One Shot Walentynkowy



Hikari odetchnęła z ulgą, słysząc ostatni tego dnia dzwonek ogłaszający długo oczekiwaną wolność, jednak dostrzegając cwaniacką minę Armina momentalnie wróciła na ziemię przypominając sobie o mającej nadejść karze. Zdołowana wyszła z klasy starając się nie zwracać uwagi na Amber paradującą z bukietem róż, otrzymanych od "tajemniczego wielbiciela". Wszyscy oczywiście wiedzieli że sama je sobie przysłała, ale w końcu ludzie skądś muszą brać te liczne kawały o blondynkach, czyż nie?

Była ledwo żywa przez mecz z Kastielem, który tym razem zakończył się remisem. Na szczęście mieli dziś więcej lekcji, więc po powrocie do klasy mogła zregenerować siły podczas słodkiej, kilkuminutowej drzemki.

Gdy tylko wróciła do domu który jak zwykle o tej porze był pusty, pobiegła do pokoju po drodze zahaczając o salon w celu kontroli klatki zwierzaków, która na szczęście była zamknięta. Gdy wszystkie obawy związane z dziwnymi pomysłami matki wyparowały, postanowiła zacząć się szykować do nieuniknionego spotkania. Jednak gdy chciała wybrać odpowiednie ubrania, z niedowierzaniem stanęła przed pustą szafą w której poza ubraniami których nigdy nie nosiła znajdowała się kartka od matki która postanowiła wyciąć jej kolejny głupi numer.

"Hej córciu ^^ Słyszałam że masz dziś randkę, więc postanowiłam ci nieco pomóc przy wyborze ubrań. Wszystko masz przygotowane na łóżku, i nawet nie trać czasu na poszukiwania zawartości szafy, wszystko spakowałam do bagażnika przed wyjazdem do pracy ^^ PS: Na koniec nie zapomnij umalować oczu kredką albo chociaż tuszem, CAŁUSKI I POWODZENIA! ^3^ "

- No wiesz co?! - Krzyknęła, łapiąc się za głowę. Zdołowana usiadła na łóżku, z niedowierzaniem kręcąc głową na boki. Od dziś ma nauczkę, by drzwi zamykać na klucz. I niech tylko wróci do domu, na samej rozmowie się nie skończy!

Jednak wyjątkowo postanowiła przełożyć planowanie jakiejkolwiek zemsty, i skupić się na przetrwaniu reszty dnia. Szybko skierowała się do łazienki, gdzie po szybkim prysznicu zmyła farbę z włosów, i resztki potu powstałego na skutek gry z Kastielem. Po wyjściu spod prysznica owinęła się szczelnie ręcznikiem i wróciła do pokoju, upewniając się wcześniej czy okno jest zasłonięte.

Westchnęła przeciągle, zakładając na siebie zestaw od mamy składający się z ciemnych rybaczek ozdobionych luźnym koralikowym paskiem, białek krótkiej bluzeczki z koronkowymi cienkimi rękawkami oraz jasnych sandałków na niewysokim obcasie.

- Boże, widzisz i nie grzmisz. - Odparła, przeglądając się  lustrze od góry do dołu. Kątem oka zerknęła na zegar wskazujący godzinę 14:45. Do przyjścia Armina pozostało 15 minut, co dało jej niewiele czasu na dokończenie fryzury, więc postanowiła jedynie wyprostować grzywkę pozwalając by reszta włosów ułożyła się w lekkie fale. Z każdą chwilą czuła się jak jakaś idiotka wyrwana żywcem z jakiegoś katalogu. Oby tylko Armin jej nie wyśmiał, bo naprawdę jest jedną z osób których nie chciałaby musieć zakopywać sześć metrów pod ziemią.

****

Równo o 15:00 w całym domu rozległ się dźwięk dzwonka. Hiakri, dla której był to wyraźny znak że trzeba się ruszyć, pospiesznie schowała do kieszeni telefon i założyła dżinsową kurtkę która na szczęście uniknęła potwornego losu w bagażniku samochodu. 

- Już myślałem że zapomniałaś! - Zaśmiał się Armin, machając do niej za ogrodzenia.

