"Duch w szkole" cz.2
Rozalia wyszła z kabiny, poprawiając swoją spódnicę. Po prostu nie mogła uwierzyć w to, że bali się ją puścić samą do najzwyklejszej łazienki. Niby co może jej się tu stać? Pożre ją nawiedzony sedes?
Podeszła do umywalek w celu umycia rąk, gdy nagle w odbiciu lustra, ujrzała bladą dziewczynę stojącą w kącie łazienki. czym prędzej odwróciła się, jednak nikogo tam nie dostrzegła. Ponownie zerknęła w lustro, w którym nadal odbijała się postać zakrwawionej dziewczyny. Powoli wycofała się w stronę drzwi, ani na sekundę nie spuszczając wzroku z lustra. Ciężko było jej to przyznać, ale właśnie zaczęła wierzyć w tę całą historię o nawiedzonej szkole.
Nagle widmo błyskawicznie skoczyło w jej stronę, na co Roza z piskiem rzuciła się w stronę drzwi, które niemal wywarzyła wraz z zawiasami. Z hukiem wpadła na korytarz, i co sił w nogach rzuciła się do ucieczki. Jednak w tej właśnie chwili, odkryła pewną rzecz. A mianowicie to, że jej buty nie są przystosowane do biegania.
Zmęczona oparła się o najbliższą ścianę starając się złapać oddech, gdy usłyszała dobiegające z drugiego końca korytarza, ciężkie metaliczne kroki. Zlękniona zaczęła się wycofywać, do momentu w którym jej plecy zderzyły się ze ścianą. Wystraszona nagłym dotykiem odwróciła się, jednak gdy dostrzegła iż jest to najzwyklejsza ściana, odetchnęła z ulgą.
W tym samym momecie biała powierzchnia dosłownie zaczęła falować jej przed oczami, powoli zmieniając kolor na czerń. Nim zdążyła się obejrzeć, zamiast ściany pojawiło się przed nią coś, na wzór gabinetu. Zaskoczona nagłym zjawiskiem, podeszła bliżej by móc się przyjrzeć pokojowi. Był on ciemny, stało w nim biurko pełne dokumentów, i stojące w oddali, ciemne drzwi.
Zaintrygowana zamierzała dotknąć przedziwnej ściany, gdy niespodziewanie coś wyskoczyło w jej stronę, wydając z siebie przeraźliwy odgłos.
Najgłośniej jak tylko umiała, krzyknęła z przerażenia, przewracając się na ziemię. Była dosłownie kilka chwil od zawału, a serce waliło jej jak oszalałe. Nie mogła złapać oddechu, a umysł zaprzątała jej ta straszliwa poczwara.
- Rozalia!
Nagle w korytarzu rozległ się znajomy głos i dźwięk kroków, który z każdą chwilą był coraz głośniejszy.
- Tutaj jestem! - Krzyknęła, osłaniając się dłońmi z przerażenia.
- Co się stało?! - Krzyknął Aleksy, pomagając jej wstać z podłogi. - Usłyszeliśmy twój krzyk, widziałaś coś?!
- W lustrze! Pokazała się w lustrze a potem coś wyskoczyło na mnie z tamtej ściany! - Odpowiedziała, wskazując miejsce w którym wszystko się wydarzyło. Oczy zachodziły jej łzami, a z gardła wydobył się cichy szloch.
- ..Ale to tylko pusta ściana.. - Szepnął Nataniel, przyglądając się pytająco Rozalii.
- N-nie prawda! Chwilę temu był tam pokój! I.. to coś.. ja.. ja nie zmyślam! Tam naprawdę coś było! - Krzyknęła, ocierając płynące jej po twarzy łzy.
Nastąpiła chwila ciszy. Wszyscy spojrzeli po sobie, jakby czytali sobie nawzajem w myślach. Dobrze wiedzieli, co należy zrobić.
