12
Cedella po całej ceremonii oświadczyn, próbowała odnaleźć Thora. Chciała z nim porozmawiać o wspomnieniu które się jej ukazało.
Obawiała się że przed wymazaniem wspomnień, to Thor odgrywał ważną rolę w jej życiu... Tak zrozumiała to wspomnienie. Nie potrafiła się pogodzić z tym faktem. Przecież to Loki jest i zawsze był jej miłością... To nie mógł być Thor. Czułaby to, na pewno by to czuła.
Nagle wychodząc na ogród dostrzegła stojącego w oddali Thora. Zwrócony był w kierunku mostu.
Wzięła głęboki oddech i ruszyła w jego kierunku z poważną miną.
- Ceremonia się udała. - Zaczął, wciąż odwrócony do niej tyłem. Cedella stanęła za nim, wzdrygnęła się kiedy przemówił.
- Owszem. - Przytaknęła, zadzierając do góry głowę.
- Byłaś jakaś nieobecna podczas tańca z Lokim. - W tym momencie Cedella nawet nie musiała patrzeć na jego twarz, by wiedzieć że się durnie uśmiecha.
- Ja właśnie przyszłam w tej sprawie. - Zaczęła zmartwiona, a Thor od razu odwrócił się w jej stronę unosząc przy tym brwi, zaciekawiony co ma na myśli.
- Dlaczego mi to pokazałeś? - Zapytała z wyrzutem.
- Pokazałeś co? - Powtórzył zdziwiony.
- Nie zgrywaj niewinnego... - Zaczęła kręcąc głową.
- Cedello naprawdę nie wiem o co ci chodzi... - Wyznał z poważną miną.
- Zobaczyłam pewne wspomnienie.
- Jakie dokładnie?
- Nasze pierwsze spotkanie. - Wręcz wyszeptała.
- To Frigga... - Westchnął ciężko. - Ona musiała jakoś przywrócić ci to wspomnienie.
- Wypowiedziałam wtedy też twoje imię. - Wyszeptała, jakby nie chciała żeby ktoś inny oprócz nich to usłyszał. Wiedziała że Loki jest gdzieś w pobliżu, zawsze był.
- Loki słyszał jak wypowiadałaś jego imię. - Tylko jego.
- Twoje wyszeptałam... - Wypowiedziałam je inaczej.
- Dlaczego mi to mówisz Cedello? - Zapytał zdezorientowany.
- Bo chcę wiedzieć czy kiedyś cię kochałam... - Kolejny raz wyszeptała.
- Zawsze był tylko Loki, Cedello. - Zapewnił ją, jednak zbyt stanowczo, by mogła w to uwierzyć.
- Wtedy byłeś tylko ty.
- Tylko wtedy... - Zaśmiał się nerwowo. - Wybacz, muszę pożegnać się z gośćmi.
- Pożegnać? - Opuszczasz Asgard? - To przeze mnie? - Zadawała po kolei pytania, nie pozwalając dojść mu do głosu.
- Cedello to nie z twojego powodu, ktoś w Midgardzie na mnie czeka, ale wrócę. - Do zobaczenia Cedello... - Wyszeptał, zbliżając swoją twarz do jej, jednak Cedella w porę się odsunęła i zmroziła go wzrokiem.
- Nigdy więcej nie próbuj tego robić. - Ostrzegła. - Mimo wszystko życzę ci udanej podróży. - Rzuciła na odchodne.
Idąc w stronę drzwi, uniosła wzrok na pałac. W oknie Lokiego, ruszała się jeszcze złota zasłona, musiał widzieć jaki zamiar wobec niej miał Thor, do czego prawie się posunął. Westchnęła, wiedząc że najgorsze nadchodzi. Miała jednak nadzieję, że Loki się opanuje, chociaż w tym ważnym dniu.
Pchnęła drzwi, a Loki już czekał w holu. Stał oparty o poręcz schodów i gdy tylko uniósł na nią swój wzrok ruszył w jej stronę.
- Co z nim robiłaś? - Zapytał spokojnie, nie podnosząc głosu, co zdziwiło Cedellę. - Chodzi za tobą jak pies... - Wymówił przez zaciśnięte ze złości zęby.
- Loki, nic się nie wydarzyło, tylko rozmawialiśmy. - Wyjaśniła spokojnie.