- Akurat, nie dałbyś mi przecież o tym zapomnieć. - Odparła, zamykając drzwi na klucz. Ku swojemu zaskoczeniu, on również zmienił nieco swój styl. Miał na sobie białą, zapinaną koszulę z krótkim rękawem, czarne spodnie i ciemne sznurowane buty.  Przeszła przez furtkę, jednak czując na sobie badawcze spojrzenie kolegi lekko się zawahała. - Nawet nie pytaj, padłam ofiarą perfidnego spisku uknutego przez własną matkę.

- Nie pytam. Ale muszę przyznać, że naprawdę uroczo wyglądasz.

Słysząc te słowa mimowolnie się zaczerwieniła, co ku jeszcze większej rozpaczy nie uniknęło jego uwadze. - Dobra, miejmy to już z głowy. I NIGDY IĘCEJ NIE MÓ DO MNIE ŻE WYGLĄDAM "UROCZO". - Wyraźnie podkreśliła ostatnie zdanie, by mógł zapamiętać je chociaż na tych kilka marnych minut.

Armin nic nie odpowiedział, co było nieco dziwne z jego strony. Zamiast tego poczuła jak łapie ją za rękę, splatając przy tym ich palce ze sobą.

- E-ej, co ty?..

- Zasada pierwsza: Żadnych pytań. Za każde pytanie czeka cię kara, a to jedna z nich. - Zaśmiał się bezczelnie, w najlepsze się z nią drażniąc. - Twoją karę oficjalnie czas zacząć!

Zaskoczona nie umiała nawet wydusić z siebie najmniejszego słowa, ledwo powstrzymując się przed zalaniem go strumieniem pytań. Jednak wyglądało na to że wcale nie żartował, więc ostatecznie musiała ugryźć się w język. Ciekawiło ją jedynie, dlaczego ta kara ma odbyć się dziś. Znając go, równie dobrze mógł wyciągnąć ją na miasto wczoraj czy chociażby jutro. A może to przez to, że przez cały wczorajszy dzień wyrażała swoją uzasadnioną niechęć do tego święta? Może jednak trzeba było się przymknąć..

Z czasem jak zaczęli zbliżać się do centrum, sklepy oraz ich witryny były coraz to bardziej udekorowane przez różnokolorowe serca, oraz inne błyszczące dodatki w odcieniach czerwieni i różu. Chodnikiem spacerowały zakochane pary zapatrzone nawzajem w swoje oczy do tego stopnia, że Hikari mimowolnie czekała aż ktokolwiek wpadnie do dziury w chodniku lub walnie w słup. Jednak w chwili gdy przyszło jej do głowy, że obecnie sami wyglądają jak jedna z tych zakochanych par, momentalnie nabrała ochoty na zapadnięcie się pod ziemię.

- Chodźmy tutaj. - Odezwał się nagle Armin, wskazując na pobliską cukiernię. Niepewnie zerknęła w stronę budynku, ale obecnie i tak nie miała nic do gadania, więc wraz z nim ruszyła w wyznaczoną stronę.

Gdy weszli do środka, pierwszą rzeczą która rzuciła się jej w oczy była podświetlona gablotka wypełniona wspaniałymi wyrobami cukierniczymi. Były tu szarlotki, tortoletki, owocowe babeczki z kremem, malinowce, bezy, ptasie mleczko, oraz wiele, wiele innych słodyczy wyglądających po prostu nieziemsko.

- Poproszę tortoletkę, jednego ptysia, W-Ztkę i dwa soki owocowe. - Armin momentalnie złożył zamówienie, podczas gdy ona nadal nie mogła się na nic zdecydować.

- Nie wiedziałam że dasz radę tyle zjeść.

- Bo to dla nas obojga. Pary mają specjalną zniżkę.

Na samo brzmienie słowa "para", mimowolnie kopnęła go w kostkę, co jednak nie było zbyt dobrym pomysłem przez te diabelskie buty. Widząc triumfalny uśmieszek kolegi nachodziły ją mieszane uczucia których nie umiała w żaden sposób opisać. Ostatecznie postanowiła je zignorować, i po prostu przestać zawracać uwagę na docinki ze strony kolegi. Sięgnęła do kieszeni po portfel by zapłacić połowę rachunku, gdy ten niespodziewanie zniknął z jej dłoni.

