Rozdział 10

Od godziny Stefan wraz z Caroline wypoczywają w sypialni blondyna. Pani Anna przebudziła się jakieś 15 minut temu i chciała wrócić do siebie, ale na szczęście udało mi się ją przekonać by została na kolacji, no nie ma co się oszukiwać, bez pomocy Damona nie udało by mi się jej przekonać. Aktualnie brunet wygnał nas z kuchni, a sam włożył fartuszek i zabrał się za przygotowanie kolacji, już nie śmiałam się z niego i nie podważałam jego zdolności kulinarnych, jeśli chce gotować to niech gotuje, jeśli nie wyjdzie zawsze można coś zamówić, nie mam zamiaru więcej sprawiać mu przykrości 

- Dziecko drogie, skoro ten młodzieniec nie potrzebuje nas w kuchni, to może usiądziemy gdzieś i porozmawiamy? - zaproponowała starsza pani 

- Dobrze, to może w bibliotece? - zaproponowałam 

- To doskonały pomysł - uśmiechnęła się promiennie 

- Lubi pani książki?

- Czy je lubię? Ja je wprost kocham, a ty?

- Ja tak samo - odwzajemniłam uśmiech 

Idziemy długim korytarzem kilka minut po których dochodzimy do masywnych drewnianych drzwi 

- Chce pani je otworzyć i wejść jako pierwsza? - pytam wskazując na drzwi 

- Nie, to nie wypada, to nie jest mój dom 

- Mój też nie 

- Ale twojego chłopaka już tak 

- To nie jest mój chłopak - wzdycham ciężko 

- Jak to nie? Przecież sama słyszałam jak tak o tobie mówi, co jak co, ale słuch mam jeszcze dobry 

- Chyba do tej rozmowy przyda się coś do picia i przekąszenia, niech pani wejdzie do biblioteki, a ja coś przyniosę 

- Nie trzeba dziecko, za niedługo będzie kolacja, wejdźmy i opowiedz mi co cię trapi i o co chodzi z tym waszym związkiem 

- Jakim związkiem pani Anno? Nie ma żadnego związku, to jedynie mój przyjaciel - mówię i popycham drzwi włączam światło, po czym przepuszczam kobietę w progu, a następnie wchodzę za nią i zamykam drzwi. Całkowicie odcinamy się od świata zewnętrznego i przenosimy się do świata książek, spoglądam na regały zapełnione przeróżnymi książkami, zaciągam się ich zapachem i natychmiast czuje spokój i jak moje problemy odchodzą w ciemne kąty pomieszczenia 

- Ty też to czujesz, prawda? - słyszę cicho zadane pytanie 

- Tak pani Anno - odpowiadam równie cicho. Nie dopytuje jej co miała na myśli, bo doskonale wiem, że chodziło jej o ten zapach i spokój 

- Czy tu można gdzieś usiąść?

- A co, źle się pani czuje? - pytam zmartwiona 

- Nie dziecko, wszystko jest dobrze, ale miałyśmy porozmawiać, a to lepiej się robi na siedząco niż na stojąco, nie uważasz?

- No tak, w końcu po to tu przyszłyśmy, przez magie tego miejsca całkowicie o tym zapomniałam - mówię sobie w myślach, a na głos dodaje:

 - Ma pani racje. Zapraszam za mną 

Z uśmiechem na ustach poprowadziłam panią Annę za jeden z największych regałów za którym znajdowało się przytulne pomieszczenie z wygodnymi pluszowymi kanapami, fotelami, niskimi stolikami i lampami, ze ścianami obitymi pluszem w celu wygłuszenia wszelakich rozpraszających dźwięków 

- To jest najpiękniejsza biblioteka i czytelnia w jakiej byłam i jaką widziałam - zachwycała się kobieta 

- Ja tak samo, jestem w niej zakochana. Oczarowała mnie od pierwszego wejrzenia 

- Tylko ona? - zapytała z uroczym uśmieszkiem 

- Nie wiem co ma pani na myśli - odpowiadam wpatrując się w pluszowy dywan 

- Wiesz dziecko, wiesz co mam na myśli, przede mną nie musisz udawać i nie spuszczaj swoich pięknych oczu, siadaj obok mnie i opowiadaj 

- Ale o czym? - pytam siadając na kanapie obok pani Anny 

- O tym co ci leży na sercu, domyślam się, że chodzi o tego uroczego chłopca?

- Tak o niego, ale nie tylko, martwię się też o panią 

- Mną? Ależ kochanie, ze mną jest wszystko dobrze 

- Ale..

- Nie ma żadnego, ale teraz rozmawiamy o tobie i Damonie, jesteś w nim zakochana, prawda?

- Tak jestem 

- I kochasz go, prawda?

- Tak i to bardzo 

- I chciałabyś być jego dziewczyną, a nie tylko przyjaciółką, prawda?

- Tak, ale skąd pani o tym wszystkim wie?

- Bo mam oczy i widzę, a jak już ci mówiłam, co jak co, ale wzrok mam jeszcze dobry 

- Skoro pani to widzi, to czemu on nie widzi?

- Ja myślę, że oboje nie widzicie 

- Jak to oboje? - pytam zdziwiona 

- A no tak, ty kochasz jego, a on kocha ciebie, oboje czujecie do siebie to samo, ale przez strach, że możecie stracić się nawzajem żadne z was nie chce zrobić pierwszego kroku, bo boicie się, że gdy to zrobicie stracicie to co macie, a ja myślę, że jedynie zyskacie. Damon powiedział bliskim i policji, że jesteś jego dziewczyną, bo pragnie by tak było naprawdę i uważam, że twoja jutrzejsza ucieczka nie ma sensu, ona wam nie pomoże, a jedynie sprawi tylko więcej cierpienia, zarówno tobie jak i jemu 

- O tym też pani wie? Skąd? -pytam otwierając szeroko oczy 

- To nie istotne, istotne jest to, że nie możesz tego zrobić, nie możesz wyjechać, musisz zostać i zawalczyć o tą miłość, proszę cię dziecko, nie popełniaj błędów starej kobiety 

- Jakiej starej kobiety? Nie rozumiem

- Kochanie, mam na myśli siebie 

- Jak to? Co pani takiego zrobiła?

- Dokładnie to samo co ty zamierzasz i uwierz mi, żałuje tego do dnia dzisiejszego i będę żałować do ostatniego mojego oddechu 

- To okropne 

- Masz racje, to jest okropne 

- Nie, przepraszam, ja miałam na myśli, że to straszne, że tak pani cierpi 

- Ah to, nie dziecko, ja nie narzekam, to jest moja kara za złe decyzje których nijak nie da się naprawić 

- Jest tego pani pewna?

- Niestety tak 

- A czy to by był duży nietakt gdybym poprosiła by mi pani opowiedziała swoją historie?

- Mogę ci opowiedzieć, tylko nie wiem czy po tym co ci opowiem nadal będziesz chciała mnie oglądać 

- Niech pani tak nie mówi, nie chce tego słuchać by panią oceniać 

- Jesteś wspaniała dziecko, ale jestem pewna, że po wysłuchaniu tej historii nie będzie już tak miło, ale pomimo wszystko ci opowiem byś zrozumiała, że ucieczka przed miłością to najgorsze co może być


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top