7
To wszystko, o czym powiedział jej Loki, było jak sen. Nie wiedziała, czy powinna w to wierzyć, a może po prostu bała się uwierzyć? To wszystko było na tyle surrealistyczne i na swój sposób niezwykłe, że nie potrafiło do niej dotrzeć.
Nazwał siebie kłamcą. Stwierdził, że jest Asgardzkim Bogiem, którego ona znała tylko z mitologii nordyckiej. Teraz okazuję się, że od początku to zaplanował. Od samego początku.
Od dnia, w którym zaczęła prosić gwiazdy o pomoc. Miała wtedy dziewięć lat. Od tamtego dnia codziennie prosiła gwiazdy, obserwując je z okna swojego pokoju. Prosiła zawsze tylko o jedno. O zdrowie dla swojej chorej matki. Przez dwa lata wszystko było dobrze. Wszyscy, w tym ona myśleli, że nie wydarzy się nic złego. Ale nagle z dnia na dzień stan zdrowia jej matki się pogorszył, a dwa tygodnie później przestała prosić gwiazdy o cokolwiek.
Loki od dnia, gdy usłyszał jej prośbę, nie wiedząc, w jaki sposób mu się to udało, słyszał ją każdej kolejnej nocy. Codziennie przez prawie dwa lata. Dzień w dzień słyszał te same słowa... Które go urzekły.
Jak mogły urzec kogoś takiego jak on słowa, które wypowiadała dziewczynka? Sam tego nie wiedział. Dopiero wtedy, gdy ją poznał, wiedział dlaczego...
- Loki? - Zwróciła się do niego, lekko szturchając w ramie.
- Tak, Cedello? - Zapytał od razu ożywiony.
- Czy imię dla kota też nie było przypadkowe? - Zapytała zaciekawiona.
- Miałaś znaleźć to jedno i konkretne imię... - Przerwała mu pod koniec zdania.
- I znalazłam. - Zauważyła, posyłając mu lekki uśmiech. - Ale teraz pomówmy o tobie. - Zaczęła z ekscytacją. - Dobrze czułeś się w moim domu jako kot? - Dopytała z nadzieją.
- Och Cedello... - Mruknął pod nosem z uznaniem. - Byłem najszczęśliwszym kotem. - Przyznał i kątem oka zauważył jej szczery uśmiech. Po chwili jej uśmiech jednak zniknął.
- To ty mnie wtedy uratowałeś. - Stwierdziła, patrząc na niego z pewnym przerażeniem. - Wtedy w tej uliczce... - Sprecyzowała, przypominając sobie to całe zdarzenie. - Przez całe życie mi pomagałeś. - Zauważyła, wciąż nie odrywając wzroku od jego twarzy. - A sen? - Zapytała. - Czemu ten jeden i sam sen przez tyle lat? - Dopytała z zarzutem w jego stronę.
Loki wiedział, że pomimo tego, że nie chciał jej wyznać prawdy... Musi to jednak zrobić. Tylko w ten sposób może przestać być kłamcą. Mówiąc prawdę.
- Ten sen Cedello... - Urwał, wahając się przy powiedzeniu prawdy. - To twoje wspomnienie. - Dokończył i na koniec wypowiedzi głośno odetchnął.
- Wspomnienie? - Powtórzyła z wątpliwością. - Jak to? - Kontynuowała. - Dlaczego nic nie pamiętam? - Zapytała zdziwiona.
- Chciałem, żebyś pamiętała nasze pierwsze spotkanie w Asgardzie. - Wyjawił, odwracając od niej wzrok. - Ale nie mogłaś go pamiętać... - Oznajmił. - Dlatego ten najważniejszy moment został tylko snem, żebyś codziennie go widziała. - Wyjaśnił.
- Dlaczego widzę tylko ten fragment? - Dopytała. - Co z resztą? - Dodała zaciekawiona.
- Moi rodzice kazali wymazać ci te wspomnienia z pamięci, uważali, że tak będzie lepiej dla wszystkich. - Wytłumaczył. - Ale nie mogłem pozwolić, żeby dzień, na który czekałem tyle lat, został tak po prostu zapomniany. - Dodał przez zaciśnięte ze złości zęby, a po chwili zdenerwowany podniósł się z łóżka i zaczął nerwowo krążyć po pokoju.
