"Ognisko" cz.1


Dla Hikari pomimo trwania wakacji ten dzień był jednym z najcięższych od pamiętnego sprzątania szkoły po nocy strachów. Ledwo udało jej się zasnąć po całonocnym maratonie filmów z Arminem, gdy do jej pokoju wpadł Aleksy i zaczął nawijać coś o muzyce na imprezę, następnie odwiedziły ją dziewczyny by odbyć wspólne pogaduchy na temat ubrań którym dowodziły Rozalia z Melanią, po czym na koniec zadzwoniła mama i zaczęła nawijać o tym jak bardzo przeprasza za ten niespodziewany wyjazd. Z całej tej zgrai dziewczynom była jednak w stanie wybaczyć, ale tylko dlatego że przyniosły jej kawę z pobliskiej kafejki.

Reszta dnia minęła jej na sprzątaniu pokoju i wkładaniu wszystkich sił na upchnięcie nowych ubrań do walizki która przy najmniejszym ruchu eksploduje co w gruncie rzeczy byłoby całkiem niezłym widowiskiem biorąc pod uwagę siłę rażenia wybuchu.

Zerknęła na zegar, który wskazywał godzinę 20:00. Chcąc nie chcąc musiała zbierać się do wyjścia, więc wzięła przygotowane wcześniej ubrania na zmianę i weszła do łazienki gdzie wzięła szybki prysznic a następnie ubrała się w czarne rybaczki z błyszczącym paskiem i białą koszulkę z odsłoniętym lewym ramieniem na której widniał napis "Trudno jest być zajebistym ale ktoś musi", którą dostała kiedyś od koleżanek z Tokyo. W chwili gdy skończyła układać włosy, rozległo się pukanie do drzwi. Pospiesznie poprawiła swoją grzywkę i wyszła z łazienki otwierając drzwi za którymi stała cała ekipa.

W ostatniej chwili chwyciła swój portfel i telefon po czym wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi. Wszyscy byli w zadziwiająco dobrych humorach, i non stop ze sobą rozmawiali na najróżniejsze tematy zupełnie jak tamtego dnia przed imprezą. Oby tylko nie skończyło się jak tamtego dnia, bo miała pewne wątpliwości czy tym razem ktoś miałby siłę taszczyć Kastiela z powrotem do pensjonatu. Z tego co udało jej się zapamiętać podczas wizyty dziewczyn, chłopaki wcześniej wszystko przygotowali, a cała ta "imprezka" miała się odbyć w pobliskim lesie w okolicy latarni morskiej. Sam spacer miał zająć około 15 minut, więc niezbyt się spieszyli by tam dotrzeć. Sofi jak każdy mógł się spodziewać szła razem z Kentinem przez co wyglądali jak jakaś parka żywcem wyciągnięta z romansideł, Kastiel dyskutował o czymś z Lysandrem, dziewczyny spędzały czas z Aleksym a Armin jak zahipnotyzowany wpatrywał się w ekran konsoli. Aż korciło ja by mu teraz podstawić nogę i patrzeć jak ląduje twarzą w piasku ale ostatecznie sobie darowała, chcąc zachować to na inną okazję. No bo na co komu piasek skoro w mieście mają taki piękny asfalt? Po kilku minutach spaceru po plaży weszli do lasu, prowadzenie przez Kastiela który zastępował im GPS i skierowali się na południe w stronę niewysokiego klifu.

- Ej, gdzie my tak właściwie idziemy? - Zdziwiła się Kim.

- Właśnie! Mieliśmy przecież urządzić grilla w lesie. - Dodała Roza, widząc jak z każdą chwilą zbliżają się znowu w stronę plaży.

- Weź wyluzuj, znaleźliśmy znacznie ciekawsze miejsce. - Zaśmiał się, nakazując by dalej iść za nim.

Dziewczyny spojrzały po sobie niepewnie, jednak w milczeniu ruszyły dalej za czerwonowłosym. W sumie i tak nie maiły innego wyjścia, bo pochłonięte rozmową nie pomyślały o tym by uważniej rozglądać się za drogą powrotną.

- Co wy knujecie? - Zapytała Hikari trącając Armina ramieniem, jednak on jedynie wzruszył ramionami dalej grając w swoją grę. - Słowo daję, pewnego dnia meteor spadnie ci na głowę a ty nawet tego nie zauważysz.

