9

Pobiegł za nią do pałacu. Zaczął nerwowo rozglądać się po głównym holu, mając nadzieję, że odnajdzie, w którejś z części pałacu, chociażby jej cień. Jednak na nic to się zdało. Zaczął przeklinać samego siebie, za swoją głupotę. Nagle jednak usłyszał głośną rozmowę w prawym skrzydle, w którym rzadko przebywał.

- Puszczajcie! - Gdy usłyszał jej krzyk, nie zastanawiał się dłużej, tylko pobiegł w stronę, z której dobiegał. - Gdybym miała przy sobie kij, nie byłoby wam do śmiechu. - Dodała bojowo.

Z jednej strony uśmiechnął się. Nie wiedział, że jest taka bojowa, jednak z drugiej strony strażnicy zdenerwowali go tą sytuacją na tyle, że miał ochotę ich zabić.

- Zostawcie ją! - Krzyknął, gdy tylko dostrzegł, jak Cedella walczy z nimi jak lew. Zaimponowało mu to. Może dlatego, że rzadko widział ją tak zdenerwowaną, tylko wtedy przestawała być potulna jak baranek.

- Radzę posłuchać się Boga. - Przyznała, przestając się z nimi szarpać. - On prawdę wam powie albo wbije ją wam do głowy, a to od was zależy jaki sposób wybierzecie. - Odparła, delikatnie wzruszając przy tym ramionami.

- To rozkaz od samego Odyna. - Zwrócił się jeden z trójki strażników.

- Co kazał wam z nią zrobić? - Zapytał, ciekawy czy rozmowa z Friggą i Thorem poskutkowała.

Strażnicy wymienili się porozumiewawczymi spojrzeniami, po czym jeden z nich podszedł do Lokiego.

- Odyn zamierza wyprawić specjalną ucztę na jej cześć. - Oznajmił. - Dziewczynie jest potrzebna z tej okazji suknia... - Loki przerwał mu stanowczo.

- Zamierzacie zabrać ją do Fulli? - Zapytał zaciekawiony, doskonale zdając sobie sprawę, że prowadzili ją do Odyna. Komnata Fulli znajduje się w lewym skrzydle pałacu.

- Takie polecenie wydał nam sam Odyn. - Wyjaśnił jeden ze strażników.

- Puście ją. - Zażądał, wyciągając przed siebie dłonie. - Ja ją do niej zaprowadzę. - Dopowiedział. - Powiedzcie Odynowi, żeby nawet nie próbował mnie z nią rozdzielić. - Dodał, gdy najbardziej rozmowny strażnik puścił ją wprost w jego ramiona, jednak tak szybko, jak się w nich znalazła, tak też szybko je opuściła i zachowując dystans, stanęła obok, nawet nie patrząc na Lokiego. - Niech rozkazy dotyczące Cedelli kieruje tylko i wyłącznie do mnie. - Nakazał stanowczo, ze skupieniem przyglądając się Cedelli stojącej obok z rękami skrzyżowanymi na piersiach.

- Odyn... - Odezwał się jeden z nich, zanim odeszli.

- Idźcie. - Nakazał i machnął niedbale dłonią.

Oboje ruszyli w stronę holu. Loki nawet nie próbował podawać Cedelli swojej dłoni. Wiedział, że i tak by jej nie przyjęła. Szli w zupełnej ciszy. Loki nie wiedział, jak powinien zacząć rozmowę, bał się, że znów zacznie temat, którego poruszać z nią nie zamierzał.

- Nadal jestem zła, a raczej rozczarowana, więc lepiej, jeśli... - Zaczęła, gdy znaleźli się w głównym holu, jednak zaintrygowany Loki nie pozwolił jej dokończyć.

- Jeśli? - Zapytał, unosząc brwi.

- Zaprowadzisz mnie do swojej komnaty. - Dokończyła chłodno. - Kim jest Fulla? - Nagle zapytała, gdy przypomniała jej się rozmowa Lokiego z jednym ze strażników.

