"Ognisko" cz.2
Kastiel spojrzał na telefon, którego zegar wskazywał równą 22:00. Wszyscy dobrze znali plan i wiedzieli co mają zrobić by odnieść zwycięstwo, a to było w tej chwili najważniejszym priorytetem. Zacisnął mocniej dłoń na niebieskiej chustce Rozalii którą uznano jako ich sztandar i z triumfalnym uśmieszkiem schował ją do kieszeni kurtki.
- Wybiła godzina zero. Zaczynamy!
Chłopaki przytaknęli twierdząco, po czym rozpoczęli swoją misję.
*****
Aleksy i Armin ruszyli w stronę lasu gdzie ukrywały się dziewczyny. Przypadło im całkiem proste zadanie, musieli jedynie patrolować granicę lasu i w miarę możliwości znaleźć ich kryjówki. Było już ciemno i liczyli na to że dziewczyny wystraszą się ciemności i chociaż połowa z nich podda się dobrowolnie.
- Ja idę na północ, ty na południe. - Oznajmił Aleksy, wpatrując się w ekran telefonu.
- Wiesz że Google ich nie wyszukasz? - Zapytał Armin, zabierając zaskoczonemu bratu telefon.
- Oj no bez przesady, już go chowam! - Odparł, odbierając swój telefon. - Przy odrobinie szczęścia same wyjdą.
- Obyś miał rację.
*****
Armin ruszył przed siebie, starając dostrzec przed sobą jakąkolwiek oznakę obecności dziewczyn. Gdyby nie ten durny pomysł Kastiela nabijałby teraz nowe poziomy w LOL-a, a zamiast tego musi biegać bez celu po ciemnym lesie! W sumie to mógłby rzucić to wszystko i pograć na przenośnej konsoli, jednak kretyn to przewidział i zabrał mu cały sprzęt podczas gdy Aleksemu pozwolił zachować słuchawki!
W pewnym momencie kątem oka zobaczył jakiś ruch. Natychmiast schował się za najbliższym drzewem, starając się jak najciszej podejść do miejsca w którym przebywał podejrzany osobnik. Wstępne podejrzenia Kastiela okazały się być słuszne. Gdy był już dostatecznie blisko, jego oczom ukazała się kryjąca za drzewami Violetta, która wyglądała na nieźle wystraszoną. Na jego twarzy momentalnie pojawił się diaboliczny uśmieszek. Powoli zaczął skradać się do dziewczyny z zamiarem nastraszenia jej, gdy ktoś zakrył mu usta i oczy rękami. Zdezorientowany zaczął się miotać, jednak szybko został powalony na ziemię. Ktoś związał mu ręce i nogi materiałem, a następnie pociągnął ze sobą głębiej w las.
*****
Aleksy szedł znudzony brzegiem lasu, gdy do jego uszu dobiegł przecinający powietrze dziewczęcy wrzask. Zlękniony zaczął rozglądać się dookoła, do momentu w którym wystraszona Rozalia wskoczyła mu na plecy przewracając przy tym na ziemię.
- ZABIERZCIE MNIE STĄD TU JEST PEŁNO ROBACTWA!!! - Wrzasnęła spanikowana, wymachując przy tym rękami przez co wyglądała jakby próbowała odgonić od siebie stado komarów.
- Możesz łaskawie ze mnie zejść? Kobieto ważysz chyba tonę! - Zawołał, jednak szybko pożałował że nie zdążył ugryźć się w język przez pięść Rozy na swojej głowie.
- Powiedz to jeszcze raz a zrzucę cię z tego klifu!
- Wszystko jedno, bo i tak cię złapałem. - Zaśmiał się triumfalnie, łapiąc ją za nadgarstek i prowadząc w stronę latarni morskiej. - Jeszcze tylko złapać resztę i możemy wracać do domu!
- Normalnie z chęcią bym na to przystała, ale żeński honor mi na to nie pozwala! - Zawołała, starając się wyswobodzić rękę jednak trzymał ją mocno aż do samego klifu nie zważając na jej szarpanie.
Na miejscu czekał na niego Kastiel wraz z Natanielem, który odpowiadał za pilnowanie więźniów. Rozalia chcąc nie chcąc usiadła na kamiennych schodach latarni, oddając swój telefon komórkowy którym mogła porozumiewać się z resztą grupy.
- A nie mówiłem że tak będzie? - Zaśmiał się triumfalnie czerwonowłosy, zerkając w stronę obrażonej Rozy. - Następna najpewniej będzie Violetta, a potem Iris. Z resztą też sobie jakoś poradzimy, to tylko kwestia czasu.