- Jesteśmy. - Odrzekł niespodziewanie Lysander, wskazując unoszącą się nad nimi wysoką latarnię morską.

Weszły jak się okazało, na dosyć dużej skalpie, na której stała sporych rozmiarów latarnia morska. Dziewczyny z zachwytem wpatrywały się w cudowny widok jaki rozpościerał się stad na morze, i ciągnącą się w dole po lewej stronie plażę której piasek przybrał biały kolor. Z drugiej natomiast strony rozciągał się widok na bezkresne, ciemne morze i płynące na nim w oddali statki. Dalej można było dostrzec półwysep, rozświetlony przez leżące na nim miasto. Hikari z zaciekawieniem podeszła do krawędzi klifu spoglądając w dół, przyjrzała się niemal granatowej wodzie. jedno musiała przyznać, była to naprawdę niezła miejscówka.

- Aż się prosisz żeby cię stąd zepchnąć, wiesz o tym? - Zażartował Kastiel, który niespodziewanie znalazł się tuż za nią wraz ze swoim wkurzającym uśmieszkiem.

- Skoro tak mówisz.. radzę ci jednak uważać.

- A to niby czemu?

- Wiesz jak to mówią.. Nieszczęścia chodzą pa-ra-mi. - Zaśmiała się, klepią go po przyjacielsku w ramię.

- Cóż, przynajmniej nie będziesz sama. - Odpowiedział jej tym samym uśmiechem, po czym dołączył do pozostałych chłopaków starających się rozpalić dosyć sporych rozmiarów ognisko.

Gdy ogień był już rozpalony, dziewczyny w bezpiecznej odległości rozstawiły koce piknikowe a Aleksy w tym czasie podłączył telefon do przenośnych głośników które zabrał ze sobą. Przez chwilę kłócił się z Peggy o piosenkę, jednak ostatecznie doszli do porozumienia włączając Party Roch Anthem. Lysander wraz z Arminem postawili niesioną przez białowłosego podróżną lodówkę w której chłodziły się zimne napoje, a dziewczyny wyciągnęły najróżniejszego rodzaju przekąski. Wszyscy rozsiedli się wokół ogniska smażąc pianki, którymi następnie zajadali się ze smakiem.

- Violetto, próbowałaś kiedyś tego? - Zapytała Hikari, podając jej talerzyk na którym znajdowały się dziwne "kanapki" zrobione z herbatników.

- N-nie.. co to jest? - Zapytała niepewnie.

- Spróbuj, a się dowiesz. Uwierz mi, nie będziesz żałować.

Fioletowowłosa z obawą sięgnęła po smakołyk, czując na sobie wyczekujące spojrzenie pomarańczowych oczu dziewczyny. W końcu odważyła się spróbować, a jej oczy momentalnie rozbłysły. 

- Pyszne.. - Wyszeptała, zjadając smakołyk do końca. - Co to takiego??

- Hej, o czym gadacie? - Wtrącił się Aleksy, porywając Hikari jedną z jej kanapek i zjadając na raz. - AŁ, GORĄCE!

- Bo prosto z ogniska idioto. - Zaśmiała się rudowłosa. - To słodkie pianki złożone pomiędzy dwoma herbatnikami z czekoladą, dawniej często je robiłam.

- Mogę jeszcze jedną?? - Zapytała Violetta, na co Hikari z uśmiechem podała jej kolejną słodką przekąskę.

- Tylko się nie poparz. - Uśmiechnęła się dziewczyna. - Ktoś ma może jeszcze ochotę?

Ostatecznie piankowo-czekoladowy przysmak momentalnie zniknął, podobnie jak wszystkie zapasy słodkich pianek i herbatników. Wszystkim naprawdę zasmakowała ta przekąska i żałowali że nie wzięli większej ilości "składników".

- Zagrajmy w coś! - Zaproponowała Peggy, na co wszyscy momentalnie zapomnieli o swoim piankowym problemie i rozpoczęli wspólną dyskusję na temat mającej się rozegrać gry.

- Gramy w butelkę! - Zaproponował Kastiel, jednak dziewczyny pokręciły głowami twierdząc że będzie wymyślał im nieprzyzwoite zadania. - Oj no weźcie, zawsze w to gramy na tego typu imprezach.

- A może karty? - Odezwał się Lysander, zajadając swoje ulubione chipsy.