- To się zaczyna robić chore. Nie możemy tu zostać. - Odparła Kim, wymawiając słowa które wszystkim chodziły po głowie.
- To nie takie proste, jak by się mogło wydawać. Drzwi wyjściowe są zamknięte, jesteśmy odcięci.
- ŻE CO?! - Krzyknęli wszyscy razem, nie mogąc uwierzyć w słowa Kastiela. - Czemu wcześniej nie mówiłeś?!
- Chciałem wam powiedzieć ale wtedy Roza zaczęła wrzeszczeć! Więc nie zwalajcie tego na mnie!
- Czyli że to moja wina?!
- DOŚĆ! - Krzyknął Armin, co w pewnym sensie wszystkich zdziwiło. - Możemy przecież wyjść przez okno! Z tego co mi wiadomo, są otwarte.
Wszyscy spojrzeli na chłopaka z uznaniem, przez co przez chwilę poczuł się jakby ktoś nominował go do nagrody Nobla. Przecież to było takie oczywiste! Mimo iż drzwi są zamknięte, Kastielowi udało się przecież wejść tutaj przez okno, a jakiś czas temu przecież sam przez nie zniknął w "tajemniczych okolicznościach".
- No dobra, ale nadal pozostaje nam jeden szczegół. - Dodała nieśmiało Iris, która do tej pory siedziała cicho. - ..Gdzie jest Peggy?
W tej samej chwili jak na zawołanie rozległ się wrzask dziewczyny. Iris krzyknęła ze strachu przytulając się do Lysandra, natomiast Kentin natychmiast przytulił do siebie wystraszoną Sofiję.
- Zaczekajcie tu! - Krzyknął Kastiel, znikając w ciemnościach korytarza.
Tym razem nikt się nie sprzeciwił. Cała grupa stała w miejscu, bojąc się ruszyć z miejsca w obawie o swoje życie. Po kilku minutach ponownie usłyszeli zbliżające się w ich kierunku Kroki, i zza zakrętu wyłonił się Kastiel, jednak bez dziewczyny.
- ..Zniknęła. - Odpowiedział, pokazując im torbę dziewczyny brudną od krwi. - Tylko to udało mi się znaleźć.
- Ale jak to zniknęła?! Ludzie nie znikają od tak! - Zaprotestowała Kim, która powoli miała już dosyć tej całej historii.
- A co jestem?! Duch Święty?! Skąd mam wiedzieć!? Mówię tylko jak jest! Zniknęła!
- Uspokójmy się! Musimy ją znaleźć.
Wszyscy odwrócili się za siebie, dostrzegając zbliżającego się w ich stronę Nataniela. - Podzielimy się na pięć grup. Rozdzielimy, i przeszukamy szkołę, a gdy znajdziemy Peggy wracamy do domów i zapominamy o całej tej sprawie.
- A kto niby zrobił z ciebie szefa, co? - Sprzeciwił się Kastiel, wychodząc na przód grupy. - I w ogóle, co ze światłem i klimatyzacją? Z każdą chwilą jest coraz zimniej!
- Nie mam pojęcia, wszystko działa jak należy! Problem tkwi raczej w szkole, cos jest nie tak! Nie umiem tego wyjaśnić!
- Dobra, spokój! - Krzyknęła Kim. - Dzielimy się na grupy! Kentin idzie z Sofi, Ja z Iris, Kastiel z Lysandrem, Armin z Aleksym a Nataniel z Rozalią. Przeszukamy szkołę, a potem wracamy do domu, koniec dyskusji!
Po tych słowach chwyciła zdezorientowana Iris za rękę, i ruszyła w stronę schodów zostawiając za sobą resztę towarzystwa.
****
Kentin i Sofija szli ciemnym korytarzem, który wydał im się znacznie straszniejszy niż wcześniej. Chłopak mimoiż sam był wystraszony, nie chciał tego okazywać. W każdym razie, nie przy Sofi, której obiecał że zostanie z nią do końca tej całej przygody.