- Od samego początku to powtarzam. A tak przy okazji, gdzie Lysander i Kentin?
- Wyluzuj, poszli spatrolować las. Ta dwójka najlepiej się do tego nadaje biorąc pod uwagę szkołę życia. Poza tym, nie panikują na widok robaków. - Zaśmiał się, posyłając białowłosej porozumiewawcze spojrzenie po którym strzeliła focha. - A gdzie ten komputerowiec?
- Rozdzieliliśmy się, niedługo powinien tu być. O ile nie zabłądził.
- Dla jego własnego dobra lepiej żeby tak nie było.
Jak na zawołanie rozległ się dźwięk telefonu Kastiela. Chłopak nie czekając dłużej odebrał połączenie, włączając głośnik by wszyscy mogli usłyszeć przebieg rozmowy. - Co jest Kentin?
- Znalazłem coś ciekawego, będę za 3 minuty.
- Pospiesz się.
- A, i jak zobaczysz gdzieś Armina to zgarnij go po drodze! - Dodał Aleksy, nim Kastiel zdążył się rozłączyć. - To co teraz robimy?
- Na wszelki wypadek dzwoń po brata, zobaczymy czy to co znalazł nasz żołnierzyk jest w jakiś sposób przydatne.
Aleksy przytaknął twierdząco głową, wykonując polecenie podczas gdy Kastiel zadzwonił po Lysandra. Jednak coś było nie tak. Armin nie odbierał swojej komórki. Spróbował jeszcze kilka razy ale efekt był taki sam jak na początku.
- Co się dzieje? - Zapytał Nataniel, a na jego twarzy malował się lekki niepokój.
- Nie odbiera.
- Może jest poza zasięgiem. - Odparł obojętnie Kastiel, co w sumie było całkiem logiczne. - Jeśli dopisze nam szczęście Lysander go znajdzie i przyprowadzi ze sobą.
- "Lysander go znajdzie"? - Zapytała z ironią Roza, na co wszyscy westchnęli zdołowani, zdając sobie sprawę z głupoty tej wypowiedzi.
Kentin faktycznie przybiegł po niecałych trzech minutach, i od razu przeszedł do sedna pokazując znalezioną w lesie ręcznie rysowaną mapę. Wszyscy zebrali się wokół znalezionego obiektu dokładnie go analizując.
- Panowie, szczęście nam sprzyja. - Zaśmiał się Kastiel, biorąc kartkę do ręki. - Od razu widać że to dzieło Violetty. Gdzie je znalazłeś?
- We wschodniej części lasu, leżało krzakach pewnie zgubiły ją przez przypadek. Jak widać jest tu zaznaczonych kilka punktów, więc najwidoczniej miały jakiś plan.
- No to już nie mają. - Kastiel schował kartkę do kieszeni, gdy rozległ się kolejny dźwięk telefonu Rozalii. Wszyscy przypatrywali się jak Aleksy odblokowuje ekran i czyta wiadomość od dziewczyn.
- Zauważyły że jej nie ma, umówiły się na plaży pod klifem. - Zakomunikował niebieskowłosy, uśmiechając się pod nosem. - Tam je dorwiemy.
- Znaleźliście coś? - Zapytał Lysander, który właśnie wrócił ze zwiadów. Chłopaki szybko wyjaśnili mu wszystko, na co białowłosy przytaknął głową dając znak że wszystko jest dla niego jasne. - Co robimy dalej?
- Ty i ja zostajemy, Nataniel pilnuje więźnia z kolei Kentin i Aleksy idą na plażę.
- Czemu ja nie mogę zostać? - Zakomunikował ze sprzeciwem Aleksy, jednak widząc minę Kastiela wykonał obronny odruch rękami dając za wygrana i ruszył z kolegą w stronę plaży.
*****
- Wypuśćcie mnie wreszcie! - Zawołał po raz kolejny Armin, na co odpowiedział mu jedynie śmiech Kim i Sofiji przybijających sobie zwycięską piątkę. Po prostu nie mógł uwierzyć że tak łatwo dał się im podejść! Przez swoją nieuwagę stoi teraz przywiązany do drzewa czarną kurtką, której rudej właścicielki jak dotąd nie widział.
- Wiadomość wysłana. - Zaśmiała się Iris, oddając blondynce telefon. - Co teraz?
- Czekamy na dalsze rozkazy od naszego kontrwywiadu.
- Znaczy od kogo?!