- Nikt przecież nie ma kart. A poza tym, jest nas za dużo. - westchnęła Kim.

- A znacie grę w Króla? - Odparła jakby od niechcenia Hikari.

- Właśnie! To jest genialne! - Zawołał Armin, wreszcie odrywając wzrok od konsoli.

- A co to za gra? - Zapytał Nataniel, wyprzedzając tym samym zaciekawione dziewczyny.

- To bardzo proste. Jest podobne do butelki, tylko ZNACZNIE ciekawsze. Każdy z nas losuje patyczek z numerem, którego nie może nikomu pokazać. Jeden patyczek zamiast numeru posiada narysowaną na nim koronę, a osoba która go wylosuje staje się Królem. Król może rozkazać danemu numerowi lud dwóm wykonanie wybranego przez siebie polecenia, które dana osoba lub osoby muszą spełnić. Po tym patyczki lądują w kubku i losowanie zaczyna się od początku. Sęk polega na tym, że nie wiadomo kto jest danym numerem, co tylko sprawia że gra jest znacznie ciekawsza.

- Wchodzę w to! - Zawołali na raz chłopcy, a dziewczyny energicznie przytaknęły głowami wyrażając zgodę.

- Ok, tylko pamiętajcie o jednym. Ta gra jest nieprzewidywalna.. - Uśmiechnęła się chytrze, wyciągając w kieszeni zestaw drewnianych patyczków. - ..a władza króla jest absolutna.

**********

Gra trwała w najlepsze, a każdy z każdą chwilą bawił się coraz lepiej. Jako pierwsza królem została Iris, która rozkazała numerowi 7 zaśpiewać piosenkę Barbie Girl. wszyscy prawie popłakali się ze śmiechu, gdy okazało się że pechowym numerem siódmym okazał się nikt inny jak Kastiel który chcąc nie chcąc musiał wykonać swoje zadanie które Hikari w tajemnicy nagrała na telefon.

Wyzwania były naprawdę zróżnicowane, i każdy nieźle się przy tym bawił. Oczywiście poza nieszczęśnikami mającymi je wykonać. Nataniel musiał zamienić się ubraniami z Kentinem, Iris w ciągu minuty miała za zadanie wypić dwulitrową butelkę zimnej coli z lodówki, Kim do końca gry musiała odpowiadać jedynie tekstami z piosenek, a Aleksy pomalować sobie oczy tuszem do rzęs Rozalii.

- Ok, kolejne losowanie! - Zawołał Armin, na co wszyscy wrzucili swoje patyczki do plastikowego kubka. - Raz, dwa, trzy!

- Bójcie się ludzie, teraz moja kolej! - Wykrzyknęła Rozalia, ukazując wszystkim patyczek z narysowaną koroną. - Numer 3 ma za zdanie.. wyznać miłość numerowi 10!

- ŻE JAK?! - Zawołała Melania, na co wszyscy wokół zaczęli się śmiać. - No.. to kto ma numer 10? - Zapytała zrezygnowana, jednak odetchnęła z ulgą gdy zobaczyła że numerem tym jest Violetta.

- A żeby to!.. - Zawołała zawiedziona Rozalia, która najwidoczniej liczyła że numer ten przypadnie jednemu z chłopaków, i każda z obecnych tu osób dobrze zdawała sobie sprawę z tego o kogo chodzi.

- Violetto jesteś moją najukochańszą przyjaciółką na całym świecie! Kocham cię jak nikogo innego! - Zawołała Melania, tym samym wykonując swoje zadanie, po czym rozpoczęło się losowanie kolejnego króla którym okazał się zostać Armin.

- Numer 11 ma za zadanie do końca gry chodzić bez koszulki! - Zaśmiał się złowieszczo, przybijając żółwika z roześmianym Kastielem.

- No wiesz?! Kto jak kto, ale po tobie bym się tego nie spodziewała. - Skarciła go Rozalia, jednak ani trochę go to nie zraziło. - To kto ma ten numer?

- Zdaje się że ja. - Odparł Kentin, na co chłopaki przybili sobie faceplama a uradowane dziewczyny przybiły sobie zwycięską piątkę.

- Mogłeś wybrać inny numer!

- Skąd miałem wiedzieć że akurat tego nie będzie miała żadna dziewczyna?!

