Rozdział 6
Zachwycona rozglądam się po stoiskach. Jest tak kolorowo i różnorodnie. Jestem dumna z cioci, że sama bez niczyjej pomocy zorganizowała taki zachwycający jarmark
- Eleno, tu serio jest bajecznie, czuje się jak dzieciak - słyszę zachwycony głos chłopaka
- To nie nowość, ty jesteś wiecznym dzieciakiem - stwierdzam rozbawiona
- Odezwała się ta dorosła - prychnął - A ja zamierzałem zabrać cię po kolacji na karuzele, ale skoro z naszej dwójki tylko ja jestem dzieciakiem to pójdę sam, a ty zostaniesz w domu i zrobisz mi czapkę i szalik na drutach starowinko
- O co to to nie, wypraszam sobie. Ja mam dopiero 19 lat, jestem nastolatką, za to ty masz już 20, czas nastoletni już za tobą, teraz jesteś piernikiem, który na starość dziecinnieje. W ogóle to ja nie wiem co tu z tobą robię, strach pomyśleć co pomyślą sobie o mnie ludzie, będą gadać, że znalazłam sobie sugar daddy
- Sugar daddy powiadasz, na dodatek piernik, tak? - pyta i marszczy brwi, a ja zdaje sobie sprawe, że chyba przesadziłam
- No to tylko takie żarty, przecież wiesz
- Co wiem?
- No, że to takie przyjacielskie przekomarzania
- Czyżby?
- No oczywiście, doskonale wiesz, że jesteś przystojny, czarujący, seksowny
- Mów mi jeszcze - prosi, a na jego usta wypływa błogi zachwycony uśmieszek, a ja uświadamiam sobie, że ta jego złość była tylko udawana. Zła na to, że dałam się nabrać przystaje i patrzę na niego lodowato
- Hej, co to za spojrzenie? - pyta przystając kilka kroków przede mną
- A jak myślisz? - syczę
- O co ci chodzi, cukiereczku?
- Dobrze się bawisz?
- Tak, nawet całkiem dobrze, a co, ty nie?
- No, jakoś nie bardzo
- Nie? A to czemu?
- Nie lubię jak ktoś się bawi moim kosztem
- A kto to robi?
- Jak to kto, ty
- Ja? Niby kiedy?
- Teraz
- No, ale to tylko przyjacielskie przekomarzania, sama tak powiedziałaś i sama zaczęłaś te grę
- Jesteś okropny
- A ty piękna
- Lepiej tak nie mów
- Dlaczego?
- "Bo łamiesz mi tym serce" - myślę, a na głos mówię:
- Bo jeszcze to przypadkiem usłyszy twoja miłość i będzie zazdrosna
- Bez obaw, to jest raczej nie możliwe
- A to niby dlaczego?
- Już ci mówiłem, ona nie odwzajemnia moich uczuć
- A ty byś chciał by odwzajemniała? - bardziej stwierdzam niż pytam
- No oczywiście, że bym chciał
- Znam ją? - pytam ze strachem, że potwierdzi i powie, że to moja ciocia, po chwili besztam sama siebie, ale strach pozostaje
- Czy to istotne? Znasz czy nie znasz, ten fakt niczego nie zmienia
- Gdybym wiedziała, może bym ci jakoś pomogła, porozmawiała bym z nią, podpytała czy na pewno nic do ciebie nie czuje, może jednak masz u niej jakieś szanse
- Strata czasu, wiem, że nie mam
- I co, poddasz się tak po prostu, tak bez walki?
- A co twoim zdaniem bym miał zrobić, jak ją przekonać, że byłaby z nas idealna para
- Postaraj się, użyj swojego uroku osobistego, pokaż jej, że zależy ci na niej
- Ona o tym wie, mówiłem jej te dwa słowa
- Jakie?