- ..Jak myślisz, nic nam nie będzie? - Zapytała, rozglądając się dookoła.
- Na pewno, nie bój się. Wszystko będzie dobrze. - Uśmiechnął się pocieszająco, obejmując dziewczynę, która wtuliła się w niego ze strachu.
Szli przez chwilę w milczeniu, dopóki nie usłyszeli dziwnego dźwięku, wydobywającego się z piętra wyżej.
- Co to takiego?.. - Zapytała Sofi, wtulając się mocniej w chłopaka.
- Nie wiem, ale sprawdźmy to.
Kentin zdecydowanym krokiem ruszył po schodach, i skierował się w strone dziwnego dźwięku który okazał się dobiegać z sali muzycznej. Kiedy stanęli przed drzwiami, spojrzał pytająco na dziewczynę, która kiwnęła głową na znak, że mogą wejść. Po uchyleniu drzwi, ich oczom ukazał się swojący w rogu fortepian, który był źródłem owych dziwnych dźwięków. Sofija mimo iż się bała podeszła do instrumentu, który ku jej przerażeniu, okazał się grać sam. Nikogo przy nim nie było, a jednak mimo to chwilę temu wydawał przecież dźwięki!
- Wynośmy się stąd. - Odparł zdecydowanie Kentin, łapiąc dziewczynę za ramię.
Wtem stojące za nimi radio włączyo się, wydobywając z siebie dziwną muzykę. Sofija odskoczyła wystraszona, na co Kentin zdecydowanym ruchem wyłączył sprzęt. - Co tu się kurwa odwala?.. - Zapytał, w momencie w którym z parapetu zaczęły po kolei spadać wszystkie doniczki.
Tego było już za wiele. Chwycił przerażoną Sofiję za rękę, i wszedł na korytarz kierując się w stronę schodów.
- Nie uciekniecie.. - Odezwał się nagle znikąd dziewczęcy, roześmiany głos. - Nikt stąd nie wyjdzie bez mojej zgody!
- Zamknij się, nie ty o tym decydujesz! - Krzyknął wkurzony Kentin, przytulając do siebie dziewczynę.
- Och.. czyżby?
Wtem korytarz przeciął lodowaty wiatr, a równie zimna mgła zaczęła sunąć po podłodze. W oddali dało się słyszeć ciężkie, metaliczne kroki i przerażający ryk, który z każdą sekundą stawał się coraz głośniejszy.
- ..Spadamy! - Krzyknął chłopak, łapiąc Sofi za rękę i zbiegając po schodach. Dziewczyna była tak przerażona, że nie mogła wydobyć z siebie żadnego słowa. Gdy znaleźli się już na parterze, czym prędzej skierowali się w stronę pokoju nauczycielskiego.
****
Aleksy i Armin skierowali się w stronę piwnicy. Dlaczego? Wszystko przez to, że przegrali z Kastielem w rzucie monetą!
- Przypomnij mi żebyśmy w przyszłości grali w kamień-papier-nożyce! - Odparł wkurzony Armin, otwierając drzwi do piwnicy.
- A musiałeś o to grać? Nie łatwiej by było najzwyczajniej pobiec?
- Nie wkurwiaj mnie nawet.
Weszli na kamienne stopnie, i powoli skierowali się na dół, w stronę nieprzeniknionej ciemności.
- Aa! Cos mnie dotknęło! - Krzyknął Aleksy, mało nie spadając ze schodów, na co Armin mao nie popłakał się ze śmiechu. - MOŻESZ PRZESTAĆ?!
- To nie ja, to moja Shauma. - Zaśmiał się chłopak, schodząc ze schodów. - Dobra, to czego tak właściwie szukamy?
- Poszlak? Wskazówek? Ewentualnie trupa.