- Chłopaki, dajcie spokój. - Uspokoiła ich Sofi, starając się nie zwracać uwagi na Kentina od widoku którego momentalnie robiła się czerwona.

Po następnym losowaniu królem została Peggy, która rozkazała numerowi 4 wziąć na plecy numer 5 i trzymać tak przez następne 2 tury.

- Naprawdę?.. - Westchnął Lysander, biorąc na plecy lekko zażenowaną Iris.

- Znowu jestem Królem! - Zawołała Roza, z szatańskim błyskiem w oku. - Numer 1 ma za zadanie pocałować numer 8!

- Jeśli to będzie dziewczyna to tylko policzek. - Zakomunikowała Maja, wrzucając swój patyczek z powrotem do kubka.

- Spokojnie, masz szczęście. - Zaśmiał się Kastiel, pokazując patyczek z numerem 8, po czym  na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek. 

- No czy ja wiem? Po tej fryzurze ciężko stwierdzić.

Wszyscy obecni wokół zaczęli się śmiać, co nieco poirytowało czerwonowłosego. Jednak mimo to Maja podeszła do niego i stanęła na palcach całując go szybko w usta.

- Losujemy dalej! - Zawołała, podczas gdy wszyscy patrzyli po sobie zdziwieni, nie myśląc że dziewczyn naprawdę to zrobi.  - No co? Wyzwanie to wyzwanie. Dobra, losujmy i postarajmy się zadawać też jakieś pytania bo ani się obejrzymy ktoś będzie musiał skakać z klifu.

*****

Po całej godzinie najróżniejszych wyzwań wszyscy stwierdzili że mają już dość. W dobrych humorach rozsiedli się przy ognisku, wpatrując w tańczące w powietrzu pomarańczowe iskierki które po kilku sekundach gasły tak szybko jak się pojawiały.

- Co jak co, ale muszę przyznać że całkiem udane te nasze małe wakacje. - Zaczął rozmowę Aleksy, kładąc się plecami na ziemi i wpatrując w niebo.

- No, całkiem całkiem. - Odpowiedział Kastiel, rozglądając się za paczką ciastek do których zdążyli się już dobrać Kentin z Sofiją.

- Jaki był według was najlepszy moment? - Zapytała Rozalia, na co wszyscy bez wyjątku zaczęli się zastanawiać nad swoimi odpowiedziami.

- Moim zdaniem mecz siatkówki.. - Zaczęła zarumieniona Sofi, z czym momentalnie zgodził się Kentin całując ją w policzek.

- Czas spędzony ze wszystkimi tu obecnymi... - Dodała nieśmiało Violetta, sięgając po swoją teczkę gdzie znajdowały się szkice wykonane przez kilka ostatnich dni. - Dawno się tak nie bawiłam..

- Zdecydowanie widok nieprzytomnego Kastiela przy barze! - Zawołał Aleksy, który po wypowiedzeniu tych słów musiał ratować się ucieczką przed wściekłym gitarzystą.

- Chyba czas spędzony na plaży. - Odrzekł krótko Lysander.

- Zwycięstwo dziewczyn nad chłopakami! - Zawołała Kim, przybijając zwycięską piątkę z Mają i Sofiją.

- Tajemnica.. - Uśmiechnęła się Melania, spoglądając w stronę Nataniela który z jakiegoś powodu odwzajemnił uśmiech.

- Najlepsza była zdecydowanie impreza! - Armin ani przez chwilę się nie zawahał podczas swojego wyboru, pokazując innym zdjęcia zrobione wtedy na telefonie. - No i oczywiście powrót z tej imprezy.

- Nie przypominaj, do dziś mi dzwoni w uszach od jazgotu Aleksego. - Skrzywiła się Peggy, na co wszyscy odpowiedzieli zbiorowym wybuchem śmiechu. - Moim zdaniem najlepsze były wszystkie momenty które mogłam uwiecznić, począwszy od przyjazdu po teraz.

- Możemy liczyć na to że zgrasz je nam na płytę? - Zapytał zdyszany Aleksy, dosiadając się do towarzystwa. - Coś mnie ominęło?

- Nieee, ależ skąd. - Uśmiechnęła się do niego Maja wraz z resztą dziewczyn. - Gdzie Kastiel?

- Zgubiłem go gdzieś w lesie, jak zgłodnieje to wróci. - Wyszczerzył się uradowany, sięgając po garść owocowych żelków. - Maja, a jaki był twój ulubiony moment tych wakacji?