- Dlaczego to zrobili? - Zapytała, a Loki nagle zatrzymał się w miejscu. Posłał jej tajemnicze spojrzenie, po czym zaczął zmierzać w jej kierunku. Po drodze splótł dłonie za plecami i wyprostowany jak struna stanął przed nią. Schylił swoją twarz na równi z jej i uśmiechnął się szyderczo.
- Uznali, że śmiertelniczka nie powinna mieć niczego wspólnego z Asgardzkim Bogiem. - Zaśmiał się gardłowo, by po chwili się uspokoić, i znów zaczął przechadzać się po pokoju. - Może mieli rację. - Dodał po dłuższej chwili zastanowienia. - Ale to nie oni mieli prawo o tym decydować. - Zauważył.
- Jeśli nie pojęli tego wtedy... - Zaczęła. - To teraz także. - Dokończyła.
- Już nie potrafią tego pojąć. - Oznajmił. - Tylko teraz Cedello, będą musieli to zrozumieć. - Przyznał stanowczo. - Bo teraz to ja nie dam za wygraną. - Stwierdził pewnie. - Wtedy chronili swoją rodzinę, a teraz ja będę chronić mojej, bo ty jesteś jedyną bliską mi osobą Cedello. - Dokończył łagodnie.
- Nigdy nie uwierzę w to, że jesteś potworem Loki... - Oznajmiła, gwałtownie podnosząc się z łóżka. - Potwory myślą tylko i wyłącznie o sobie, a ty myślisz także o mnie. - Przyznała, stając obok niego.
- A ty o kim myślisz Cedello? - Zapytał zaintrygowany.
- Często myślę o mojej mamie... - Opowiedziała rozmarzona. - Zastanawiam się, czy na mnie patrzy. - Oznajmiła. - Czy jest w tej chwili wraz ze mną szczęśliwa... - Przyznała, uśmiechając się lekko pod nosem. - Chciałabym, żeby była tak samo szczęśliwa, jak ja w tej chwili z tobą. - Sprecyzowała, chwytając jego zimnej dłoni w swoją.
- Jesteś szczęśliwa? - Powtórzył z wątpliwością.
- Tak, Loki. - Przytaknęła. - Jestem szczęśliwa. - Powtórzyła, akcentując każde słowo.
Nagle ich spokój zakłóciła głośna rozmowa, dobiegając z korytarza.
- Twój brat zwariował! - Usłyszeli krzyk mężczyzny. - Jako jedyny możesz przemówić mu do rozsądku! - Krzyczał.
- Odynie, Loki nie chcę ze mną rozmawiać, odkąd zabrałem go z Midgardu. - Przyznał spokojnym tonem drugi mężczyzna. - Wiesz, jak źle wpływa na niego rozłąka z Cedellą... - Drugi mężczyzna stanowczo mu przerwał.
- Nie wypowiadaj przy mnie jej imienia! - Wrzasnął wściekły. - Frigga także straciła rozum... - Stwierdził. - Uznała, że ta dziewczyna ma na niego dobry wpływ. - Prychnął. - Absurd! - Krzyknął. - To Midgard wraz z tą dziewczyną go niszczą. - Dodał.
- Porozmawiam z nim Odynie. - Oznajmił.
- Masz zrobić wszystko Thorze... - Zaczął. - Wszystko. - Warknął.
Cedella wiedziała, że ta rozmowa nie wróżyła niczego dobrego. A imiona, które podczas niej usłyszała, dały jej dużo do myślenia... Odyn. Thor. Frigga. Ojciec, brat i matka Lokiego. Jego rodzina...
- Loki... - Zaczęła. - Nie powinnam tu zostać. - Zauważyła i szybko puściła jego dłoń.
- Nie, Cedello. - Zaprzeczył. - Spójrz na pierścień. - Nakazał, a jej wzrok od razu na nim wylądował. - Jedność... - Zaczął.
- Te pierścienie nie dadzą im wyboru, będą musieli zrozumieć, prawda? - Zapytała nagle olśniona.