- Tsa, dzięki. Bądź tak łaskaw i swą błyskotliwością oświetl nam drogę w tych ciemnościach!
- Sorry, wyczerpałem limit cudów na dziś dzień. A tak korzystając z okazji, wiesz co mówi człowiek gdy widzi nocą latający telewizor??
- Zostaw to murzynie?
- Kurde, znasz to?
- To był twój najpopularniejszy suchar w gimnazjum. Wracając do tematu, co zrobimy gdy..
Wtem Armin upadł na podłogę, potykając się o coś ciężkiego. Zaklął kilka razy, starając w tych ciemnościach znaleźć ścianę o którą mógłby się oprzeć, podczas gdy Aleksy śmiał się z niego w najlepsze.
- Co to było? - Zapytał, podnosząc się na równe nogi.
- Nie wiem. - Odrzekł Aleksy, pochylając się nad dziwną rzeczą. - Ale jest to dosyć dziwne..
- Dziwne? W jakim sensie?
- ..strasznie mokre..
Wtem całe pomieszczenie wypełnił mrożący krew w żyłach dziewczęcy chichot. Zdawać by się mogło, że dochodzi z każdej strony i stopniowo ich otacza.
Nagle Aleksy poczuł, że ktoś dotyka jego pleców. Wrzasnął przerażony, mało nie wpadając na brata, który w ostatniej podtrzymał się ściany co pomogło mu utrzymać równowagę. Wokół nich rozległy się kroki, które z każdą sekundą zbliżały się do nich. Armin starał się cokolwiek dostrzec w ciemnościach, jednak było to daremne, gdyż nawet w dzień trudno jest tutaj cokolwiek zobaczyć. Wtem poczuł, że coś dotyka jego policzka, a następnie składa na nim lodowaty pocałunek.
- To miejsce.. będzie waszym grobem..
*****
Nataniel i Rozalia weszli do biblioteki, starając się uczynić przy tym jak najmniej hałasu. Miejsce to wyglądało co najmniej upiornie, ale i tak cieszyli się, że nie muszą schodzić do piwnicy. Podczas rozdzielnia się, oboje wspólnie zdecydowali że najlepszym miejscem na znalezienie Peggy będzie biblioteka. Znając dziewczynę, będzie chciała znaleźć jakieś informacje o tych zjawiskach nadprzyrodzonych i wróci tutaj po dziennik który mimo wszystko zostawili na swoim miejscu. Jednak pomieszczenie wbrew ich oczekiwaniom było puste, i nie wyglądało by ktokolwiek tutaj był.
- Zaczekaj tu, pójdę po dziennik.- Poprosił Nataniel, znikając między półkami.
Rozalia najwidoczniej nie mając nic do powiedzenia na ten temat, usiadła na parapecie oczekując powrotu przewodniczącego. Ta cała historia nie dawała jej spokoju. No bo niby dlaczego akurat dziś duchy wstają z martwych i ich nawiedzają? No dobra, na co dzień nikt nie przychodzi o tej porze do szkoły, no ale czegoś TAKIEGO raczej nie da się nie zauważyć.
Wtem poczuła, że coś chodzi jej po nodze. Wystraszona krzyknęła, i zeskoczyła z parapetu wbiegając między pułki z książkami. Nie wiedziała dokąd biegnie, byleby tylko jak najdalej od tamtego okna. Jednak w tym samym momencie, poczuła coś na ramieniu, a następnie na głowie. Spanikowana starała się to z siebie strząsnąć, gdy ktoś złapał ją w ramiona.
- PUSZCZAJ DEBILU! DUCH ZBOCZENIEC!!!
- Roza uspokój się! To tylko ja!
Wystraszona otworzyła oczy, i zobaczyła przed sobą Nataniela który zdezorientowany wpatrywał się w jej twarz.
- Co się stało?
- Ten duch to straszny zboczeniec!! A jak u ciebie? Masz dziennik?
