"Po prostu przyjdź.."
(Hikari)
Weszłam do domu, zawieszając na wieszaku swoją ukochaną kurtkę która choć nie dawała mi tyle samo ciepła co mój najukochańszy kaloryfer, skutecznie ochraniała mnie przed największym wrogiem ludzkości. Tym piekielnym, nienawistnym zimnem którego tak szczerze nie znoszę!
- Hikari? Co ty tu robisz? - Zapytała mama, wchodząc na korytarz. - Zapomniałaś o swoim szlabanie?
- Skoczyłam do sklepu po składniki na śniadanie, tyle chociaż mogę załatwić, prawda? - Zapytałam, podnosząc wyżej reklamówkę z produktami zakupionymi w pobliskim markecie. - Jakby nie było, to ja odpowiadam za dzisiejszą kuchnię.
Minęłam zaskoczoną mamę, i powędrowałam przez salon prosto do kuchni gdzie wzięłam się do pracy modląc w duchu, by przypadkiem nie zaczęła węszyć. Gdyby zorientowała się, że przez pół nocy nie było mnie domu koniec z moją jako taką wolnością, i musiałabym się przywitać z rygorem na miarę szkoły wojskowej. A nie przeżyłabym wstawania dzień w dzień o szóstej! To jeszcze nawet nie jest dzień!
No więc, jak to się stało, że nasze obrady wojenne trwały aż do.. jakieś dwie godziny temu? Wspólnie ustaliliśmy, że nie warto ryzykować i najbezpieczniej będzie jak przenocuję w hotelu w którym zatrzymali się Eiko i Monoru. Oczywiście planowaliśmy przegadać całą noc, ale w którymś momencie mimowolnie odleciałam i biedacy musieli mnie obudzić. Niestety.. nie obeszło się bez garnka wody który był pomysłem tego kretyna Minoru, za który teraz przyszło mu odpokutować w dosyć bolesny sposób. Kretyn. Tak więc, jakimś cudem wstałam bladym świtem. O siódmej! I powędrowałam do marketu by załatwić sobie jakieś wiarygodne alibi. Proste? Proste.
Niestety, coś było nie tak. Dosłownie czułam, jak mama wlepia we mnie to swoje dziennikarskie spojrzenie starające się doszukać jednej, jedynej prawdy niczym Detektyw Conan w anime.
- Coś się stało? - Zapytałam, szukając w kredensie jakiejś w miarę dobrej patelni.
- Wiesz.. to dosyć niespotykane żebyś sama robiła śniadanie. Zwykle w soboty śpisz do jedenastej minimum.
- Nie mogłam spać, dręczyły mnie koszmary o naszym wczorajszym obiedzie. Tamagoyaki?
- Z OGROMNĄ CHĘCIĄ. Chyba powinnaś mieć częściej takie koszmary, skoro mają się kończyć pysznym śniadaniem.. - Uśmiechnęła się pod nosem, na co rozbawiona przewróciłam oczami przeszukując lodówkę w poszukiwaniu składników. - A tak przy okazji, tylko mi jest dziś tak wyjątkowo zimno? Chyba powinnam podkręcić kaloryfery..
Momentalnie zamarłam, mało nie upuszczając na ziemię opakowania jajek które szybko odłożyłam na blat kuchenny, po czym jak jeszcze nigdy wyprułam po schodach do swojego pokoju. Jak mogłam zapomnieć?! Okno!
- Hikari, coś się stało?
- Zaraz wracam, zostawiłam włączony laptop na kołdrze! - Zawołałam, zatrzaskując za sobą drzwi od pokoju który przez te kilka godzin zmienił się w istną lodówkę. Było zimno jak cholera, a na w niektórych miejscach szyba zdołała się nawet oszronić! Zatrzasnęłam okno, z niedowierzaniem przyglądając obłoczkom pary towarzyszącym się podczas każdego mojego oddechu. - Jasna cholera...
- Na pewno wszystko dobrze? - Zawołała mama, wyraźnie zaniepokojona moim zachowaniem.
- Tak, już idę! Minutka!
Musiałam szybko cos zrobić z tym mrozem, zanim wszystko by się wydało i mama poskładałby fakty. Co jak co, ale w tego typu puzzlach była niezła.
I wtedy mnie olśniło. Z miejsca zanurkowałam pod łóżko, wyciągając spod niego wszystkie pudła których zawartość nie pomieściła mi się po szafkach itp.
