Zachłanność tego, co moje.

Nie zastanawiał się. Ta namiętność została, ale zdrowa. Podniecenie nadeszło z pierwszym ich spojrzeniem.
I mimo że spotkali się po to, aby wyjaśnić sobie wszystko, nie potrafili nie okazać sobie swoich uczuć.
To potrwało chwilę.
Ushijima zerwał z niego ubrania. Z siebie też. Teraz byli równi. Nikt nie był gorszy, czy lepszy. Równi w wspólnej przyjemności.
Powalił go na łóżko. Z męską troską opatulił go bezpieczeństwem swego ciała. A Oikawa nie potrafił przestać go podziwiać. Leżał pod nim i patrzył mu w oczy, błądząc dłońmi po jego torsie. Zaczepnie uginał kolano, trącając krocze Ushijimy i nakręcając go na siebie jeszcze bardziej.
Leżał przodem do niego. Dotykał go. Nie był związany. Ushijima zaczął zmiany od najbardziej bolesnych błędów.

Złożył czuły pocałunek na jego czole.
Nosku.
Ustach.
A potem wygryzł się w szyję. Delikatnie, przyjemnie. Zrobił malinkę.

- Waka-chan... - westchnął Oikawa i odgiął głowę w drugą stronę, bo chciał, aby ten mężczyzna miał do niego dobry dostęp.

Rozłożył nogi.

- Tooru... Kocham cię. - wyszeptał i złapał za jego biodra.

Bo to co robił było ważne.
Rozbierał go. Rozpiął guziczek, potem rozporek, zdjął mu spodnie, ale koszulkę z niego zerwał. Bo nie mógł już wytrzymać. Oikawa był piękny. Cudowny. I chciał go podziwiać długo. Bez końca. Na zawsze.

Spojrzeli sobie w oczy w momencie wzajemnego pozbywania się bielizny. Szczupłe palce Tooru wsunęły się w bokserki Ushijimy i przejeżdżając dłońmi po jego pośladkach zdjął je z niego. Męskie dłonie Ushijimy złapały za koronkowy materiał stringów i zdjęły je zmysłowym ruchem z tych słodkich bioderek.

- Założyłeś stringi? - Wakatoshi uniósł brwi. - Planowałeś to.

- Zaspałem do pracy i jakoś tak w pośpiechu... - przygryzł swojego palca i spojrzał wyzywająco w oczy swojego mężczyzny.

- Zrobiłeś to specjalnie.

- Może... - uśmiechnął się figlarnie.

A Ushijima był zachwycony.

Wszystkie ubrania padły na ziemię.

Sięgnął dłonią do swojej szafeczki nocnej, wyciągając z niej wazelinę. Szybko i bardzo sprawnie nabrał jej na palce. A Oikawa już wiercił się z rozkoszy, mimo że narazie Wakatoshi praktycznie go nie dotykał. Wiedział co go czeka. Chciał. Wyobraźnia pracowała, aż za mocno.

- Mogę, Tooru? - spojrzał w jego oczy, czekając cierpliwie na odpowiedź swojego mężczyzny.

- Pośpiesz się. - uśmiechnął się ładnie i przyciągnął go do siebie, łapiąc za jego kark.

Wplątał dłonie w jego włosy i zamruczał, całując go czule po chwili. Dawno nie czuł się tak bardzo zrelaksowany. Dawno nie czuł tak wspaniałego podniecenia. Marzenia się spełniły. Ushijima był przy nim. Był z nim w tej pięknej sytuacji.

Palce szybko zaczęły go pieścić, bo ból przeszedł natychmiast. Miał wrażenie, że w ogóle go nie czuje. Delikatne ruchy Ushijimy, wprawiały go w ogłupienie. To było przyjemne, ale też niesamowicie relaksujące. Leżał, zaciskał dłonie na plecach Wakatoshiego i mruczał bardzo głośno, prosto do ucha swojego partnera.

Rozpalał go.

- W-waka-chan... - westchnął, kiedy palec kochanka musnął to słodkie miejsce w dość śmiały sposób. - Wspaniale mi. Proszę, chce więcej. - wyszeptał w jego szyję, całując ją po chwili czule.

- Kocham cię, Tooru. - znów to powiedział.

I wyjął je powolutku. Delikatnie. Tak aby go nie uszkodzić. Aby nie bolało. Aby było tylko lepiej.

Uniósł jego bioderek i chwycił za nie. Teraz nie brutalnie. Nie robił siniaków. Masował je wręcz, swoim zmysłowym dotykiem.

Kochał. Przecież tak bardzo go kochał.

Pocałował tę arcy idealną istotę. Długo. Wsunął język do tych niegrzecznych usteczek i rozpoczął powolne pieszczoty. Od dołu wsunął w niego męskość, w tym samym momencie, a Oikawa jęknął zadowolony. Rozłożył nogi tylko szerzej, a kiedy partner zatopił się w nim do samego końca, mocno go nimi oplótł, nie chcąc, aby ten uciekł. Chciał go dla siebie i tylko dla siebie. Wtulił się w niego. Dłonie ułożył na dole jego pleców, a głowę wcisnął w zagłębienie szyi. Powąchał go. Ten zapach był taki sam, cudowny, ale osoba zmieniona na lepsze.