- Nie tak głośno bo jeszcze wiewiórki wypłoszysz.
- Maja! - Zawołała Melania, sięgając po swój telefon. - Armin złapany i przywiązany, co teraz??
- Maja?! Jak cię dorwę to obiecuję, że nie zaznasz spokoju do końca swojego nędznego żywota!
- Też cię lubię. Nasz kontrwywiad donosi że chłopaki złapali przynętę i zaprzestali dalszego skanowana terenu więc możecie na chwilę odetchnąć. Co do dalszego planu, dostaniecie specjalną wiadomość by pewien "ktoś" przypadkiem jej nie podsłuchał.
- Dobra, to co z nim robimy? - Zapytała Sofi. - Mamy go tu zostawić czy może wypuścić?
- Nie. Jest nam potrzebny do dalszej realizacji planu więc niech jeszcze chwilę tam postoi. W najgorszym wypadku zapomnimy gdzie go przywiązałyśmy i wrócimy po niego rano.
- ŻE CO PRZEPRASZAM?!
- Powodzenia! - Zawołała słodkim głosem rozłączając się, po czym na raz odezwały się wszystkie ich telefony z dalszym planem.
****
Aleksy z Kentinem szli plażą pod klifem, rozglądając się za jakimkolwiek śladem obecności dziewczyn. Wbrew temu co niebieskowłosy mówił wcześniej, postanowił nabrać nieco powagi podejść do tego bardziej serio. Najbardziej dziwił go fakt, że Armin nie odebrał od niego telefonu co nie było do końca w jego stylu, biorąc pod uwagę że nie ma ze sobą żadnej gry która do tego stopnia rozpraszałaby jego i tak kulejącą uwagę.
- To dosyć dziwne że jeszcze nikogo nie spotkaliśmy.. - Odrzekł Kentin, wpatrując się w granatowe, spokojne morze.
- Tu ogólnie dziele się coś dziwnego. - Odparł Aleksy, kopiąc leżący na piasku patyk.
- Zupełnie jakby ktoś..
- VIOLETTA! - Zawołał niebieskowłosy, nie zważając na słowa Kentina. Dziewczyna widząc ich rzuciła się biegiem przed siebie, jednak we dwóch szybko ją dogonili uważając by żadne z nich nie przewróciło się na piasku.
- D-dziewczyny uciekajcie!..
Chłopaki natychmiast zaczęli rozglądać się niespokojnie, kątem oka dostrzegając ruch między skałami porozrzucanymi bliżej ściany klifu.
- Sprawdzę to, odprowadź ją do Nataniela i Rozalii. - Rozkazał Kentin, co nieco zaskoczyło Aleksego, który niepewnie przytaknął głową i ruszył z Violettą w stronę latarnii morskiej.
*****
Armin wiercił się niespokojnie, starając jakoś wydostać z więzów. Jak się okazało, dziewczyny wiążą całkiem solidne węzły, a ponadto sam materiał użyty do tego celu też do najgorszych nie należał.
- Jak się tylko stąd wydostanę to obiecuję że nie dożyjecie następnych wakacji! CHŁOPAKI, SŁYSZYCIE MNIE?! ALEKSY!!
- Krzycz tak dalej a będę musiała cię uciszyć.
Zaskoczony nawet nie usłyszał, gdy ktoś się do niego zbliżył. Naprzeciwko niego stała oparta o drzewo Hikari, i przyglądała się mu z widocznym rozbawieniem w oczach. - Kiedy ty tu..
- Naprawdę łatwo było cię złapać, wiesz o tym? - Zaśmiała się słodko, co sprawiło że jej wypowiedź brzmiała jeszcze bardziej wkurzająco niż można by przypuszczać.
- Nie moja wina!
- Nieee, ależ skąd.
- Nie sarkazmuj mi tutaj.
- Bo co? - Zapytała, robiąc przy tym słodkie oczka. - I tak jesteś związany więc mogę ci tu sarkazmować tak długo jak mam na to ochotę.
- Pff.. akurat ci się to uda.
- Kochany.. nie wiesz z kim masz do czynienia.
Nagle atmosfera uległa zmianie. W jednej chwili cała słodycz wyparowała, a zastąpiła ją twarz o wyglądzie podstępnej lisicy. Podeszła do niego, i spojrzała w oczy sprawiając, że nieco się zarumienił co było u niego dosyć niespotykanym zjawiskiem. Nie była to Hikari którą zna, z którą bawił się na imprezie i spędzał czas do tej pory. Zastąpiła ją dziewczyna którą zna ze szkoły. Podstępna, kryjąca swoją twarz za czarnym kapturem osoba zdolna za pomocą szkolnej torby wysłać Kastiela do gabinetu pielęgniarki.