- Ach tak? - Zaśmiał się gorzko pod nosem. - Więc o czym rozmawialiście? - Dopytał unosząc brwi.
- O przeszłości, o której z tobą nie mogę porozmawiać. - Rzuciła z zarzutem.
- Śmiało, rozmawiaj ze mną - Stanął przed nią z założonymi rękami.
- Co się wtedy wydarzyło? - Zapytała z pewną gulą w gardle.
- Nie powiedział ci? - Prychnął, zaciskając zęby.
- Wtedy bym o to nie pytała. - Zauważyła, bacznie się mu przyglądając.
- Chciał żebyś się mnie bała, robił wszystko byś mnie zostawiła. - Zaczął mówić jakby był w pewnym transie. Jego wzrok był nieobecny, patrzył wszędzie tylko nie na nią. - Robił to wszystko, a ja nie mogłem... - Nie potrafił dokończyć zdania, słyszała jego niespokojny oddech. Ruszyła w jego stronę, położyła swoją dłoń na jego klatce piersiowej. Próbowała go uspokoić.
- Loki... - Wyszeptała czule.
- Skrzywdziłem cię Cedello, bardzo skrzywdziłem... - Wyznał niechętnie patrząc prosto w jej oczy. - Zobaczyłem strach w twoich oczach i wypowiedziałaś słowo, które idealnie mnie opisuje...
- Potwór. - Wyszeptała, sama będąc tym zaskoczona.
- Tak i miałaś rację, cholerną rację. Jestem nim, nie możesz mówić że jest inaczej.
- Nie Loki, nie jesteś żadnym potworem i nigdy nim nie byłeś.
- Chodź, Frigga wszystko ci pokaże, a później wrócisz do Midgardu, obiecuję - Chwycił jej rękę i zaczął prowadzić w stronę schodów.
- Nigdzie nie zamierzam wracać - Stwierdziła uparcie.
- Jeszcze się o tym przekonamy...
***** ***
Sala balowa, urządzona tak samo.
Wszystkie osoby wpatrzone w jej osobę. Loki trzyma ją za ramię, uśmiecha się do momentu, aż na drodze nie staje im Thor.
- Cały Asgard jest uradowany twoim przybyciem Droga Cedello.
- Nie sądziłam że zjawi się aż tyle osób. Nikt z was mnie nie uprzedził.
- Coś by to zmieniło? - Wtrącił się Loki.
- Na pewno ja byłabym mniej zaskoczona jak i zarówno speszona takim widokiem.
- Obiecuję że następnym razem sporządze specjalną liste z liczbą i nazwiskami gośćmi.
- Jak cudownie was widzieć!
- Witaj matko.
- Witaj Friggo.
- Wybaczysz mi Cedello jeśli na moment porwe Twojego partnera?
- Ależ oczywiście, ale tylko na moment.
- Thor... - Warknął groźnie w stronę brata.
- Spokojnie Loki, będzie w dobrych rękach... - W najlepszych - Dodał gdy zniknął z zasięgu ich wzroku.
- Co powiesz na spacer po ogrodzie?
- Powinniśmy chyba zostać tutaj...
- Nie słyszałem żeby zabronili nam się stąd ruszać.
- Thor... Ja nie żartuje.
- Ja też.
- Ale Loki... Będzie zły, wiesz o tym.
- Nie ma go tutaj.
- To nie zmienia faktu, że byłby zły.
- Pokaże ci bifrost.
- Tęczowy most?
- Loki cię tam jeszcze nie zabrał, prawda?
- Nie... - Chyba boi się że będę chciała uciec.
- A uciekłabyś?
- A czy nie jestem tu z własnej woli?
- Nie mam pojęcia, jednak nie wierzę że jesteś tu z powodu Lokiego.
- Myślisz może że z twojego?
- W parku wydawałaś się mną zauroczona.
- A ty wydawałeś się mniejszym dupkiem, niż jesteś w rzeczywistości, oboje daliśmy się zwieść.
- Chcesz zobaczyć ten most?
- Zobaczę go z Lokim.
- Właśnie wraca, masz okazję go oto zapytać.
- I tak też zrobię. - Dziękuję za twoje towarzystwo, ale nie będzie mi już dłużej potrzebne.
- Wiesz gdzie mnie szukać jakbym był potrzebny, na przykład do zobaczenia mostu!