- No dalej.. gdzie jesteś?.. - Odparłam pod nosem, opróżniając kartony z ich zawartości. - Pfff... Zeszyt..zeszyt..jakaś figurka..ołówki..Servamp..One Piece..Psycho Pass..stara kartkówka.. o, landrynki! Przebranie ducha z piwnicy..podręcznik do matmy..sztuczna krew..no gdzie to jest?! O, czerwona marynarka Minoru. To tu się podziała..
- Hikari!
- Dwie minutki!
- Szukasz czegoś?
- ..Telefonu! Możesz zadzwonić?
- Tak, już dzwonię.
Cholera cholera cholera cholera!.. JEST!!!
W chwili gdy rozbrzmiał dźwięk mojej komórki, wyciągnęłam z dna pudła ukryty pod jakimiś ubraniami mój kochany mini piecyk na prąd.
- Znalazłaś?
- Tak, dzięki! - Zawołałam, podłączając go do prądu i ustawiając na najwyższą moc. O tak, jak ja kochałam to ciepełko!.. Nie wspominając o tym, że przez siedzenie tu przemarzłam do szpiku kości! Najszybciej jak umiałam wybiegłam z pokoju i wróciłam do kuchni by skończyć przygotowywanie śniadania.
**********
(Armin)
- Armin, tylko nie zapomnij pozmywać naczyń! - Zawołała mama, która zapewne znowu przeszukiwała soją torebkę w poszukiwaniu kluczyków od samochodu. Nigdy nie rozumiałem, dlaczego nie odkłada ich na to samo miejsce skoro dzień w dzień ma problem z ich znalezieniem, ale ile razy próbowaliśmy rozmawiać z nią na ten temat udawała, że nie wie o co nam chodzi.
- Nie zapomnę. Nawet jakbym chciał. - Odparłem, sięgając po telefon w którym wyświetliła mi się nowa wiadomość.
- Oho, czyżby nasza sąsiadeczka się za robą stęskniła? - Zapytał Aleksy, który jak na złość musiał siedzieć naprzeciwko i zajadać już z chyba drugą miskę swoich ulubionych kolorowych płatków. Wspominałem kiedyś, że nie daje mi spokoju? Odkąd o wszystkim wie jest znacznie gorzej niż było. Nic nie można zrobić ani powiedzieć, a ten już wyszukuje albo rzuca jakieś przeklęte dwuznaczności. Co takiego musiałem zawinić w poprzednim wcieleniu że pokarało mnie takim bratem?
- Fałszywy alarm, to tylko.. Nataniel? - Sam byłem zaskoczony, widząc SMS-a od przewodniczącego.
- Oho, czyżbyś zapomniał o jakimś projekcie do szkoły?
- To był jakiś projekt? - Odparłem, ignorując jego jakieś tam słowa które puściłem mimo uszu.
Od: Przewodniczący:
Hej, mam sprawę związaną z dniami otwartymi ale będziesz musiał mi pomóc. Napisz jeśli będziesz miał czas w południe, wtedy wszystko obgadamy.
Na wszelki wypadek przeczytałem wiadomość jeszcze dwa razy, zastanawiając się czy aby na pewno nie pomylił numerów telefonu. Co ja miałem do dni otwartych? To nie moja działka, nie jestem nawet w samorządzie więc dlaczego miałbym mu pomagać?
Do: Przewodniczący:
No dobra, około 14:00 może być?
Sam nie wiem dlaczego odpisałem. Może to dlatego, żeby zobaczyć jego minę gdy zorientuje się o swojej pomyłce? O tak, to byłoby warte obejrzenia.
W końcu sprzątnąłem naczynia ze stołu, łącznie z niedokończonymi płatkami Aleksego nie zważając na jakiekolwiek jego słowa sprzeciwu. Z rozbawieniem przyglądałem się jego zrozpaczonej twarzy gdy zawartość miski wylądowała w zlewie wraz z tymi wszystkimi konserwantami i sztucznymi barwnikami nie wspominając już o co najmniej kilogramie cukru zawartych w tych drobnych niby zdrowych płatkach.
- Zdecydowanie za dużo czasu spędzasz z Hikari! - Krzyknął wybiegając z kuchni, jednak mimo to zgarnął po drodze całe opakowanie tych kolorowych przekleństw.
- Chyba właśnie na tym ci zależy, prawda? - Zawołałam, wkładając wszystko do zmywarki by nie musieć męczyć się z tym wszystkim ręcznie. W końcu na coś mamy tą technologię.
Gdy tylko zamknąłem urządzenie, mój telefon po raz kolejny zawibrował informując o nowej wiadomości. Spodziewałem się odpowiedzi od Nataniela, jednak tym razem była to wiadomość od Nyan-chan, czy może raczej Eiko, którą w ten sposób zapisałem w kontaktach. Nie mam pojęcia dlaczego Minoru tak ją przezywał, ale jakoś zapadało w pamięć.