- To służąca Friggi. - Wyjaśnił. - Pomoże ci wybrać suknię. - Dodał, lekko się do niej uśmiechając.

- Ona była w moim śnie? - Zapytała zaciekawiona.

- Tak... - Mruknął w odpowiedzi.

- Dlaczego Odyn to robi? - Zadała kolejne pytanie. - Przecież nie chciał... - Zaczęła, ze zmarszczonym czołem wszystko analizując.

- Frigga się wszystkim zajęła. - Odpowiedział z pewną wdzięcznością w głosie. - To pewnie ona podsunęła mu ten pomysł. - Dodał dość zażenowany. Nie lubił takich uroczystości, nie kojarzyły mu się one dobrze. Może dlatego, że ostatnim razem, gdy takie spotkanie się odbyło... Stracił kontakt z Cedellą. Ta rozłąka nie była dla niego dobra, ale tylko matka potrafiła to dostrzec... Tymczasem Thor jak gdyby nigdy nic wyruszył do Midgardu i uradowany spędzał czas z ludźmi w obecności Jane. Dlaczego Odyn był w stosunku do niego taki niesprawiedliwy?

- Zapomniałam, że mam się do ciebie nie odzywać. - Zauważyła, a jej wzrok znów wylądował na podłodze.

Loki zacisnął wargi i wziął głęboki oddech. Nie potrzebnie przypomniał sobie o tamtych wydarzeniach. Jednak widząc jej próbę trzymania między nimi dystansu, szybko wziął się w garść i na jego twarzy zagościł próbujący wyglądać szczerze uśmiech. W dwa palce chwycił jej podbródek i uniósł lekko jej głowę, by jej wzrok spotkał się z jego.

- Nie zdjąłem wianka, widzisz? - Zapytał, z uśmiechem, wolną ręką wskazując na niego.

- Mam ci za to podziękować? - Prychnęła zażenowana.

- Cedello... - Zaczął. - Przepraszam za swoje kłamstwo. - Odparł, choć nie łatwo przeszły mu te słowa przez gardło. - Chcę cię tylko chronić. - Dodał na swoją obronę.

- Przed prawdą? - Zapytała zaskoczona.

- I przed samym sobą. - Dopowiedział.

- Dlaczego tak bardzo chcesz zataić prawdę? - Zapytała, odrywając swoją twarz od jego dłoni. - Powiedz, co stało się tamtego dnia w pałacu. - Zażądała, stając niebezpiecznie blisko, ich oddechy zaczęły się ze sobą mieszać, a Cedella zacisnęła zęby i dłońmi złapała go za kołnierz czarno-zielonej kurtki, powodując, że stali jeszcze bliżej siebie. - Muszę to wiedzieć! - Zdesperowana podniosła głos.

Loki przełknął ślinę. Nie sądził, że jest to dla niej tak ważne. Wiedział, że Frigga musiała powiedzieć jej więcej, niż powinna...

Loki chwycił jej dłonie, które zacisnęła na jego kurtce i puścił je wolno. Zmierzwił włosy dłonią, wziął głęboki oddech i z niechęcią zamierzał jej wyjaśnić wszystko, co powinna wiedzieć.

- Pamiętasz koniec swojego snu? - Zapytał, choć i tak znał na to pytanie odpowiedź.

- Oczywiście. - Przytaknęła ożywiona. Wygląda jak przysięga małżeńska... - Zauważyła.

- To nie była przysięga małżeńska. - Zaprzeczył. - Chciałem, żeby twój sen zakończył się inaczej jak tamten wieczór. - Wyjawił. - To cale wydarzenie w rzeczywistości wyglądało nieco inaczej. - Przyznał cicho.

- W takim razie co? - Dopytała, z ciekawością się mu przyglądając.

- Pewien rytuał, który miał cię zmienić... - Wyjaśnił, jednak nie było dane mu dokończyć.