- Tak.. ale..
- "Ale"??
Ze strachem patrzyła, jak chłopak wyciąga zza pleców kompletnie zniszczony zeszyt. Kartki były pomazane i wyrwane, a niektóre porwane na strzępy.
- Kto?..
- Nie mam pojęcia. Ale wygląda to tak, jakby ktoś nie chciał byśmy się czegoś dowiedzieli..
Wtem rozległ się za nimi dziwny hałas, po którym na ziemię została zrzucona jedna z książek. Zaraz po niej kolejna, i tak po kolei z każdą chwilą zbliżając się do nich. Nataniel nie wiedział co się dzieje, do czasu, gdy ujrzał dłoń strącającą z półek przedmioty. Czym prędzej rzucił się do przodu, łapiąc wandala za rękę, powstrzymując go przed czynieniem dalszej szkody.
- Roza, idź na drugą stronę sprawdzić kto jest taki mądry! - Krzyknął, zacieśniając uścisk.
Dziewczyna posłusznie pobiegła w stronę końca półek, ostrożnie zaglądając do sąsiedniego działu. - ..Nataniel?..
- O co chodzi? - Zapytał, nie spuszczając wzroku z trzymanej w ręce dłoni.
Rozalia odwróciła się, i wróciła do niego, blada jak ściana. Chciała coś powiedzieć, jednak z przerażenia głos ugrzązł jej w gardle. Była roztrzęsiona, a w jej oczach malował się strach.
Nataniel jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, iż dłoń którą trzyma, jest podejrzanie chłodna, i nie poruszyła się ani razu od momentu w którym ją złapał.
- ..Nataniel.. po drugiej stronie, nikogo nie ma.
Chłopak słysząc jej słowa pobladł do tego stopnia, że odcieniem przypominał ścianę na korytarzu. Powoli jego wzrok wrócił do trzymanej ręki, którą powoli pociągnął w swoją stronę.
Rozalia osunęła się na ziemię, widząc trzymaną przez Nataniela, uciętą ludzką rękę. Przerażony chłopak z krzykiem odrzucił ją jak najdalej od siebie, czym prędzej pomagając podnieść się Rozie, i kierując się w stronę drzwi. Jedyne czego teraz pragnął, to wydostanie się z tego przerażającego miejsca, i znalezienie reszty grupy.
Wtem do ich uszu dobiegł wydobywający się z korytarza, mrożący krew w żyłach krzyk bliźniaków.
****
Kim wraz z Iris, postanowiły przeszukać poszczególne klasy znajdujące się na parterze. Rudowłosa dziewczyna była naprawdę przerażona, a sunący po podłodze lodowaty dym jedynie potęgował jej strach. Kim specjalnie wybrała do przeszukania akurat sale, żeby nie potęgować strachu koleżanki. Gdyby miały przeszukiwać wyższe piętro albo co gorsza piwnicę, zapewne trzeba by wynosić ją stąd na noszach.
- ..Tutaj też nic nie ma.. chodźmy już..
- Spokojnie, skoro nikogo nie ma, znaczy że możemy tu chwilę w spokoju posiedzieć. - Odpowiedziała spokojnie Kim, siadając na jednej z ławek stojących po środku klasy.
- ..Fakt, masz rację. - Uśmiechnęła się niepewnie Iris, przysiadając się do koleżanki. - Jak myślisz, pozostali znajdą Peggy? A co jeśli ten duch coś jej zrobił?..
- Spokojnie. Znasz Peggy, ona nawet ducha przegada. Jeśli zostawimy ją z nim trochę dłużej, to sam będzie chciał nam ją oddać.
Iris zaśmiała się cicho, wyobrażając sobie widmo błagające ich by zabrały dziewczynę z powrotem. Naprawdę cieszyła się, że jest w parze z Kim, która umiała ją skutecznie podnieść na duchu. Czasami będąc z nią, czuła się jakby spędzała czas ze starszą siostrą, którą zawsze chciała mieć.