- Taki był mój plan Cedello. - Z dumą odpowiedział. - By tylko śmierć, mogła nas rozłączyć, nikt poza tym. - Dodał, a ściana przed nimi nagle się rozsunęła, a za nią stał mężczyzna o długich blond włosach w srebrno-czerwonym stroju.
- Witaj Cedello. - Przywitał ją i uprzejmie się ukłonił. - Frigga na was czeka w twojej komnacie. - Zwrócił się do Lokiego.
- Loki? - Zwróciła się do niego w myślach. Wcześniej zdradził jej ten sposób porozumiewania się. I w tym momencie uznała to za najbardziej stosowny sposób, by czegoś się dowiedzieć.
- Thor... - Powtórzyła z respektem w jego stronę.
- Tak, Cedello? - Zapytał w końcu w myślach Loki.
- Wszystko idzie zgodnie z planem? - Dopytała.
- Nawet lepiej, jednak nie trzymaj się blisko Thora. - Zażądał stanowczo.
- Dlaczego skoro jest po naszej stronie? - Zapytała zaintrygowana.
- Jeśli chodzi o Odyna, nie musicie się martwić. - Zaczął Thor. - Frigga wszystko załatwi. - Zapewnił.
- Bo tego nie chcę Cedello. - Odpowiedział jej zirytowany Loki.
- Dziękuję braciszku. - Zwrócił się z wdzięcznością do Thora.
- Loki... - Zaczęła. - Ty naprawdę myślisz, że... - Przerwał jej w myślach.
- We śnie go nie widziałaś, ale ze wspomnień wiem, że bardzo za tobą przepadał. - Wyjawił.
- Dlatego nie ma go we śnie? - Dopytała.
- Cedello... - Westchnął.
- Och Loki... - Jęknęła. - Mój Loki. - Poprawiła. - Już wiem, dlaczego byłeś moim kotem. - Dodała.
- Nie mamy teraz czasu. - Upomniał ją. - Złap mnie za rękę. - Poprosił, a Cedella wykonała jego prośbę najszybciej, jak było to możliwe.
- Przepraszam za tamto Cedello... - Zaczął ze skruchą Thor, ale Loki nie pozwolił mu dokończyć.
- Nie mamy teraz na to czasu Thor. - Przypomniał. - A Cedella cię przecież nie pamięta... - Dodał lekko zirytowany.
- No tak. - Zaśmiał się. - Jestem Thor, ten lepszy brat. - Puścił jej oczko i wyciągnął przed siebie dłoń.
- Zostaw ją. - Zażądał w jej myślach zdenerwowany Loki.
- Miło mi cię poznać Thorze. - Przyznała i uścisnęła jego wyciągniętą dłoń na przekór Bogu. - Mam nadzieję, że dowiem się od ciebie ciekawych rzeczy o tym Asgardzkim Kłamcy. - Dodała z uśmiechem, patrząc na zaciśniętą szczękę wściekłego Lokiego.
- Mogę cię o to zapewnić. - Mruknął w odpowiedzi jasno włosy.
- Dziękuję braciszku za twoje towarzystwo, ale do mojej komnaty trafimy. - Zauważył z ironią. - Mogę cię o to zapewnić. - Powtórzył jego wcześniejsze słowa z fałszywym uśmiechem na ustach, a jego dłoń mocniej ścisnęła dłoń Cedelli.
- Do zobaczenia później. - Uśmiechnął się i lekko ukłonił na pożegnanie. - Pokaż jej w tym czasie ogród Loki. - Zaproponował, zwracając się do brata.
- Właśnie tam zamierzaliśmy się później wybrać. - Oznajmił, przewracając przy tym oczami.
- Nie wiedziałem, że potrafisz zająć się kobietą. - Zaśmiał się Thor.
- Wielu jeszcze rzeczy o mnie nie wiesz bracie. - Zapewnił. - A teraz żegnam. - Uśmiechnął się do niego fałszywie, na co Thor pokręcił rozbawiony głową i zniknął z zasięgu ich wzroku.
- Potwory nie są zazdrosne, Loki. - Zauważyła z satysfakcją. - I o to mam kolejny dowód na to, że nie jesteś potworem. - Oznajmiła z dumą.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top