- Bądźmy ze sobą szczerzy. Mi na tym zakładzie niezbyt nie zależy, ale bardzo chętnie zobaczę jak cała wasza grupa będzie robić za służbę u reszty dziewczyn. I zrobię wszystko , żeby tak się stało, rozumiesz?
- Ale na co ci to? Co niby będziesz z tego miała?
Po tych słowach dziewczyna odsunęła się od niego o krok, z zamyśleniem spoglądając w niebo. Przez chwilę panowała zupełna cisza, po której na jej twarzy ponownie zawitał niewielki uśmiech. - Co będę z tego miała?.. Może satysfakcję z faktu iż udało nam się was pokonać? Poza tym, brakowało mi tego typu zabaw. No i nie pozwolę żeby dziewczyny wam usługiwały, to w końcu plama na honorze.
- Dziwne, jakoś nikt nie mówił o czymś takim jak honor podczas gry w króla.
- Hę? No weź, dalej jesteś zły o tamto wyzwanie z Aleksym? Słowo daję, nie myślałam że to wasze numery! - Zaśmiała się, co nie do końca potwierdzało jej wersję wydarzeń.
- Nie o to mi chodzi! No, może trochę. Ale gdybyśmy wygrali i Kastiel dał ci za zadanie spędzić z nim cały dzień, zgodziłabyś się?
- Gdybym musiała. A co, jesteś zazdrosny? - Zaśmiała się, czochrając jego i tak będące już w nieładzie włosy.
- Zwariowałaś? Pewnie że nie! Ale widzę że nie miałabyś nic przeciwko temu.
- Hę? - Spojrzała na niego zdziwiona, posyłając mu pytające spojrzenie.
- Przecież tam przy ognisku pocałowałaś go jak gdyby nigdy nic, przecież musiało to coś znaczyć.
Hikari przez chwilę przyglądała się mu z nieodgadnioną miną, zanim nie wybuchła śmiechem. Armin z lekkim szokiem przyglądał się jej, nie wiedząc zupełnie o co chodzi. Czyżby powiedział coś głupiego? Raczej nie!
- Sorry, ale chyba źle oceniłeś sytuację. - Wytarła łzę z kącika oka, starając się opanować śmiech. - To było tylko głupie wyzwanie, a poza tym, to nawet nie był prawdziwy pocałunek.
- Jak to nie? A niby co innego?
- Kolego, czy ty kiedykolwiek się z kimś na poważnie całowałeś? - Zapytała, posyłając mu ciekawskie spojrzenie. Jednak ponownie się zaśmiała, widząc jak zaczerwieniony odwraca wzrok i kieruje go gdzieś w stronę najbliższych krzaków. - Wiedziałam!
- Cicho bądź, czemu w ogóle gadamy na ten temat?!
- Sam go zacząłeś.
- Wcale nie!
- Maja, zgłoś się! - Niespodziewanie przerwał im głos Peggy, wydobywający się z telefonu Hiakri. - Sytuacja nabiera tempa.
- Daj mi minutkę. To cześć! - Pomachała mu na pożegnanie, kierując się w głąb lasu.
- C-co ty robisz, odwiąż mnie! - Zawołał, ponownie starając się wyplątać z więzów.
Wtem poczuł na swoim policzku usta dziewczyny, które zniknęły tak szybko jak się pojawiły. Zaskoczony spojrzał na rudowłosą, która przyglądała się mu z uśmiechem. - Jeśli nie przestaniesz krzyczeć rozgadam dziewczynom że jeszcze z nikim się nie całowałeś. - Uśmiechnęła się diabolicznie, znikając między drzewami.
- Chwila, że co?! MAJA!!
*****
Peggy wstrzymała oddech, czekając aż Lysander odejdzie od niej na bezpieczną odległość. Niestety siedzenie krzakach miało swoje plusy i minusy, a jednym z nich były kłujące gałązki dziobiące ją w skórę. Kiedy wreszcie chłopak odszedł, przyłożyła ucho do telefonu który przez cały czas nawiązywał połączenie z komórką Violetty. Chłopaki może i zabrali jej telefon, ale nie wiedzieli że był on pożyczony od Sofiji, a ten właściwy wciąż znajduje się przy dziewczynach.