- Jeśli chcesz, możemy tu zostać dopóki Peggy się nie znajdzie, co ty na to?
- ..chyba jednak wolałabym poczekać w pokoju nauczycielskim.. tamto miejsce z natury wydaje się bezpieczniejsze.
- Ok, chodźmy. - Zaśmiała się kim, opuszczając salę.
Jednak w ostatnim momencie, poczuła że ktoś na nią patrzy. Zaniepokojona spojrzała w stronę okna, pod którym pojawiła się ciemna postać.
- Kim, co się..
- Nic, nie ważne, chodźmy stąd. - Poprosiła koleżankę kim, po raz ostatni z przestrachem zerkając w stronę okna, w którym nadal stał przerażający cień.
****
Kastiel z Lysandrem powoli przeszukiwali korytarz, mając nadzieję że nie natkną się na nic podejrzanego. Ku ich zadowoleniu jak na razie wszystko wyglądało zwyczajnie, poza nagłym, przerażającym śmiechem który co jakiś czas słyszeli za plecami. Jednak gdy się odwracali, nikogo za nim nie było.
- To zaczyna być chore. - Odparł Kastiel, opierając się o jedną ze szkolnych szafek.
- Naprawdę myślisz, że duchy istnieją?
- Lysander nie bądź śmieszny. Ale fakt, to co się tu wyprawia nie jest normalne. Światło, napis na szybie, ta dziwna lodowata mgła, odgłos kroków w korytarzu i ten mrożący krew w żyłach psychopatyczny śmiech.
- Fakt, budzi to niepokój. Myślisz, że reszta jest cała?
- Oby byli. Bo nie mam zamiaru tłumaczyć się dyrektorce z zaginięcia uczniów.
Wtem rozległ się straszliwy krzyk, dobiegający z końca korytarza, który rozniósł się po całej szkole. Z piwnicy niemal z prędkością światła wybiegli bladzi jak ściana Aleksy i Armin bredzący coś niezrozumiałego.
- Co się dzieje? - Rozległ się głos Kim, która wraz z Iris pojawiła się w bocznym korytarzu.
- Znaleźliście coś?! - Zapytała Roza, wybiegając z biblioteki razem z Natanielem.
W tym samym czasie w korytarzu pojawili się również Sofi i Kentin, którzy wyszli z pokoju nauczycielskiego. - Co tu się dzieje?
- Na dole!.
- ..Piwnica!
- Dziewczyna!!..
- Prześladuje!
..Mnóstwo krwi!!
- CISZA! - Wrzasnął Kastiel, mający dosyć ciągłego przekrzykiwania się bliźniaków.
- DZIEWCZYNA W BIELI SIEDZĄCA W PIWNICY IDZIE TU PO NAS! - Krzyknęli wspólnie.
Wszyscy spojrzeli po sobie zdziwieni, i dopiero po chwili zrozumieli, co chłopaki mieli na myśli. W oczach dziewczyn pojawiła się panika, natomiast reszta chłopaków pobladła ze strachu.
- W sali muzycznej coś opętało przedmioty!
- W bibliotece jest odcięta ludzka ręka!
- W sali B coś stoi za oknem!
- CO?!
- Wybacz, nie chciałam ci mówić!
- Aleksy.. co ty masz na rękach?! - Krzyknęła wystraszona Rozalia.
Wszyscy spojrzeli na chłopaka, i dosłownie zamarli z przerażenia. Jego dłonie i ubrania brudne były od krwi, podobnie jak i policzek Armina.
- Co wy robiliście?!
- Nie wiem! Potknąłem się o coś w piwnicy nie mam pojęcia co to było!
- A co jeśli to była Peggy?!
- Białe.. rude.. tylu ludzi w jednym miejscu..