- Zapomnij, dziś ja stawiam i nie mam zamiaru słyszeć ani słowa sprzeciwu. - Odparł, chowając przedmiot do swojej kieszeni.

- No chyba cię powaliło, nie ma opcji żebym..

- Zasada druga: Szef ma zawsze rację. - Przerwał jej wypowiedź, najwyraźniej nic sobie z tego nie robiąc. - Zasada trzecia: Jeśli szef nie ma racji, przypomnij sobie drugą zasadę.

Rozdrażniona chciała coś jeszcze powiedzieć, gdy sprzedawca podał im zamówione desery. Ostatecznie bez słowa ruszyli do ostatniego wolnego stolika.

Gdy tylko zajęli swoje miejsca, poczuła jak Armin ponownie łapie ją za rękę. Spojrzała na niego pytająco, jednak widząc jego cwaniacki uśmieszek momentalnie naszły ją złe przeczucia odnośnie tego wszystkiego.

- Czas na mój pierwszy rozkaz odnośnie tego wieczora. - Z diabelskim wyrazem twarzy wziął kawałek ciastka na widelec, i zbliżył do jej zaskoczonej twarzy. Momentalnie zrozumiała o co mu chodzi, przez co spojrzała na niego jak na idiotę.

- No chyba nie.

- A czemuż to? - Zapytał z miną niewiniątka.

- Nie będę się zachowywać jak te zbzikowane pary z komedii romantycznych, to obciachowe!

- No to masz problem, sama zobowiązałaś się do słuchania moich rozkazów przez cały wieczór, a to jeden z nich.

Podirytowana warknęła cicho pod nosem, jednak słowo to słowo. Zamknęła oczy, i zażenowana pozwoliła by Armin nakarmił ją tortoletką która nawiasem mówiąc była naprawdę przepyszna. Gdy w końcu nadszedł koniec tej "tortury", z ulgą sięgnęła po sok owocowy.

- I co, było tak źle? - Zapytał z rozbawieniem, oddając jej widelczyk. - Teraz ty, mam straszną ochotę na tą W-Ztke.

Gdy tylko wypowiedział te słowa, z trudem powstrzymywała się by "przypadkiem" nie wbić mu tego widelca w oko. Zacisnęła zęby, i wzięła srebrny widelczyk by wykonać polecenie szefa. Jednak nie byłaby sobą gdyby od tak po prostu wszystko uszło mu płazem, dlatego w pewnym momencie "niechcący" pobrudziła mu ciastkiem pół twarzy.

- Ups. Niechcący. - Uśmiechnęła się słodko. - Ręka mi się omsknęła.

Ku jej zaskoczeniu, Armin zupełnie nie zareagował. Jak gdyby nigdy nic sięgnął wolną ręką po serwetkę, ścierając z twarzy resztki ciastka z kemem.

- Zobacz, czy to nie Aleksy z Violettą?

Zszokowana momentalnie spojrzała w stronę miejsca wskazanego przez kolegę, jednak nie zauważyła tam nikogo poza innymi parami zajadającymi słodycze.

- Wcale nie, co ty mi tu.. - W chwili gdy tylko się odwróciła, chłopak ze śmiechem pobrudził jej twarz kremowym ptysiem.

- Ludzie jednak mieli rację, zemsta faktycznie najlepiej smakuje na słodko. - Odparł, z rozbawieniem przyglądając się jak rudowłosa stara się wytrzeć twarz serwetką.

- Kiedyś zabiję cię w realu. - Warknęła, odwracając głowę w przeciwnym kierunku, tak by tylko na niego nie patrzeć. Jak mogła nabrać się na tak idiotyczne kłamstwo?! Przecież ten sam trik zastosowała podczas wypadu nad morze!

- Ups, tu coś pominęłaś.

Nie zdążyła nawet zareagować, gdy chłopak pochylił się nad nią i zlizał resztki kremu z jej policzka. - Szkoda żeby tak dobry krem się zmarnował. - Uśmiechnął się chytrze, z rozbawieniem przyglądając jej reakcji.