- Kocham cię
- A ona co na to? - pytam z trudem, bo świadomość, że wyznał jej miłość boli tak bardzo, że brakuje mi tchu, na dodatek przed oczami znowu pojawia mi się moja ciocia i Damon trzymający jej dłonie w swoich mówiący jej te dwa słowa, sprawia, że zaczyna mnie mdlić
- Ona, no cóż, odpowiada "ja ciebie też przyjacielu" no i sama widzisz, laska wpakowała mnie w friendzone, szkoda gadać, dobrze, że mam jeszcze ciebie, może i ty się we mnie zakochasz, przecież sama powiedziałaś, że jestem idealny do takiego stopnia, że mnie podglądasz, czekaj cukiereczku, a może ty już się we mnie zakochałaś? Przyznaj się - uśmiechnął się zachęcająco i podszedł do mnie, chciałam krzyknąć "Tak, zakochałam się w tobie po uszy i kocham cię od dawna", ale zamiast tego zrobiłam ironiczną minę i powiedziałam:
- Ja, zakochana, w tobie? Chyba sobie kpisz, mnie nie interesują pierniki, wole ciasteczka
- No wiesz, przecież piernik to też ciastko i to najlepsze, a jeszcze z takim słodkim nadzieniem jak moje, jest obłędne
- Nie schlebiaj tak sobie kochanie, są lepsi od ciebie
- Skoro tak, to czemu nie jesteś z nimi tylko ze mną?
- Bo oni nie mają kasy, a ty masz
- O proszę, Elenka jest materialistką, nie pomyślałbym, teraz przynajmniej wiem dlaczego się mnie trzymasz
- Widzisz, teraz mamy jasność - śmieje się
- W takim razie chodź, będę twoim sugar daddy, obiecałem, że kupie ci wszystko czego zapragniesz
- Pragnę jedynie ciebie - ale kolejny raz nie wypowiadam myśli na głos, zamiast tego chwytam go za dłoń i mówię poważnym głosem:
- Wiesz, że tylko się droczę, jesteś najlepszy, jesteś moim piernikiem, dzieciakiem, przyjacielem i całym światem. Kocham cię i pamiętaj, że mimo wszystko zawsze będziesz najważniejszy. A co do tej dziewczyny, no cóż, nikogo nie da się zmusić do miłości, trzeba mieć nadzieje, że kiedyś spotkamy kogoś kto odwzajemni nasze uczucia
- Nasze? - zdziwił się - To ty też kochasz kogoś bez wzajemności? - zapytał patrząc mi w oczy - kurczę, no to się wkopałam, głupia ja, muszę coś wymyślić, bo przecież nie powiem mu, że w nim
- Ja, no co ty, powiedziałam tak, bo sam wiesz ile zawodów miłosnych już przeżyłam, każdy chłopak którego poznaje okazuje się być dupkiem, serio, nie wiem gdzie popełniam błąd
- Może po prostu szukasz tam gdzie nie powinnaś, może twoja miłość jest na wyciągnięcie ręki, może pora otworzyć oczy i ją dostrzec, gdy to zrobisz oboje będziemy szczęśliwi, ty będziesz mieć faceta marzeń, a ja wreszcie będę miał suche koszulki
- No wiesz, ja ci robię darmowe pranie koszulek, a ty jeszcze narzekasz. Wstyd - mówię obrażonym tonem w sercu czując jednak smutek, bo on nawet sobie nie zdawał sprawy, że nie płacze przez tych niby chłopaków którzy swoją drogą nic dla mnie nie znaczą i są raczej znajomymi ze szkoły, a przez niego, bo to on jest tą miłością na wyciągnięcie ręki, ale co z tego, jak nie moge jej chwycić, niestety jego koszulki nadal będą mokre - Dobra, koniec tej gadaniny i tych smutków, chodźmy kupić coś do jedzenia, bo zgłodniałam
- Jak dobrze, że jesteś. Bez ciebie to już nic nie miałoby sensu - uśmiechnął się, po czym poprowadził mnie w stronę stoisk z jedzeniem. Jaka szkoda, że od jutra mnie znienawidzisz
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top