaj się. Już i tak wiemy, że coś z tobą nie tak.

Underground: Wszyscy to wiedzą, tylko nie on ;)

(...)

- ..No wiesz?

- Cichaj tam. - Szybko wróciłam do pisania.

Czat Gildii:

(...)

Underground: Wszyscy to wiedzą, tylko nie on ;)

BFF: Człowieku. Serio. Przestań.

Nightmare: Nie rób z siebie ofiary większej niż jesteś XD

Underground: Dobra. Ludzie, ale serio, to ja, Red_Angel! Idiota siedzi obok XD

(...)

- ..Ładnie to tak zmyślać? - Zapytał, lekko mną podrzucając.

- S-spadaj! - Trąciłam go łokciem, starając się ignorować jego śmiech. Jak on mnie zaczynał denerwować!...

- Tak przy okazji..

- CO?!

- Zdaje mi się, czy użyłaś mojego szamponu?

Po tych słowach momentalnie poczułam jak twarz zaczyna mi płonąć. Nie mógł zachować tego spostrzeżenia dla siebie?!

- Nie mogłam znaleźć innego, weź się odczep!

Czat Gildii:

(...)

Triven: SKANDAL!

Megustaa: Cicho, ludzie! Dajmy mu/jej szansę. Niech Angel udowodni że Ona to Ona!

Bff: ..No ok.

DeviL: Niech będzie.

Blueberry*: Jestem za.

Underground: Ok. Pamiętacie ten dzień, gdy Underground był odcięty od neta a my w tajemnicy wybraliśmy się na walkę drużynową z gildią numer #1?

Diablo: O~O KTO WYGADAŁ?!

Teshi: KTÓRY TO KABEL?!

Underground: -.- ...

(...)

- ŻE JAK?!

- A myślałeś, że jak inaczej przez te dwa dni udało nam się podskoczyć o osiem miejsc w rankingu? - Zapytałam, nie mogąc się powstrzymać przed triumfalnym uśmieszkiem który sam cisnął mi się na usta.

- Zdrajcy!..

- To był pomysł Diablo, jestem niewinna!

Czat Gildii:

(...)

Underground: Ludzie, co wy? Dalej nie wierzycie? -.-

DeviL: Jeszcze jedna, ostateczna próba!

BFF: Bo zawsze istnieje prawdopodobieństwo, że mamy kreta >:/

Diablo: ...

Teshi: Oto Pytanie! "Jak podczas jednej z naszych prywatnych rozmów przezwałyśmy Undergrounda?"

Underground: ..Serio?

Nightmare: Co, zatkało? Koniec maskarady?

Triven: He he he..

Underground: No, niech ci będzie.. *Bierze wdech* "Klakier". "Biega na ślepo po planszy a i tak zawsze figę z tego ma." A Diablo "Gargamelem", bo to kumple.

(...)

- ..Serio? "Klakier"?

- Dziewczyńskie rozmowy, tego nie ogarniesz. Sama nie wiem jakim cudem tamta rozmowa obrała takie tory.. a gadałyśmy przecież o polityce!

Czat Gildii:

(...)

Diablo: NO WIESZ?! ŻEBY MNIE W TO MIESZAĆ?!

Teshi: LUDZIE! TO NASZA ANGEL! *-*

DeviL: Angel?! Serio?! 0_0

BFF: "ono żyje.. ONO ŻYJE!!"

Blueberry*: Zaraz, ale skoro to ona, to znaczy..

Triven: . . .

Nightmare: . . . . . .

Teshi: TY ZWRODNIALCU ODDAWAJ NAM NASZĄ ANGEL!!

BFF: Ukradł nam ją w realu?! O_O LUDZIE, KONIEC ŚWIATA!!

Megustaa: ZA TO GROZI SĄD WOJENNY!!

(...)

- Ok, wierzą. Oddawaj klawiaturę. - Na powrót przejął swoje konto, które nawiasem mówiąc opanowała niezła burza.

Czat Gildii:

(...)

Bff: ALE JAK TO MOŻLIWE?! Klakier! Zaraz się nam tłumacz!!!