Myślała, że zaraz eksploduje, a twarz miała tak czerwoną jak nigdy wcześniej! Czuła się jak termometr z gry Kurka Wodna 3, który informując o przegrzaniu broni po pewnym czasie zaczyna parować i piszczeć jak czajnik z gorącą wodą. (Ach te wspomnienia pierwszej gry komputerowej =^.^= Jeden jej minus był taki że zawsze przegrywałam z mamą -.-)

Następnych kilka minut spędzili w miarę spokojnie,  a gdy tylko dopili swoje napoje, opuścili cukiernię i ruszyli gdzieś, gdzie poprowadzi chodnik.  Armin od opuszczenia cukierni ani na chwile nie puścił jej ręki, którą nawiasem mówiąc trzymał przecież nawet podczas wspólnego jedzenia ciastek. Kara karą, ale tego dnia naszły go naprawdę dziwne pomysły.

 - Nic nie mówisz? - Zapytał po kilku minutach, rozglądając się ciekawsko dookoła.

- Mam zakaz zadawania pytań, a nic innego poza tym nie przychodzi mi do głowy.

- I prawidłowo. Niedaleko stąd urządzili niewielki festyn, więc w drogę! - Zawołał, przyspieszając kroku.

*******

Gdy już dotarli na miejsce, Hikari zdecydowanie potrzebowała słownika, by zdefiniować słowo "niewielki". Ten, jak się okazało "mały festyn", był w rzeczywistości ogromnym wesołym miasteczkiem z mnóstwem atrakcji, zabaw i stoisk. Przez chwilę ciekawiło ją JAKIM CUDEM WCZEŚNIEJ TEGO NIE ZAUWAŻYŁA, skoro diabelski młyn był widoczny na całą okolicę. Od tej właśnie chwili postanowiła ograniczyć wlepianie wzroku w telefon i od czasu do czasu nieco się rozejrzeć. Może następny razem zobaczy UFO? Albo Amber bez makijażu. ..Chociaż może lepiej nie, na taki horror ludzkość nie jest jeszcze gotowa.

- Gdzie chcesz iść najpierw? - Zapytał, przyglądając się jej z zaciekawieniem.

Bez dłuższego zastanowienia wskazała na ogromną kolejkę górską, która wiła się i skręcała nieopodal diabelskiego młyna. Armina nie trzeba było długo namawiać, gdyż już byli  drodze na atrakcję. Przez całą jazdę krzyczeli bez opamiętania, trzymając się za ręce, a gdy już zeszli z tego zawiłego potwora, ze śmiechem starali się złapać równowagę wpadając na siebie nawzajem.

- Uśmiech! - Zawołał niespodziewanie, robiąc jej zdjęcie swoim telefonem.

- E-ej, usuń to! - Zawołał, starając się zabrać mu telefon.

- Zasada druga i trzecia. - Przypomniał, robiąc kolejną fotkę. - Mam zamiar udokumentować cały wieczór i nie masz tu nic do gadania skarbie. - Uśmiechnął się zwycięsko, widząc jej czerwoną twarz. - Ok, teraz ja wybieram atrakcję!

Przez następne dwie godziny na zmianę wybierali atrakcje, nie mogąc się powstrzymać od śmiechów i wzajemnych dogryzań. Zaliczyli wszystkie kolejki górskie, nawiedzony dom gdzie Armin "z jakiegoś powodu" mało nie padł na zawał widząc dziewczynę w białej sukience wychodzącą z telewizora, a nawet karuzele, łącznie z tymi dla dzieci nie zważając na dziwnie patrzących ludzi. Przez ten cały czas Armin nie tracił okazji na robienie zdjęć, których potem i tak nie zamierzał jej pokazywać.

Hikari od dawna tak się nie bawiła, i nawet zapomniała że to wszystko miało być jej "karą". Jednym z jej ulubionych momentów był pojedynek w strzelaniu do celu, gdzie Armin wygrał dla niej maskotkę Eevee, który był jej ulubionym pokemonem.

- Wiesz, że bez problemu mogłeś zgarnąć główną nagrodę? - Zapytała, mimowolnie przytulając pluszaka.

- Wiem, ale chciałem zgarnąć tą. Przy okazji, zadałaś pytanie. - Uśmiechnął się chytrze, podczas gdy ona przybiła sobie mentalnego faceplama za swoją głupotę.

