Prolog

Dziś jest właśnie ten dzień. A mianowicie właśnie lecę moim prywatnym samolotem do miejsca gdzie kiedyś się urodziłam. I gdzie postanowiłam teraz wrócić,oraz znormalnieli skończyć ostatni tok liceum.Boje się tylko że jeśli przylecą tam to fani będę już czekali na lotnisku czego bardzo bym nie chciała. Nie to Że nie Kubie moich fanów bo ich uwielbiam, ale czasem chce mieć choć trochę spokoju od jakiś fanów i paparazzi. Właśnie siedzę conajmniej 5 godzinę w tym przeklętym samolocie. I nagle z głośników rozbrzmiewa głos który uświadamia mnie że właśnie ładujemy. Oczywiście miałam spokój. Aż do tej chwili gdy mój telefon zaczął wibrować wiec spojrzałam na wyświetlacz oczywiście dzwoni nie kto inny jak moja menadżerka, wiec nie mogę się wymigać i nie odebrać.

- halo ? - zapytałam

- a tak. Cześć Ashley muszę ci ciś bardzo pilnego powiedzieć.

- No słucham

- bo jutro masz tam u siebie wywiad z Liam'em.- po usłyszeniu tego westchnęłam

- No dobra ciś jeszcze ?

- właściwie to tak

Noż kurna już myślałam Żr nic nie będzie chciała.

- to mów

- na lotnisku mają być paparazzi. - no rzesz kurwa.

- No coś mnie trafi. Emmo chcesz ciś jeszcze dodać żebym wiedziała ?

Tak. Moja menadżerka ma na imię Emma

- No tak bo 3 twoich ochroniarzy dali mi znak Żr są też tam dużej ilości fani.

- noż lepiej być nie mogło - wyczujcie ten sarkazm 

- No rzeczywiście

- dobra ja kończę bo ładujemy już papa

- papa

Dokładnie chwile po zakończonej rozmowie wylądowaliśmy. Ochroniarze zabrali moje wszystko bagaże których była naprawdę sporo. Gdy mieliśmy wychodzić z lotniska założyłam moje okulary przeciwsłoneczne. Przed lotniskiem od razu zasklepiałych mnie flesze i piski fanów. Aż żal mi się zrobiło i podeszłam do kilkunastu fanów i dałam im autograf oraz zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcie.

***

Jadę właśnie moją czarną limuzyną do domu gdzie czekają na mnie rodzice oraz mój brat bliźniak. A moim autem jedzie za nami ochroniarz aby póżniej zostawić mi je żebym miała jak jechać do szkoły.

Dojechaliśmy właśnie przed mój rodzinny dom. Jest to W sumie jakby nie patrzeć biała ogromna willa, choć w Hollywood miałam większą i tak dokładnie to nadal mam.

Wysiadam z limuzyny i powolnym krokiem podchodzę do drzwi, zanim zdążę zapukać drzwi się otwierają a w niech staje moja mama razem z ojcem i moim bratem.

- Ashley - mama uradowana moim widokiem przytuliła mnie mocno

Po niej uczynił to samo tata i brat.
Po przywitaniu się z nimi poszłam znów w stronę aut. A z nich wyszło kilku ochroniarzy, spojrzałam na rodziców i brata, a gdy zobaczyłam ich miny od razu zaczęłam się śmiać. Zrobili oni oczy w wielkości 5 złotówki i usta szeroko otwarte.

- t..to twoje siostra ? - powiedział mój brat Will

- No tak

- o kuźwa, No No to siostra powodzi ci się

- noo niby ta

- chyba na pewno

Wszyscy pomogli mi z moimi rzeczami i gdy byliśmy już w środku moji ochroniarze czekali aż coś powiem. Tak też zrobiłam.

- Steve, Luis , Chris.

- tak panienko Ashley - powiedzieli chórkiem

- daje wam klucze do mojej willi które kupiłam i tam będziecie mieszkać. A ja będę tam przyjeżdżać czasem Po szkole  i sprawdzać jak się trzymacie. - podałam im kluczyki do willi i adres - możecie już iść wezwę wam taxi i tam macie dwa auta jeszcze wiec poradzicie sobie. Papa

- papa Ashley

Gdy wyszli wszystkich domowników srok pokierował się na mnie i patrzyli na mnie zszokowani w niezręcznej ciszy. Na szczęście Will.

- Ashley... powiedz mi Proszę - ojoj coś za spokojny jest - Co to za ludzie ?

- No moji ochroniarze a co ?

- po co ci ?

- człowieku od kąd zostałam aktorką ciągle chodzą za mną reporterzy, fani i paparazzi a najgorsze jest to ze jutro idziemy do szkoły. A oni wszyscy o tym wiedzą i wiedzą do jakiej idę wiec mam przesrane - zaśmiałam się gorzko

- No to faktycznie

- dobra dzieci chodźcie na kolacje - odezwała się mama

Wszyscy poszliśmy do jadalni, po zjedzonym posiłku wszyscy pomogli zanieść mi moje rzeczy do pokoju, stwierdziłam ze i tak dzisiaj się rozpakuje.

***

Po rozpakowaniu się wzięłam piżamy i poszłam do łazienki się wykąpać i zmyć makijaż.
Po wykonanej szybkości wróciłam do pokoju i od razu rzuciłam się na łużko szczelnie okrywając ciepła kołdrą.

Po chwili zasnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top