Underground: Ej, tylko nie Klakier -.- Kojarzycie może nową sąsiadkę zza płotu? ^^

Teshi: Tą, która wytrzepała ci picie na głowę? Mielibyśmy o tym zapomnieć? XD

Blueberry*: ..no nie gadaj O_O

Megustaa: Ej, ale serio? X'D

Nightmare: ten świat jest ZDECYDOWANIE za mały -.-

BFF: ANGEL! JEŚLI TO CZYTASZ DALEJ CZEKAMY Z TYM POGRZEBEM WIĘC SIĘ TAM STRESZCZAJ! X"D

Underground: ..W sensie jej czy moim??

Devil: A jak myślisz? 3:)

(...)

- ..I na tym drodzy państwo kończymy zabawę na dziś. - Kliknięciem myszki wyłączył przeglądarkę, jednocześnie opuszczając grę i naszych internetowych przyjaciół. - ..Choć z drugiej strony ciekawe, o czym teraz gadają.

- Nie mam pojęcia, dowiemy się przy następnym logowaniu. - Przeciągnęłam się, chcąc rozciągnąć nieco zdrętwiałe mięśnie. - Musze się zbierać, Roza pewnie już siedzi u mnie w salonie i pochłania ciastka które ostatnio kupiłam..

- Pragnę zwrócić uwagę, że Aleksego jeszcze nie ma. A zobacz która godzina. - Włączył ekran telefonu, który jakimś magicznym cudem wskazał godzinę 16:34. - Nie trzeba być Sherlockiem, żeby się domyśleć gdzie właśnie siedzi.

- O matko.. - Westchnęłam, wstając z jego kolan.- Chyba nie przeżyję tego wieczoru. Będę martwa. Skończę jako zimny trup.

- Przynajmniej w gildii masz zapewniony wyniosły pogrzeb. - Zażartował, wstając z fotela i rzucając we mnie ręcznikiem. - Idź wysusz głowę, z mokrymi włosami nie puszczę cię na mróz.

- Gadasz jak moja matka. - Odparłam, składając złapany ręcznik w kostkę. - Gdzie masz jakąś suszarkę?

- Chyba Aleksy ją wziął, zaraz ci przyniosę. - Wyszedł szybko z pokoju, zabierając przy okazji ręcznik który odniósł do łazienki. Korzystając z wolnej chwili, podeszłam do biurka na którym leżał jego telefon i wcisnęłam pierwszy lepszy przycisk by zobaczyć tapetę ustawioną jako blokadę telefonu.

- Co za idiota.. - Mimo wszystko nie mogłam powstrzymać uśmiechu na widok zdjęcia, które zrobił wtedy w schowku woźnego.

**

- (.. )masz może latarkę w telefonie? Zapomniałam naładować komórkę i padła mi na historii.

- Tsa, czekaj chwilę.. EJ! - Zawołał, kiedy szybkim ruchem zabrałam mu urządzenie z ręki. Na szczęście nie było ono zablokowane hasłem, więc szybko odblokowałam ekran. Jednak gdy tylko miałam przejść do menu, zwróciłam uwagę na jego tapetę.

- To fotka z tamtej imprezy? - Zapytałam, w chwili gdy Armin odebrał swój sprzęt. Zaskoczona zerknęłam na rozbawionego chłopaka, gdy nagle oślepił mnie blask flesza.

- Tak, i teraz mam kolejną do kolekcji. - Odrzekł dumnie, pokazując mi fotkę. - Chyba ustawię jako wyświetlacz..

- O nie kołku, zapomnij!

**

- Ładnie to tak grzebać ludziom w telefonie? - Armin zabrał mi urządzenie z ręki, i wręczył ciemną suszarkę do włosów. - Po Eiko bym się jeszcze spodziewał, ale po tobie? 

- Jak myślisz, kto ją tego nauczył? - Zapytałam, siadając na łóżku by móc wreszcie wysuszyć mokre włosy. - Gdyby nie ja, pewnie siedziałaby teraz przy książkach albo w kawiarni z jakimiś sztywniakami z liceum. 