- Właśnie, jeszcze nic nie powiedziałaś! - Dodała Rozalia, wpatrując się w nią wyczekująco.

- Najlepszy moment? Pomyślmy.. Nie wiem, wszystkie były całkiem spoko.

- Oj no weź! - Zawołał Armin.

- Właśnie! Wybierz coś! - Poprosił Aleksy.

- Ech.. no dobra. Wspólny wypad na miasto był całkiem spoko.

- Wiedziałem! Trzeba to jeszcze kiedyś powtórzyć, co wy na to? - Zaproponował niebieskowłosy, na co wszyscy poza Hikari się zgodzili.

- Jak znajdę trochę czasu.

- Koleżanko, dla nas nie znajdziesz czasu? - Trąciła ją po przyjacielsku Kim, podobnie jak i reszta dziewczyn.

- Ej, wiecie co mi przyszło do głowy? - Wtrącił się do rozmowy Kastiel, który nie wiadomo skąd pojawił się za nimi mało nie przyprawiając przy tym o zawał.

- Zapewne cos niezwykle "błyskotliwego".

- Peggy, tylko bez sarkazmu. Kojarzycie te gry w które grało się gdy było się dziećmi?

- Masz na myśli coś typu berek itp? - Roza spojrzała na niego jak na kretyna, podobnie jak większość grupy.

- Itp. W tych lasach można całkiem nieźle się schować, więc rzucam wyzwanie żeńskiej części ekipy. Zabawa podobna jest do gry w zdobywanie sztandaru, więc raczej dacie sobie radę.

- Ok, brzmi interesująco. - Uśmiechnęła się Kim, dając znak by mówił dalej.

- Gramy Chłopaki kontra Dziewczyny. Każda z drużyn będzie miała swój sztandar, którego zdobycie jest kluczem do zwycięstwa, utrata go równa się natychmiastowej przegranej. Żeby dać wam większe szanse macie do dyspozycji cały las i okoliczne tereny.

- Jaki jest haczyk? - Melania spojrzała na niego podejrzliwym wzrokiem, na co czerwonowłosy odpowiedział jej swoim słynnym cwaniackim uśmieszkiem. Teraz już wiadomo było na 100% że coś się za tym kryje.

- Zakład jest ten sam jak wtedy w szkole.

- Czyli przegrani przez miesiąc usługują zwycięskiej drużynie? Rany.. o nic innego się ostatnio nie zakładamy, zero kreatywności. - Westchnęła Kim, ostatecznie przystając na propozycję Kastiela.

- Dobra, zaczynamy narady. I pamiętajcie: Osoby złapane mogą być uwolnione jedynie przez członków tej samej drużyny.

*****

Dziewczyny zebrały się w grupie, zaczynając swoje obrady wojenne. Sytuacja mówiąc w skrócie była beznadziejna, biorąc pod uwagę równowagę sił. W drużynie chłopaków byli Kastiel i Kentin którzy byli "całkiem nieźli" w sporcie, nie wspominając o reszcie chłopaków. Violetta była zbyt powolna, z kolei Roza nie jest przyzwyczajona do biegania, więc obie były najsłabszymi ogniwami w ich drużynie.

- Ok, musimy przede wszystkim wybrać kapitana. Ktoś się zgłasza?

Dziewczyny spojrzały po sobie nawzajem, jednak nikt nie chciał się zgłosić ani nawet odpowiedzieć na pytanie Melanii, która sama nie miał na to najmniejszej ochoty.

- Zostawmy to na później, teraz mamy większe zmartwienia. Violetto, dasz radę naszkicować mapę terenu? Nie musi być dokładna, wystarczy że znajdą się na niej najbardziej istotne rzeczy. - Poprosiła Hikari, co nieco ją zaskoczyło.

- Oczywiście, postaram się. - Odpowiedziała w miarę pewnie dziewczyna, sięgając po kartkę i ołówek.

- W porządku. Iris, pomóż jej. Z tego co mi wiadomo masz niezłą orientację w terenie.

- Rozkaz szefie! - Zaśmiała się dziewczyna, siadając obok koleżanki.

- Ok, teraz przejdźmy do sedna. Musimy wiedzieć jak najwięcej o naszych przeciwnikach, inaczej przegramy już na starcie. Mam tu na myśli: umiejętności, a przede wszystkim SŁABOŚCI. To samo tyczy się również naszej grupy, jeśli mamy wygrać.