- Przepraszam Cedello, musiałem...
- Spokojnie, dobrze że wróciłeś, ale twoja mama mnie okłamała że to tylko moment.
- Tak, to był rzeczywiście długi moment.
- Loki?
- Tak?
- Czy przejdziemy się później na most? Albo jutro jak dzisiaj nie znajdziesz czasu...
- Cedello... Mówiłem ci że lepiej będzie jak popatrzysz na niego z ogrodu.
- Tak, wiem.
- I niech tak pozostanie.
***** ***
Loki już spał, gdy ona natomiast nie mogła zasnąć. Wstała z łóżka i podeszła do okna by popatrzeć na ogród i oczywiście most...
Była zdziwiona, gdy zauważyła siedzącego na marmurowej ławce złotowłosego boga. Zarzuciła na siebie czerwony satynowy szlafrok i po cichu opuściła komnatę swojego boga.
Pchnęła ogromne drzwi wychodzące na ogród i ruszyła w stronę Thora. Ogród był piękny, tak samo most znajdujący się w oddali. Trawa była mokra, czuła kroplę rosy pod swoimi bosymi stopami. Zajęła wolne miejsce obok Thora i zaczęła przyglądać się mostowi.
- Już myślałem że się nie zjawisz. - Zaczął z szerokim uśmiechem na ustach.
- Czekałeś na mnie? - Zapytała zdziwiona.
- Przecież chciałaś wejść na most, prawda?
- Tak, ale z Lokim. - Zauważyła i od razu spojrzała się w kierunku okna od jego komnaty.
Thor nagle wstał, oblizał usta i westchnął wciąż uważnie przyglądając się Cedelli.
- W takim razie nie pozostaje nam nic innego jak na niego czekać.
- To nie zajmie dużo czasu, prawda? - Zapytała, poważnie rozważając propozycje Thora.
- Kilka minut i będziemy z powrotem. - Obiecał puszczając jej oczko.
- Dobra, w takim razie musimy się pospieszyć. - Podniosła się z ławki i szybkim krokiem zaczęła zmierzać w kierunku mostu.
***** ***
Gdy stanęła bosą stopą na moście, zaczęła się czuć jak w śnie. Nie sądziła że kiedykolwiek na nim stanie. Brakowało jej tylko jednego by czuć pełnie szczęścia, Lokiego u swego boku.
- Zadowalający widok? - Zapytał z szerokim uśmiechem przyglądając się jej.
- Jest cudowny... - Westchnęła rozmarzona. - Dziękuje że mnie tu zabrałeś. - Dodała po chwili z pełną wdzięcznością.
- Muszę ci coś ważnego powiedzieć Cedello...
- Tak?
- Dzisiaj masz ostatnią szansę na powrót do Midgardu.
- Jak to?
- Jesteś człowiekiem Cedello, śmiertelnym, zwykłym człowiekiem.
- Wiem o tym.
- Dlatego jeśli zostaniesz dłużej w Asgardzie już nigdy nie powrócisz do Midgardu.
- Loki nic mi o tym nie mówił...
- Bo boi się że uciekniesz od niego.
- Nie chce uciekać... - Ale muszę pożegnać się z tatą, przyjaciółmi, nie mogę ich tak zostawić, bez żadnego słowa...
- Dlatego biegnij moja ptaszyno, biegnij na drugi koniec mostu!
Cedella stała przez jakiś czas w miejscu, co chwile zerkała na blondyna, który stał za nią i na most. Nie wiedziała co zrobić. Biec? Zostać? Kocha Lokiego, ale Midgard jest jej domem...
Nagle z za pleców Thora wyłonił się czarnowłosy. Rzucił jej przerażajace wręcz paraliżujące ją spojrzenie.
- Thor! - Krzyknął, chwytając go za materiał ubrania. - Co ty zrobiłeś!? - Zapytał, uderzając go pięścią w środek klatki piersiowej.
- Biegnij za nim będzie za późno! - Krzyknął Thor szarpiąc się w tym czasie z Lokim.
Cedella nie myśląc już dłużej zaczęła biec na drugi koniec mostu. Bieg w sukni wcale nie był prosty, chwyciła więc za dwa końce sukni i biegła. Słyszała głos Lokiego w oddali, ale nie mogła się teraz odwrócić, wiedziała że może ją dogonić dlatego biegła ile sił w nogach.