- A przez ciebie pewnie włóczy się teraz po mieście i obściskuje z Minoru. - Zażartował, na powrót siadając przy biurku i otwierając maila. Słysząc jego komentarz sięgnęłam po najbliższą poduszkę, i strzeliłam mu head-shota w tył głowy za wygadywanie głupot. 

- Jeszcze jeden taki tekst i poszybuje książka. 

- Najpierw jakąś znajdź. Przypominam o naszym zakładzie!

- Oj zamknij się. 

Wyłączyłam urządzenie, i rozczesałam palcami włosy które następnie zgarnęłam za ucho spinając w niskiego, bocznego kucyka. Z ciekawości podeszłam do niego, i zajrzałam przez ramię by podejrzeć treść wiadomości której czytał. 

- Co to jest? - Zapytałam, starając się rozszyfrować dziwne brzmiące zdania, które jednak wydawały się dziwnie znajome. 

- Pan Borys przysłał nam scenariusze na maila, żeby aktorzy mogli wcześniej zaznajomić się z tekstem. Ledwie rzuciłem okiem a już mam dosyć.. sama zobacz ten fragment! 

W grze tu nienawiść wielka, lecz i miłość.

O! wy sprzeczności niepojęte dziwa!

Szorstka miłości! nienawiści tkliwa!

- Kto to wymyślał?! 

- Podobno Szekspir. - Ledwie. Dosłownie mało brakowało, a popłakałabym się ze śmiechu słysząc jego recytację! Przypominało to zdołowanego człowieka, który próbuje na odczep ubłagać niebiosa o jakikolwiek sens w życiu. - A kojarzysz Scenę Piątą? Biedna Sofi.. a Kentin chyba cię za to zabije!

- Ech, nawet mi nie mów! Borys chyba oszalał z tym przydziałem ról, czemu padło na mnie?! ..Czekaj, co się tam dzieje? 

Z rozbawieniem patrzyłam jak przewija scenariusz w dół, aż w końcu trafia na dialog Julii z Romeem.

- .. Całują się?! 

- W zasadzie, on ją. - Poklepałam go pocieszająco po ramieniu. - Wpadłeś kolego.. miło było cię znać. 

- Nie pocieszasz.

- ..Jak zginiesz, mogę wziąć twoje gry? 

- O nie, tego ci nie oddam! - Obrócił się na fotelu, i pomimo szybkiej reakcji z mojej strony zdążył złapać mnie za rękę uśmiechając się przy tym cwaniacko. - Mam cię.

Wtem, do głowy wpadł mi głupi pomysł. 

- Mości pielgrzymie, bluźnisz swojej dłoni,

Która nie grzeszy zdrożnym dotykaniem;

Jest–li ujęcie rąk pocałowaniem,

Nikt go ze świętych pielgrzymom nie broni!

Gładko uwolniłam dłoń z jego uścisku, odchodząc kilka kroków. Posłałam mu wyzywające spojrzenie, przez co spojrzał na mnie zaskoczony jednak szybko zorientował się o co mi chodzi, i spojrzał na ekran komputera

- ..Nie mają–ż święci ust tak jak pielgrzymi? - Zapytał, wstając z fotela i podchodząc do mnie. 

Mają ku modłom lub kornej podzięce. - Zaplotłam ręce na piersi, ciekawa jak długo damy radę ciągnąć tą scenę. 

- Niechże ich usta czynią to co ręce; Moje się modlą, przyjm modły ich, przyjmij. - Wyrecytował podchodząc bliżej, a ja zaczęłam wyczekiwać chwili, gdy zapomni tekstu lub sytuacja go przerośnie. Przypominało to trochę grę w Pocky. Kto się zawaha, przegrywa.  

- Niewzruszonymi pozostają święci, Choć gwoli modłów niewzbronne ich chęci. - Odparłam z przekorą.

Mimowolnie spojrzałam w jego duże, niebieskie oczy w których pojawiła się iskra. Widywałam ją już wielokrotnie, podczas naszych wspólnych rywalizacji a pojawiała się w chwili, gdy był całkowicie pewien zwycięstwa. Ale nie ma takiej opcji, przecież go znam. Nie odważy się.

- Ziść więc cel moich, stojąc niewzruszenie. I z ust swych moim daj wziąć rozgrzeszenie.