- W kogo? - Dopytała zniecierpliwiona.

- W potwora takiego jak ja... - Niechętnie odpowiedział. - Cedello wtedy naprawdę myślałem, że kobieta z Midgardu taka jak ty nie może być z kimś takim jak ja. - Przyznał, próbując się tłumaczyć. - Myślałem, że jak zmienię cię w kogoś takiego jak ja sam, to staniesz się moją bratnią duszą. - Dodał, nerwowo się śmiejąc. - Ale ja tylko bym cię skrzywdził, a tego nigdy nie chciałem. - Zapewnił z ręką na sercu.

- Jaką rolę odegrał wtedy Thor? - Gdy z jej ust padło to pytanie, Loki był zszokowany. Myślał, że poprosi go o to, by wrócić do Midgardu, albo że zacznie twierdzić, że naprawdę jest potworem. Nie spodziewał się, że temat Thora jest dla niej tak ważny i to w tym wszystkim było najgorsze.

- Nieznaczącą. - Odpowiedział przez zaciśnięte zęby.

- Nieznaczącą? - Powtórzyła. - Gdyby tak było, nie próbowałbyś zataić przede mną prawdy. - Zauważyła z dumą.

- Cedello musisz mnie zrozumieć. - Zaczął desperacko, chwytając jej dłoń. - Chociaż spróbuj. - Poprosił.

- Loki właśnie chodzi o to, że nie potrafię. - Wyjaśniła, wyswobadzając dłoń z jego uścisku. Odwróciła się do niego plecami i zaczęła zmierzać przed siebie, do jego komnaty.

- Wiesz dlaczego? - Dopytał, a Cedella stanęła w półkroku, czekając na dalsze wyjaśnienia. - Bo nikt kto nie jest potworem, nie potrafi zrozumieć drugiego potwora. - Stwierdził z uwagę, przyglądając się jej sylwetce.

- Nie Loki. - Zaprzeczyła stanowczo, odwracając się do niego na pięcie. - To ty próbujesz wmówić sobie, że nie ma na świecie, w całej galaktyce osoby, która jest stworzona dla ciebie. - Przyznała, powoli zmierzając w jego kierunku. - Ale ja nią jestem Loki. - Zauważyła, wskazując na siebie dłonią. - Gdybym nią nie była, nie byłoby mnie teraz tutaj, przy tobie, w twoim świecie. - Zapewniła z lekkim uśmiechem. - Ale jestem i nieważne jak się to wszystko skończy, ja wciąż i tak tu będę. - Stwierdziła. - Z tego miejsca nigdy nie będziesz mógł mnie wymazać. - Wyjaśniła, wskazując dłonią na serce. - Nieważne jak będziesz się starał to robić. - Kontynuowała, stając z nim twarzą w twarz. - Zawsze będziesz widział nas tutaj. - Dodała, kładąc swoją dłoń po lewej stronie jego klatki piersiowej. - I w głowie. - Dopowiedziała. - Bo gwiazd, księżyca i serca nie da się oszukać... - Odparła, przymykając powieki.

- Moja Cedello... - Wyszeptał z uznaniem, kładąc swoją dłoń na jej policzku, delikatnie go gładząc.

- Miałam rację. - Nagle wypowiedziała, otwierając oczy. - W tym wianku naprawdę jest ci do twarzy. - Przyznała ze szczerym uśmiechem.

Loki złapał jej uśmiechniętą twarz w swoje dłonie. Nieco spoważniał, kciukiem zacząć gładzić jej policzki, które pod jego dotykiem coraz bardziej się rumieniły. Uśmiech na twarzy Cedelli zniknął, rozchyliła za to usta i czekała na pocałunek od Boga... Pocałunek, który miał nadejść, ale został przerwany.