- Złapaliśmy ją na plaży, reszta niestety zdołała nam uciec. - Rozległ się przytłumiony głos Aleksego, którego pozna wszędzie. - Macie coś nowego?
- A tak właściwie, to gdzie jest Armin?
- Poszedł do lasu i jeszcze nie wrócił, telefonu też nie odbiera.
- Nie uważacie że to trochę dziwne?
- Zgłodnieje to wróci.
- Może jednak wypadałoby go poszukać?
- Maja, chłopaki planują wrócić do lasu po naszego więźnia, co robimy? - Wyszeptała do drugiego telefonu, bezpośrednio połączonego z komórką rudowłosej.
- Nie panikuj, musimy ich jakoś rozdzielić. Kastiel i Nataniel pewnie zostaną, więc pozostają nam Kentin , Lysander i Aleksy. Prześlij informacje do dziewczyn, oto co musimy zrobić (...).
Peggy z lekkim uśmiechem przysłuchiwała się planowi dziewczyny, powoli kręcąc głową z niedowierzaniem. Nie da się opisać słowami, jak wdzięczna była za to że grają w jednaj drużynie. Co jak co, ale z jakiegoś powodu nie chciałaby być jej wrogiem.
- Spoko, już do nich dzwonię. - Zakomunikowała, wyciągając z kieszeni swój zapasowy telefon.
******
- Nowe rozkazy! - Zawołała Kim, czytając SMS-a od Peggy.
- O co chodzi?? - Zapytała Iris, wraz z resztą dziewczyn gromadząc się wokół ciemnoskórej.
Po przeczytaniu treści wiadomości, mimowolnie się zaśmiały, z kolei Iris i Melania nie wyglądały na do końca przekonane. Nie do końca wiedziały czemu ma to wszystko służyć, co pewien sposób wzbudziło w nich niepokój.
- Jak myślicie, o co jej może chodzić? - Melania dla pewności po raz drugi przeczytała SMS-a, który nie pozostawiał żadnych wątpliwości co do swojej treści.
- Spokojnie, załatwimy to szybko i będzie z głowy. - Zaśmiała się Sofi, spoglądając porozumiewawczo na Kim. - Załatwimy to we dwie, wydaje się być całkiem zabawne.
- A ja już nawet mam pomysł.. - Zielonooka uśmiechnęła się cwaniacko, łapiąc blondynkę za rękę i pociągając za sobą.
*****
Wkurzony Kastiel już niemal pół godziny czekał na powrót chłopaków którzy przepadli jak kamień w wodę. Żaden z nich nie odbierał telefonu, ani też nie dawał najmniejszego znaku życia co było nieco niepokojące. Co więcej, robiło się coraz później i oczy mimowolnie zaczęły zamykać mu się ze zmęczenia tym samym ograniczając trzeźwość myślenia.
Wtem dzwoniącą w uszach ciszę przerwał mrożący krew w żyłach wrzask Armina. Wszyscy łącznie z dziewczynami momentalnie zerwali się na równe nogi, z niepokojem patrząc w stronę lasu.
- Zostań tu i pilnuj ich, pójdę to sprawdzić! - Zawołał, powstrzymując Nataniela przed pobiegnięciem do lasu.
Czym prędzej rzucił się pędem w stronę drzew, starając sobie przypomnieć z którego miejsca docierał krzyk. Wszędzie dookoła panowały egipskie ciemności, co jedynie utrudniało bieg wśród krzaków i kamieni porozrzucanych dookoła. Nie minęło wiele czasu, gdy ponownie dał się słyszeć kolejny wrzask ze strony chłopaka. Tym razem był on o wiele bliżej i dało się go znacznie łatwiej namierzyć. Po kilku minutach biegu zobaczył ciemnowłosego przywiązanego do drzewa, w miarę możliwości wiercącego się na wszystkie strony. - Błagam, zabierzcie to!! - Krzyknął, starając się strącić z głowy sporych rozmiarów świerszcza.
- ..Co ty robisz? - Zapytał Kastiel, starając się jakoś ukryć rozbawienie.
- Nie pytaj tylko mi pomóż!!
Czerwonowłosy nie czekając dłużej szybko uwolnił go z więzów, tym samym dając mu możliwość strącenia insekta z głowy. - Kto cię tak urządził?
- A jak myślisz?! Dorwały mnie chyba kilka godzin temu i zabrały telefon, nie przyszło wam do głowy żeby mnie poszukać?! Słowo daję, Sofija i Kim jeszcze mnie popamiętają!
- ŻE CO?!