Od: Nyan-chan
Ohayo! Mam ważną sprawę! Dasz radę spotkać się za dajmy na to.. 2 godzinki? To jest MEGA ważne!
Do: Nyan-chan
Ok, możemy spotkać się w parku jeśli nie masz nic przeciwko.
Wysłałem wiadomość, zastanawiając się o co może jej chodzić. Jeśli nie zajmie to zbyt długo, po tej rozmowie mógłbym od razu spotkać się z Natanielem i w ten sposób upiekłbym dwie pieczenie na jednym ogniu bez potrzeby co chwilowego wychodzenia z domu. Po co sobie niepotrzebnie komplikować życie?
********
(Hikari)
- Nie, nie, to też nie.. a TO ZDECYDOWANIE NIE. - Kolejna bluzka wylądowała na łóżku po jakże bolesnym odrzuceniu z mojej strony. Nigdy nie miałam problemu z ubraniami, zwyczajnie brałam pierwsze co trafiło mi w ręce ale teraz nie mogłam ubrać się jak do szkoły! Jak na złość, wszystkie moje ubrania które zwykle zakładałam na imprezy w Tokyo gdzieś zniknęły i nie mam się w co ubrać! To przez zabieranie ciuchów chłopakom. Przeklęta karma!
- Hikari, wychodzę na chwilę do znajomej! Wrócę wieczorem!
- Ok, baw się dobrze! - Zawołałam, rzucając kolejną rzecz na podłogę. Przynajmniej mama gdzieś wyszła.. Ale to nie rozwiązało mojego najważniejszego problemu!
- No dobra.. baz spiny. Jest dobrze. W sensie, nie jest, ale mogło być gorzej.
Krążyłam tak po pokoju niczym myszoskoczek w kołowrotku, dopóki nie usłyszałam odgłosu gotującej się w kuchni wody. Doprawdy.. na co stawia czajnik na gaz skoro i tak wychodzi?! Szybko zbiegłam po schodach, zastanawiając się co zrobiłaby w takich chwilach gdyby mieszkała sama. No cóż, zapewne spopieliłaby kilka mieszkań. A to o ojcu mówi, że jest tym nieodpowiedzialnym.. kiedy w końcu do niej dotrze, że współdzieli z nim tę winę? Chcieli córkę? To mają. Wychować jej na jako takiego człowieka nie było łaska?
Weszłam do kuchni wyłączając gaz, a że akurat byłam na parterze postanowiłam przy okazji wymienić wodę moim kochanym zwierzakom którym ostatnio poświęcałam zdecydowanie za mało czasu. Gdy tylko otworzyłam klatkę i sięgnęłam do środka po poidło, niemalże natychmiast Fumi wskoczyła mi na rękę i zaczęła wspinać po rękawie w stronę ramienia.
- Ej ej ej, Fumi, spokojnie. - Poprosiłam, jednak ta jak na złość zaczęła łaskotać mnie swoimi wąsikami. - Słuchaj, obiecuję że się z tobą pobawię ale dziś jeszcze musze popracować.
- BU!
- KYAA! - Krzyknęłam, upuszczając poidło na podłogę a i przy okazji sama mało nie padając na zawał. Cały salon wypełnił dobrze mi znany śmiech, który miałam ochotę uciszyć raz, na zawsze. - MINORU TY KRETYNIE NIEWYDARZONY CO TY TU ROBISZ?!
- Już myślałem że ta twoja mama nigdy nie wyjdzie. Przy okazji, radzę wymienić zamki te są strasznie tandetne.
- Pogadam o tym z matką. Co tu robisz? Poza przyprawianiem ludzi o zawał? - Szybko włożyłam Fumi do klatki, i poszłam do kuchni po ścierkę do wytarcia podłogi. Przynajmniej poidełko nie pękło..
- Cóż, pewne myszki doniosły mi że masz problem. Ale nie martw się, dobra wróżka przybyła by pomóc ci z twoim problemem i zabrać na wyśniony bal!
- ..A po ludzku?
- Masz tu ubrania na wieczór od Eiko. - Podał mi reklamówkę, w której znajdowało się kilka podejrzanie wyglądających pudełek.
- Skąd mogłaby wiedzieć, że mam problem z ubraniami? - Zapytałam, biorąc od niego "przesyłkę" do której miałam pewne wątpliwości. - Jeśli to jakaś sukienka, idę w ubraniach matki.
- Mnie nie pytaj, zabroniła mi tego dotykać pod groźbą przefarbowania włosów na zielono. A dobrze wiesz, że jest do tego zdolna.