- Przepraszam, że wam przeszkadzam... - Usłyszeli znajomy głos. - Fulla się niecierpliwi. - Dodał blondyn. - Loki, dlaczego nie pozwoliłeś strażnikom ją do niej zaprowadzić? - Zapytał zdziwiony ze wzrokiem utkwionym w dziewczynę.

- Ponieważ chciałam pójść tam z Lokim. - Zabrała za niego głos. - To chyba nic dziwnego? - Dopytała. - W końcu, gdy tu przybyłam, wszyscy chcieli się mnie pozbyć, ty również i nie możesz temu zaprzeczyć. - Dodała z dumą.

- Owszem, jednak Frigga uważa, że jesteś wyjątkowa. - Przyznał. - Chciałbym wiedzieć na czym, ta wyjątkowość polega, dlaczego według Friggi Jane jest nikim, a ty kimś... - Urwał, patrząc na nią z pewną pogardą, a przecież jakiś czas temu chciał ją oprowadzać po pałacu. - Kimś dla kogo byłaby w stanie poświęcić swoje własne życie... - Prychnął zirytowany.

- Thor, jeśli sam nie zamkniesz buzi, to obiecuje, że zaraz zrobię to za ciebie... - Wtrącił się Loki, zmierzając w kierunku brata, jednak dłoń Cedelli znajdująca się na jego ramieniu go powstrzymała.

- Nie mam młota jak ty... - Zaczęła spokojnie. - Jednak mam czyste serce i rozum, które potrafiły dostrzec w twoim bracie kogoś więcej niż Boga, potwora, kłamcę. - Zaczęła wymieniać. - I jako jedyna sprawiłam, że zaczyna świecić jaśniej niż ty, pomimo tego, że nie ma blond włosów i tego niby złotego serca na dłoni, które rzekomo posiadasz. - Zauważyła. - Jeśli coś jeszcze cię trapi, śmiało odpowiem na każde nurtujące cię pytanie. - Dodała, gdy zauważyła jego perfidny uśmiech.

- Gdyby nie ja Cedello, nie byłoby cię tutaj, możesz wiele zawdzięczać Lokiemu, jednak mnie też należą się podziękowania. - Oznajmił. - I na twoje życzenie Loki właśnie zamykam buzię. - Posłał Lokiemu wymowne spojrzenie i odszedł w stronę prawego skrzydła pałacu, do Odyna.

- Cedello... - Zaczął z troską kłamca.

- Chodźmy do Fulli, proszę. - Mruknęła zrezygnowana.

*****

Stanęła przed drzwiami, które pamiętała ze snu, Loki stal tuż za nią. To właśnie te drzwi przykuły jej uwagę, gdy zmierzali do komnaty Lokiego na spotkanie z jego matką...

- Poczekam na ciebie. - Postanowił.

- Spotkajmy się w twojej komnacie. - Nalegała, a Bóg w odpowiedzi przytaknął i uśmiechnął się lekko. Gdy odszedł, Cedella zapukała do drzwi, po czym usłyszała donośne, zapraszam. Otworzyła niepewnie drzwi i była zachwycona tym miejscem. Niewiele się w tym miejscu zmieniło... Nie było lustra i krzesła, na którym siedziała w swoim śnie.

- Witaj Cedello. - Powitała ją brunetka siedząca przy stole. - Cieszę się, że wróciłaś do Asgardu. - Oznajmiła, wstając od stołu, by podejść do Cedelli. - Choć tak naprawdę wiedziałam, że do nas wrócisz. - Dodała z szerokim uśmiechem, uprzednio ściskając Cedellę.

- Witaj Fullo... - Odpowiedziała z uśmiechem. - Cieszę się, że nie muszę już cię oglądać tylko i wyłącznie w snach. - Dodała, odwzajemniając uścisk.

Fulla nagle podeszła do stołu, na którym znajdowały się najróżniejsze materiały i miarki.

- Choć tu do mnie. - Poprosiła. - Twoje wymiary na pewno trochę się zmieniły, a nie możemy pozwolić, żeby suknia nie była dopasowana. - Zauważyła, wyciągając z regału obok kawałek papieru i pióro.