Jak poparzony wrócił w stronę skalpy, gdzie nie zastał nikogo, łącznie z Natanielem i dziewczynami którzy przepadli jak kamień w wodę. Nie wiedząc co robić podszedł do latarni, przeklinając się w duchu za swoją głupotę. Ciężko było mu uwierzyć w to, że tak łatwo dał się wyrolować dziewczynom! Przecież to było wykluczone!
- Nie.. to jeszcze nie koniec! - Zawołał, rozsuwając zamek w kieszonce. - Dopóki mam sztandar..
- JUŻ GO NIE MASZ!
Niespodziewanie drzwi do latarni otworzyły się, i wyskoczyła przez nie Maja. Zaskoczony stracił równowagę spadając przy tym ze schodów, i wylądował plecami na trawie. W tym samym momencie zza drzwi wybiegły dziewczyny skutecznie go unieruchamiając podczas gdy rudowłosa zabierała chustę z jego kieszeni.
- ZYCIĘSTWO!!! - Zawołały wspólnie, wznosząc okrzyk radości który rozniósł się echem po okolicy.
- Ze jak?! - Zawołał, uwalniając się z uwięzi. - Przecież te drzwi były zamknięte!
- Wiesz, te nasze sposoby.. - Zaśmiały się, spoglądając po sobie porozumiewawczo. - Peggy, możesz już wyjść!
- No nareszcie! - Dało się słyszeć z okolicy głos dziewczyny przepełniony wyraźną ulgą.
- Gdzie Nataniel? Miał was przecież pilnować!
- W lesie. Razem z Melanią poszli uwolnić Kentina który podobno wpadł do jakiegoś dołu.. - Odrzekła tajemniczo Maja, a jej słowa w pewien sposób brzmiały dosyć złowrogo.
- Wy chyba nie..
- Wyluzuj, nie mogłyśmy znaleźć żadnego dołu. Kentin obecnie jest na plaży i pomaga Sofiji szukać zaginionego telefonu.
- Ten idiota.. a co z Lysandrem?!
- Biega po lesie za Kim, niedługo do nas dołączą. - Rozalia przybiła piątkę z uśmiechniętą Violettą, która wyglądała jakby całkiem dobrze się bawiła. - Jeśli chodzi o Aleksego.. pamiętacie może co się z nim stało?? - Spojrzała pytająco na dziewczyny.
- Kto to wie?.. Słyszałam jak z krzykiem uciekał w stronę pensjonatu. - Uśmiechnęła się złowrogo Maja, na co wszyscy odsunęli się od niej na kilka kroków.
Armin który był już pewnie zmęczony staniem w lesie usiadł wreszcie na schodach, wpatrując się pustym wzrokiem w świętujące ze zwycięstwa koleżanki. - Dziewczyny działające drużynowo.. przypominają diabły.
- Wyjątkowo się z tobą zgodzę. - Odparł Kastiel, popijając wyciągnięte z plecaka piwo.
*****
Kiedy wreszcie udało się wszystkich znaleźć, jednogłośnie zdecydowano że pora wracać do pensjonatu. Wszyscy byli nie lada zmęczeni, a zwłaszcza chłopaki którzy zmuszeni byli biegać po lesie podczas gdy dziewczyny przez cały czas wodziły ich za nos. Chcąc nie chcąc musieli pogodzić się z przegraną, jednak postanowili nigdy więcej nie zakładać się o nic z dziewczynami, a zwłaszcza gdy działać mają całą grupą.
Po dotarciu do pensjonatu każdy ruszył do swojego pokoju momentalnie zasypiając nie mając nawet sił na to by przebrać się w piżamę, łącznie z Hikari która nie słyszała nawet rozlegającego się w pokoju odgłosu komórki.
*********
Wreszcie skończyłam! Powiem szczerze, planowałam nieco bardziej rozpisać ten rozdział, ale: W cukierni gdzie odbywam praktyki od zeszłego tygodnia mamy sezon świąteczny i po prostu nie miałam kiedy tego napisać! Człowiek wstaje o 05:45 rano i wraca do domu nawet o 18:00 -.- tak więc dziennie pisałam tylko po kilka zdań, ale uznałam że nie będę dłużej przedłużać braku rozdziałów więc jest jak jest.. Może jeśli szczęście mi dopisze to w sobotę uda mi się coś napisać, więc trzymajcie kciuki =^.^=
PS: Czy chcielibyście ewentualnie jakiś rozdział dodatkowy związany ze świętami, nie powiązany z trwającą historią?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top