- Co by ci tu?..

- Ej, Maja!!

Słysząc znajome nawoływanie, odwrócili się za siebie dostrzegając zmierzającego w ich stronę Kastiela. Armin odruchowo zacisnął zęby niezadowolony z faktu iż ktoś im przerywa, z kolei Hiakri wyglądała po prostu na zaskoczoną.

- Hej, co robisz w takim miejscu? - Zapytał, puszczając rękę dziewczyny.

- O to samo chciałem zapytać was. Jesteście na randce czy co? - Zaśmiał się, zupełnie jakby ktoś opowiedział mu śmieszny dowcip.

- Długo by gadać, ale to nie randka tylko kara, muszę go słuchać jeszcze przez jakiś czas. A ty co tu robisz? - Hikari jak gdyby nigdy nic przyłączyła się do rozmowy.

- Jeden kumpel przyprowadził tu dziewczynę, a że się nieco nudziłem przyszedłem z ciekawości. Tak w ogóle, naprawdę musisz robić wszystko co ci karze?

- Tak, nieźle co? - Armin zaśmiał się mimowolnie, przyciągając do siebie koleżankę która spojrzała na niego pytająco. - Niezła zabawa.

- Zazdroszczę, też muszę kiedyś spróbować. - Puścił oczko w stronę Hikari, która zmieszana odwróciła wzrok. - A tak przy okazji, mogę wydać jej jeden rozkaz?

- No nie wiem.. - Ciemnowłosy spojrzał w niebo udając zamyślenie.

- Przy najbliższej okazji postawię ci piwo.

- I tak ma karę za zadawanie zbędnych pytań, Stoi!

- Ja to słyszę, wiecie o tym? - Odparła, gdy Kastiel załapał ją za nadgarstek i pociągnął w sobie znajomym kierunku.

Gdy już we trójkę dotarli na miejsce, z zaskoczeniem spojrzała na znajdująca się przed nią oświetloną scenę, wokół której zgromadziło się dosyć sporo ludzi.

- Twoim zadaniem jest występ w konkursie karaoke. Zwycięzca otrzymuje całkiem niezłą sumkę, a mi ostatnio popsuł się wzmacniacz.

- ..Innymi słowy, ja śpiewam ty odbierasz kasę? - Odparła, doskonale zdając sobie sprawę z tego, jaką odpowiedź usłyszy. - Szczwany lis.

- I tak mnie kochasz. A teraz idź i śpiewaj jak wtedy na naszym mini koncercie.

Hikari westchnęła zrezygnowana, wiedząc że nie ma opcji by wycofać się z tego bagna. Niechętnie poszła zapisać się na konkurs, zostawiając chłopaków samych.

*****

Armin z Kastielem stali pod sceną, czekając na występ koleżanki. Niebieskooki nieco się martwił słysząc głosy pozostałych uczestników, jednocześnie dziwiąc się jak spokojny i pewny wygranej jest Kastiel. Nigdy wcześniej nie słyszał jak koleżanka śpiewa, nie robi tego nawet w pokoju, więc jakim cudem ON ją usłyszał? Fakt, może i raz czy dwa wspominali coś na ten temat, ale nie brał tego na poważnie, myślał że tylko żartują. "Myślał"? Nie. Z jakiegoś powodu miał nadzieję że żartują.

Wtem światła zgasły, a z głośników rozległ się głos ogłaszający występ ostatniego uczestnika. Hikari weszła na scenę, oświetlona przez blask kolorowych reflektorów i otoczona przez okrzyki tłumu, który od czasu rozpoczęcia konkursu stał się dosyć spory. Z zainteresowaniem stwierdził, że w przeciwieństwie do pozostałych uczestników nie odwracała wzroku, ani też nie wyglądała na spłoszoną. Stała dumnie na scenie, zupełnie jakby była do niej przyzwyczajona, jakby była z nią doskonale obeznana. Gdy tylko z głośników dobył się dźwięk piosenki, na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech, którego nigdy wcześniej u niej nie widział.