Gdy zdałam sobie sprawę z tego co się dzieje, było już za późno. Odsunął się ode mnie, mimo to nadal czułam dotyk jego ust które choć tylko na chwilę, i tak zetknęły się z moimi. Słowa utknęły mi w gardle, a w głowie panował totalny bajzel. Ten kretyn naprawdę to zrobił?!?! 

- Wygrałem! - Zawołał, z ogromnym wyszczerzem na twarzy. Wyglądał, jakby zupełnie się nie przejął tym, co właśnie zrobił i po prostu rozsiadł na łóżku jakby czekając aż w końcu raczę zejść na ziemię.

- T-TO NIE FAIR! Zrobiłeś to specjalnie! 

- Tak, i co mi zrobisz? - Zapytał, ze swoim charakterystycznym uśmieszkiem. - Zapomniałaś tekstu, szach-mat. 

- NIC NIE ZAPOMNIAŁAM! Moje więc teraz obciąża grzech zdjęty!! 

- Z mych ust? O! grzechu, zbyt pełen ponęty! Niechże go nazad rozgrzeszony zdejmie! Pozwól..

- STOP! - Odruchowo złapałam pierwszą z brzegu grę, zasłaniając sobie twarz w obronnym geście. W odpowiedzi usłyszałam, jak zwija się ze śmiechu na łóżku rozbawiony moją reakcją którą sam sprowokował! 

- KRETYN! IDIOTA! NIECH CIĘ TARTAR POCHŁONIE!!! 

- Mówiłem ci już, że uroczo się denerwujesz? 

- C-CICHO!! WCALE SIĘ NIE DENERWUJĘ!

- Och, czyżby? - Podparł się na łokciach, i rzucił mi prowokujące spojrzenie. - Kontynuujemy scenę? 

- Nie ma mowy! I do twojej wiadomości, to nawet nie był prawdziwy pocałunek kretynie! 

- Oczywiście, że nie. Chyba, że chcesz. 

- Nie, dzięki! - Usiadłam w fotelu, strzelając focha. - Ładnie to tak całować niespodziewanie koleżanki?

- Zwycięstwo ponad wszystko, czyż nie? - Odpowiedział pytaniem na pytanie, a najgorsze w tym wszystkim było to.. że do cholery miał rację. Sama przecież w podobny sposób pocałowałam Kastiela podczas Gry w Króla.. Cholera, jaki ja przykład dookoła daję?! Teraz się to na mnie mści!

- Kretyn. 

- I tak mnie lubisz. Ale teraz przynajmniej wiemy, że nie dałabyś rady zagrać Julii. Masz na to za słabe nerwy truskaweczko.

- Pff.. zdziwiłbyś się. I żadna TRUSKAWECZKO frajerze! 

- Albo "truskaweczka", albo "pomidorek". Twój wybór. A co do sztuki.. - Wstał z łóżka, a gdy zauważyłam jak podchodzi do komputera natychmiastowo ewakuowałam się z fotela i udałam na drugi koniec pokoju chcąc dać mu jasno do zrozumienia, że jestem na niego zła. 

- Gdybyś miała grać ze mną główną rolę, wprowadziłbym nieco więcej zmian w scenariuszu. Na przykład.. - Zaczął zapisywać coś w mailu, jednak z tej odległości nie potrafiłam odczytać co takiego znowu knuje. - Voila.

- "Dwa skłócone Rody: Capuletti i Monteki. Julia, w tajemnicy przed rodziną okrada oba skarbce i oddaje biednym ludziom którym bezpodstawnie zabrano cały dobytek. Romeo, który chce odzyskać skarby skradzione jego rodzinie udaje się na bal do Capulettich gdzie odkrywa sekret dziewczyny.." 

- Czy mi się zdaje, czy to zalatuje nieco "Robin Hoodem"? - Zapytałam, ostatecznie podchodząc nieco bliżej by móc przeczytać tekst. 

- Wioletta coś mi ostatnio wspominała, że ktoś na niego głosował. - Wzruszył ramionami, na co wymownie przekręciłam oczami. Jasne, udawaj, że nie wiesz kto. 