Na kogoś, kogo nie potrafił nie kochać.

- Boli cię? - zapytał, choć nigdy wcześniej go to nie interesowało.

- Tylko trochę. - zadrżał cały rozpalony obecnością Ushijimy w sobie. - Bywało gorzej...

Mężczyzna uśmiechnął się. Pochylił się do kochanka i zaczął go całować. Powoli, aby Tooru, który odczuwał masę bodźców, zdążył odwzajemnić całą pieszczotę. Złapał za jego słodkie udo i zgiął jego nogę, jednak dalej go nie puszczając. Rozpoczął przyjemny masaż jego skóry, a w między czasie wsuwał się dalej. Bardzo powoli, ledwo wyczuwalnie. Tak, aby nie bolało.

Językiem badał jego wnętrze. Powoli, ale bardzo dokładnie. Dominacja pozostała silna, a Tooru doskonale to wyczuwał. Z każdą sekundą rumienił się coraz bardziej, bo Wakatoshi swoim męstwem, aż zawstydzał. Był niezwykły. Dumny. Piękny, wręcz najpiękniejszy ze wszystkich pięknych rzeczy, które było mu dane zobaczyć.

- Powiedz, kiedy będziesz gotowy. - Ushijima wyszeptał do ucha.

Przejechał nosem po jego policzku, a po chwili spojrzał w oczy Tooru. Piękne i rozpalone podnieceniem oczy. Ich spojrzenie krzyczało. Krzyczało o pragnieniach Oikawy. O tym, jak bardzo chciał Ushijimy, tylko dla siebie.

- Zawsze jestem gotowy. - wyszeptał zmysłowo.

Czas, jakby zatrzymał się. Zapadła przyjemna cisza, przerywana och niespokojnymi oddechami. Rozpalali się wzajemnie z każdą sekundę coraz to bardziej i bardziej. A Wakatoshi już nie mógł wytrzymać. Złapał za biodra swojego ukochanego i pchnął w niego po raz pierwszy.

- Tak! - wykrzyczał Tooru, odchylając głowę w tył.

Wakatoshi był delikatny i czuły, ale namiętny. Bardzo namiętny, a tę namiętność wyrażał swoimi silnymi pchnięciami. Narazie jednym w prawdzie. Ale już po chwili zamienił to jedno pchnięcie w falę.

Oboje czuli się cudownie. Zatracili się w czułości płynącej prosto z ich serc. W pełnych namiętności pocałunkach, które przerywali tylko po to, aby złapać oddech i kontynuować tę nieziemską pieszczotę. W sobie, w seksie, który gdzieś z tyłu głowy nazwali ,,kochaniem się".

Bo bardzo mocno się kochali.

I byli bardzo szczęśliwi. Oboje.

*

Zapadła dojrzała noc. Po kilku godzinkach wspólnych pieszczot, seksu, czułości leżeli na łóżku wpatrzeni w siebie, nie mogąc uwierzyć w to, co miało miejsce. Czuli się jak w bajce. Szczęście było nie do opisania. Tooru, mimo zmęczenia czuł, że mógłby skakać z radości. Tańczyć! Krzyczeć! Pokazywać losowi, że wygrał z nim bitwę o dobro, że teraz jest w jego posiadaniu i nie jest już w stanie mu go zabrać.

Ushijima widział w Oikawie anioła. Pięknego anioła, który narodził się na nowo. To co robili przyniosło mu o wiele większą satysfakcję, niż wcześniejsze razy przed jego zmianą. Tak delikatnie i czule było o wiele wspanialsze, niż brutalnie i agresywnie. Czerpał większą przyjemność z przyjemności Tooru, niż swojej. To było niezwykłe. Zakochał się w tym uczuciu.

Teraz leżeli wtuleni w siebie. Oikawa trzymał głowę na klatce piersiowej Ushijimy, a ten głaskał jego puszyste, nieważne, że przepocone włosy. Całowali się od czasu do czasu i rozmawiali na luźne tematy. O głupotach. A raczej Oikawa nawijał o głupotach, bo Wakatoshi był zbyt poważny i nie potrafił mówić o swoich marzeniach. A może potrafił?

Czuł się szczęśliwy, bo ta pustka, którą odczuwał tyle lat została wypełniona i nawet nie zauważył, kiedy stał się tak szczęśliwym człowiekiem, ale był pewien, że to sprawka Oikawy Tooru - chłopaka jego marzeń, ideału, którego zawsze pożądał najbardziej ze wszystkich namacalnych rzeczy, żywych istot, ludzi cudownych.