(Od niedawna KOCHAM tą piosenkę. Dzięki ci OSU =^.^=)

https://youtu.be/aAmAeq-FZgs

******

Gdy tylko weszła na scenę, ogarnęło ją uczucie nie porównywalne do żadnego innego. Ten klimat, hałas, wszystko co ja otacza, przypominało jej o chwilach spędzonych w Tokyo. Niestety nie mogła zaśpiewać żadnego kawałka związanego z rodzinnymi stronami, dlatego wybrała piosenkę która według niej pasowała do dzisiejszego dnia zakochanych.

Odruchowo rozejrzała się po publiczności, starając namierzyć wzrokiem chłopaków. Kiedy ich znalazła, pomachała im mimowolnie, na co Kastiel z irytującym uśmieszkiem momentalnie odpowiedział tym samym. Jednak, Armin zachowywał się nieco dziwnie. Wzrok miał przygaszony, i skierowany w dół. Zdawał się być kompletnie nieobecny, aż w pewnym momencie po prostu odwrócił się i ruszył przed siebie.

Widząc to, poczuła dziwne uczucie smutku i zawiedzenia. Gdy tylko piosenka się skończyła, oddała pracownikowi mikrofon i zbiegła ze sceny w poszukiwaniu przyjaciela. Biegła między stoiskami i kramami, nie mogąc go nigdzie znaleźć. Sprawdzała wszystkie miejsca w których byli, aż  końcu zmęczona usiadła na drewnianej ławce.

Nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. Odkąd tu przyszli zachowywał się.. "normalnie", aż tu nagle ni stąd ni zowąd od tak sobie poszedł zostawiając ją samą. Przeklinała się w duchu że nie ma jego numeru telefonu, przynajmniej mogłaby do niego  zadzwonić. Zrezygnowana wstała z miejsca, by móc się jeszcze trochę rozejrzeć i przy odrobinie szczęście znaleźć choćby Kastiela i dowiedzieć się o wynikach konkursu, który nawiasem mówiąc mało co już ją obchodził.

Nie wiedząc co robić, udała się na skraj wesołego miasteczka, gdzie znajdowało się wejście do niewielkiego parku. Dookoła było dosyć ciemno, a powietrze wypełniał zapach nocnego powietrza. Dookoła rozlegała się wesoła muzyka, a od czasu do czasu okolicę przecinało zbłąkane światło kolorowego reflektora. Postanowiła nieco ochłonąć i wszystko przemyśleć, a w przypadku gdyby jej się to nie udało, wrócić do domu.

- Co ty tu robisz?

Zaskoczona odwróciła się, dostrzegając Armina siedzącego na ławce pod drzewem. Siedział w cieniu, z rękami założonymi za głowę i wpatrywał się w przestrzeń rozdrażnionym spojrzeniem.

Widząc go takiego, ledwo powstrzymywała się przed wysłaniem go do szpitala. To ona cały czas go szuka, a ten jeszcze pyta o coś takiego?! - Miałam zadać ci to samo pytanie, czemu nagle od tak po prostu sobie stamtąd poszedłeś?

- Miałbym przeszkadzać wam w zabawie? Aż tak głupi nie jestem. - Odparł, odwracając od niej wzrok.

- Że co proszę? - Zapytała, zbita z tropu.

- Ni udawaj głupiej, przecież sam widziałem jak bardzo ci się spodobała propozycja Kastiela dotycząca występu. Nie mam zamiaru wam przeszkadzać, miłej zabawy na dalszych atrakcjach.

Kiedy wstał z ławki i ruszył w stronę domu kompletnie ją olewając, miała wszystkiego serdecznie dosyć. Dogoniwszy go, wymierzyła mu siarczysty policzek najmocniej jak tylko mogła.

Zaskoczony chłopak dotknął zaczerwienionego policzka, przyglądając się jej pytająco jakby jeszcze do niego nie dotarło co właśnie miało miejsce.

- Przestań zachowywać się jak dziecko i wreszcie ze mną porozmawiaj! Nie ruszę się stąd dopóki sobie wszystkiego nie wyjaśnimy!

- Nie mam ci nic do powiedzenia, wracaj do Kastiela i daj mi spokój!

- Chyba cię pogrzało, niby czemu miałabym to zrobić?!

- Bo z nim bawisz się znacznie lepiej, i nie udawaj że jest inaczej przecież mam oczy i ślepy nie jestem!