Wszyscy z przerażeniem spojrzeli na schody, na których stała biała postać. Sofija wrzasnęła wystraszona przytulając się do Kentina, natomiast Roza ukryła się za Lysandrem.
Widmo było zupełnie jak w opisie. Dziewczyna o białych włosach w koronkowej podartej sukience, powoli zbliżała się w ich stronę z nożem w ręku. Z jej rąk i ust kapała krew, a oczy wpatrywały się w nich z szaleńczym błyskiem.
- Zacznijmy nasze show....
Dziewczyna uniosła ręce g górę, a jej twarz przybrała diaboliczny wyraz. Wtem zarówno ze schodów jak i szkolnych szafek zaczęła spływać krew, a demoniczne krzyki i odgłosy otoczyły ich dookoła, z każdą sekundą coraz bardziej się nasilając.
Powoli wyciągnęła swoja trupio-białą rękę w ich stronę, zupełnie jakby starała się ich dosięgnąć.
Wtedy cała grupa łącznie z chłopakami wydała z siebie przerażający krzyk, i rzuciła się do ucieczki w stronę głównego wejścia, które jakimś "magicznym sposobem" okazało się otwarte.
Gdy na korytarzu zapanowała cisza, Widmo zakręciło kilka razy nożem z chytrym uśmieszkiem. - I co powiesz na to? - Zapytała, spoglądając w stronę drzwi od piwnicy.
- Normalnie Mega. Miałam nadzieję na uwiecznienie zwykłego zakładu, a tu proszę! Cała grupa przerażonych uczniów z Kastielem na czele! - Krzyknęła uradowana Peggy, wychodząc z biblioteki.
- Fajnie że jesteś zadowolona, a teraz dopełnij swojej części umowy.
Peggy westchnęła, sięgając za kurtkę, z której wyciągnęła zabrane jakiś czas temu z pokoju nauczycielskiego szkolne akta. - Co takiego w nich jest, że posunęłaś się tak daleko żebym ich nie przeczytała?
- Chodzi o zaangażowanie ciebie w mój plan? Nie wyobrażaj sobie za wiele. Zniknięcie jednego ucznia było mi na rękę, to że wzięłaś te papiery było zwykłym trafem.
- Niech ci będzie. Coś czuję, że będziemy się w przyszłości nieźle dogadywać.
Peggy klepnęła Hikari po przyjacielsku w ramię, kierując się w stronę wyjścia, którym chwilę wcześniej wybiegli spanikowani uczniowie.
Dziewczyna uśmiechnęła się blado, ścierając z ust krew i poprawiając perukę. Teraz tylko musiała to wszystko wysprzątać, i usunąć ślady swojej działalności.
*****
Gdy tylko przebrała się w normalne ubrania i zmyła charakteryzację, rozpoczęła wielkie porządki, które były jedynym minusem całej tej zabawy. Kilka godzin zajęło jej zmycie czerwonej farby z korytarza i szafek, oraz z piwnicy. Następnie zebrała kamerki pochowane po różnych salach, jednak postanowiła zostawić podsłuchy na swoich miejscach. Nigdy nie wiadomo, mogą się kiedyś przydać. Idąc korytarzem ściągnęła z szafek rzutnik, przy pomocy którego udało jej się nastraszyć niemalże na śmierć Rozalię, która chyba już nigdy nie odważy się przychodzić tutaj nocą, podobnie jak i reszta tego towarzystwa. Na koniec musiała schować manekiny z powrotem na strych, doprowadzając je wcześniej do porządku, odnieść klucz do pokoju nauczycielskiego, i przywrócić prąd w szkole. Suchy lód który ukryła w wentylacji powinien stopnieć przez weekend, więc niezbyt się nim przejmowała.