- Tsa.. biedny Taki.
- Na szczęście miał swój kask. No, ja już muszę lecieć nie można zostawiać Nyan-chan samej, nie wiadomo co jej strzeli do głowy. - Już miał iść, gdy złapałam go za kołnierz pociągając do tyłu tak, że mało nie wywalił się na podłogę.
- A podłogę kto wytrze?.. - Zapytałam, wciskając mu do ręki ścierkę. - Nabałaganiłeś, sprzątasz.
- Hę?! Przecież to ty rozlałaś wodę!
- Garnek z wodą niczego cię nie nauczył?..
Tak jak się spodziewałam, wystarczyło tych kilka słów by zachęcić go do współpracy. Momentalnie wziął się do pracy, podczas gdy ja przyglądałam się temu wszystkiemu z góry nie kryjąc przy tym satysfakcji wynikającej z owej sytuacji.
- Tak przy okazji.. - Rozsiadłam się w fotelu, zakładając nogę na nogę. - Dalej nie dajesz Eiko spokoju z tym przezwiskiem? Dałbyś jej w końcu spokój.
- Nie ma takiej opcji, śmiesznie na nie reaguje.
- Raz ją przyłapałeś jak słuchała Nyan Cata, weź jej odpuść.
- Nie-e. W życiu.
- Po pomyślę, że się w niej podkochujesz.
- Zajmij się lepiej tym swoim Arminem a nie nami.
- Ej, niby czemu miałabym.. zaraz, skąd znasz jego imię? - Zapytałam, a widok jego z lekko pobladłej twarzy jedynie umocnił mnie w przekonaniu, że coś jest nie tak. - Minoru?
- Ups.. Wiesz, chyba zostawiłem czajnik na gazie i ten teges..
- MINORU! - Rzuciłam się za nim w pogoń, jednak zdążył wybiec na zewnątrz i przeskoczyć przez płot nim zdążyłam cokolwiek mu zrobić. - A ja głupia chciałam oddać ci marynarkę!
No dobra, nie chciałam, za bardzo ja lubię. Ale niech sobie ma tę nikłą nadzieję. I tak dorwę go później..
*******
(Armin)
Wszedłem do parku, rozglądając się za znajomą Azjatką która najwidoczniej jeszcze nie przyszła. A dlaczego na miejsce spotkania wybrałem park? Nikomu, a zwłaszcza Aleksemu nie przyjdzie do głowy że mógłbym tu przyjść z własnej woli i.. cholera, chyba naprawdę za dużo czasu spędzam z Hikari.
- Armiiin! - Usłyszałem, po czym mało nie przewróciłem się na ziemię gdy ktoś wskoczył mi na plecy. - Jestem!
- Widzę, nie da się nie zauważyć.. - Jakoś utrzymałem równowagę, nie chcąc skończyć z twarzą w śniegu. - Więc, co to za sprawa o której musiałaś ze mną pogadać?
- Ważna.
- Tyle to zdążyłem się domyślić.
- I dobrze. Pamiętasz naszą wczorajszą rozmowę?
- ..Wydaje mi się, że tak?
- Tylko bez sarkazmu, mam mało czasu zanim Minoru zauważy że wyszłam z hotelu.
- Zaraz, to on nic o tym nie wie?
- Głuchy jesteś? Muszę z tobą pogadać, a gdyby był z nami istnieje zbyt duże prawdopodobieństwo że wygadałby wszystko Natsume. Ta cała solidarność ma jednak swoje minusy..
- Komu?
- Jej przeszłemu niedoszłemu.
Teraz to już kompletnie zgłupiałem, i chyba musiała to zauważyć bo wywróciła oczami jakby mówiła o najbardziej oczywistej rzeczy na świecie a ja, tępy człowiek nic nie rozumiałem. No tak, nie rozumiałem!
- Masakra człowieku, czego tu nie rozumiesz?
- Całego wcześniejszego zdania? Nie mówię tym waszym dziewczyńskim językiem, wersję przetłumaczoną poproszę.
- Wersję dla mugoli? Proszę bardzo: JA, i inne dziewczyny ŻARTOAŁYŚMY KIEDYŚ, że OBOJE są PARĄ.
Tych kilka słów sprawiło, że na chwilę straciłem kontakt ze światem zewnętrznym. Sam nawet nie wiem ile trwałem w takim stanie, w kółko odtwarzając w umyśle jej słowa dopóki nie wybudziła mnie jej ręka którą machała mi przed twarzą.
- ..Haaalo, ziemia do zwiadowcy! Armin, bo tytani cię zeżrą!
- Oni byli parą? - Zapytałem, na co ta spojrzała na mnie jak na kretyna.