- Niby dlaczego tak uważasz?!

- Bo przy mnie nigdy nie uśmiechałaś się w ten sposób! Chcesz wiedzieć jak mnie to drażni?! Wkurza mnie, że ktoś kto nawet nie wie o twojej tajemnicy zna cię lepiej ode mnie!

- Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?! - Zawołała, nieco głośniej niż planowała. - Z jedyne co mnie łączy z Kastielem to muzyka, to nie powód by zaraz strzelać focha jak małe dziecko!

- Właśnie, że jest! - Armin z każdą chwilą sprawiał rażenie coraz bardziej wyprowadzonego z równowagi.

- Wytłumacz mi więc dlaczego!!

Nim zdążyła zareagować Armin przyciągnął ją do siebie zamykając jej usta swoimi. Zszokowana zamknęła oczy starając się go odepchnąć, lecz ten jedynie wzmocnił uścisk nie pozwalając jej uciec. Trwało to dłuższą chwilę, a gdy w końcu się uspokoiła, odsunął od niej twarz, by spojrzeć prosto w jej zdezorientowane oczy.

- To twoja kara za zadawanie zbędnych pytań. - Odparł, po czym odsunął się od niej by zobaczyć jej reakcję.

Hikari z niedowierzaniem wpatrywała się w niego, starając się zrozumieć co właśnie się stało. Zrobił to. Pocałował ją. W głowie jej szumiało, a serce biło jak szalone, zupełnie jakby miało zaraz wyskoczyć.

- Dlaczego..

- Czemu to zrobiłem? - Zapytał, odwracając od niej wzrok. - Jestem wkurzony. Nie zamierzałem pozwolić by Kastiel wtrącił się do naszego spotkania, a mimo wszystko zgodziłem się by wydał ci ten jeden cholerny rozkaz! Kiedy zobaczyłem cię na tej scenie, bawiłaś się najlepiej w ciągu tego wieczora i to mnie zdenerwowało! Wkurza mnie, że On zna cię lepiej ode mnie! Chciałem po prostu spędzić z tobą walentynki, nic poza tym, nie oczekiwałem niczego w zamian, chciałem jedynie przez chwilę poczuć się, jakbyśmy byli najzwyklejszą parą.

- Zaraz, czyli ta cała kara to było po prostu obchodzenie walentynek? Czemu nie powiedziałeś że chcesz się spotkać, poszłabym przecież z tobą do miasta!

- Ale jako Przyjaciółka.

- Chciałeś udawać mojego chłopaka? Czemu nie powiedziałeś mi tego wprost?!

- Bo nie chciałem psuć naszej przyjaźni!.. Wspólne gry, spotkania, rozmowy, to wszystko miałoby się skończyć przez kilka głupich słów? Aż tak głupi nie jestem żeby..

Hiakri nie chcąc tego dłużej słuchać przytuliła się do niego z całej siły. Nie mogła uwierzyć w to, jakim jest idiotą. Już od pewnego czasu coś do niego czuła, ale nie wiedziała, czy można to nazwać miłością. Nigdy nic do nikogo nie czuła, ale teraz jest inaczej.

- Jesteś kretynem.. - Zaśmiała się, całując go z zaskoczenia. - Jesteś największym kretynem na świecie! Nigdy mnie o nic nie pytasz, robisz co chcesz bez przerwy mnie tym denerwując!

- ..A mimo to i tak mnie lubisz. - Na jego twarzy ponownie zagościł cwaniacki uśmieszek, po którym ujął jej twarz w dłonie, by następnie złączyć ich wargi w namiętnym pocałunku. - Zdajesz sobie sprawę z tego, ile razy złamałaś pierwszą zasadę?

- Jakoś to przeżyję. - Uśmiechnęła się, nie mogąc uwierzyć w to, jak jeden dzień może odmienić całe życie.


><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><><

Wreszcie napisałam!!!! 3 razy skasowało mi cały tekst, i po prostu myślałam że coś mnie w tym tygodniu trafi! Ale na szczęście jakoś się udało, szczęśliwym słonikom chwała ^^ Życzę wszystkim miłego wieczoru, i dobranoc! =^.^=

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top