Oikawa był młodziutki, ale nie spodziewał się, że kiedykolwiek poczuje się jeszcze, jak nastolatek. Kochał swoją młodość, bo była naprawdę udana i pięknie przeżyta. Czuł się, jak te parę lat temu. Beztrosko i lekko, jakby problemy nie istniały. Nieśmiertelnym.

Leżał, głaskał brzuch swojego mężczyzny i nawijał o głupotach, pozwalając, aby Ushijima poznał go jeszcze bardziej.

- Zawsze chciałem mieć szpica i nazwać go ,,Bekon". - mówił z zamkniętymi oczami, uśmiechnięty delikatnie.

- Um... - kiwnął. - Dlaczego ,,Bekon"?

- Uwielbiam bekon.

- Ja swojego nazwałbym ,,Oikawa Tooru".

Szatyn zaśmiał się na te słowa. Ushijima był sztywny i takie słowa w jego ustach brzmiały naprawdę zabawnie. Słodko, bo mówił to całkowicie poważnie.

Pocałował jego klatkę i przekręcił się na brzuch. Spojrzał w te przepełnione miłością oczy i zagryzł wargę. Dłoń Ushijimy zsunęła się na jego seksowne plecy i poczęły delikatny masaż apetycznej skóry Tooru.

- Iwaizumi nadal się złości? - zapytał, nie przestając gładzić kochanka.

- Trochę. - wzruszył ramionami. - Ale powoli mu przechodzi. Zaczyna cię akceptować.

- Mam nadzieję, że nie będzie miał nic przeciwko, jeżeli zabiorę cię od niego. - powiedział spokojnie, nie spuszczając wzroku z pięknej twarzy Tooru.

- Jak to? - zabawnie zmarszczył nos, po chwili też brwi, pytająco patrząc na swojego ukochanego.

- Chciałbym z tobą mieszkać. - wyznał.

Oikawa najpierw poczuł zdezorientowanie, a potem szczęście. Dopiero po chwili zrozumiał, o czym mówił Ushijima. Na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech, a sam z tej radości szybko musnął smaczne usta Wakatoshiego, chwytając w dłonie jego policzki.

- Na pewno się zgodzi. - powiedział cicho w jego wargi i przymknął oczy.

Teraz to Ushijima go pocałował. Delikatnie i tak czule.

Delikatność, czułość, szczęście, miłość.
To właśnie one towarzyszyły im tej nocy, zmianom, oraz nowemu rozdziałowi w ich wspólnym życiu. Bo myśleli o sobie na poważnie, szczególnie Oikawa, który pomimo młodego wieku zakochany w Wakatoshim był po uszy.

Ale jedna kwestia nadal pozostała niewyjaśniona.

- Wytłumacz mi, Waka-chan. Powiedz mi o wszystkim. - poprosił Oikawa, a jego ciekawskie palce zaczęły gładzić żuchwę Ushijimy, na której dało wyczuć się malutki zarost, który przyjemnie drapał jego opuszki.

Wakatoshi wiedział doskonale, o co pytał Oikawa, jednak niedoskonale nie wiedział, jak o tym powiedzieć.

- Nie miałem szczęśliwego dzieciństwa, dużo przeszedłem i wstydzę się swojej przeszłości. - wyznał, podziwiając Tooru. I mimo bólu, który czuł przez te słowa, uśmiechnął się. - Ale teraz rozumiem, że było warto. Gdyby nie moja przeszłość nie miałbym ciebie.

- Ktoś, kiedyś cię mocno skrzywdził, Waka-chan? - zapytał, a jego ton był przepełniony ciepłem.

- Można nazwać moją krzywdę słodką, bo to dzięki niej kocham ciebie, a ty kochasz mnie.

Oikawa tylko się uśmiechnął. Nie pytał więcej. Położył głowę na torsie Ushijimy i zaczął słuchać bicia jego serca. Rozumiał, że Wakatoshi nie chciał o tym mówić, dlatego nie naciskał. Wiedział, że powiedział nawet więcej, niż potrafił. I za to go kochał.

Za to, że całe życie poświęcał się dla jednej, małej, ale wielkiej miłości.

Koniec

---

I nadszedł koniec, Skarby! 😙♥️
Bardzo cieszę się, że mogłam napisać dla was tę książkę 🤣 Wyszła mi, pod takim względem, że napisałam wszystko od początku do końca, tak jak chciałam 😚♥️
Pisało mi się ją świetnie! Uwielbiam pisać totalnie romantyczne, erotyczne i ogółem miłosne książki, a tutaj było tego naprawdę dużo 😄♥️
Osobiście kocham tę książkę 😋 Nie wiem dlaczego, po prostu się z nią zżyłam i pisało mi się ją tak przyjemnie, że... To nie do opisania!♥️
Mam nadzieję, że wam też się podobało, moje Skarby 😋♥️
Dziękuję za każdy komentarz, wyświetlenie i każdą gwiazdkę, a przede wszystkim za waszą obecność!
Kocham was moje Aniołki! ♥️

To do następnej książki!

Flo

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top