- Nie przytyłam dużo... - Cicho przyznała, podchodząc do Fulli.

- Och Cedello. - Parsknęła śmiechem. - Nie w tym rzecz. - Przyznała, kręcąc przy tym głową. - Dojrzałaś i twoje krągłości stały się bardziej widoczne dla oczu, a co za tym idzie dla mojej miary również. - Oznajmiła z uśmiechem, chwytając miarę w ręce. - Oczywiście w dobrym znaczeniu. - Dopowiedziała z powagą. - Na pewno mężczyźni w Midgardzie zwracali na ciebie uwagę.... - Zaczęła po dłuższej chwili, mierząc w tym czasie biodra Cedelli.

- Owszem, jednak Loki nie za bardzo pozwalał im się do mnie zbliżyć... - Wyjawiła, uśmiechając się na samo wspomnienie.

- Loki to egoista. - Stwierdziła. - Za dużo chcę mieć dla siebie. - Dodała z powagą.

- Za dużo? - Powtórzyła zdziwiona.

- Ma już ciebie Cedello. - Zauważyła, dziwnie na nią patrząc. - Gdyby wiedział i potrafiłby to dostrzec, to nic innego nie byłoby mu potrzebne. - Dodała pod nosem.

- A co jest mu potrzebne? - Dopytała zaintrygowana.

- Władza. - Wyszeptała. - Jest chciwy, wszyscy myślą, że dzięki tobie to się zmieni. - Prychnęła, kręcąc przy tym głową. - Jednak Cedello, Boga psot i kłamstw nikt nie jest w stanie uchronić przed jego pazernością i chęcią zdobycia władzy. - Oznajmiła ze zrezygnowaną miną.

- Nie wiedziałam... - Zaczęła zmartwiona. - Jednak ja spróbuje to zrobić. - Po dłuższej chwili dodała optymistycznie.

- Lubisz wyzwania? - Zapytała, uśmiechając się pod nosem.

- Nie. - Zaprzeczyła. - Chcę tylko dla niego jak najlepiej. - Przyznała z troską w głosie. - Bo przede mną nie było drugiej takiej osoby, która tak bardzo pragnęła jego szczęścia. - Zauważyła.

- Frigga próbowała, jednak za każdym razem za szybko się poddawała. - Wyjawiła.

- Ja się nie poddam. - Stwierdziła bez zwątpienia.

- Miejmy nadzieję, ale teraz zajmijmy się czymś ważniejszym, a mianowicie twoją suknią. - Odparła, zmieniając diametralnie temat ich rozmowy. - Najpierw wybierzemy materiał. - Oznajmiła, wskazując na stół. - On jest najważniejszy. - Zauważyła z uśmiechem. - Śmiało. - Nalegała, gdy zauważyła, że tylko się im przygląda.
Cedella złapała w dłonie szmaragdowy materiał i uśmiechnęła się pod nosem, ściskając go w swoich dłoniach.

- Ten. - Oznajmiła.

- Szmaragdowa zieleń... - Westchnęła. - Nawet jeśli bym chciała nie będę kwestionować twojego wyboru. - Zaśmiała się. - Ponieważ jest bardzo trafiony. - Dopowiedziała.

- Będzie pasował do pierścienia. - Zauważyła, mimowolnie na niego spoglądając.

- Identyczny kolor, dokładnie jak wasze oczy. - Dostrzegła.

- Obiecuje, że się nie zawiedziesz. - Oznajmiła ze szczerym uśmiechem.

- W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak tylko cierpliwie czekać, aż będę mogła ją przymierzyć. - Odparła, przyglądając się materiałowi, który wybrała.

*****

Długo mnie tu nie było, ale cieszę się że mogłam wrócić, mam nadzieję że będę wracać tu częściej. Besos kochani. Zostawiam Wam pięknego gifa. 💞









Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top