- Człowieku, ja tu się z ciebie nabijam a ty..
- Byli, czy nie? - Przerwałem jej, co chyba zadziałało bo momentalne spoważniała przeczesując dłonią swoją długą grzywkę.
- Nie wiem. Z dziewczynami i kilkoma chłopakami próbowaliśmy ich ze sobą wyswatać, ale w zasadzie sami nie wiemy jak to z nimi było. Może się spotykali, a może nie. Mamy na ten temat wiele teorii a ich zachowanie momentalnie było dosyć dziwne i podejrzane.. dlatego mówimy, że jest jej przeszłym niedoszłym chłopakiem. Potem ona wyjechała i.. no cóż, my pojechaliśmy w trasę i nikt nie miał czasu się nad tym zastanawiać.
Między nami zapanowała cisza, przerywana przez nagłe podmuchy zimnego wiatru i odgłosy z nie tak bardzo oddalonej ulicy. Aleksy miał rację.. ale nie chciałem tego przyznać. Z drugiej jednak strony, wcześniej nie wspominała o tym gościu więc może to faktycznie nie było nic takiego? Może po prostu dobrze się ze sobą dogadywali?
- Czemu mi o tym mówisz? - Zapytałem, nie wpuszczając z niej wzroku. Ona uczyniła to samo, zupełnie jakby mnie na swój sposób skanowała.
- Mówiłam już. Bo cię lubię.
- A Natsume?
- Jego też, ale intuicja mi podpowiada, że tylko ty możesz spotykać się z Hiakri a przez te lata nauczyłam się jej słuchać. Niestety, nadal nie wiesz wszystkiego i może się okazać, że to co czujesz to zwyczajne chwilowe zauroczenie.
- Że co przepraszam?..
- Nie przepra.. ech, nie ważne. Słuchaj, chodzi mi o to, że znasz ją odkąd pojawiła się w mieście, ale to my znamy ją o wiele dłużej. Może i wiesz o jej problemach, ale mimo wszystko wydaje mi się, że nie znasz.. jej. Uwierz mi, nie chcę ci tego komplikować ale jestem jej przyjaciółką i chcę dla niej jak najlepiej.
- No dobra, uznajmy, że rozumiem o co ci chodzi. To dlatego chciałaś, żebym tu przyszedł?
- Co? Nie! Pewnie, że nie. Po prostu uznałam, że może chciałbyś zobaczyć choć skrawek dawnej Hikari, którą my znamy. Dziś w nocy występujemy w klubie Andromeda, na obrzeżach miasta. Hika-chan chce wyrównać rachunki z niejaką Debrą i..
- Zaraz, powiedziałaś Debrą?! - Zapytałem nieco głośniej niż planowałem, karcąc się za to w duchu. - Przecież jej sprawa jest już załatwiona!
- Najwyraźniej ona uważa inaczej. Ale to nie o to tutaj chodzi. Po prostu.. jeśli możesz, przyjdź. Nie chcę, że byś czuł się do tego zmuszony ale może być ciekawie i kto wie.. - Uśmiechnęła się pod nosem, przez co skojarzyła mi się nieco z.. Aleksym? Nie, zdecydowanie nie, chyba zacząłem dostawać paranoi. Już miałem zapytać ją o co jej chodzi, gdy usłyszeliśmy dźwięk telefonu który tym razem należał do niej. Sięgnęła do kieszeni płaszcza by odebrać połączenie, lecz gdy już miała to zrobić z jakiegoś powodu zrezygnowała z tego pomysłu i zaklęła cicho pod nosem.
- Co jest?
- Hikari dzwoni, ten kretyn musiał coś palnąć! Pamiętaj, jeśli możesz, to przyjdź! Po tej imprezie mamy samolot powrotny i kto wie, czy jeszcze uda nam się spotkać więc w razie czego powiem ci to teraz: gdyby coś w przyszłości się działo możesz śmiało dzwonić i liczyć na moją pomoc. ..A teraz musze wracać zanim ten dekiel wróci do hotelu!
Ostatnią przeczą którą dane było mi zobaczyć, była biegnąca przez park brązowowłosa dziewczyna w zielonym płaszczu, machająca do mnie z oddali. Coś jeszcze zawołała w swoim ojczystym języku, co brzmiało jak "powodzenia" i zniknęła mi z oczu pozostawiając samego ze swoimi myślami.
Stałem tak chwilę rozmyślając, a gdy już nieco ochłonąłem wyjąłem z kieszeni telefon sprawdzając godzinę. 13:48. Czas dowiedzieć się, co tym razem wymyślił Nataniel..
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top