Zobaczyła że jest coraz bliżej miejsca, w którym jest Heimdall i z którego będzie miała szanse dostać się do Midgardu.
- Nie uciekniesz Cedello... - Usłyszała tuż za nią. - Nie przede mną. - Dokończył.
- Jak mogłeś Loki, jak mogłeś... - Wypowiedziała ciężkim głosem, przez bieg. - Midgard to mój dom, mój tata mnie potrzebuje, ja muszę tam wrócić.
Loki zaśmiał się szyderczo na jej słowa. Słyszała że jest coraz bliżej, wręcz czuła jego oddech na swoim karku.
- Zapomniałaś Cedello o jednym istotnym szczególe... - Zaczął tajemniczo. - Należysz już do mnie, tylko do mnie.
Cedella wbiegła do pomieszczenia w którym był Heimdall, nie potrafiła nazwać tego wszystkiego. Wiedziała że dzięki portalowi który otworzy Heimdall będzie mogła wrócić do domu.
- Midgard! - Krzyknęła do Heimdall'a. Ten jednak tylko patrzył na nią jak na wariatkę, nie zamierzając wykonać tego o co go poprosiła. Nagle pojawił się Loki, uśmiechnął się pod nosem i powoli zaczął zmierzać w stronę Cedelli.
Gdy Loki robił jeden krok do przodu, Cedella wykonywała krok do tyłu. Gdy jej plecy dotknęły złotej ściany, wiedziała że już nie ma żadnego wyjścia.
- Mówiłem Cedello... - Zaczął dumny Loki, którego dzieliło z nią tylko dwa kroki.
- Myślałam, że mnie kochasz... - Wyszeptała ze łzami w oczach.
- Właśnie dlatego to robię.
- Dlatego chcesz żebym była twoim więźniem?
- Jeśli będę musiał to...
- To zamkniesz mnie w celi... - Dokończyła za niego. - Tak jak Odyn zamknął ciebie. - Dodała.
Zacisnął zęby, zrobił dwa kroki w jej stronę i stanął twarzą w twarz z Cedellą.
- Proszę cię tylko o to żebyś ze mną została. - Zaczął opanowany. - Midgard nie jest już twoim domem.
- Nie ty będziesz o tym decydować! -
Pięścią uderzył w ścianę, blisko jej głowy. Przymknęła oczy i zakryła uszy ręką. Uderzenie musiało być naprawdę silne, nie słyszała jeszcze takiego huku. Młot Thora nie narobiłby takiego hałasu jak w tym momencie pięść Lokiego.
- Na kolana! - Wydał polecenie, którego w ogóle się nie spodziewała. Spojrzała w jego oczy, były czerwone... Loki nie ma czerwonych oczu... - Na kolana! - Powtórzył drugi raz, chwytając ją za szyje, uścisk nie należał do najdelikatniejszych. Wiedziała że jej nie skrzywdzi, jednak czy to był jeszcze jej Loki? Gdy poluźnił uścisk, padła na kolana. Zadarła głowę do góry i patrzyła mu w oczy, chciała choć w ten sposób zachować swoją dumę...
- Posłuszna. - Wypowiedział z szerokim uśmiechem. - Taka masz być dla swojego boga... - Oznajmił, kładąc swoją dłoń na jej policzku.
Cedella położyła swoją dłoń na jego, posłała Lokiemu promienny uśmiech.
- Jestem ateistką, nie mam boga... - Zauważyła zwycięsko, nie przestając uśmiechać się w jego stronę.
Loki był zły, bardzo od razu zabrał dłoń z jej twarzy, zaczął ciężko oddychać. Odsunął się od Cedelli i stanął do niej tyłem.
- Kim jesteś? - Zapytała, jednak nie uzyskała odpowiedzi. - Loki ma zielone oczy...
Nagle odwrócił się w jej stronę. Była już pewna że to nie jest Loki. Stał się niebieski, chłodny, wyglądał jak lód, jakby ktoś go zamroził i jego serce najwyraźniej też.
- To ja którego jeszcze nie znasz Cedello. - Odpowiedział i ruszył w stronę Heimdall'a.
- Nie pozwolę ci opuścić Midgardu, opuścić mnie! - Wykrzyczał dotykając Heimdall'a, który stał jak posąg, Loki zamroził go swoim dotykiem... Jak?