- Ja i Roza się tym zajmiemy, spędzamy z nimi najwięcej czasu! - Zgłosiła się Melania, do której przyłączyła się dodatkowo Sofija. Było im to bardzo na rękę, ponieważ w ten sposób miały informacje o niemalże każdym z chłopaków z ich grupy poza bliźniakami którzy jak na razie stanowili najmniejsze niebezpieczeństwo poza Lysandrem.

Hikari wzięła głęboki oddech, kierując wzrok w stronę klifu gdzie naradzali się chłopaki. Jak na jej oko byli zbyt pewni siebie, co nieco ją uspokajało. Pierwsza zasada wojny mówi: "nigdy nie lekceważ swojego przeciwnika", którą właśnie złamali.

- Mamy mapę! - Zawołały dziewczyny, zwracając tym samym uwagę reszty ekipy. Kierując się poleceniem Maji rozłożyły ją przed sobą, tym samym ukazując ją reszcie drużyny.

- Dziewczyny, jestem z was dumna. Po tej całej akcji stawiam wam kawę. - Pogratulowała dziewczynom, które przybiły sobie zwycięską piątkę. - Zaczynamy nasze obrady wojenne. Jak widać, chłopaki zajęli teren klifu co nie jest zbyt wielką stratą biorąc pod uwagę fakt iż do swojej dyspozycji mamy las z większą ilością kryjówek. Jednak istnieje możliwość że Kastiel zdążył zbadać pewną część tego obszaru podczas gonitwy za Aleksym co w pewien sposób ogranicza nasze ruchy. Przede wszystkim, musimy dowiedzieć się o ich planach i następnych ruchach, dlatego potrzebujemy "przynęty" która jednocześnie spełni rolę "kreta".

- Czy tylko ja czuję się jak w jakiejś partyzantce? - Wtrąciła Kim, na co wszystkie dziewczyny łącznie z rudowłosą na chwilę się zaśmiały. Jednak musiały omówić szczegółowy plan, dlatego szybko wróciły do jego omawiania.

- Wracając do tematu: po przejrzeniu planu wroga przechodzimy do natychmiastowej eliminacji. W grupie są zbyt silni, dlatego trzeba ich rozdzielić i zaatakować grupą. Dziewczyny, jak nasza lista?

- Gotowa! - Zawołały we trójkę, wręczając jej kartkę.

- Świetnie. Dzięki temu będziemy mogły zrealizować kolejną część planu, po którym już się nie podniosą.

- Mogę o coś zapytać? - Odezwała się Violetta, która od jakiegoś czasu przyglądała jej się z zaciekawieniem. - Zaprawdę myślisz że mamy jakiekolwiek szanse w starciu z chłopakami? Jakby to powiedzieć.. oni od zawsze byli od nas silniejsi...

W tym momencie zastała nagła cisza, której nikt nie śmiał przerwać. Fioletowowłosa jako pierwsza powiedziała na głos to, co każdej z nich od pewnego czasu zalegało w głowie jednak głupio im było się do tego przyznać. Ku ich zdziwieniu Maja nie wyglądała na rozczarowaną ani złą. Wręcz przeciwnie. Była zmotywowana i chętna do podjęcia walki.

- Ech, dziewczyny.. powiedzcie mi jedno. Większą radochę sprawia waszym zdaniem pokonanie słabszego, czy może raczej silnego przeciwnika? To uczucie gdy przeciwnik musi przyznać się przed wami do porażki.. to spojrzenie waszego wroga mówiące: "jak mogłem przegrać?!". Nie chcecie tego doświadczyć?

- Pewnie że chcemy! - Zawołała Peggy, na co reszta dziewczyn momentalnie przytaknęła. - Ale co zrobimy w tej jakby "kluczowej sprawie"? Jakby nie patrzeć, to jest to swojego rodzaju problem.

- Laski.. Powiem to raz, więc radzę zapamiętać to na całe życie. Może i są od nas silniejsi i nie wiem co jeszcze, ale jednak "To kobieta decyduje o życiu mężczyzny: to ona pozbawia go Rozumu, Siły i Woli". Radzę wam o tym nie zapominać.. - Uśmiechnęła się triumfalnie, wracając do omawiania planu.






Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top