- No dobra, a co z dalszą częścią? Nie zapominaj o Ojcu Laurentym, i całej reszcie towarzystwa. 

- Miałbym zapomnieć? Otóż..

"(...) ..Julia pracuje na zlecenie Ojca Laurentego, który donosi jej o stanie mieszkańców miasta i doradza w sprawie dalszych poczynań. Jest on zarazem znajomym Romea, który prosi go o radę w kwestii dziewczyny. Tymczasem nienawidzący Montekich Tybalt też chce złapać złodzieja, jednak podejrzewa iż jest to jeden z członków drugiego rodu."

- No dobra, Einsteinie. Uznajmy, że to wypali. Co zatem robią Merkucjo i Benvolio? Twoi "koledzy"?

- Hmmm.. - Zamyślił się na chwilę. - Będą od początku w bandzie Ojca Laurentego, ale nie będą się tym chwalili kumplowi. W końcu, współpracują z konkurencją! 

- W sensie, Julią?.. A, no tak. Skłócone rody. Ok, a Parys?

-  Nie ma nic do tego, Julia po prostu wpadła mu w oko. A gdy dowiaduje się o Romeo, wyzywa go na pojedynek podczas którego ginie z jego ręki! - Wyraźnie zadowolony zaczął zapisywać swój pomysł, a ja naprawdę zaczęłam się bać o Kentina.. 

- A to nie miało być tak, że ginie Merkucio? 

- Jeden trup w te czy we w te?.. - Zaśmiał się. - Dramat to dramat!

- Dramatem jest ten twój scenariusz.. - Westchnęłam, przyglądając się jego dalszym zapiskom. - ..Jak to się właściwie kończy? 

Nim doczekałam się odpowiedzi, minęło trochę czasu podczas którego chłopak jak w transie zapisywał swoje pomysły, co chyba musiało się mu spodobać. 

Gdy w końcu skończył, odsunął się od komputera i dumą zaczął recytować swoje dzieło. 

- "Na końcu przedstawienia, gdy oba rody wyniszczają się nawzajem w wielkiej bitwie, skazany wcześniej na wygnanie Romeo wraca po Julię, a gdy dowiaduje się o jej "śmierci" wyzywa na pojedynek Parysa z zamiarem zabicia go w ramach zemsty." Nie było tego potajemnego ślubu, Aleksy nie będzie miał tej satysfakcji. "Gdy Parys upada ranny, pojawia się Julia która na widok Romea" który nawiasem rzecz ujmując ocalił ją biorąc na siebie całą winę + zabicie Tybalta, "wpada w jego ramiona i.. "  kontynuacja sceny Piątej. 

- Ty chyba sobie żartujesz. - Pokręciłam głową, nie wierząc w to, co właśnie wymyślił. - Serio jesteś idiotą. I widzę, że nieco pozmieniałeś.

- Jeszcze jedno takie słowo, i w następnej scenie opiszę noc przedślubną Romea i Julii. A może już opisałem?.. - Na jego twarzy malował się cwaniacki uśmieszek, który gdyby nie zaistniałe okoliczności na pewno by mnie teraz rozbawił.

- Nie zrobiłeś tego. 

- Skąd wiesz? 

- Nie jesteś aż takim kretynem. 

- Chwilę temu mówiłaś coś innego. 

Tego było już za wiele. Natychmiast rzuciłam się w stronę komputera z zamiarem usunięcia tekstu, a gdy tylko złapałam myszkę on uczynił to samo przez co wywiązała się miedzy nami walka w której na moje nieszczęście, ON wygrywał! 

- Usuń to kretynie, cokolwiek tam zapisałeś woła o pomstę do nieba! 

- O nie kochana, moje pliki, moja sprawa! 

Zaczęliśmy się między sobą przepychać, aż do momentu gdy popchnął mnie mocniej na biurko przez co moja ręka wylądowała na klawiaturze wciskając pierwsze lepsze przyciski. Zaprzestaliśmy dalszych przepychanek a spojrzenia nas obojga przeniosły się na ekran, a konkretnie na okienko informujące nas o wysłaniu wiadomości. 

- O cholera... 













Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top