Loki zaczął iść w jej stronę, była przerażona, nigdy go takiego nie widziała, nie znała...
- Prosiłem Cedello, prosiłem żebyś nie uciekała, prosiłem żebyś nie wchodziła na most...
- Prosiłeś o to tylko po to żebym od ciebie nie uciekła?
- Jeśli wrócisz do Midgardu... - Nasze oświadczyny zostaną zerwane, a mój ojciec po raz drugi ich nie uzna...
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś od razu?
- Chcesz wrócić do Midgardu?
- Muszę Loki, nie mogę zostawić mojego taty samego... Ma tylko mnie.
- W takim razie... Nie mam wyjścia Cedello. - Dobranoc Cedello. - Poczuła jego zimną dłoń na swoim łokciu.
Zaczęła płakać, nie sądziła, że Loki kiedykolwiek by ją skrzywdził... Była przerażona.
- Jesteś potworem! - Udało się jej jeszcze wypowiedzieć za nim nie stała się cała jedną wielką kostką lodu. Nie mogła się ruszyć. Widziała jak przybiegła Frigga wraz z Thorem. Była przerażona, cały czas mówiła coś do Lokiego, próbowała go uspokoić. Po jakimś czasie jej się to udało. Jego oczy znów stały się zielone, skóra również zyskała dawny kolor. Loki spojrzał się na Cedellę i padł na kolana, cały czas powtarzając jakieś słowa, patrząc się na nią. Płakał, krzyczał, chyba sam do końca nie wiedział co zrobił...
To Thor to wszystko napędził... On musiał wiedzieć jak to się skończy. Kim stanie się Loki... Chciał jej pokazać jego drugie oblicze, chciał żeby się go wystraszyła. Mogła wrócić kiedy chciała do Midgardu... Nie tylko akurat tej nocy. Thor coś do niej czuł? Czy to była tylko zwykła złośliwość. Na pewno chciał żeby to wszystko się skończyło i właśnie głównie dzięki niemu tak wyglądał koniec tego wszystkiego...
Cedella nagle się ocknęła. Towarzyszył jej dość ciężki oddech, to było dość długie wspomnienie... Obok niej siedział Loki, który przerażony się jej przyglądał. Spojrzała na swoją rękę, którą Loki trzymał w swoich dłoniach. Musiał trzymać ją tak przez ten cały czas, pamięta że za nim ukazało się jej wspomnienie Loki chwycił ją za dłoń. Frigga siedziała na złotym fotelu na przeciwko Cedelli.
- Tak wygląda twoje drugie oblicze? - Zapytała przyglądając się jemu uważnie.
- Mówiłem Cedello że jestem potworem... - Zaczął automatycznie spuszczając z niej swój wzrok.
- Nie Loki, to Thor popchnął nas tego wieczoru do tak głupich rzeczy, wiedział dobrze co się stanie... - Przyznała wściekła.
- Ale widziałaś Cedello kim mogę się stać... - Zauważył przygnębiony. - Obiecałem sobie że nigdy więcej cię nie skrzywdzę, a to wiązało się z tym że miałem się trzymać od ciebie z daleka.
- Teraz jesteśmy dość daleko od siebie, wywiązałeś się z obietnicy. - Zaśmiała się, próbując poprawić mu tym humor.
- Nie potrafiłem i nie potrafię Cedello przestać o tobie myśleć, musiałem cię pilnować, chronić, postanowiłem że się nie ujawnię i mimo wszystko wciąż będę blisko ciebie tylko pod postacią kota.
- Tak miało być Loki, jesteśmy sobie przeznaczeni, czułam to nawet wtedy kiedy wzięłam cię do domu jako kota, widziałam codziennie różne koty, ale to ciebie gdy tylko zobaczyłam wiedziałam że muszę zabrać.
- Tylko dlaczego musiałaś cierpieć przeze mnie? - Słyszała żal i skruchę w jego głosie.
- Loki... Ja tobie wybaczyłam, teraz nadeszła pora żebyś to ty wybaczył sobie - Oznajmiła posyłając mu szczery i promienny uśmiech.
- Może chciałabyś Cedello potowarzyszyć mi w drodze na Bifrost? - Zapytał po dłuższej chwili.
- Z wielką przyjemnością...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top