Ziewnęła przeciągle, kątem oka spoglądając na wiszący w korytarzu zegar, który wskazywał godzinę 07:36. Po prostu nie mogła uwierzyć, że spędziła tu całą noc. Mimo wszystko, większość z nich okazała się ciężkimi przeciwnikami, a zwłaszcza chłopaki. Dziewczyny pewnie zniknęłyby stąd dawno temu, gdyby ich tu nie było. Przechodząc obok biblioteki szybko do niej wstąpiła by poukładać książki i zabrać sztuczną rękę, której przeraził się Nataniel.
Sięgnęła do kieszeni, jednak szybko pożałowała swej decyzji, ponieważ rozcięty palec dał się we znaki. Nie myślała, że będzie musiała posuwać się do tego, by w którymkolwiek momencie używać własnej krwi, jednak było to konieczne w incydencie z oknem w pokoju nauczycielskim. Mogliby pomyśleć, że Sofiji zdawało się że widzi ducha, a wtedy WSZYSCY musieli zaczynać nabierać wątpliwości. Ale to nie tylko to. Musiała również wywabić stamtąd Peggy, która zaczęła wtykać nos w nie te akta co trzeba. Na szczęście wszystko się udało. Gdy dziewczyna wybiegła z pokoju, zaciągnęła ją na strych gdzie wytłumaczyła jej plan. Na początku stawiała opór, ale gdy zobaczyła cały sprzęt na strychu, momentalnie się uspokoiła. Tak jak przewidziała, zgodziła się na współpracę. Sensacja do gazetki w zamian za akta, których jeszcze nie zdążyła przeglądnąć. W sumie, nie chodziło tyle o akta, ale o znajdujące się w nich zdjęcie. Jej zdjęcie. W sumie gdyby miała wybrać najniebezpieczniejszego wroga w całym liceum, wbrew wszystkim którzy wybraliby Kastiela, ona zdecydowanie postawiłaby na Peggy. "Pióro jest silniejsze od miecza", jak to mówią mądrzy ludzie. Sińce i innego typu obrażenia w końcu znikną, w przeciwieństwie do szkolnych gazet i następujących po nich plotkom które są dodatkowo modyfikowane. Poza tym, Peggy jest jak ninja. Węszy w ukryciu, a gdy się w końcu zorientujesz, jest już za późno i umierasz. No, może nie dosłownie, ale jednak. Ale dzięki tej akcji, udało jej się zbliżyć do dziewczyny, co daje jej minimalną szansę na wpłynięcie na szkolną gazetkę. Od teraz ma pewność, że nie ukaże się w niej nic, co będzie mogło jej zagrozić.
Po wyjściu z biblioteki stanęła przed drzwiami wyjściowymi, i zagwizdała najgłośniej jak tylko umiała. - Haru, Natsu, Aki, Fumi! Chodźcie, wracamy!
Usiadła pod ścianą, czekając na zwierzaki. Decyzja którą podjęła by zabrać je ze sobą była bardziej korzystna, niż na początku przypuszczała. Maluchy świetnie się spisały strasząc Kentina, Sofi , Rozę i Nataniela co zaoszczędziło jej sporo wysiłku i znacznie ułatwiło pracę.
Nim się spostrzegła, w korytarzu rozległo się ciche drapanie małych pazurków. Z uśmiechem patrzyła, jak gryzonie wspinają jej się po spodniach i wchodzą na kolana. Natsu która była najbardziej odważna z całej czwórki, wspięła się po jej czarnej bluzie, i weszła do kaprura który z jakiegoś powodu był jej ulubionym miejscem na drzemki. W sumie, to zawsze lubiła ciepło, więc może to dlatego tak bardzo lubiła tam przesiadywać. Kiedy pozostałe zwierzaki weszły do kieszeni, podniosła z ziemi by wrócić do domu, i przespać resztę dnia w swoim ukochanym łóżku.
Jednak coś było nie tak. Z przerażeniem sięgnęła do kieszeni, z której wyciągnęła tylko dwa gryzonie. Jednego brakowało. Brakowało jej ukochanej Fumi.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top